Jak wyglądało wasze pierwsze spotkanie?

🇵🇱Polska🇵🇱
Schodziłaś po schodach bloku, w którym mieszkasz. Musiałaś zrobić zakupy, bo niektóre rzeczy zostały już przez ciebie zjedzone, a niektóre no cóż, zgniły. Gdy wyszłaś z budynku, usłyszałaś gdzieś z krzaków, wydobywające się krzyki i groźby. Poszłaś tam i zobaczyłaś jakichś dwóch dresiarzy, jeden z nich miał chyba z 2 metry, a drugi chyba z 1,50 i atakowanego przez dresiarzy chłopaka, który był tak na oko twojej wysokości, może trochę wyższy i z tego co widziałaś, wcale nie okazywał słabości, ale jednak widać było, że był trochę wystraszony. Podeszłaś bliżej, by podsłuchać kłótnię.

¿?-Słuchajcie mnie wy duże, małe gagatki, jak mnie nie zostawicie w spokoju, pożałujecie tego srogo!-zagroził chłopak.
-Ha! A co może nam zrobić taki biedny mały chłopiec, co?-rzekł wyższy, z pogardą.
-Dobra, koniec tego dobrego...-drugi z nich się odezwał.
Już prawie go łapali, ale ty nie mogłaś tak tego zostawić, więc wkroczyłaś do akcji.
T/i(Twoje imię)-Witam nie szanownych Panów.
-Uu, proszę, kogo my tu mamy.
T/i-Radziłabym żebyś najpierw się zastanowił dokładnie nad czynami, których chcesz zaraz dokonać.
-Ty, pa jaka śmiała.
-Słuchaj maleńka, uważaj sobie, dobrze?-zagroził ten wyższy.
T/i-To ty lepiej uważaj. Ładnie to tak grozić słabszym? Jeszcze dwóch na jednego... żałosne.
-Uważaj se!!!-niższy już się nadstawiał do walki.
T/i-Chcesz się bić, kurduplu? To masz.-walnęłaś go tylko pięścią w twarz, a ten już leżał na ziemi, nieprzytomny.
Drugi chciał już się na ciebie rzucić, ale uniemożliwił mu to tamten chłopak. Po chwili obaliliście go dwaj i był już spokój.
¿?-Wow, dzięki.
T/i-Nie ma sprawy.
¿?-Trenujesz coś?
T/i-Krav magę.
¿?-O, to ładnie.
T/i-No.
¿?-Jak się nazywasz?
T/i-T/i.
¿?-O ładnie imię, ja jestem Polska.
T/i-Miło mi, ale wiesz co, może lepiej stąd chodźmy, zanim ktoś nas zobaczy.
P-Dobry pomysł.

Uciekliście z miejsca zdarzenia i tak o to zaczęła się wasza znajomość.

🇩🇪Niemcy🇩🇪
Właśnie dzisiaj był twój pierwszy dzień w nowej pracy. Nie powiem, stresowałaś się, ale jednocześnie byłaś przepełniona entuzjazmem. Wcześnie dość wstałaś, wyszykowałaś się, wsiadłaś do swojego mercedesa i ruszyłaś do pracy. Kiedy już znalazłaś się przed budynkiem, nie mogłaś się doczekać by poczuć ten zapach świeżej kawy, poznać wspaniałych ludzi i co najważniejsze, w końcu zarabiać własne pieniądze. Weszłaś, zameldowałaś się i pierwsze co zrobiłaś, skierowałaś się w stronę swojego stanowiska, a przynajmniej próbowałaś. Nie miałaś kompletnie zielonego pojęcia gdzie jesteś. Postanowiłaś zapytać się dość wysokiego mężczyzny, który stał tuż obok.

T/i-Przepraszam, czy mógłby Pan mi pomóc?
N-O dzień dobry, Pani jest nowa tak?
T/i-Tak jestem nowa i niestety nie znam jeszcze tutaj nic i-
N-Oj proszę się nie przejmować, już Panią oprowadzam, a tak przy okazji, proszę mi mówić Niemcy.
T/i-Miło mi cię poznać Niemcy, jestem T/i.-uścisnęliście nawzajem dłonie.

Niemcy oprowadził cię po całym budynku. Okazało się że macie swoje stanowiska blisko siebie, więc z utrzymaniem waszego kontaktu nie było żadnego problemu.

🇷🇺Rosja🇷🇺
Przechadzałaś się ulicą swojego miasta, ze spuszczoną głową. Deszcz padał jak z gałki prysznicowej. Nawet pogoda miała taki sam nastrój, jaki ty masz teraz. Bowiem oblałaś kolejny test, o którym nawet nie wiedziałaś, ponieważ byłaś chora, a nikt nie raczył Ci powiedzieć co było zadane, twoi rówieśnicy z akademika wciąż Ci dokuczają, a ty za niedługo możesz oblać studia i jeszcze do tego nie dawno twój chłopak okazał się toksyczny i musiałaś z nim zerwać. Byłaś jednocześnie wściekła, smutna, zdesperowana i złamana. Postanowiłaś wejść do pobliskiego baru i zapomnieć o problemach. Przeszłaś przez próg pomieszczenia i odrazu wszystkie oczy wyładowały na Ciebie. W sumie cóż się dziwić, byłaś cała przemoczona. Usiadłaś przy barku i poprosiłaś o zwykłą czystą.

¿?-Też uciekasz od problemów?-odwróciłaś się w prawo i zobaczyłaś dość wysokiego chłopaka, z uszanką na głowie.
T/i-Tia...
¿?-Co się stało?
T/i-Problemy na studiach, a u ciebie?
¿?-W sumie to samo. Tak poza tym, jestem Rosja.
T/i-T/i.

Wieczór spędziliście na przyjemnych pogawędkach. Potem poszliście się przejść i wymieniliście się numerami. Tak o to się wszystko zaczęło.

🇺🇸Ameryka🇺🇸
Szykowałaś się na imprezę, która ma odbyć się w domu Rosji. Miałaś nie mały dylemat co na siebie założyć. W końcu po półgodziny zastanawiania się, zdecydowałaś się po prostu na czarne bojówki i koszulkę z krótkim rękawkiem. Do tego wzięłaś sobie jakąś biżuterię (wymyśl se, bo nie płacą mi za to) i nałożyłaś nie za mocny makijaż. Gotowa wyszłaś z domu i zamówiłaś taksówkę. Kiedy już dotarłaś do miejsca, odrazu powitał cię huk i tłok. Przywitałaś się z już lekko pijanym Rosją i zaczęłaś szukać swojej przyjaciółki z nadzieją, że ją znajdziesz (bo zawsze jest na imprezach u Rosji), ale no próżno. Teraz to właściwie nie wiedziałaś co masz ze sobą zrobić, więc wyszłaś na balkon. Okazało się, że już ktoś tam był, więc postanowiłaś wrócić.

T/i-Przepraszam.
¿?-Nie, czekaj. Nie musisz iść.
T/i-Nie chcę tobie przeszkadzać.
¿?-Ale nie przeszkadzasz.
T/i-No spoko.
¿?-Jestem Ameryka jak coś.
T/i-T/i.
A-Ładnie imię.
T/i-Dzięki.
A-Czemu nie idziesz do innych?
T/i-Nie ma mojej przyjaciółki, a zawsze jest, a nie chce mi się za bardzo szaleć dzisiaj, jakoś tak, po prostu, jestem dość aspołeczna. A ty?
A-Ja po prostu chciałem wyjść na chwilę.
T/i-Aha, spoko. Ja pewnie za niedługo pójdę.
A-Czemu?
T/i-Bo tak. Po prostu.
A-To może za nim pójdziesz, poznamy się trochę?
T/i-Heh, no okej.

I zaczęliście opowiadać razem różne ciekawe historie ze swojego życia. Zdecydowałaś jednak, że nie pójdziesz do domu, tylko zostaniesz, bo fajnie spędzałaś czas z Ameryką.

☭ZSRR☭
Siedziałaś sobie nad rzeczką, szkicując otaczające Cię krajobrazy. Był ciepły, słoneczny dzień. Lubiłaś, a wręcz uwielbiałaś w takie dni, spędzać czas nad rzeką, w pobliskim lesie. Siedziałaś tak sobie na kocyku, nie zwracając nawet uwagi na to, że już jest dosyć późno, a powinnaś już być w domu. Ale ciebie już nie obchodziło co twoi rodzice ci zrobią. Właściwie to wszystko dla ciebie straciło jakiekolwiek znaczenie. Miałaś gdzieś swoich rodziców, tak jak oni mieli ciebie gdzieś, jedyne co dla nich było ważne to to, żebyś przyniosła im kawkę. Można by tak powiedzieć że byłaś ich służącą.

W końcu postanowiłaś wstać i wrócić, ale wcale ci się nie spieszyło do domu. Gdy już wstałaś, uświadomiłaś sobie, że nie jesteś sama. Za tobą usłyszałaś dźwięk pękajacych patyków. Odwróciłaś się za siebie i ujrzałaś w ciul wysokiego gościa z uszanką na głowie. Byłaś trochę wystraszona.

T/i-Emmm... Dz-dzień d-dobry?-wyjąkałaś.
¿?-Nie musisz się mnie bać, nic ci nie zrobię.
T/i-Um przepraszam muszę już iść.
¿?-Lepiej nie idź teraz.
T/i-Przepraszam, ale dlaczego? I kim w ogóle jesteś?
¿?-Ah no tak, przepraszam, jestem ZSRR.
T/i-Ja T/i.
Z-T/i. Ładnie imię.
T/i-Dzięki, ale naprawdę muszę już iść.
Z-Czekaj. W lesie są wilki o tej porze, raczej nie chcesz wejść do lasu, kiedy życie ci miłe.
T/i-No to ja chcę właśnie.
Z-I tak cię nie puszczę samej.
T/i-Ale moi rodzice-
Z-Spokojnie, pójdziesz ze mną.
T/i-Znamy się dopiero 3 minuty, jak mam ci zaufać?
Z-Przysięgam że nic ci nie zrobię.
T/i-Obiecujesz?
Z-Obiecuję.
T/i-No ok, trzymam cię za słowo.-i weszliście w głąb lasu.

Nie szliście dość długo, bowiem tak z 10 minut. Po drodze opowiadaliście sobie różne historie ze swojego życia. Opowiedziałaś Sovietowi całą swoją sytuację rodzinną, na co on trochę się zmartwił, po czym dał ci swój numer telefonu i powiedział że masz do niego dzwonić, jak będzie ci się coś działo. Oczywiście się zgodziłaś, bo to właściwie był twój pierwszy przyjaciel w twoim życiu.

卐III Rzesza卐
Postanowiłaś w te wakacje wybrać się do Berlina. Tak żeby sobie pozwiedzać. W końcu po 6 godzinach (nie wiem ile się jedzie pociągiem do Berlina, więc nie bijcie pls ;-;) męczącej podróży pociągiem, w końcu byłaś w stanie postawić swój pierwszy krok w Berlinie. Odrazu zakochałaś się w tym mieście. Zaczęłaś najpierw szukać jakiejś restauracji, w której mogłaś coś zjeść. Niestety troszkę, a nawet bardzo troszkę, się zgubiłaś. Próbowałaś przejść jakoś przez tłum ludzi, ale jeszcze bardziej byłaś zagubiona. Wyszłaś na jakąś poboczną uliczkę. Nie była to taka typowa obskurna i brudna uliczka, ale spokojna, ładna alejka, po której obu stronach były jakieś sklepy. Rozglądałaś się, by nacieszyć się tym widokiem. Po chwili ktoś podszedł do ciebie.

¿?-Widać że się zgubiła panienka.-powiedział mężczyzna w twoim wzroście.
T/i-Umm, trochę.
¿?-Pierwszy raz w Berlinie?
T/i-Tak, hahah.
¿?-Mogę panience pomóc.
T/i-Jeżeli chce się Panu zawracać na mnie głowę, to bardzo chętnie.
¿?-Oh mów mi III Rzesza.
T/i-Jeżeli chcesz sobie zawracać mną głowę, to bardzo chętnie przyjmę od ciebie pomoc, Rzesza. I jestem T/i.
Rz-Ależ nie ma żadnego problemu, T/i.

Rzesza oprowadził cię po alejce. Poszliście razem do restauracji, aby coś zjeść. Oczywiście Reich postawił Ci obiad. Resztę dnia spędziliście cudownie.

Rz-Jeżeli mogę zapytać, masz gdzie spać.
T/i-Znajdę sobie jakiś tani hotel i będzie git.
Rz-Serio? Może wolisz u mnie się przespać?
T/i-Znamy się dopiero nie cały dzień, a ty mi już proponujesz spędzić u siebie noc?
Rz-Nom.
T/i-Nooo... ok.
Rz-No nic ci nie zrobię.
T/i-Powiedzmy że ci ufam.

Pojechaliście samochodem Rzeszy do jego domu. Ty spałaś u niego w pokoju, a on powiedział że będzie spał na kanapie, lecz gdy już zasnęłaś, chłopak położył się koło ciebie, pocałował cię w czoło na dobranoc i tak zasnęliście w jednym łóżku (( ͡° ͜ʖ ͡°)).

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top