Frerard

z pomysłu Ta_z_Jowisza

Ostrzegam, mój pierwszy Frerard


Była godzina ósma wieczorem gdy Frank Iero dotarł na domówkę z okazji początku wakacji. Co prawda minął już tydzień, ale nikt nie zwracał na to uwagi. To była okazja do picia! Kto by się przejmował? Zdecydowanie Frank! Zwłaszcza, że jest to impreza starszych roczników, czyli osób których kompletnie nie zna. A czemu został zaproszony? Bo ciągle kręcił się przy jednym ze starszych. Gerardzie Way'u. Ideale. Aniele o pięknym głosie, czerwonych włosach, idealnych rysach twarzy... Ktoś OTWARŁ* drzwi. Frank poprawił swój czarny t-shirt oraz przydługawe włosy i uśmiechnął się w... czyjś tors. Uniósł wyżej głowę i całkowicie nie rozpoznał osoby stojącej we framudze. Nie żeby chłopak się przejmował, zrobił mu po prostu miejsce i pozwolił wejść więc tak właśnie zrobił. Pierwszym co postanowił odnaleźć, to alkohol. Zdecydowanie. I za cel obrał sobie uroczy drewniany stoliczek z czerwonymi kubeczkami i litrami alkoholu. Już prawie tam był, gdy tuż przed jego nosem wyrosło drzewo. Sportowiec, ugh. 

-Oooh, od kiedy wpuszczają takie maleństwa na imprezy dorosłych? - Zaczepił go jeden z chłopaków. Frank nie mógł sobie przypomnieć jego imienia. 

-Niby nie wpuszczają ale twoja dziewczyna dzwoniła, że straszne nudy i mam ją ratować, więc wybacz ale musze iść - Puścił mu oczko a potem bardzo szybko uciekł, póki cała banda wydawała z siebie jakieś dziwne wiwatujące okrzyki. Podszedł do stolika i nalał sobie czegoś... czegoś. Wódki, ale nie był pewien co to. Upił łyk i... kurwa. W życiu nie pił czegoś tak okropnego. Teraz czas poszukiwać czerwonowłosego anioła.

Minęło może pół godziny zanim wreszcie go dostrzegł. Siedział z dziwnie znudzoną miną przy basenie. Był ubrany w cudownie opinające spodnie oraz niebieską, skórzaną kurtkę. Niższy chłopak od razu się do niego przysiadł. 

-Witaj, co taka mina? - Spytał dźgając go lekko ramieniem. Gerard dopiero po chwili się wybudził i spojrzał na niego. 

-Hej, w skali od 1 do 10 jak bardzo ci zależy by tu być? - Odpowiedź była prosta. Jeśli "tu" oznaczało przy Gerardzie, to mocne 15. Ale pewnie miał na myśli imprezę. 

-Nie zależy, a co? - Wyższy chłopak wstał, więc Iero zrobił od razu to samo. 

-W takim razie co powiesz, na całą noc w moim pustym mieszkaniu, granie na konsoli i nic nie robienie? Tu jest za głośno, chodź - Way wystawił do niego rękę, głównie po to by nie zgubili się w tłumie ale... ale dla Franka było to więcej. Z uroczym uśmiechem ujął jego dłoń i już chciał ruszyć, gdy nagle przed jego twarzą pojawiła się dobrze znana dłoń z charakterystycznie odsuniętym małym palcem. Kosmyk włosów został wsunięty za jego ucho.

-Oh, dzięki - Mruknął starając się z całych sił nie krzyczeć z radości. Parę minut później siedzieli już w samochodzie Way'a. Nie była to jakaś super maszyna. Zwykłe auto, które poprzednio używał jego ojciec ale jako iż kupił sobie lepsze, to podarował je synowi. Teraz już pusta dłoń Franka dziwnie piekła z braku dotyku. 

Po dojechaniu na miejsce udali się na piętro gdzie znajdował się pokój Gerarda, całe mieszkanie było puste, nie było nawet jego młodszego brata więc ze swobodą zahaczyli jeszcze o kuchnie skąd wzięli dużą ilość jedzenia i zrobili sobie kawy o którą wręcz wypraszał czerwonowłosy. Oboje padli na łóżko, to zdecydowanie było lepsze niż impreza, zwłaszcza gdy dostał pada i wybrał grę. 

-Frank? Mam prośbę. Mógłbym cię naszkicować, jak będziesz grać? Muszę potrenować ludzką postać a skoro mam tak pięknego modela - Zaśmiał się cicho biorąc do rąk szkicownik i opierając się o szafkę. Nie wiedząc skąd, miał już w ręce węgiel. A Frank z całych sił starał się nie rumienić. Piękny model. I mówił to istny ideał.

-Jasne, lubię jak rysujesz - Mruknął z uśmiechem. Nie lubił. Uwielbiał. Uwielbiał gdy Gerard rysował, bo uroczo się przy tym skupiał. Nie robił tego przy dużej ilości osób, więc niewielu widziało te pięknie przygryzione usta a czasami lekko wysunięty koniuszek języka. Jeśli szkicował ołówkiem, zawsze był dokładny. Prosił, by druga osoba się nie ruszała. Zdarzało mu się też czasami szkicować Franka gdy spał na ich nockach o czym młodszy chłopak doskonale wiedział, bo widział wszystkie rysunki. Ale gdy w gre wchodziły węgle, wszystko robiło się... chaotyczne. Nie przejmował się czy model się ruszał. Nigdy nie używał też chusteczek. Zawsze tylko węgiel, jego palce i szybkie ruchy. I tak, Frankowi nieraz zdarzyło się zapatrzeć na jego palce sunące po niegdyś białej kartce. Rozgrywał właśnie może trzecią rundę na prośbę czerwonowłosego śpiewając, gdy ten oznajmił, że skończył. Iero przestał śpiewać na co starszy chłopak na chwile posmutniał, ale zaraz pokazał mu obraz i... whoa. 

-Jest... whoa. Zawsze na twoich obrazach sprawiasz, że wyglądam idealnie - Szepnął zafascynowany chłopak. Oczywiście nie dotykał, nauczył się już iż nie popsikany specjalnym sprejem węgiel, brudził. Mocno. 

-No cóż, specjalizuje się w realistyce - Gerard wzruszył ramionami a młodszy uczeń zarumienił się lekko. Czy to był komplement? Zaraz potem kartka zniknęła a czarna od węgla dłoń przysunęła się do gładkiej twarzy chłopaka który od razu się odsunął.

-Co robisz? - Spytał nie ufnie ale słysząc "zamknij oczy" westchnął i zrobił to. Poczuł palec na swoim nosie robiący okrężne ruchy. Następni trzy podłużne machnięcia w jedną stronę i trzy w następną. Czy... czy Way zrobił mu wąsy? Kota? Ale zaraz potem usłyszał "ups" na co szeroko otworzył oczy. 

-Jakie ups? Co ups? Gee? - Zapytał wręcz przerażony. 

-Umm. Zrobiłem ci wąsy, bo zawsze byłeś takim uroczym kotkiem, ale niechcący zahaczyłem ci o usta. Masz taką czarną plamkę, o tutaj - Wskazał na swoje ale nie dotknął się. 

-Oh... nie szkodzi, pójdę to zaraz zmyć albo wytrzeć czymś - Mruknął już powoli wstając, gdy nagle zatrzymała go dłoń na ramieniu. Gdzie zaraz powstał czarny, węglowy ślad. 

-Wybacz. I wybacz za usta ale nie możesz użyć wody. To... rozmaże się. Pomogę ci to umyć - Rozmaże? Woda? Coś Frankowi nie pasowało. I nagle dłonie wylądowały na jego karku. Świetnie, więcej śla... usta na jego ustach. Wąskie wargi wpierw docisnęły się do jego a Frank w zbyt wielkim szoku nie był w stanie nic zrobić. Zaraz potem delikatny język przesunął się po ubrudzonej dolnej wardze na co chłopak stęknął i uchylił usta które ponownie zostały zajęte z tym, że teraz poczuł delikatnie wpraszający się język. Od razu zareagował oddając powolny i... i czuły pocałunek. Czuły? To było to? Nie był  w stanie myśleć. Nagle tak wiele bodźców go zaatakowało. Czas zwolnił gdy przez jego ciało przeszło miliony woltów. Powietrze wokół nich iskrzyło a serce zaczęło szybciej bić chcąc wydostać się z klatki piersiowej. Nie wiedział ile tak trwał, gdy nagle usta zaczęły się odsuwać ale zanim to, zassały się na dolnej wardze na co stęknął. 

-Frank? - Spytał starszy chłopak wciąż go trzymają. Cicho dyszał. 

-Sz-szyja... ubrudziłeś... - Gerard od razu zrozumiał. Z delikatnym uśmiechem, jego usta ponownie znalazły się na bladej i wyatuowanej skórze. Tak. To było zdecydowanie lepsze od imprezy. Dodatkowo, zapowiadały się cudowne wakacje. Najlepsze w życiu Franka.





A więc zaczynamy przygodę z promptami! Mam nadzieję, że się podoba! Powtórzę jeszcze raz, TO MÓJ PIERWSZY FRERARD BĄDŹCIE ŁASKAWI.



Oh, btw, zedytuje bo już mnie to powoli wkurwia :) NASTĘPNYM RAZEM ZANIM KTOŚ POWIE "OTWARŁ ŚMIECHU WARTE" ZRÓBCIE KURWA RESEARCH. Prosze, podsyłam screenshota. I o-ho, POPRAWNE. Popatrzcie, ciekawe czemu korekta mi nie podkreśliła ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: