So kiss me where I lay down | 21
Po tym rozdziale, mam szczerą ochotę wrzucić wam kolejny rozdział już dzisiaj, ale czuję, że wtedy nie dacie mi życia i skończy się na 4 xdd
...
Trzęsły mu się ręce. Nie wiedział, czy był to skutek spożycia nadmiernej dawki kofeiny, czy stresu. Kawa z taniego ekspresu nie potrafiła złagodzić jego nerwów i chociaż wszyscy wokół powtarzali, że z Jiminem będzie wszystko w porządku, on wciąż przeklinał się w duchu za przeoczenie tego cholernego składnika. Jimin cierpiał wyłącznie z jego winy.
— Min Yoongi? — Na dźwięk swojego imienia instynktownie podniósł się z plastikowego krzesełka i wyszedł na spotkanie z lekarzem, żeby usłyszeć wieści.
— Czy wszystko z nim w porządku? — zapytał z przejęciem.
W zasadzie, to nie dopuszczał do siebie innej możliwości. Jeszcze tego samego dnia zamierzał wrócić z Jiminem do domu, kupić mu w przeprosinach wszystko, na co miał ochotę i nigdy więcej nie dopuścić do tego, aby coś mu się stało.
— Proszę się nie martwić, pański mąż wraca do siebie. Może czuć się trochę senny, ale efekty uboczne miną za kilka godzin. Radziłbym jednak uważać, żeby taka sytuacja nigdy więcej się nie powtórzyła. — Zmrużył oczy, słysząc określenie jakim posłużył się mężczyzna, ale nie zamierzał go poprawiać, bo zależało mu na tym, by jak najszybciej zobaczyć się z Jiminem.
— Rozumiem, czy w tej sytuacji mogę się z nim zobaczyć? — Gdy lekarz przepuścił go do sali, nie zwlekał ani sekundy dłużej, by się z nim zobaczyć.
Martwił się, że Jimin tak źle zareagował na alergię, a jednocześnie zdecydował się wziąć udział w programie kulinarnym, gdzie był podwójnie narażony na kontakt z niebezpiecznymi składnikami. Czy naprawdę tak bardzo zależało mu na wygranej, że chciał ryzykować własnym życiem, by dostać się do finału? Nie powinien trzymać tego w tajemnicy.
— Hej. — Jak tylko wszedł do środka, Jimin odwrócił wzrok w jego stronę. Siedział na łóżku z podpiętym do jego żył wenflonem, czekając, aż kroplówka wchłonie się w pełni do jego organizmu. Ale przynajmniej w końcu mógł bez problemu złapać oddech.
— Jesteś zły? — zapytał z obawą Yoongiego. Domyślił się, że mężczyzna odkrył już powód jego omdlenia i nie będzie z tego powodu zadowolony, ale naprawdę nie chciał popsuć programu.
— Zły? Nie, Jimin, nie jestem zły. Jestem przerażony tym, że mogła stać ci się krzywda i nawet bym się o tym nie dowiedział. Co ci strzeliło do głowy? — Usiadł na krześle obok jego łóżka i wyciągnął dłoń, żeby musnąć jego palce. Wiedział, że jest mu głupio z powodu tego, co się stało, a z nerwów bez przerwy wyżywał się na swojej dolnej wardze.
— Przepraszam, nie sądziłem, że będzie ze mną aż tak źle. To pewnie wina tego, że nie jadłem nic na śniadanie... Ale bałem się, że jak ktoś się dowie, to wyrzucą mnie z programu!
— To ja wyrzuciłbym ich za to, że chcieli zrobić tobie krzywdę. — Yoongi zmrużył oczy, ale po chwili ponownie przyjrzał się jego twarzy. — Aż tak bardzo zależy ci na tej wygranej?
— Jeśli jej nie wygram, do końca życia będę pławić się sukcesem Taemina i pracować po kilkanaście godzin w jego szkole. Może rodzice zdecydowaliby się mi pomóc, ale nie chcę kolejny raz ich o coś prosić. To moja szansa.
— Jesteś najbardziej upartym chłopakiem jakiego znam, wiesz o tym? — Pogłaskał go po policzku, a w miejscu, w którym jeszcze kilka sekund temu znajdowały się jego palce, złożył czuły pocałunek. — Moim chłopakiem.
— A nie twoim mężem? — Młodszy poruszył brwiami, żeby go rozbawić.
— Co? Czyli to twoja sprawka? Zanim do ciebie przyszedłem lekarz nazwał cię moim mężem — wyjaśnił mu Yoongi, a chłopak zaprzestał głaskania jego dłoni i skrzywił usta.
— To dziwne, bo odkąd się obudziłem, wszyscy zwracają się do mnie Min Jimin i uznałem, że to jakiś żart z twojej strony. No wiesz, wkręciłeś wszystkich, że jestem twoim mężem, żeby lepiej się mną zajęli, czy coś w tym stylu. — Popatrzył na niego w oczekiwaniu, aż potwierdzi jego przypuszczenia, ale nic takiego się nie wydarzyło. Yoongi wyglądał na równie zaskoczonego.
— Gdybym chciał cię wkręcić, już dawno bym ci o tym powiedział — zaprzeczył bo ostatnie o czym myślał w trakcie przyjazdu do szpitala, to o okłamywaniu służby zdrowia, by dostać się do chłopaka.
— To dlaczego oni tak myślą? — Nie potrafił zrozumieć. Czy obaj zostali przez kogoś wkręceni, czy kryło się w tym coś znacznie większego?
Yoongi oblizał w skupieniu usta, zastanawiając się, kto był zdolny do wrobienia ich w taki kawał.
— Nie jestem pewien, ale dowiem się tego niebawem.
Miał złe przeczucia.
...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top