XVII. Pierwsze KOCHAM CIĘ
☆SIMON☆
Obudził Cię twój telefon. Odebrałaś, po drugiej stronie uslyszałaś Izzy.
- y/n? Mogłabyś przyjść na żydowski cmentarz?
- Coś się stało ze budzisz mnie o 1 w nocy.?
- Proszę. Chodzi o Simona.
Rozlaczylas sie i po 15 minutach bylas na miejcu. Zobaczyłas Izzy, Jace i twoją najlepszą przyjaciółkę Clary ale nigdzie niewidzialas swojego chlopaka. Podbiegłaś do nich.
- Gdzie Simon?
Clary wszystko Ci wyjaśniła a twoje nogi się pod tobą ugieły.
- Jak to wampirem?
- Przepraszam Cię, to moja wina. Nagle ziemia się zatrzesla pod wami i Simon wyszedł z ziemi. Reathel rzucił mu krew w woreczkach po czym spojrzał na pozostałych a na końcu na Ciebie.
- y/n? Co się stało?
- Nie żyłeś, twoje serce nie biło... Nie mieliśmy innego wyjścia.
- Zamieniliscie mnie w potwora!
Podeszlaś do niego mimo sprzeciwów przyjaciółki. Chwycilas jego twarz w dłonie i spojrzałaś w jego piękne oczy.
- Nie jesteś potworem. Jesteś moim kochanym, opiekuńczym, troskilwym i zabawnym chłopakiem. Nic tego nie zmieni. Rozumiesz?
- Naprawdę tak uważasz - kiwnelas głową - Kocham Cię (y/n).
- Ja Ciebie też Simon.
☆ALEC☆
Byłam w kuchni i rozmawiałam z Izzy. Robiła chyba rybną zupę, ale i tak nie będę tego czegoś jadła. Do pomieszczenia wszedł wkurzony Alec i jakiś chłopak razem z Clary. Spojrzałam na nich i uniosłam brew do góry.
- Co to za przyziemnny?
- Jestem Simon. Simon Lewis. A ty?
Nie zdążyłam odpowiedzieć bo odezwał się Alec.
- To jest MOJA dziewczyna.
Popatrzył się na niego i wyszedł razem ze mną. Zaprowadził mnue do biblioteki i usiedlismy w naszym ulubionym fotelu.
- O co chodzi?
- Nie podoba mi się w jaki sposób on na Ciebie patrzył.
- Nie bądź zazdrosny. Tylko na tobie mi naprawdę zależy. Pamiętaj o tym.
- Kocham Cię!
- Ja Ciebie też.
Na znak ze tak jest pocałowałam go namiętnie.
☆MAGNUS☆
Dostałam SMS od Aleca w którym napisał że Magnus jest ranny. Jak najszybciej pojechałam do Instytutu. Pobiegłam do skrzydła szpitalnego. Na łóżku leżał nieprzytomny Magnus. Usiadłam koło niego i wzięłam jego dłoń w ręce. Łzy płynęły mi po moich zaczerwienionych policzkach. Widząc co w takim stanie bardzo mnie bolało. Kiedyś czytałam źe gdy mówisz do nieprzytomnych ludzi to oni i tak mnie słyszą.
- Proszę nie opuszczaj mnie. Bardzo mi na tobie zależy. Myślę że się w tobie zakochałam. Kocham Cię Magnusie. Proszę wróć do mnie.
Poczułam że ktoś glaszcze moją dłoń. Spojrzałam na niego. Uśmiechał się do mnie słabo.
- Też Cię kocham groszku pachnący.
Hej kochani! Kolejna część (z Jacem, Jordanem i Jonathanem) pojawi się gdy pod tą będą przynajmniej 4 komentarze.
Miłego wieczoru.
☆PH☆
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top