t h r e e
- Jimin!? - krzyknęła Jiyong, po czym od razu rzuciła się na szyję wcześniej wspomnianego chłopaka.
- Jimin? Co ty tu robisz? Znacie się? - zaczął się wypytywać chłopak stojący obecnie przed domem swojej przyjaciółki. Niestety nikt nie odpowiedział na jego pytanie.- Czy ktoś mi wyjaśni co tu się dzieje? - pokręcił głową, przez co jego, idealnie ułożona, fryzura nie wyglądała tak perfekcyjnie.
- Ah, tęskniłem Yangi. Dlaczego wczoraj ciebie tutaj nie było... czekałem. - wydusił z siebie po dość dłuższej chwili, nadal do niej się przytulając.
- Mysie pysie, teletubisie, domisie czy coś... JA TEŻ TU JESETM! - zwrócił na siebie uwagę Tae, który nadal oczekiwał odpowiedzi na swoje pytania.
- Taehyung? Co ty tu robisz? Znacie się? - dopiero teraz Jimin zauważył obecność swojego przyjaciela. Chłopak stojący w progu zaśmiał się na pytania zadane przez tego drugiego.
Jiyong wypuściła chłopaka z swoich ramion i spojrzała na Taehyuna pytająco.
- Dobra, wszystko rozumiem, ale Jimin - spojrzała piorunująco na swojego brata. - Jimin, ty chuju. Rok na Ciebie czekałam, powiedziałeś mi dokładnie rok temu, że za pół roku MAXYMALNIE się zobaczymy. ROK. Gdy ciebie nie było, byłam bita, poniżana, czasami nawet obcy ludzie prosili mnie o zaspokojenie ich potrzeb seksualnych. Gdzie ty kurwa wtedy byłeś? Tak zachowuję się Park Jimin, mój brat, który nigdy by nie opuścił swojej siostrzyczki, bez powodu? Nie to mi obiecałeś mi rok temu. - Po jej policzkach spływały łzy, nawet nie próbowała ich zatrzymać.- Powinieneś dziękować Taehyungowi na kolanach, że tutaj stoję.
Jimin, także nie hamował swoich łez. Doskonale wiedział jaki błąd popełnił pół roku temu. Nie przyszedł wtedy po nią dla jej bezpieczeństwa. Widział jej łzy. Widział jej krew i żyletkę, obok jej ręki. Ale nadal- w tamtym momencie był pod wpływem władzy Hyungwona i nawet jeśli widział swoją siostrę, tnącą się, nie mógł jej pomóc. Serce mu wtedy pękło na miliardy kujących kawałeczków.
- PRZEPRASZAM, zrobiłem to dla twojego dobra. Dobrze wiesz jaki jest Hyungwon.
- KURWA JIMIN! DLACZEGO MY NIE WIEMY NIC O TY, ŻE MASZ SIOSTRĘ. NAM CIĘ ZNISZCZY I TY DOSKONALE O TYM WIESZ. Jiyong - Taehyung uspokoił swój ton głosu, zwracając się do zapłakanej dziewczyny. - właśnie wpakowałaś się w niezłe bagno. A ty Jimin będziesz miał długą pogadankę z Namem i Augustem, ja ci to zapewniam. Jiyong, weź swoje rzeczy i WSZYSCY idziemy do domu.
- Po co jej rzeczy?
- Jiyong mieszka z nami.
- Ale przecież my przyjmujemy tylko osoby, które próbowały popeł... YANGI!?
- Tak, chciałam się zabić, ale taki jeden przystojny chłopak mnie ocalił. - Taehyung się zarumienił na słowa, które powiedziała przed chwilą dziewczyna.
- Bierz te rzeczy. - powiedział wyżej wspomniany chłopak z uśmiechem na twarzy.
Jiyong wbiegła do swojego starego, brudnego, śmierdzącego pokoju. Od razu jak weszła, otworzyła okno, bo tam oddychać się nie dało. Wyjęła dwie walizki, torby i plecaki i rzuciła przed swoją szafę. Otworzyła pierwszą walizkę i położyła ma ziemi, pakowała swoje ubrania, tak by zostawić te najgorsze i najbrzydsze, których nie potrzebowała. W drugą walizkę spakowała, wszystkie swoje zdjęcia i rzeczy, które były dla niej cenne. Wszystkie pierdoły trafiły do torby, a te najważniejsze do plecaka dziewczyny. Zapięła obie walizki, torbę oraz plecak i przeniosła je na korytarzyk, przed jej pokojem. W największą torbę włożyła swoje książki, mangi, kasety i płyty CD i DVD. Resztę rzeczy zmieściła w pozostałych torbach.
Pakowanie się jej zajęło około pół godziny, w tym czasie z kuchni, można było słyszeć krzyki, płacz, a nawet odgłosy bicia się.
- Skończyłam! - krzyknęła dziewczyna na tyle głośno, żeby chłopacy ją usłyszeli, pomimo swoich krzyków. Rozejrzała się po już prawie pustym pokoju i położyła głowę na ramieniu swojego brata, który kilka sekund wcześniej podszedł do niej i ją przytulił od tyłu.
- Przepraszam. - nic więcej nie powiedział, tylko się wtulił w małe, delikatnie i niepokojąco chude ciało swojej siostry.
- Zostało tylko wziąć to - podeszła do łóżka swojej mamy w pokoju obok. Podniosła materac i wyjęła dosyć sporych rozmiarów, plik pieniędzy. - Okej, możemy iść. - Jiyong obkręciła się na pięcie, wzięła plecak, torbę i walizkę i poszła w stronę drzwi wyjściowych tego domu.
- Czekaj! - krzyknął szybko Taehung. - Daj, ja to poniosę, zamiast ciebie.
- Nie.
- Chociaż torbę i walizkę. Ja z Jiminem, ci pomożemy. Proszę. - Tae spojrzał jej głęboko w oczy i się uśmiechnął.
- Okej, ale ja niosę, swój plecak i najlżejszą torbe i koniec.
- Gdzie tak w ogóle jest matka? - zapytał się Jimin, po tym jak sprawdził całe mieszkanie.
- To coś? Pewnie się wczoraj tak spiła, że jeszcze jest po wpływem i pałęta się tak po mieście. W sumie to już jej codzienność. - Dziewczyna się gorzko zaśmiała, wzięła wcześniej wspomnianą torbę i poszła dalej w stronę drzwi.
Chłopacy spojrzeli przelotnie na dziewczynę i wzięli resztę bagażu. Spojrzeli na siebie i ruszyli za Jiyong.
Dziewczyna położyła, toby, które niosła na ziemię przed samochodem Taehyunga. Otworzyła bagażnik, zaczekała aż chłopacy przyjdą z resztą rzeczy i zaczęła wszystko układać.
- Silna jesteś, pewnie silniejsza od Jimina. - zaśmiał się Taehung i podszedł do Jiyong.
- Żebyś wiedział, że jest. - stwierdził Jimin z udawanym urażeniem na twarzy.
- Wolę grać w kosza niż się siłować, ale tak, silna też jestem. - na samą myśl o koszu blondwłosa się miło uśmiechnęła.
- Yoongi hyung też uwielbia kosza. Jiyong, masz z nami naprawdę dużo wspólnego. Tak samo było z Jiminem.
- Może zamias gadać byście mi pomogli? - zaproponowała.
- Ah tak, już już. - Taehyung wziął od dziewczyny walizkę i ułożył ją, tak by się nie poniszczyła, podczas jazdy. Zamknął bagażnik usiadł za kierownicą
- Komu w drogę... - zaczął Taehyung, który już zapinał swój pas .
- Temu gówno pod nogę, ruszaj. - dokończyła a niego i uśmiechnęła się.
- Masz naprawdę łady uśmiech Jiyong - powiedział szybko chłopak siedzący za kierownicą, zanim Jimin wsiadł na siedzenie obok niego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top