50

- To ty. - wyszeptała Lee. - To ty cały czas do mnie wypisywałas! Jak mogłaś mnie tak oszukać? Dobrze wiesz co do ciebie czuję!

- Co? - zapytała Park. - Nic mi o tym nie wiadomo... Nigdy o tym nie wspominałaś!

Dziewczyny spojrzały na siebie. Blondynka miała łzy w oczach. Dara wzięła jej dłoń. Jednak Chae Rin odrzuciła tę próbę.

- Bałam się... - załkała Lee. - Tak bardzo się bałam.

Dara zaskoczona spojrzała na blondynkę.

- Pokochałam Cię... - wyszeptała. - Ciebie. Nie stalkera, którym byłaś. Sandaro, stałaś się moją przyjaciółką. Jednak ja... - po jej policzkach spływały łzy. Ta silna, niegdyś najpopularniejsza dziewczyna w szkole stała przed nią taka słaba i bezbronna. Jej oczy szkliły się od słonych kropel.

Nie podobna do tej, którą podziwiała Park. Jednak prawdziwą Lee Chae Rin kochała bardziej. Tę szczerą, niepokonaną miłością, której Dara poddała się bezgranicznie.

Wzięła w dłonie zapłakaną twarz blondynki. Spojrzała w te piękne oczy. Przestały je dzielić centymetry, między nimi nie było już żadnej pustki.

Park pocałowała Chae Rin. Ten gest różnił się od tego, który miał miejsce na imprezie w Halloween. Przepełniały go uczucia, tak trudne do opisania. Tęsknota, żal, namiętność, złość, szczęście, radość, a zarazem smutek. Tyle sprzecznych odczuć przeplatanych ze sobą. One wreszcie mogły się ujawnić. To własnie była miłość. Ich miłość.

- Dara. - CL oderwała się od brunetki. - Nie mogę. Nie jestem jeszcze gotowa. To dla mnie za dużo. Kocham Cię, ale muszę to wszystko przemyśleć. Ludzie nas nie zaakceptują. Moja rodzina...

- Chae Rin... - wyszeptała Park. - Wiem, że to nie będzie łatwe, lecz nasze uczucie... Ono jest ważniejsze, bynajmniej dla mnie.

- Dla mnie również! - zarzekła się dziewczyna.

- Więc dlaczego? Wiem o czym myślisz. Chcesz się ukrywać, prawda?

Blondynka pokiwała głową na tak.

- Wiedziałam. - odparła smętnie Park. - Ja tak nie potrafię Rina.

Brunetka ostatni raz spojrzała na CL. Już ze łzami w oczach zaczęła biec w stronę metra z zamiarem ucieczki na koniec miasta. Z daleka od tego wszystkiego.

Zapłakana stanęła na krawędzi platformy.

W ułamku sekundy usłyszała krzyki. Słowa nie do końca były dla niej zrozumiałe, gdyż w tym samym momencie zamaskowany chłopak wbiegł w nią. Przez przypadek pchnął ją na tory, dziewczyna całkowicie straciła równowagę i zleciała w przepasć, lecz on nie zatrzymał się. Uciekał dalej.

Drobna brunetka skuliła się z bólu. Nie była pewna co się w okół niej dzieje. Pragnęła się ze wszystkich sił podnieść, jednak każda próba kończyła się porażką. Nie była w stanie. Jej oczy oślepiał coraz jasniejszy blask.

W ogromnej hali rozległ się głośny pisk. Wręcz ogłuszający dźwięk.

Jednak dziewczyna nic nie czuła. Nic poza żalem do swojej jedynej miłosci.

A echem rozchodziły się słowa.

- Złodziej, złodziej, złodziej...

Ostatni rozdział! Przed nami jedynie pozostał epilog! Wiem, że pewnie chcecie mnie zabić za końcówkę... każdy liczy na happy end! Aczkolwiek mam w planach pisać dalej TEENAGE LOVE i postaram się kontynuować FABULOUS. Także wybaczcie, ale nie mogłam się powstrzymać :C Kocham Wika! <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top