Rozdział ~17~
"I zaczął biadolić jaki to ja błąd zrobiłem. Że nie warto się z nią zadawać, że wiele korzyści nam da jeśli będzie po naszej stronie, bla, bla, bla -/-. Szczerze to go nie słuchałem... zacząłem myśleć jakie okropności może wyrządzić albo wyrządza III Rzesza. Jak tak się w to zgłębiałem to coś we mnie się burzyło. Miałem ochotę mu wrąbać w twarz. Mógłbym poświecić dla niej życie..."
Perspektywa ZSRR
Gdy tak mu mówiłem u tłumaczyłem widziałem że mnie nie słucha. No i co ja mam z nim zrobić?! Jak nie będzie myślał jak my to go prędzej zabiją niż skasują pamięć. A tego nie chce. Ale też powiedzieć mu tego nie mogę. Cicho wzdychnąłem, wstałem z krzesła i wyszedłem z jego pokoju. Skierowałem się do kuchni, by zrobić sobie kawy dla uspokojenia.
Perspektywa Rosji
Gdy w końcu wyszedł z mojego pokoju od różu zacząłem się szarpać. Ale zaraz... w mojej kieszeni jest żyletka! Wygrałem ręce do siebie i włożyłem je do mojej tylnej kieszeni. Zacząłem jej szukać. Po pewnym czasie ją znalazłem. Wyciągnąłem ją z kieszeni i zaczęłam przecinać liny. Nie pytając skąd ją mam, bo można się domyślić -,-. Po jakiś 10 minutach użerania się z tym sznurem w końcu mi się udało. Schyliłem się by odwiązać sobie nogi i się udało. Wstałem z krzesła i podszedłem do okna. O dziwo było otwarte, więc je otworzyłem. Ugh... trochę wysoko ale nie chce być tu więziony. Wziąłem głęboki wdech i wydech dla uspokojenia ...
Perspektywa ZSRR
Wziąłem kubek z kawą i poszedłem na górę. Otworzyłem drzwi od pokoju i wszedłem do środa. Zaraz po tym zauważyłem Rosję w oknie, który najprawdopodobniej chce skoczyć. Szybko do niego podbiegłem, ale było za późno. Skoczył. Szybko wychyliłem przez okno i spojrzałem w dół. Nic mu nie jest. Odetchnąłem z ulgą. Ale zaraz... on mi uciekł!
ZSRR- Blyat! Rosja! Wracaj tu!-
Krzyknąłem na niego. On mnie tylko zignorował i skierował się w stronę pobliskiego lasu. Szybko zbiegłem na dół i wybiegłem z domu.
Perspektywa Rosji
Nie obchodziły mnie słowa taty. Zacząłem iść w stronę pobliskiego lasu. Spojrzałem się za siebie i zacząłem biec. Gonił mnie. Ja nie chce tam wracać. Wbiegłem szybko w las. Oby mnie zgubił. Po jakiś 15 minutach biegania w końcu udało mi się go zgubić. Powędrowałem w stronę ulicy. Gdy już miałem wyjść z lasu usłyszałem donośny krzyk mojego taty, który brzmiał "Blyat!". No oczywiście... a co innego by to miało być. Przeszły mnie ciarki i podszedłem do drogi. Wystawiłem kciuk w jej środkową stronę licząc na to że ktoś mnie zabierze.
Perspektywa Polski
Kolejna długa i męcząca noc w tym okropnym miejscu. Ale ja już chce stąd wyjść T^T. Czuje się jak w 39. Jestem cała obolała, skuta, poraniona i zbita. Wszystko mnie bolało. Wiem, że zaraz tu przyjdzie znów zapytać się o to samo. W dzień w dzień... o tej samej porze... trzy razu dziennie... słyszę te same pytanie, a odpowiedz jest taka sama... a rany przybywają. Raz to się tak wkurzył, że chciał mi wydłubać oko... ale jakiś facet go powstrzymał: a dokładniej Włochy. Znowu on. Jak ja ich wszystkich nienawdzie. Chce w końcu poznać o co im do jasnej cholery chodzi...
Perspektywa III Rzeszy
Dzisiaj nadszedł ten dzień, w którym dowie się o co nam chodzi. Skierowałem się w stronę jej celi. Otworzyłem ją i wszedłem do środka. Nawet nie zwróciła na mnie uwagi. Przewaliłem oczami, podszedłem do niej i kucnalem przed nią.
III Rzesza- Już się zgodziłaś?-
Polska- Nie-
Odpiołem jej skute ręce i złapałem za jeden z zakrwawionych nadgarstków. Chyba za mocno jej spiołem ręce... ale trudno. Pomogłem jej wstać i zaprowadziłem do wyjścia z celi. Poszedłem na górę i skierowałem się w stronę jakiś drzwi. Wszedłem do środka pomieszczenia i położyłem ją na krzesło przed wielkim monitorem. Po bokach w kątach stali strażnicy, na wszelki wypadek. Podszedłem do biórka z tyłu i usiadłem na nim.
III Rzesza- Wiesz w ogóle po co Cię tu trzymamy?-
Polska- Żebym dołączyła do was-
III Rzesza- A z jakiego powodu? Przecież jesteś słabym państwiem, którego nie potrzebujemy...-
Wzruszyłem ramionami. Zauważyłem, że zacisnęła dłonie w pięści. Lekko się uśmiechnąłem i kontynuowałem.
III Rzesza- Gdyby nie jedna jedyna rzecz w tobie... byś już nie żyła... wiesz co to za rzecz?-
Polska- Nie-
Powiedziała przez zęby. Włączyłem przycisk "start" na klawiaturze komputera i na wielkim ekranie wyświetlił się krótki filmik, który znaleźliśmy w domu jej ojca. Żeby tyle ukrywać przed córką... oj żebyś się wstydził RON.
_________________
Przepraszam za TAK DŁUGĄ przerwę, ale egzaminy, sprawdziany, kartkówki i ogólnie nauka mnie zawaliła qwp.
Obiecuje poprawę i proszę o rozgrzeszenie...
Słów: 758
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top