9
Wieczorem dokładnie analizowałam grafik chłopaków na najbliższe dni. O ile się nie zmieni. Jednak postanowiłam, że jeśli Hyerin nie będzie mnie potrzebowała w kawiarni, będę do nich jeździła o stałych porach i po prostu siedziała u nich od dziewiątej do momentu, w którym nie zacznie się ściemniać.
I tak dziś zaczęłam mój oficjalny pierwszy dzień. Siedziałam na kanapie w górnej części dormu, podczas gdy kilku członków jeszcze się kręciło dookoła. Jedli śniadania i szykowali się do wyjścia. Podświadomie czekałam na moment, w którym zostanę sama z Haminem. Chciałam mieć chwilę, żeby go zapytać o to pianino, póki pamiętam. Jednak jak na razie nic tego nie zwiastowało. Może po prostu do niego napiszę... albo jednak poczekam na dobry moment.
Milla leżała obok mnie, jednak widziałam, jak wodziła wzrokiem za każdym z członków. Podejrzewałam, że była dość zestresowana. Co tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, że moja decyzja, by przychodzić jak najwcześniej i wychodzić najpóźniej była dobra. Przynajmniej dla niej. Patrzyłam jak Kuro leżał jeszcze na drapaku przy telewizorze a Misun chodził za Jihoonem jak cień. Co chwila zerkałam na telefon, gdzie byłam w trakcie przeglądania mediów społecznościowych, żeby nie dawać po sobie poznać, że ciekawi mnie jak zachowuje się dziewięciu chłopa w swoim naturalnym środowisku. Chociaż wydaje mi się, że sporo się powstrzymują w mojej obecności. Starałam się z nudów przeanalizować, jak są podzieleni. Kto mieszka na górze a kto na dole. Dziwnie bym się czuła gdybym już włączyła sobie jakąś dramę, więc czekałam aż chociaż to piętro opustoszeje. Także czymś musiałam zająć głowę.
O ile dobrze pamiętam, to przy stole jedzą śniadanie japońscy członkowie. Poza Jihoonem, przechadzający się tutaj po pokojach, jeszcze jeden właśnie bierze prysznic, ale nie miałam okazji zobaczyć który. Piątka pozostałych musiała być na dole. Sięgnęłam dłonią do Milli, żeby zacząć ją głaskać. Wykluczyłam stąd Yechana, skoro pies śpi na dole. Spacerowałam po swojej pamięci, przypominając sobie twarze reszty członków. W sumie to był dobry pretekst, żeby poćwiczyć dopasowywanie imion do twarzy. Jest ich sporo i muszę przyznać, że czasem mi się jeszcze mylą... Dosłownie cały czas mam otwartą kartę w telefonie z ich profilami na stronie, żeby sobie wspomóc. Ja nie pamiętam często imion głównych bohaterów dram, które oglądam a co dopiero gdy jest tych imion do zapamiętania trzy razy więcej.
— Jadłaś śniadanie? — na początku nie sądziłam, że to pytanie padło w moją stronę, ale gdy podniosłam wzrok, spotkałam się ze spojrzeniem wszystkich tutaj. Nawet DT, który już ubrany w luźną koszulę i szerokie jeansy, wycierał mokre włosy ręcznikiem.
— Tak — odpowiedziałam zdziwiona, ale poczułam wdzięczność, nawet jeśli DT zapytał z grzeczności.
— Jak coś to możesz jeść wszystko z lodówki, co nie ma na sobie kartki z imieniem — powiedział Jihoon z uśmiechem. Usiadł po drugiej stronie kanapy, już gotowy do wyjścia.
— Jest tam coś w ogóle bez kartki? — mruknęłam pod nosem, myśląc trochę na głos — skoro was tu tyle.
— No — powiedział Jihoon przytakując. Spojrzałam na niego trochę źle się czując, z tym że to usłyszał, jednak wydawał się bardziej rozbawiony niż zdenerwowany moimi przemyśleniami. — Mieszkało nas tu kiedyś dwudziestu, tylko wtedy nie było wspólnych rzeczy — zaśmiał się a moje oczy dosłownie wyszły z orbit gdy to usłyszałam
— Dwudziestu?!
— No tak... jak nagrywaliśmy program, ten nasz predebiutowy, to wszyscy uczestnicy tu mieszkali — wytłumaczył, a ja nie byłam w stanie sobie wyobrazić takiego tłumu w tym domu.
— Weź, bo będzie miała traumę od samych wspomnień o tym — powiedział DT, rozwieszając ręcznik na krześle przy stole.
— Czyli to nie był któryś sezon Star Creator? — spytałam, bo właśnie ten program oglądałam z Hyerin, a po nim powstało TimeZONE. Tylko nie byłam pewna czy po tym sezonie, który miałam na myśli. Odwróciłam się w stronę Jihoona zaciekawiona. O ile dobrze pamiętam, tam był cały ośrodek, chłopaki mieszkali w czymś podobnym do hotelu, a sale taneczne mieli pod nosem. Jihoon uśmiechnął się pod nosem.
— Nie — powiedział a Misun wskoczył mu na kolana. Chłopak zaczął go smyrać pod brodą, jak tylko zwierze się wygodnie ułożyło — Nasz program miał trochę inną formułę. Część była nagrywana w Stanach, żeby zespół wybrany przez widzów już miał promocję za granicą. Jednak to nie wypaliło. — westchnął — miał bardzo małą oglądalność w porównaniu z serią Star Creator. Niby ci sami producenci, cel ten sam. Jednak to wszystko było na samym początku pandemii. Nie mieliśmy publiczności, a transmisje w internecie dla reszty świata nie były łatwo dostępne i spopularyzowane jak teraz. — powiedział, a ja patrzyłam na niego jak na ducha.
— Chwila... to oznacza, że od debiutu — zaczęłam zaintrygowana, to były niecałe cztery lata, o ile dobrze pamiętam — mieszkacie cały czas tutaj? Nie przenieśli was do lepszego dormu? — pytałam, ale DT i Jihoon tylko pokiwali głowami — a to nie jest tak, że ze względów bezpieczeństwa powinniście się co jakiś czas przenosić? — spytałam. DT wzruszył ramionami i skierował się do swojego pokoju, a Jihoon się zaśmiał.
— Gdyby jeszcze władza agencji brała pod uwagę nasze bezpieczeństwo — prychnął, a mi się przypomniała akcja ze stalkerką, która bez najmniejszego problemu tu weszła. Złapałam się za głowę.
— Serio na was ktoś klątwę rzucił — skomentowałam, chociaż szybko dodałam końcówkę, by trzymać dalej język formalny. Wiem, że na tym etapie powinnam używać języka formalnego ze wszystkimi, trochę mi się zapomniało, bo pewnie część z członków jest młodsza ode mnie, ale powinnam jeszcze się pilnować.
— To by wiele wyjaśniało — zaśmiał się DT, który nagle się pojawił przed Jihoonem — musimy iść — dodał, na co Jihoon wstał, przeciągnął się, i pomachał mi, z resztą członków zespołu na pożegnanie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top