- 28 -


„Hyung, gdzie jesteście? Nie możecie mnie wystawić"; „Hyung, błagam, przyjedźcie. Możesz przyjechać sam, bez niego, ale przyjedź"; „Proszę. Będę grzeczny. Nie zrobię już żadnych głupot"; „Cholera jasna, Park Jimin! Nie pogrywaj ze mną, bo się doigrasz"; „Zemszczę się, przysięgam. Zniszczę i ciebie, i jego, jeżeli coś odjebiecie"; „Nie, przepraszam. Poniosło mnie. Naprawdę nie chciałem, przepraszam"; „Nie gniewaj się, to wszystko przez tę ruję. Sam już nie wiem, co do ciebie piszę"; „Jesteś już może w drodze? Czekam na ciebie niecierpliwie. Mam nadzieję, że zaraz będziesz"; „Halo? Hyung?"; „Halo?".

SMS-y od Naechyona od godziny piętnastej zaczęły przychodzić jak szalone. Na zmianę dzwonił i pisał do Jimina, wylewając na niego wszystkie swoje frustracje, ale nadal nie skontaktował się z Hoseokiem, co lekko ich niepokoiło. Powoli w głowach trójki alf zaczęły pojawiać się czarne myśli. Postawili wszystko na jedną kartę i mieli nadzieję, że będzie to ta właściwa, jednak gdzieś obok tego pojawiało się nurtujące ich pytanie: co, jeśli Nae ich przejrzał?

– Jeżeli ten mały, paskudny, wredny dupek nie zadzwoni w końcu tam, gdzie trzeba, to jesteśmy skończeni. Zdajecie sobie sprawę, co się może odjebać? Ty, hyung, będziesz bezrobotny, mnie wywalą ze studiów, a Hoseok... Hoseok nadal będzie przegrywem.

– Jeon albo stulisz pysk, albo za siebie nie ręczę – mruknął Jung, opierając swój policzek na dłoni. Tej nocy nie spał zbyt dobrze, cierpiąc za grzechy dość ostrej imprezy, na którą wcześniej się wybrał, a ciągłe marudzenie przyjaciela powoli wyprowadzało go z równowagi.

Jeongguk prychnął cicho pod nosem i zmarszczył swój nos, gdy Jimin klepnął go mocno w plecy, dając mu znak, by przestał się przekomarzać. Chłopak czuł się już dużo lepiej niż wczorajszego wieczoru i dzisiejszego poranka, dlatego w końcu postanowił wypuścić ze swoich sideł starszego alfę. Około godziny trzynastej opuścili razem jego pokój przepełniony zapachem paczuli. Szybko otworzyli okna w całym mieszkaniu, by je wywietrzyć, i chociaż drżeli od podmuchów zimnego powietrza, nikt się nie ruszył, by w końcu je zamknąć.

Mimo lepszego samopoczucia student nadal potrzebował bliskości, dlatego od godziny siedział wygodnie na kolanach starszego, przytulając się do niego niczym koala. Cała trójka usadowiła się przy kuchennym stole, czekając na przełom ze strony Naechyona. Jeon co chwilę muskał szyję, policzki i usta partnera, by dosłownie za moment usłyszeć jęki przyjaciela, który nie bardzo chciał na to patrzeć. On natomiast nie bardzo mógł przestać to robić, dlatego postanowił nie przejmować się gadaniem współlokatora.

– Poczekaj, na razie napisał do mnie dwadzieścia osiem SMS-ów i zadzwonił piętnaście razy. Myślę, że jeszcze z pięć nieodebranych połączeń i Hoseok będzie musiał zbierać się do wyjścia – parsknął najstarszy, zaczesując do tyłu włosy swojego chłopaka, na co ten cicho mruknął.

Jimin wyglądał dziś jak cień samego siebie przez intensywne zachcianki Jeongguka, którego ruja również nie oszczędzała, ale dzielnie się trzymał, czekając na dalszy rozwój sytuacji z Naechyonem. Z tyłu głowy miał pewne obawy, że ich plan się nie uda i wszystko pójdzie się pieprzyć, ale trzymał się głupiej nadziei, że zdążył już przecież trochę przejrzeć tego manipulatora i umiał przewidzieć jego pewne zachowania. Dodatkowo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak bezradne i uzależnione od innych są omegi w trakcie rui.

Nie on jedyny czuł narastający stres. Ręce Jeongguka zaczęły się lekko trząść, dlatego ścisnął je mocno, chcąc dodać mu tym otuchy. Chyba nigdy żaden z nich nie przeżył tak intensywnego czasu, jak przez ostatnie dni.

– Mam nadzieję, bo zbiera mi się na wymioty, jak na was patrzę. Z całym szacunkiem hyung, ale odkleiłbyś od siebie tę pijawkę przynajmniej na sekundę – Jung zaśmiał się głośno, przewracając oczami. – Jeżeli Nae zadzwoni, to będę musiał zmienić ubranie w samochodzie, bo te na pewno przesiąknęło smrodem Jeongguka – dodał, chcąc rozbawić Jimina, bo mina jego przyjaciela jasno pokazywała, że ten nastawia się na atak.

Wzburzony słowami swojego współlokatora już chciał mu się odgryźć w kilku niewybrednych słowach, jednak nie zdążył, bo komórka drugiego studenta zaczęła wibrować, wydając z siebie melodię jednej z jego ulubionych piosenek. Wszyscy trzej spięli się na ten nagły dźwięk, patrząc na siebie niepewnie.

– No cóż, jednak poszło szybciej, niż przypuszczałem – odezwał się w końcu Park, prostując się na krześle.

– Niemożliwe – szepnął Jeongguk, przełykając głośno ślinę. Z uwagą śledził każdy ruch Hoseoka, który ociągał się z odebraniem telefonu. – Odbierz to w końcu i daj na głośnik. I bądź naturalny. I wyluzowany – dodał, przykrywając odruchowo ręką usta partnera, chociaż to on sam wpadł w nerwowy słowotok.

– Zamknij się, odbieram – warknął alfa, przesuwając palcem po ekranie.

Po chwili w pomieszczeniu rozległy się zbolałe jęki Naechyona i jego ciche syknięcia. Gdzieś w oddali słychać było szelest hotelowej pościeli i cichą, zmysłową muzykę.

– Halo?

– Hyung? Cześć, to ja.

– Cześć, wiem. Wyświetliła mi się twoja nazwa – Jung prychnął pod nosem, jednak karcący wzrok Jimina od razu sprowadził go na ziemię. – Co tam? Coś się dzieje?

– Bo ja... Czy ty... Do mnie... Mógłbyś do mnie przyjechać? – wyszeptała ledwo słyszalnie omega, robiąc krótkie przerwy w swojej wypowiedzi.

Jeongguk uśmiechnął się cwanie, słysząc nastolatka, który miał problemy ze składaniem poprawnych zdań. Czuł rosnącą satysfakcję. Naechyon wpadł w przygotowaną przez nich pułapkę. Wystarczyło tylko, że Hoseok postara się nagrać ich zbliżenie. Wtedy ta wschodząca gwiazda k-popu nie będzie miała wyboru – albo odpuści, zachowując swoje dobre imię, albo zniszczy i siebie, i ich, co było wątpliwe.

– Przyjechać? Co się dzieje, Nae? – chłopak grał zdziwionego, stukając palcami o blat drewnianego, lakierowanego stołu.

Odpalił papierosa, od razu zaciągając się jego kojącym dymem. Aktorstwo Junga było na naprawdę zadziwiającym poziomie, dlatego nastolatek niczego nie podejrzewał. Hoseok od zawsze był dobry w tego typu zagrywkach – umiał wciskać innym najbardziej oczywisty kit, byle na tym zyskać. Jeongguka często to denerwowało, ale nie teraz. Teraz był gotów przyznać mu Oscara za tę pierwszoplanową rolę w filmie biograficznym o niegrzecznym pupilku Card Company.

– Hyuuung! No, bo... Bo ja mam ruję i nie umiem sobie z nią poradzić! Nie chciałbyś mi pomóc? Błagam. Nie zostawiaj mnie, chociaż ty. Wszyscy mają mnie gdzieś, a ja chcę tylko odrobiny uwagi... Hyung, tak bardzo mi się podobasz, wiesz? Zauważyłeś, prawda? Wynagrodzę ci to, obiecuję. Będziesz mógł na mnie liczyć, tylko przyjedź, dobrze? Czuję się taki bezsilny! Wszystko mnie boli – zapłakał Naechyon, pociągając nosem.

Trójka alf spojrzała na siebie tryumfalnie, a niepewność i zdenerwowanie powoli z nich ulatywały. Na szczęście Nae nie miał nikogo innego w zanadrzu, o co również się obawiali. Gdyby znalazł sobie kogoś innego „na zastępstwo", byliby w niezłych tarapatach.

– Jesteś pewien?

– Tak! Bardzo tak, stuprocentowo tak. Wyślę ci adres hotelu SMS-em, dobrze? Przyjedziesz od razu?

– Okej, jeżeli chcesz, to przyjadę.

Omega pisnęła na te słowa, od razu się rozłączając. Nie minęło kilka sekund, a w skrzynce odbiorczej Hoseoka widniał już obiecany adres. Chłopak zerwał się na równe nogi, szukając w szafie innych ubrań, które nie przesiąknęły zapachem jego przyjaciela. O dziwo nie było to problemem – szybko znalazł wygodne spodnie i zwykłą koszulkę, które pachniały kwiatowym płynem do płukania. Ubrał je, a potem narzucił na siebie kurtkę. Jimin od razu kazał iść Jeonggukowi do pokoju i z niego nie wychodzić, dopóki Jung nie opuści mieszkania. Sam wziął się za zamontowanie małej kamerki wewnątrz jego puchowej kurtki. Hoseok wiedział, co ma dalej robić, dlatego pożegnał się ze starszym alfą, który zapewnił go, że wszystko na pewno się uda, i już go nie było. Wystarczyło poczekać na jego powrót lub wiadomość, że ich seks całkiem nieźle się nagrał.

– Możesz wyjść – krzyknął w końcu Park, dając znak swojemu chłopakowi.

– Ty przyjdź! Nie chce mi się wstawać – odpowiedział młodszy, na co Jimin tylko się zaśmiał.

Przekroczył próg pomieszczenia i od razu ulokował się na wygodnym łóżku Jeongguka, który leżał przykryty kołdrą, z której wcześniej musiał ściągnąć poszewkę.

– Ciężko było ci założyć nową?

– Ciężko mi żyć, hyung, a co dopiero zakładać nową poszewkę. Nieważne, myślisz, że to koniec tego cyrku?

– Mam nadzieję – mruknął starszy, przyciągając do siebie drugiego alfę. – Nie mam siły, więc nawet mnie nie dotykaj, bo zemdleję.

– Już nie bądź taką drama queen, hyung. Poza tym to ty dotknąłeś mnie pierwszy. Ja chciałem się tylko przytulić, a ty już masz jakieś problemy.

Jimin uśmiechnął się szeroko, całując obrażonego Jeongguka w usta. Doskonale wiedział, że nie skończy się na zwykłym przytulaniu. Zbyt dobrze poznał tego dzieciaka, by się łudzić, że będzie mógł teraz odpocząć. Duże dłonie chłopaka od razu znalazły się na jego brzuchu, pośladkach, udach i penisie, na którym skupiły się najbardziej. Szybkie sześć-dziewięć wcale nie było szybkie, a ruja Jeona wcale tak łatwo nie odpuściła. Gdy starszy po czasie zaczął protestować i prosić o chwilę przerwy, telefon Jeongguka wydał z siebie krótki dźwięk. Oboje zorientowali się, że minęło już kilka godzin od wyjścia Hoseoka.

– I co? – zapytał, przyglądając się uważnie młodszemu, który wycierał usta w koszulkę, którą rzucił wcześniej na podłogę.

– Wiedziałem, że Hobi, moje najjaśniejsze słoneczko, które oświetla to ponure życie, jest moim najlepszym przyjacielem. Moja krew. Wychowałem go.

Starszy alfa spojrzał na niego jak na wariata, kręcąc z politowaniem głową. Coraz bardziej upewniał się w przekonaniu, że Jeongguk dorastał... wolniej. Zdecydowanie wolniej.

– Czy Hoseok nie jest od ciebie starszy prawie o pół roku?

– Oho, ciekawe skąd o tym wiesz. Poza tym – nie odzywaj się, ty jesteś starszy prawie o trzysta.

– Co napisał?

– To, co chcieliśmy, żeby napisał, hyung.

– To znaczy co?

– O matko. „Nie bardzo chcę, żebyś oglądał moją nagą dupę, ale nagrało się, powiem nieskromnie – całkiem ładnie. W sumie ja też jestem niczego sobie. Nie otwierajcie jeszcze szampana, będę jutro".


Jimin z niepohamowaną satysfakcją przyglądał się czerwoniutkiej po koniuszki uszu osobie Naechyona. Młody omega zjawił się w Card Comapany z samego rana w poniedziałek, gdy tylko jego ruja odpuściła na dobre. Co prawda chłopak nadal słodkawo pachniał, ale jego woń była niczym w porównaniu z zapachem, który emanował z niego przed i, co najważniejsze, w trakcie weekendu.

Alfa spodziewał się, że omega rzuci się na niego na wejściu z łapami, spróbuje wydrapać mu oczy lub zacznie się awanturować, ale Naechyon zdawał się być tak cholernie zawstydzony, że Jiminowi przez moment zrobiło się go nawet żal. Przez moment. Momencik. Milisekundę.

– Doigrałeś się, hyung – powiedział, gdy tylko drzwi gabinetu Parka się za nim zamknęły. Jimin na spokojnie podszedł do biurka i zajął swoje miejsce, pozwalając Naechyonowi wyładować swoją złość na stojącym niedaleko drzwi wieszaku na płaszcze, który w akcie desperacji oberwał z kopniaka. – Wydawało mi się, że warunki były jasne! Wystawiłeś mnie! Obaj mnie wystawiliście!

– I jak sobie poradziłeś? – zapytał szyderczo starszy, na co omega znów oblał się soczystą czerwienią, po czym usiadł na fotelu przed biurkiem, zakładając ręce na piersiach.

– To nie twoja sprawa!

– Moja, bo jestem nadal twoim specjalistą od PR-u. Co prawda, niedługo będziesz pod skrzydłami Namjoona, ale chwilowo to nadal ja odpowiadam za twój idealny wizerunek.

Naechyon prawie posiniał ze wściekłości, co wyjątkowo rozczuliło alfę, który żałował tylko, że Jeonggukowi niedane było zobaczyć tego cudownego obrazka.

– Nie zgadzam się na żadną zmianę – odparł, ale Jimin wzruszył ramionami.

– Nie ty o tym decydujesz.

– To moja kariera!

– Która może się zaraz skończyć, jeśli się w końcu nie przymkniesz.

Nae zamilkł, ale chyba tylko dlatego, że go zatkało. Szybko jednak odzyskał werwę i zaczął się o coś wykłócać. Jimin poczekał, aż omega ochłonie i skończy z tymi groźbami o zniszczeniu Card i „tego twojego emo kochasia".

– Nie dotrzymałeś obietnicy, hyung – powiedział zdenerwowany, chcąc wyciągnąć swoją najcenniejszą kartę. Jimin, oczywiście, pozwolił mu na to, wiedząc doskonale, że w jego talii są wszystkie asy. – Ale ja swoją dotrzymam i przysięgam, że wszyscy dowiedzą się o twoim dziwnym zboczeniu. Nie wierzę, że naprawdę wybrałeś jakąś inną alfę zamiast mnie... – zakończył, z niedowierzaniem kręcąc głową. Chyba naprawdę przejął się tym, że jego duma została bezpowrotnie zdeptana.

Alfa westchnął. Nie umiał ukryć swojej radości, gdy po obróceniu ekranu laptopa Naechyon, siedzący po drugiej stronie biurka, zobaczył odpalony na sprzęcie film... z nocy jego rui. Jimin starał się nie zwracać większej uwagi na nagiego Hoseoka, który również był na pierwszym planie. Film miał ponad trzy godziny, bo tylko na tyle pozwoliła bateria kamery, ale na wielu, wielu ujęciach idealnie widoczna była twarz Naechyona, jak i jego całe, calutkie, zupełnie nagie ciało. Nie trzeba było nawet robić zooma, chcąc zobaczyć nieco bardziej prywatną sferę ciała omegi. Omegi, który teraz nagle z pomidorowej czerwieni stał się zupełnie biały jak ściana.

Cisza trwała kilkadziesiąt długich sekund, po których nastąpił szloch. Nae otarł łzy, ale i tak długo nie wytrzymał i schował twarz w dłoniach.

Teraz chce mi zagrać na emocjach i uruchomić moje sumienie – pomyślał Jimin. Nic z tego.

– Nie udawaj.

– Jakim cudem...

– Trzeba było przyjąć grzecznie do wiadomości, że nie jestem zainteresowany, a wszystko byłoby dobrze. Moglibyśmy dalej razem pracować, a ty za jakiś czas na pewno znalazłbyś sobie kogoś odpowiedniego. A teraz? Teraz muszę zgłosić w firmie, że złamałeś zakaz randkowania, który jest szczególnie surowy dla młodych omeg i spędziłeś ruję z nieznajomym, który może zagrozić nie tylko tobie, ale i całemu twojemu boysbandowi.

– Hoseok jest przecież twoim pracownikiem!

– Hoseok jest kolegą Jeongguka. Aż dziw, że nie znalazłeś go gdzieś na ich mediach społecznościowych, skoro udało ci się odkopać stare konto mojego alfy na tej podróbie Tindera.

Nae zacisnął ze złości zęby z taką siłą, że Jimin zaczął się zastanawiać, czy nie będzie potrzebna interwencja dentysty.

– Szkoda, bo Hoseok cię nawet polubił. Ale też doskonale wie o tym, że szantażowałeś jego przyjaciela i zachowałeś się, jak ostatnia świnia. Takie są fakty.

– Nagrywanie nieletnich jest nielegalne – rzucił chłopak, szukając chyba czegokolwiek, czego mógłby się złapać, niczym brzytwy podczas tonięcia.

– Tak samo jak szantaż.

– Jak mogliście... – zaczął, ale na chwilę przerwały mu łzy. – Nikt nie może tego zobaczyć.

– Oj, myślę, że właśnie każdy musi zobaczyć, jakie zadatki na gwiazdę porno ma wschodząca ikona słodkiego k-popu. Myślisz, że reklamodawcy i sponsorzy chętniej zatrudnią cię do swoich kampanii, gdy się dowiedzą, jak głośno jęczysz podczas rui? A może pokażemy twoim kolegom z zespołu ten film? Albo rodzicom? Kim Saeyu? Fani na Twitterze będą podawać ten filmik dalej w nieskończoność, obiecuję ci. Mogę nawet wybrać dla ciebie takie momenty, w których jest najlepszy widok na twoją wredną dupę. Hoseok się postarał, by wypieprzyć cię w każdej możliwej pozycji...

– Przestań! To... ohydne... To był mój pierwszy raz, jak mogłeś? – mruknął, powstrzymując kolejny potok łez. Jimin wyłączył filmik w momencie, gdy Hoseok położył się na plecach, pozwalając omedze być chwilę na górze.

Alfa wstał i obszedł biurko. Ukucnął koło skulonej w fotelu omegi. Gdyby nie poznał się wcześniej na Naechyoniepewnie jego łzy, lament i niedowierzanie zrobiłyby na nim wrażenie. Teraz nie miał już żadnych skrupułów.

– Zrobimy tak – zaczął, wiedząc, że Naechyon nie ma najmniejszego pola manewru, by jakkolwiek zakwestionować jego warunki. – Nie mam ochoty już nawet mijać cię na korytarzu, więc przeniosę cię pod opiekę Namjoona, który na szczęście rezyduje na zupełnie innym piętrze. Ten filmik sobie zachowam. Możesz być pewny, że zrobię wystarczająco dużo kopii, by wykorzystać to choćby za dziesięć lat, jeśli będziesz wyjątkowo upartą omegą. Ja nie wyciągnę konsekwencji ani za twoje randkowanie, które masz w umowie wyraźnie zabronione, ani za twoje zachowanie względem mnie i Jeongguka, które było co najmniej karygodne. A ty będziesz, kurwa, cicho. Nikomu nie piśniesz słowa o mojej relacji ani z tobą, ani z moim partnerem. Masz do mnie nie dzwonić i nie pisać. Masz mi zniknąć z oczu, rozumiemy się?

– Hyung...

– Nie chcę tego słuchać – uciął krótko Park. – Nie interesuje mnie twój gniew czy twoje przeprosiny. Robiłem dla ciebie i twojej kariery wystarczająco, byś był mi wdzięczny, a ty, zamiast za to podziękować, dosłownie wbiłeś mi nóż w plecy, bo się we mnie zauroczyłeś. Świat nie kręci się wokół ciebie. Może kiedyś się tego nauczysz.

Naechyon z trudem przełknął rosnącą w gardle gule. Wypłakał jeszcze trochę łez, aż w końcu otrząsnął się na tyle, by wstać, zabrać swoje rzeczy i wyjść, nie zapominając o widowiskowym trzaśnięciu drzwiami.

Jimin mógł odetchnąć i napisać do Jeongguka jedno, krótkie: „załatwione".

Wieczorem, gdy rozmawiali przez telefon, młodszy alfa śmiał się z Hoseoka, który przeżywał, że Naechyon wystosował do niego pełnego płaczących emotek SMS-a, mówiąc o tym, jak się zawiódł, co Jung skwitował wzruszeniem ramionami. Później przyznał, że spędzenie rui z Nae było przyjemne, ale ma na oku kogoś innego.

– Musisz wiedzieć, hyung, że Hoseok zakochuje się średnio raz na dwa tygodnie i prawie zawsze kończy się to czyimś złamanym sercem – powiedział Jeongguk do telefonu. Jimin zaśmiał się, żałując, że nie może teraz przytulić się do swojego chłopaka. Musiało starczyć mu ciepło Miriam, która wdrapała się na łóżko i teraz zajmowała lewą stronę materaca. Może i ona wyczuwała na tamtej poduszce woń paczuli? – To co? Problem z głowy?

– Mam nadzieję, że już na dobre.

– To rozumiem, że koniec tych twoich głupich wyjazdów?

Jimin znów parsknął, przeczesując palcami miękką sierść kotki.

– Może byśmy się gdzieś sami wybrali? – zaproponował starszy, nie mając na myśli żadnego konkretnego miejsca. Wiedział, że Jeongguk do końca miesiąca będzie miał zaliczone wszystkie egzaminy na uczelni, co stwarzało szansę na spędzenie razem trochę czasu. – Nie pamiętam, kiedy ostatnio brałem urlop.

– Chętnie. Jak zaliczę sesję to... – zaczął, ale nagle na moment zamilkł. – A... gdzie chcesz jechać?

– W sumie nie wiem. Gdziekolwiek, byle z tobą.

– Bo... no wiesz, hyung, to zależy, czy to taki szybki wyjazd, czy jakieś dłuższe wakacje...

Kręcił, ale Jiminowi zaczęło świtać dopiero po dłuższej chwili. Odchrząknął. Miriam podniosła łeb znad poduszki, jakby wyczuła nagły wzrost napięcia właściciela.

– Nie masz forsy? – zapytał starszy i cisza po drugiej stronie słuchawki utwierdziła go w przekonaniu, że właśnie o to chodzi. – Zapłacę.

– Nie, hyung, to nie fair. Nie chcę, byś znowu bawił się w sponsora.

– Jakie „znowu"? Daj spokój, przecież jesteś młodszy, masz dorywczą pracę i jesteś studentem. To logiczne, że nie będzie cię stać na jakieś większe luksusy. A ja... jestem stary, zarabiam tylko na siebie, i to całkiem sporo, więc nie odbieraj mi przyjemności przykładania karty do terminalu, gdy będziesz chciał kupić sobie gdzieś coś ładnego.

– Przyznałeś, że jesteś stary, czy mi się wydawało?

– Masz jakieś omamy słuchowe chyba.

– Hyung... no nie wiem. Ciągle płacisz za jakieś nasze randki, czy coś. Głupio tak.

– Jak wyślesz mi nagie zdjęcie, to będziemy kwita.

– Masz już całą galerię.

– Chyba mnie z kimś pomyliłeś. Na palcach jednej ręki zliczę, ile mam twoich nagich zdjęć.

Jeongguk zaczął chichotać. Jimin miał nadzieję, że zgodzi się na jakiś ich wspólny wypad, choćby krótki. Będąc z Jeonggukiem, czuł się znów pełen energii, której brakowało jego związkowi z Haerin. Liczył na to, że wyrwą się na weekend z Seulu.

– Zgoda, wyślę ci jakieś zdjęcie, ale dopiero, gdy Hoseok wyjdzie, bo szykuje się na jakąś randkę.

– Bosko – odparł starszy, na co Miriam prychnęła jakby z pogardą. – To ja nam zarezerwuje jakiś fajny hotel na końcu świata na początku wakacji, hm?

– Jesteś niemożliwy... – westchnął. – Szkoda, że dziś muszę iść do pracy. Wolałbym się z tobą spotkać.

– Mogę odebrać cię z Rooftopu po twojej zmianie.

– Jutro będziesz musiał mnie tam z powrotem zawieść na piętnastą.

– Niech stracę. Przyjadę tak jak ostatnio, koło pierwszej. Aha, no i czekam na tego nudesa. Do zobaczenia, kochanie. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top