Imagin Jonathan
Dziś pojechałam z Jonathanem do Chicago, do jego kuzynostwa - Maggie i Viki. Są bardzo ślicznymi dwunastoletnimi blizniaczkami. Mają jasną cerę, oczy koloru morza i piękne, długie, czarne włosy.
Mamy ich pilnować ponieważ ich rodzice jadą na jakiś bankiet do swoich przyjaciół. Postanowiliśmy ze pójdziemy na spacer ponieważ jest dziś bardzo ciepło i szkoda by było ją zmarnować. Przeszliśmy już spory kawałek i postanowiłyśmy zrobić postój. Polozylismy się na trawiw a dziewczynki bawiły sie w chowanego. Rozmawiałam z nim o wszystkim i o niczym gdy uslyszałam krzyk Viktorii. Szybko poderwaliśmy się z miejsca i pobieglismy w stronę hałasu. Zobaczyłam demony wyciagnelam jedno ostrze ponieważ tylko takie wzięłam na spacer po lesie. Blizniaczką kazałam uciekać i zwołać pomoc z Instytutu a sama z Jonathanem zostałam żeby stoczyć walkę. Razem, szybko poradziliśmy sobie z pierwszym ale niestety dostałam macką w brzuch. Na wylot. Powieki robiły się co raz cięższe ale nie dawałam za wygraną, chciałam pomóc a zobaczyłam tylko jak wielki, ohydny demon, który smierdział zgniłymi jajami, powala chłopaka na ziemię i 'wgryza' mu się w szyję. Chciałam krzyknąć ale niestety wydałam z siebie jakis pisk. Po chwili nastała ciemność...
PARE DNI POZNIEJ
Dziś odbył się pogrzeb. Mój i Jonathana. Było dużo łez. Były wspaniałe przemowy. Ale dla mnie się nie liczy to. Moja rodzina od dawna nie żyje. Teraz mogę się cieszyć ich obecnością. Nareszcie zobaczyłam moich rodziców i mojego starszego brata Roberta. Poznałam ich z Jonathanem.
Razem będziemy często odwiedzać ziemię. Razem będziemy na zawsze i to się tylko liczy. RAZEM NA ZAWSZE.
***
Takie na dobranoc
Mam nadzieję ze się podoba
Następne pojawi się jak pod tym będą co najmniej 3 komentarze.
Dobranoc.
☆PH☆
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top