1.

W kawiarni na chwilę zaświeciło pustakami. Jak na czas po godzinach lunchu i tę dzielnicę Seulu był to cud, żeby zaznać ciszy gdziekolwiek indziej. Co prawda nie jest to najpopularniejsza miejscówka w okolicy, ale często jest promykiem nadziei dla wagarujących uczniów i obcokrajowców w porach szczytu.

Miejsce nie było duże, ale na pewno mogło się pochwalić klimatem. Było tu zawsze przytulnie, jasno i spokojnie. Atmosfera motywowała do pracy lub spędzenia czasu nad książką. Gdy jeszcze ciocia mojej przyjaciółki Hyerin tu pracowała, sama wpadłam do niej się uczyć, mimo że wcale mój dom nie znajdował się w okolicy. Niestety ten wizerunek nie pasuje do otoczenia najbardziej imprezowej dzielnicy Seulu zaraz obok Itaewon. Razem z Hyerin krok po kroku staramy się pracować nad tym miejscem. Kiedyś przyniosłam zasłony... jednego dnia doniczki z kwiatkami, a pewnego dnia ta kawiarnia zostanie w pełni odnowiona. Dzisiaj wszystko jest w zasięgu wzroku. Z szerokiej drewnianej lady widać doskonale cztery stoliki, przy których każde krzesło jest inne. Chociaż wciąż wpasowują się w styl rustykalny. Na środku sali znajduje się niewielki stół, na którym codziennie rozstawiamy świeże wypieki do wyboru dla klientów. Przy wejściu do łazienki stoi wiklinowy parawan, który odgradza miejsce z półkami na książki i stołem z kanapami a zaraz obok swoje miejsce ma pianino.

Siostra Hyerin ma największy słomiany zapał w rodzinie. Gdy była mała, uparła się na grę na pianinie. O dziwo, z tym wytrzymała kilka lat, ale teraz ten instrument stoi tu, kurzy się i ozdabia kawiarnię. Odkąd tu jest, nigdy nie miałam okazji się upewnić czy jeszcze działa.

Skończyłam wycierać stolik po ostatnim kliencie.

– Właśnie, jak tam Twoja randka w ciemno? – usłyszałam roznoszący się lekkim echem głos mojej najlepszej przyjaciółki, która stała za ladą i uzupełniała papierowe kubki.

– Weź... nie pytaj – westchnęłam, opierając się o ladę i pochylając w jej stronę. – Już zaczynając od tego, że ta druga para się nie zjawiła, to wyszłam po pół godziny. Pretekstem było, że zapomniałam o zajęciach na studia po zmianie planu. – schowałam środki czystości do szafki. Skończyłam moje dwuletnie kolegium pół roku temu.

Jestem na etapie szukania pracy i aktualnie łapię każde dorywcze zlecenie. To, że mogę pomagać Hyerin w prowadzeniu jej kawiarni było dla mnie gwiazdką z nieba. Lokal znajduje się głęboko w ulicach Hongdae. Czyli raczej większy ruch jest tutaj wieczorami. Hyerin jednak nigdy na to nie narzekała, jako że odziedziczyła lokal po schorowanej cioci. Wręcz widziałam jej oczy przepełnione wdzięcznością, gdy spoglądała na każdego klienta. Zwłaszcza tych, którzy wracali. 

— Ale coś się stało? — spytała, podnosząc na mnie wzrok zaciekawiona.

– Zaczął gadać o swoich byłych — stanęłam prosto — Wiesz... Jak to wszystkie były nienormalne – przewróciłam oczami, jak gdy ponownie w głowie usłyszałam jego ton – Mordo... to ty sprawiłeś, że stały się szalone – dodałam ciszej trochę do siebie. Jego postawa i zachowanie w stosunku do mnie sprawiło, że nie czułam się dobrze w jego towarzystwie, więc nie chciałam tracić na niego czasu i nerwów.

– Wybacz... – spojrzała na mnie wielkimi maślanymi oczami – nie wiedziałam, że taki jest. – dodała, chcąc mnie złapać za dłoń. Zaśmiałam się i ścisnęłam ją mocno.

Chłopak był jakimś kolegą z jej studiów. Jak tylko usiadłam naprzeciw niego, od razu poczułam, że coś jest z nim nie tak. Był przystojny — musiałam to przyznać i nawet mogłabym powiedzieć, że wpasowywał się w typ faceta, z którym chciałabym rozwinąć głębszą relację... Ale upewniłam się, że moja intuicja się nie myli gdy tylko się odezwał. Nie miałam tego za złe Hyerin. Nie miała złych intencji i dobrze o tym wiedziałam. Znam ją jak własną kieszeń. Ten typ miał dwa oblicza i nawet jeśli znał się z niż nim tylko z widzenia to i tak objawiał przed nią tę drugą twarz.

Hyerin jest dla mnie jak siostra. Mieszkamy razem od rozpoczęcia studiów, chodziłyśmy razem do liceum, a za czasów piaskownicy mieszkałyśmy naprzeciwko siebie. Sama się sobie dziwię, że nie mam jej dość, mimo że spotkało nas kilka mocnych sprzeczek. Co prawda te ciągłe próby umawiana mnie na randki w ciemno od kilku tygodni zaczynają mnie irytować, ale sama będąc wieczną singielką, podświadomie czuję, że chociaż powinnam nabrać doświadczenia.

Puściłam jej dłoń i skierowałam się w stronę stołu. Podniosłam papierki, które leżały pod nim, a wcześniej ich nie zauważyłam.

Chciałabym mieć te wszystkie relacje gdzieś... skupić się na sobie, samorozwoju i pracy... tylko najpierw muszę jakąś znaleźć, poza najprostszymi zleceniami co jakiś czas. Przez cały okres studiów łapałam się prac dorywczych. Niby rodzice bez problemu mogli mnie w każdej chwili wspomóc finansowo, bo nasza sytuacja nie jest najgorsza... ale chciałam mieć swoje i na nikim nie polegać. Mam wrażenie, że ostatnio nic nie idzie po mojej myśli, a moje życie wcale nie jest moje. Cieszę się, że mam dach nad głową i czuję się potrzebna w tej kawiarni, ale czy tak spędzę całe życie?

— Aa! — usłyszałam podniesiony głos Hyerin, na co momentalnie na nią spojrzałam zaniepokojona, że coś się stało.

— Co?! — podbiegłam do niej, widząc jakim wzrokiem patrzy na ekran telefonu. Dopiero gdy podeszłam bliżej, rozpoznałam to spojrzenie i cicho odetchnęłam z ulgą. Ściskała komórkę mocno i pełna ekscytacji tanecznie tuptała nogami o marmurową podłogę.

— N.wave zapowiedzieli, że wydadzą nowy album! — pokręciła głową, szerząc się jak za każdym razem, gdy jeden z jej ulubionych zespołów zapowiada comeback. Tak jak było w tym przypadku.

Istnieje tylko jedna rzecz, która nas różni poza obecnością pierwszej litery imienia... Hyerin jest największą fanką k-popu, jaką w życiu poznałam. Za to ja jestem osobą z najogromniejszą obsesją na punkcie koreańskich dram, z jaką ona ma odczynienia na co dzień.

Uśmiechnęłam się mimowolnie, widząc jej szczęście. Rozumiałam jej radość jak i radość jej fandomowych koleżanek, bo sama wcale daleko nie odbiegam od mojej ekscytacji na nowe odcinki dramy. Cieszę się tak samo na nowe dramy z moimi ulubionymi aktorami i na sceny które, mimo że pojawiają się w prawie każdej produkcji. To wciąż sprawiają, że cieszę się jak dziecko, oglądając je. Ponadto i tak często pojawia się między nami nić porozumienia gdy jeden z biasów Hyerin gra w serialu lub gdy któryś z jej ulubionych artystów tworzy OST, który i mi wpadnie do playlisty.

— Pokaż — powiedziałam, wchodząc za ladę. Ta podała mi telefon z grafiką przedstawiającą harmonogram wydań: zdjęć konceptowych, zapowiedzi piosenek, teledysku do piosenki tytułowej i samej daty wydania albumu, która była za równy miesiąc.

— Będą dwie wersje albumu? — skomentowałam, przyglądając się grafice, widząc dwie nazwy zdjęć promujących z zapewne różnym motywem przewodnim.

— Na to wygląda — uśmiechała się cały czas — lepiej dla mojego portfela... ostatnio mieli trzy — dodała, spoglądając na mnie znacząco.

Przez te kilka lat jej zainteresowania zbieraniem albumów, zdążyłam wydedukować, że fizyczne wersje albumów głównie różnią się okładką i sesją zdjęciową w środku.

— Za kilka godzin się dowiemy — dodała dalej zahipnotyzowana wpisami na Twitterze. Przez jej ramię widziałam dość długie posty i wnioskując na to jak przewijały się przybliżone graficzne szczegóły z tego harmonogramu... już widziałam kminiącą nad każdymi teoriami Hyerin w drodze powrotnej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top