Jak Zaprosił Cię Na Randkę?
Jace
Od kilku dni blondyn łaził za Tobą doprowadzając Cię przy Tym do szewskiej pasji.
Dzisiaj kiedy wracałaś do domu sama, młody Herondale szedł za Tobą nie interesując się niczym innym.
W którymś momencie nie wytrzymałaś. Skręciłaś do pierwszego lepszego ciemnego zaułka gdzie nie było przyziemnych i spojrzałaś wściekła.
- Czy możesz w końcu przestań za mną łazić?- zapytałaś wściekła krzyżując ręce na piersiach.
Blondyn przez chwilę udawał że się nad czymś intensywnie, zastanawia aż w końcu powiedział.
- Nie. Za bardzo lubię doprowadzać Cię do szewskiej pasji. Jesteś taka urocza jak się wkurzasz. - powiedział blondyn, na co Ty już dosłownie miałaś ochotę przywalić w niego śmietnikiem.
- Co ja mam zrobić żebyś dał mi spokój, idioto?- zapytałaś mordując nocnego łowce spojrzeniem.
Blondyn tylko uśmiechnął się jakby tylko czekał na to pytanie.
- Umów się ze mną.
Alec
Już ponad miesiąc jesteś wraz z Lydią na terenie Instytutu Nowojorskiego. Praktycznie cały ten czas spędzasz w towarzystwie młodego Lightwood'a, który chcę jakoś umilić Ci ten czas zabierając Cię w na tzw. Zwiedzanie Nowego Yorku.
Czasem w waszym towarzystwie jest Izzy - młodsza siostra Alec'a, którą bardzo polubiłaś.
Teraz wraz z Isabelle trenujecie na sali treningowej w Instytucie, zaś Alec obserwuje waszą walkę.
Kiedy po raz kolejny powaliłaś Izzy na ziemię, ta westchnęła zrezygnowana.
- Serio jestem aż tak przewidywalna? Dobra kończymy na dziś.- powiedziała siostra Lightwood'a, na co Ty pomogłaś dziewczynie wstać z materaca.
- Dla demonów lub innych istot nie jesteś przewidywalna. Dla mnie jednak tak.- powiedziałaś pozbawiona, na co Izzy machnęła ręką.
- Dobra chrzanić to. A tak w ogóle to masz czas dziś wieczorem o osiemnastej? - zapytała dziewczyna, na co Ty kiwnęłaś twierdząco głową.
- To cudownie! Alec masz czas dziś wieczorem o osiemnastej?... Co ja gadam on zawsze ma czas wieczorem.- dziewczyna ciszej wypowiedziała ostatnie słowa, tak by nie wkurzyć brata.
Alec kiwnął twierdząco głową, podchodząc do was. Kiedy już dziewietnastolatek był koło was, Izzy klasnęła radośnie.
- To cudownie. Bo ja jestem umówiona z Meliornem. Bawcie się dobrze, kochani!- powiedziała czarnowłosa z radością, po czym podekscytowana wyszła z sali zostawiając waszą trójkę zaskoczoną.
- Czy ona właśnie...- zapytałam zdziwiona, na co Alec kiwnął powoli twierdząco głową.
- Właśnie nas umówiła na randkę.- powiedział cicho Nefilim, po chwili dodając z delikatnym uśmiechem patrząc na Ciebie.
- Będę pod twoim pokojem o osiemnastej, [T.I].
Magnus
- Co się stało, Magnus? Dzwoniłeś mówiąc że to pilne.- zapytałaś wchodząc do mieszkania Bane'a z nie pokojem.
- Dziękuję że przyszłaś, [T.I]. - powiedział Bane zamykając za sobą drzwi, po chwili dodając.
- Jesteś gotowa?
Odwróciłaś i spojrzałaś na niego z zdziwieniem.
- Gotowa na co? - zapytałaś unosząc z zdziwieniem brew.
- Mamy za godzinę stolik w jednej z najbardziej popularnych restauracji w Paryżu jak nie w całej Francji. - powiedział z spokojem czarnoksieżnik ubrany w galowy strój, po chwili dodając.
- Nie mów że zapomniałaś.
- Nic mi takiego nie mówiłeś ,Magnus.- powiedziaś wpatrując się z zdziwieniem w potężnego czarnoksiężnika Brooklynu.
- Nie?- zapytał zdziwiony Bane, po chwili dodając.
- Ah! A więc to oto miałem Cię zapytać wczorajszego wieczoru pod drzwiami domu Catariny. Wybacz już naprawiam błąd, [T.I].
Czarnoksiężnik podszedł do Ciebie, po czym delikatnie ujmując twoją dłoń powiedział.
- [T.I] [T.N] czy pójdziesz ze mną za godzinę na randkę?
Pomimo iż przez krótką chwilę byłaś wściekła, to twoja wściekłość szybko zniknęła.
Westchnęłaś cichutko,po czym z uśmiechem na twarzy powiedziałaś.
- Daj mi trzydzieści minut w twojej łazience, Magnus'ie. Przeteleportuję potrzebne mi rzeczy z mojego mieszkania.
Rafael
Rafael od momentu w,którym pomógł Ci z pijany bratem stał się twoim przyjacielem. Często pisaliście z sobą albo spotykaliście się wieczorami pod klubem.
Pewnego dnia jednak Santiago zamiast czekać na ciebie, pod Pandemonium czekał pod twoim domem.
Widząc go z okna swojego pokoju szybko wyszłaś na dwór.
- Rafe? Co ty tu robisz? Przecież mieliśmy się spotkać pod klubem.- powiedziałaś zdziwiona widząc Santiago.
- Wiem, ale mała zmiana planów, [T.I]. Proszę ubierz się ładnie, a ja zaczekam tu na Ciebie.- powiedział czarno włosy z delikatnym uśmiechem, na co ty po chwili namysłu powiedziałaś.
- No dobrze. Daj mi dziewięć minut.
Jonathan
[Ujmę to tak... to nie ten rozdział]
Simon
- [T.I]! Twój Anakin Skywalker przyszedł po Ciebie! - krzyknął twój brat z kasy widząc jak młody Lewis wchodzi na teren kawiarni.
Zaśmiałaś się cicho słysząc słowa brata.
Od kiedy poznałaś Simon'a chłopak bez przerwy przychodzi do twojej pracy w godzinach w,których kończysz zmianę i zabiera Cię (wraz z Clary) na jakieś atrakcję związane z Star Wars.
Nie przeszkadzało Ci to, bo szczerze bardzo lubiłaś jego towarzystwo. Kiedy byłaś gotowa do wyjścia z pracy podeszłaś do Simon'a.
- To gdzie tym razem idziemy, Mistrzu Skywalker? - powiedziałaś żartobliwie machając na pożegnanie brata oraz innym pracownikom kawiarni, którzy widzieli że opuszczasz lokal.
- Dzisiaj niezbyt, ale może jutro o dwudziestej pójdziemy na jakiś film? A potem do parku, a potem na kolacje? Albo moze spontan?- zapytał Lewis na co ty umówiłaś brew.
- Z Clary?- zapytałaś, na co Simon zrobil sie czerwony jak burak.
- Nie... bez niej.... tylko my dwoje...- powiedzial jąkając się Lewis.
- Simon zapraszasz mnie na randkę?- zadałaą pytanie w prost gdyż nie lubiłaś owinąć w bawełnę.
Simon nic nie powiedział tylko kiwnął twierdząco głową na co Ty zarumieniłaś się delikatnie.
- To do dwudziestej, Simon.- powiedziałaś całujac Lewis'a w policzek i udałaś się do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top