Jak się poznaliście? (cz.3)
Szybka Informacja:
•I.T.P - Imię twojej przyjaciółki
•T. I - Twoje imię (skrócone)
• T.N- twoje nazwisko
• T. K. W- twój kolor włosów
• T. K. S - twój kolor sķóry
• T. K.O - twój kolor oczu
• T.P.I - Twoje pełne imię (np. Alexandra - Alex)
Jonathan
- [T.P.I] Lightwood! Wracaj natychmiast!- krzyk Twojego ojca, Roberta Lightwood'a rozniósł się w twoich uszach.
Nie interesowało cię to zbytnio jednak i szybkim krokiem udałaś się jak najdalej od swojego ojca.
Byłaś wściekła tym co usłyszałaś od niego i od twojej matki. Nie mogłaś uwierzyć w to iż wasi rodzice mają wobec was plany stanieńca na ślubnych kobiercach z osobami wyznaczonymi przez waszych rodziców.
I że taki los miał spotkać Ciebie i twoje rodzeństwo?
Nie ma mowy.
Niczym bomba, która miała zaraz wybuchnąć chwyciłaś swój sztylet, który miałaś na przypięty do biodra i zaczęłaś wyrzywać się drzewach.
Co chwilę twój sztylet był wbijany w drzewo i zabierany przez Ciebie, a potem ponownie rzucany.
Przez kilka rzutów sztyletem byłaś sama, a przynajmniej tak Ci się zdawało.
Jednak w momencie w, którym rzuciłaś swoim "przyjacielem" dopiero zauważyłaś opierającego się o sąsiednie drzewo chłopaka z białymi włosami(lub dużymi to twój wybór w sumie) i czarnymi jak węgiel ślepiami.
- Czym że zasłużyło sobie to biedne drzewo żeby tak je dzgać?- zapytał nieznajomy, na co ty poszłaś po miecz, który był wbity mocno w drzewo obok chłopaka.
- A czy musi mi czymś winić? - zapytałaś się próbując wyciągnąć sztylet z drzewa.
- Nie, ale to tylko marnowanie twoich umiejętności na drzewie. Co Ty na zniknięcie stąd i udanie się na małe polowanie? Lub inaczeń nazywając to "Odreagowaniem"? Może Rzym? Londyn? A może będziesz zainteresowana polowaniem w Meksyku? - zapytał nieznajomy, podchodząc do Ciebie i pomagając ci wyciągnąć sztylet z drzewa.
- Przecież nawet mnie nie znasz.- powiedziałaś opierając jedną dłoń na swoim bierze, zaś drugą trzymając sztylet.
Nieznajomy tylko uśmiechnął się uroczo na te słowa.
- Wybacz bycie niekulturalnym piękna niewiasto. Nazywam się Jonathan Morgernstern.- powiedział czarno Oki, na co Ty przekręciłaś jedynie oczami z rozbawieniem.
- [T.I] Lightwood. - powiedziałaś z delikatnym uśmiechem, po chwili dodając.
- A gdzie proponujesz się udać na polowanie?
Jonathan nie odpowiedział, ale z radosnym uśmiechem i tajemniczym błyskiem w oku chwycił Cię za dłoń i pociągnął w stronę lasu.
Simon
Jak co dzień byłaś jak zwykle w pracy na porannej zmianie i odliczałaś minuty do jej końca.
Do końca zmiany została ci tylko godzina, która miałaś dosłownie wrażenie iż dłuży się od wieków.
- Hej, [T.I]. Obsłużysz stolik numer trzy?- zwrócił się do Ciebie twój brat, który wraz z Tobą pracował w kawiarni od dwóch lat jako kelner.
Spojrzałaś w stronę wyznaczonego stolika, który był po drugiej stronie kawiarni. Jako wilkołak miałaś idealny wzrok, słuch i węch co ułatwiało Ci bardzo w tej robocie.
Przy stoliku siedział brązowo włosy chłopak, w okularach. Rozmawiał on z rudowłosą dziewczyną.
Spojrzałaś na brata i kiwnęłaś twierdząco głową, po czym chwyciłaś długopis i notesik następnie ruszając w kierunku klientów.
- Witamy. Czy mogłabym przyjąć zamówienie?- zapytałaś się z uśmiechem zatrzymując się przy stoliku.
- Oczywiście. Ja po proszę Cynamonowe Latte i sernik.- powiedziała rudowłosa odruchowo pokazując palcem na wyznaczony napój przy, którego była czerwona nalepka z napisem "Nowość!".
Szybko zapisałaś zamówienie dziewczyny, po czym spojrzałaś na jej towarzysza.
- A pan?
- Em... jaki pan... znaczy... jestem Simon... znaczy się... poproszę "Magiczny Księżyc" i ciastko "słodką chwilę".- powiedział zaczerwieniony Simon pokazując na pozostałe dwie rzeczy będące nowością w kawiarni.
Rudowłosą zaśmiała się tylko, zaś Ty szybko spisałaś zamówienie Simon'a.
- Jestem [T.I]. Miło mi Cię poznać, Simon.- powiedziałaś chcąc ratować zawstydzonego chłopaka, po czym szybko dodałaś.
- To wszystko?
Para tylko kiwnęła twierdząco głowami, na co Ty udałaś się aby przyrządzić zamówienie. Kiedy odchodziłaś uruchomiłaś swój "wilczy słuch", aby z ciekawości posłuchać przyziemnych.
- Boże...ona jest śliczna.- powiedział Simon, a na twoich ustach pojawił się uśmiech.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top