37

*Messenger*

Lee Chae Rin pisze...

CL: To był cudowny dzień. Musimy kiedyś się gdzieś jeszcze razem wybrać! Co ty na to Park?

Serce Sandary przyspieszyło. Poczuła tak zwane motyle w brzuchu. Jeszcze nigdy nie była tak szczęśliwa jak dziś. Miała ochotę tańczyć, śpiewać, skakać z radości.

Jak nigdy weszła do domu z wielkim uśmiechem. Nie uszło to uwadze jej mamy. Spojrzała z politowaniem na córkę, która obecnie śpiewała do swojego kota perskiego, figlarnie poruszając biodrami kierowała się w stronę pokoju.

- Lalalalalalalalala... - nuciła pod nosem niczym dziecko.

Jej rodzicielka stanęła w drzwiach.

- Masz mi coś do powiedzenia, młoda damo? - zapytała  z karcącym spojrzeniem.

Nagle cały entuzjazm upłynął z powiewem szlabanu.

- Omma... - zaczęła smutno Dara, chociaż w głębi serca dalej skakała z radości.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top