Pierwszy Pocałunek... (cz.2)
Rafael
- To był interesujący film.- powiedział Rafel odprowadzając Cię do domu po waszej x- nastej randce.
Dzisiejszego wieczoru wybraliście się do kina na najnowszy horror "Hannah: Przeklęta", który był oceniany przez krytyków jakie ciekawy i interesując oraz trzymający w napięciu film.
- No... zwłaszcza ten moment kiedy okazało się że to główna bohaterka dowiedziała się że to ona zabija. - powiedziałaś z nieśmiałym uśmiechem.
Od kilku dni zdawałaś dziwnie się czułaś w obecności wampira. Twoje serce biło szybciej na jego widok, a kiedy Cię dotykał przechodziły dziwne przyjemne dreszcze.
- Ta, to było niespodziewane. W końcu przez cały film widać było zabijającą rudowłosą dziewczynę, a nie czarnowłosą dziewoje. - powiedział z delikatnym uśmiechem Rafael.
- Cóż... może po twarzy dało by się ją rozpoznać.- powiedziałaś.
- Może...- mruknął cicho wampir, po chwili dodając.
- Już jesteśmy... pewnie twoja rodzina wyczekuje pod drzwiami Twojego powrotu.- powiedział czarnowłosy z rozbawieniem, na co Ty zaśmiałaś się.
- Nawet mnie to nie zdziwi.- powiedziałaś, po chwili dodając.
- To do zobaczenia, Rafe.
- Do zobaczenia, [T.I]. - powiedział wampir z delikatnym uśmiechem.
Powoli zmierzałaś w stronę swojego domu, kiedy ktoś złapał Cię za rękę.
Tym kimś był Santiago.
- Czekaj.- powiedział wampir,na co Ty obróciłaś się w jego stronę i spojrzałaś mu w oczy.
- Tak?- zapytałaś zaciekawiona.
Wampir nie odpowiedział tylko delikatnie musnał twoje usta swoimi, po czym odsunął się i zniknął używając wampirem szybkości.
Jonathan
- [T.I]! Wracaj tu natychmiast! - krzyk twojej matki dobiegł do twoich uszu, kiedy Ty pognałaś w stronę drzewa przy którym spotkałaś się z Jonathan'em.
Za twoją matką szła Izzy, Alec i Jace, którzy chcieli jak najszybciej zatrzymać twoją matkę.
Twoje rodzeństwo wiedziało o Jonathan'ie i o tym że spotykacie się pod drzewem i nie miało z tym najmniejszego problemu. Wręcz przeciwnie często Cię kryli lub przemycali, abyście spokojnie mogli się spotkać.
- Nie ma mowy! Nie wyjdę za niego! Nawet go na nie znam!- powiedziałaś nie odwracając się.
Kilka chwil temu twoi kiedy wracałaś z rodzeństwem z spaceru, twoi rodzice czekajacy na was w towarzystwie młodego nocnego łowcy oznajmili Ci że wychodzisz za mąż za owego chłopaka.
Wściekła wyszłaś z domu,a za Tobą twoja matka i rodzeństwo.
- To poznasz! - krzyknęła twoja matka i dalej szła za Tobą.
Kiedy zobaczyłaś Jonathan'a pod drzewem w twojej głowie narodził się szatański plan.
- Kochanie! - krzyknęłaś szczęśliwa biegnąc w stronę nocnego łowcy, na co ten spojrzał na Ciebie z lekkim zdziwieniem.
Przytuliłaś go mocno szepcząc mu do ucha.
- Udawaj.
Na te słowa Jonathan uśmiechnął się radośnie i powiedział.
- Cześć skarbie co tak długo?
Kiedy już chciałaś odpowiedzieć, ten pocałował cię namiętnie kompletnie ignorując twoją zszokowaną matkę i twoje rodzeństwo mające banany na twarzach.
Simon
- Dziękuję Simon że mnie odprowadziłeś. - powiedziałaś z uśmiechem, na co Lewis wyszczerzył swoje białe ząbki.
- Dla Ciebie wszystko, [T.I]. Kończysz o szóstej trzydzieści pięć?- zapytał Lewis na co ty kiwnęłaś twierdząco głową.
- To przyjdę po Ciebie.- powiedział radosny chłopak, na co Ty uśmiechnęłaś się delikatnie.
Lubiłaś kiedy odprowadzał cię do pracy lub odbierał z niej. Czułaś przy nim się bardzo bezpiecznie.
- To do zobaczenia, Simon.- powiedziałaś.
- Do zobaczenia, księżniczko. - powiedział Lewis, po czym pocałował Cię delikatnie w usta.
Kiedy się odsunął i zdał sobie sprawę z tego co uczynił mruknął ciche, "do zobaczenia " i odszedł.
Zarumieniłaś się delikatnie, po czym weszłaś do kawiarni.
Od razu usłyszałaś głos swojego brata oraz Twojego szefa, który był gejem i zarazem dobrym przyjacielem.
- I Jak całuję?!
Witam bardzo serdecznie
I przepraszam że taką nie obecność, ale cóż kwarantanna zabija we mnie wenę, o którą walczę.
Postaram się dodawać jeden rozdział dziennie, ale nie obiecuje.
Do zobaczenia i trzymajcie się ciepło.
Pozdrawiam!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top