Miłość (III Rzesza) ~ imagine
Miałaś aktualnie wakacje (załóżmy że jeszcze jesteś studentem), więc postanowiłaś wyjechać na tydzień do Berlina, do swojego przyjaciela, Rzeszy. Dziś był piękny, słoneczny dzień. Szłaś właśnie na łąkę, z Rzeszą. Lubiliście, a wręcz uwielbialiście tam spędzać czas razem. A tym bardziej przy pobliskim jeziorku. Doszliście w końcu do swojego ulubionego miejsca pod wielkim dębem i rozłożyliście swój duży kocyk piknikowy. Usiedliście razem na kocyk i wyjęliście z koszyka różne przekąski. Wzięliście sobie po kanapce z (z czym tam chcesz) i zaczęliście jeść i opowiadać sobie różne historie. Z uważną uwagą słuchałaś każdego jego słowa. No co? Chciałaś dobrze wypaść przy swoim crushu. Tak, Rzesza to był twój crush, już od jakichś 4 miesięcy. Chciałaś mu powiedzieć o swoich uczuciach, ale nie chciałaś rujnować waszej przyjaźni. Tak naprawdę oprócz niego, nie miałaś nikogo, bo twoja „przyjaciółka" okazała się fałszywa. Miałaś tam paru znajomych, ale to nie wystarczało. Ty potrzebowałaś takiego najlepszego przyjaciela. Siedzieliście tak i spędzaliście ze sobą świetny czas. Nawet nie zauważyliście że już się ściemnia.
Rz-Wow, nie wiedziałem że już tak ciemno.
T/i-Nom. Ciemno.-nie wiedziałaś za bardzo co powiedzieć. Trochę się zarumieniłaś, bo on się do ciebie przybliżył. Nie miałaś pojęcia co zrobić, ale postanowiłaś siedzieć cicho. On tylko oplótł swoją rękę wokół twej talii i był ciebie coraz bliżej. Zaczynałaś czuć się niekomfortowo.-C-co robisz..?
Rz-Ja? Nic, po prostu nie chcę żeby ci zimno było.-tak, jasne.
T/i-Tak, jasne, jest środek lata-
Nie dał ci dokończyć już ani słowa, tylko wpił się w twoje usta i zaczął cię dość namiętnie, ale delikatnie całować. Byłaś chwilę zszokowana, ale w końcu ogarnęłaś co się dzieje. Twój crush cię pocałował. Naprawdę to zrobił. Od razu kiedy to do ciebie dotarło oddałaś pocałunek. Czułaś się tak szczęśliwa jak nigdy dotąd. Nie mogłaś uwierzyć w to, co się właśnie stało. W końcu się od siebie odkleiliście. Czułaś jak twoje poliki płoną, ale w sumie miałaś to gdzieś. Chwilę siedzieliście w ciszy patrząc się na siebie. W końcu oprzytomniałaś i odwróciłaś wzrok. Nazista tylko wziął twoją głowę i odwrócił w swoją stronę.
Rz-Nie odwracaj tak ślicznej buźki~.-po czym uśmiechnął się triumfalnie. Nie wiedziałaś co się dzieje. Byłaś zestresowana w tym momencie, co Rzesza zauważył i pożałował swych czynów.-Przepraszam jeżeli cię zdenerwowałem.-wyraz twarzy od razu mu się zmienił i puścił twoją szczękę.
T/i-Nic się nie stało. W sumie fajne uczucie...
Rz-Serio?
Ty tylko się uśmiechnęłaś, bo wiedziałaś, że czegoś nie dopowiedział.
T/i-Powiedz to.
Rz-Was?
T/i-Kapusta i kwas, hahaha.-zaśmiałaś się.-No wiesz co.
Rz-A, a, a, ok. A więc... ja... sheiße..! Ichliebedich..!!! (Czytaj: Iś libe diś-kocham cię)-wypowiedział to tak, jakby to było jedno słowo. Śmieszyło cię to, że lubi być tym dominującym, ale jak przychodzi co do czego, to już się wstydzi.
T/i-Pfffyyyy...-nie mogłaś po prostu powstrzymać śmiechu.
Rz-C-co? Co jest takie śmieszne..?
T/i-To że jesteś taki dominujący, ale jak przychodzi co do czego, to już taki śmiały nie jesteś.
On tylko popatrzył na ciebie takim „W tym momencie umieram w środku" wzrokiem. Już nie chciałaś go tak frustrować i odpowiedziałaś.
T/i-Ich auch. (Czytaj: iś auh-ja też)- ty tylko go przytuliłaś. W środku buchałaś niewyobrażalnym szczęściem. On pewnie też.
Nic ci nie odpowiedział tylko oddał przytulasa. Zamknęłaś swoje oczy i po chwili zasnęłaś w jego ramionach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top