IMAGIN SIMON
IMAGIN dla ViviannaBlack
Od pewnego czasu (chyba mój) mój chłopak nie odbiera ode mnie telefonów i unika mnie...
Zapukalam do drzwi domu Simona. Otworzyła mi jego matka, wyglądała strasznie. Włosy na wszystkie strony, miała worki pod oczami. Tusz był aktualnie na jej policzkach.
- Pani Lewis! Co się stało? Coś z Simonem?!
- Simon nie żyje a na jego miejscu jest potwór! On nie żyje rozumiesz (y/n)! - zcisnela mnie za ramiona - Mojego syna nie ma! Jest tylko potwór bez tętna z kłami!
- Proszę Pani może by się Pani chwilę położyła?
- Jestem normalna, ja ja ja...
- Dowodzenia proszę pani.
- Uważaj na siebie słonko. - po czym założyła mi na szyję różaniec...
Pół godziny po tym zdarzeniu zrozumiałam tylko to że Simon zaginął. Zadzwoniłam do jego przyjaciela Jordana. Podał mi adres i powiedział że jak najszybciej mam przyjechać. Tak więc zrobiłam bo co innego miałabym zrobić?
Po 10 minutach byłam na klatce schodowej i pukałam do obcych drzwi. Może to dziwne ale Simon nigdy mi nie przedstawił swojego przyjaciela... Otworzył mi dobrze zbudowany chłopak z pięknym uśmiechem.
- (Y/n)? Wejdź.
- Hej przepraszam że tak zadzwoniłam ale martwię się o Simona... Jego matka ma jakiś obłęd, twierdzi że on nie żyje rozumiesz a ja nie mam z nim kontaktu od dwóch tygodni.
- Spokojnie, oddychaj. Simonowi nic nie jest. Siedzi u mnie w salonie.
- Zaprowadzisz mnie do niego?
Jordan ruszył do wielkiego pokoju (aż dziwne bo mieszka w bloku) na kanapie faktycznie siedzi Simon ale bardziej blady niż za zwyczaj. Chyba oglądał Top Model.
- Simon?
- Co ty tu robisz? I dlaczego masz różaniec na szyji?
- Co mam? - faktycznie nie siągnełam podarunku od jego zabłakanej matki - Byłam u twojej mamy, dała mi go i zapomniałam co zdjąć. Zresztą wiesz że jestem osobą nie wiążącą. O co chodzi? Dlaczego mnie unikasz, dlaczego nie odbierasz ode mnie telefonów?!
- To nie takie łatwe!
- Co nie jest łatwe? Powiedzieć że chcesz ze mną zerwać? - tym razem dodałam to znacznie ciszej.
- Nie chce z Tobą zerwać (Y/n) Kocham Cię ale muszę Ci coś powiedzieć. Moja matka miała rację. Jestem potworem.
- Nie wierzę Ci.
- To zbadaj mi puls.
- Wiesz że nie umiem... - Simon głośno westchnął i otworzył buzię gdzie wysuneły się kły. Prawdziwe ostre kły. Nie powiem zdziwiłam się. Ale nie wystraszyłam ponieważ podejrzewałam coś, z resztą Izzy mi powiedziała że 'Simon się zmienił '
- Powiesz coś (Y/n)? Chcesz być z potworem który pije krew zwierzecą? Który nie może wychodzić na światło słoneczne? Który zawsze już będzie zimną istotą?
- Tak, ponieważ tam w środku nadal jesteś Simonem, którego pokochałam. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.
- Mam nadzieje - Po czym pocałował mnie długo i namiętnie.
***
Jest IMAGIN z Simonem. Mam nadzieję że się podoba.
5 komentarzy i lecę z następną!
Pamiętajcie że oryginalny komentarz dostanie dedykację!
Miłego dnia
☆PH☆
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top