- 10 -
Pili już drugą kawę, a kanapa wyglądała tak samo źle, jak dzień wcześniej. Kiedy jeszcze była mokra po wylaniu na nią kilku specyfików, które miały pomóc pozbyć się jasnych plam po alkoholu, wydawało się, że może coś z tego będzie, ale kiedy do gry wkroczył odkurzacz i suszarka, okazało się, że po wyschnięciu efekt sprzątania jest zerowy.
– Jakim cudem te plamy nie znikają? – mruknął Jeongguk, drugi raz podchodząc do czyszczenia tapicerki środkiem, który miał ujednolicić jej kolor. Jimin obawiał się, że nawet jeśli mebel nie będzie widocznie poplamiony, to będzie szorstki. Oczyma wyobraźni widział już, jak jedzie do sklepu meblowego i zamawia nową sofę. – Niby taka droga, a tak łatwo ją zepsuć? Musieli cię oszukać na tej giełdzie, hyung.
– Haerin trochę się znała na meblach i to jest z jakiejś specjalnej kolekcji. Dlatego ma delikatny materiał – odparł alfa, a wtedy młodszy spojrzał na niego, jak na idiotę. – No co? Nie wiesz, że w małżeństwie zazwyczaj to omega decyduje o wystroju? Mnie by było wszystko jedno, czy ta sofa to późne rokoko, czy styl secesyjny.
– Wygląda raczej nowocześnie.
– Przecież mówię, że się nie znam.
Młodszy dosypał na materiał proszku i zaczął wcierać go w tapicerkę. Podwinął rękawy, by chemia nie wyżarła mu przy okazji bluzy. Jimin, co jakiś czas, zerkał na starania młodszego i na powoli malującą się na jego twarzy irytację.
Miał nastawione przypomnienie w telefonie, by pamiętać o obejrzeniu programu, o którym dzień wcześniej wspominała mu menadżerka Naechyona – jego młodocianego klienta. Włączył więc telewizję, by show leciało w tle. Nie był jakoś szczególnie zainteresowany takimi formami rozrywki, bo nie kręciło go oglądanie skaczących i tańczących młodych chłopców, ale wyczekiwał tych momentów, kiedy uwaga kamery skupiała się na jego podopiecznym. Wypadało, by był na bieżąco, a poza tym, wydawało mu się, że chłopakowi zależało na jego zainteresowaniu. Nie chciałby rozczarować go przy najbliższej okazji, mówiąc, że zapomniał obejrzeć jego występu, zwłaszcza że faktyczne radził sobie nieźle. Przyjazne stosunki z klientami były ważne, więc podczas przerwy na reklamy wysłał po jednej wiadomości do Kim Seayu i właśnie do Naechyona. Kobieta odpisała dość szybko, ale w oficjalnym tonie, jak przystało na profesjonalistkę, natomiast młody idol nie omieszkał odpowiedzieć SMS-em z licznymi emotkami.
– Możesz to przełączyć na coś, od czego nie pękną mi uszy? – zapytał nagle Jeongguk, który najwyraźniej nie gustował w słodkich przebojach, do których tańczyli idole programu Dance Star.
– Muszę zobaczyć, czy Naechyon wygrał, więc musisz się przemęczyć jeszcze dwadzieścia minut.
– Naechyon? Nie wiedziałem, że jesteś fanem tego typu produkcji, hyung – odparł kpiąco, a Park przewrócił oczami.
– Naechyon to mój podopieczny w firmie. Card Company próbuje nowych ofert dla młodszych gwiazd.
– Czyli ten chłopaczek w krótkich gaciach jest twoim klientem? – dopytał, z lekkim niedowierzaniem spoglądając na ekran telewizora. – Wygląda, jakby miał trzynaście lat.
– Ma siedemnaście i w przeciągu miesiąca zadebiutuje w nowym zespole. Jest tam tym całym visualem, a w dodatku jest najmłodszy, dlatego musi wyglądać raczej uroczo. Poza tym jest omegą.
– Widać.
– W mojej pracy wypada interesować się klientami. Ty swoimi też się interesujesz. Dopiero, co pokazywałeś mi jakąś nowobogacką babkę. Umówiłeś się z nią w końcu?
Jeongguk podrapał się nerwowo po głowie, a potem porzucił na bok gumowe rękawiczki i chwycił znów za paczkę papierosów. Obaj poszli zapalić na balkon – Jimin był już pewny, że alfa uniknie odpowiedzi, ale po pierwszym buchu sam wrócił do tematu.
– Nie mam na nią czasu. No i miałeś rację, chyba jest za bardzo zrobiona.
– Nie lubisz takich?
– To zależy. Przeważnie wolę, jak pod palcami czuję ich ciało, a nie plastik czy silikon. Nie żebym miał coś przeciwko takim, ale skoro już wybieram sobie klientki, to chyba mogę być wybredny, no nie? – zapytał, wzruszając ramionami. Dopiero po chwili zorientował się, że może być to niezręczny temat. Milczenie Jimina tylko utwierdziło go w tym przekonaniu. – Wybór nie zawsze jest taki prosty.
– Dlaczego? Skoro masz ich zdjęcia, to chyba od razu wiesz, czy ci się podobają, czy nie. Zwłaszcza że twój typ to bogate omegi między trzydziestką a czterdziestką. Podejrzewam, że znaczna większość z nich miała styczność z medycyną estetyczną.
– Haerin nie.
– Ma zrobiony nos.
– Co? Serio?
– Serio.
Jeongguk uniósł brwi, zaraz zaciągając się papierosem, a Jimin wzruszył ramionami. Starali się spalić jak najszybciej, bo na dworze robiło się chłodno.
– No dobra, może i ma, ale nie wygląda sztucznie – dodał po chwili młodszy. – A skoro już o niej rozmawiamy, to po ostatniej ucieczce z jej mieszkania, zostawiła mi w skrzynce jakieś pięćdziesiąt wiadomości.
– Nie dziwię się. Ostatecznie przecież zwiałeś z jej kasą.
– No chyba konkretnie się wkurwiła. Nie napisała nic, że znów chce się spotkać.
– Daj jej jeszcze tydzień. Niedługo wypadnie jej rujka i wtedy na pewno do ciebie napisze.
– Ostatnio była tuż przed.
– Zawsze miała długi ten okres przed ostatecznym dniem, a odkąd odstawiła antykoncepcję to już w ogóle. Hormony i te sprawy – odparł starszy, gasząc peta w popielniczce, którą wcześniej specjalnie odszukał na dnie jakiejś szafy, by nie kopcili nieelegancko za balkon. – W każdym razie myślę, że wyjdzie z założenia „do trzech razy sztuka” i odezwie się do ciebie jeszcze ten jeden raz.
Wrócili do salonu akurat w momencie, kiedy kończyła się reklama. Jimin usiadł na fotelu, by dokończyć oglądanie odcinka, a Jeongguk znów wziął się za suszenie mokrego skrawka kanapy. Ciągle jednak zerkał w stronę telewizora.
Naechyon stał się chyba ulubieńcem publiczności i kupował ich uwagę swoim nienaturalnie słodkim zachowaniem. Zazwyczaj to idolki zgrywały niewinne i rozkoszne, ale od teraz miały mieć chyba niezłą konkurencję. Kiedy chłopak zgarnął najwięcej punktów za taniec, kamera dobrze uchwyciła jego czerwone policzki i oczy pełne łez wzruszenia. Jimin pomyślał, że z takim klientem, albo nie będzie żadnych problemów, jeśli faktycznie okaże się aniołkiem, albo będzie jakiś grubszy skandal. Nic pomiędzy. Media często atakowały gwiazdy, które ukrywały się za otoczką słodyczy. Demaskujące nagłówki dobrze się klikały, a idole w aureolach sprzedawali się najlepiej, gdy te aureole co jakiś czas spadały im z głów.
– Można się porzygać od tej jego gadki – westchnął Jeongguk, gdy na ekranie znowu pojawiła się sylwetka omegi. Przystawiał akurat nos do kwiatów, które dostał od prowadzącego, za najlepiej wykonany taniec. – Jest przesadnie uroczy. Ludzie go nie polubią.
– O to już ja się będę martwił, ale jakbyś nie zauważył, to program ma też oddzielną punktację za uznanie widowni i w dzisiejszym odcinku Naechyon dostał najwięcej punktów.
– Pewnie ustawione.
Jimin się zaśmiał, wyczuwając w Jeongguku dziwną niechęć do swojego podopiecznego. Przełączył stację, kiedy show dobiegło końca.
– Myślę, że nie będę miał wielkiego problemu z jego PR-em. Najwięcej kłopotów sprawiają te gwiazdy, które chcą uchodzić za bad boyów, a taki wizerunek Naechyonowi nie grozi.
– Grozi mu za to łatka mdłego dupodaja.
– O! – zaśmiał się starszy. – Odważne słowa, jak na kogoś, kto para się najstarszym zawodem świata.
Jeongguk westchnął nad mokrą tapicerką. Po chwili posłał Jiminowi zirytowane spojrzenie.
– Powiedziałem, że grozi mu taka łatka, a nie, że jest dupodają. Chodzi mi o to, że… Kurwa, wiesz, ile taki chłopaczek będzie miał dziennie wiadomości od starych zboczeńców? Wystarczy, że jakiś dziennikarz zobaczy go w towarzystwie dorosłego faceta i od razu będzie, że sponsoring.
– Chyba coś za bardzo się nim przejąłeś – odparł Park, w końcu podchodząc do młodszego, by z bliska przyjrzeć się kanapie. Nie wyglądało to dobrze. – Poczekamy, aż wyschnie, a jak będzie lipa, to będziesz mógł sobie wybierać nagrobek.
– To nie fair, hyung! Przecież nie chciałem jej zniszczyć.
– To trzeba było trzymać drinka w obu dłoniach, skoro jedna ręka ci się trzęsie po kilku łykach whisky.
– To ty masz spust jak wprawiony alkoholik. Kurwa, jakim cudem wypiłeś tyle i nie miałeś nawet bólu głowy?
– Trochę mnie bolała.
– Trochę? Ja po powrocie do domu poszedłem od razu spać, a ty z rana byłeś jak młody bóg.
Jimin uśmiechnął się, postanawiając odpuścić chłopakowi wypomnienia tego komplementu. Wystarczyło, że Jeongguk sam się zorientował, że mogło to zabrzmieć dwuznacznie.
– Następnym razem się tak nie upiję – dodał po dłuższej chwili młodszy. Obaj przesunęli dłońmi po nadal lekko wilgotnym materiale. Od razu czuć było, że jest szorstki. Poza tym zrobił się dużo cieńszy. Od tego szorowania najwyraźniej poprzecierały się nitki.
– Następnym razem?
– Zakładając, że będzie następny raz.
Jimin kiwnął głową. Przez chwilę się zastanawiał, czy to znaczy, że Jeongguk chciałby powtórzyć ich małą popijawę, czy może tak mu się tylko wymsknęło. Park, chcąc być ze sobą szczerym, musiał przyznać, że dobrze się bawił, nawet jeśli ta kanapa trochę go zdenerwowała. Choć może była to dobra okazja do wymiany kilku mebli, które przecież nadal przypominały mu o Haerin.
Gdybym chciał się pozbyć jej rzeczy, musiałbym się wyprowadzić i kupić nowe… wszystko – pomyślał alfa.
– To może… – zaczął Jimin, ale jego wypowiedź przerwało nagłe miauknięcie. Kotka najwyraźniej wylazła w końcu spod łóżka i właśnie przechadzała się po salonie, co było dziwne, bo zazwyczaj nie lubiła towarzystwa obcych.
Na widok zwierzęcia Jeonggukowi momentalnie zaczęły się błyszczeć oczy. Cały świat przestał istnieć. Porzucił czyszczenie kanapy i dopadł do perskiej kotki, która pozwoliła mu się pogłaskać, a żeby było mało – nie podrapała go, choć była agresywna, zwłaszcza w stosunku do alf.
Jimin sam dokończył suszenie kanapy. Jeon popadł w euforię i starszy nie chciał przerywać tej sielanki. Poza tym miał chwilę na obserwowanie chłopaka w zupełnie innym wydaniu. Delikatnie głaskał pupilkę Haerin, a ta łasiła się do niego i mruczała z zadowolenia. Park przypomniał sobie, że przecież alfa aspirował na weterynarza. Musiał mieć miłość do czworonogów we krwi. Pozwolił mu więc jeszcze chwilę nacieszyć się sierściuchem, a potem sprowadził go w końcu na ziemię.
– Kanapa jest do niczego – oznajmił, widząc nie tylko nieustępujące plamy, ale i efekt użycia mocnych środków chemicznych. – Kilka dni i w tym miejscu będzie dziura.
– Oddasz do tapicera?
– Nie, kupię nową. I tak wypadałoby tu trochę odświeżyć wnętrze.
– Kurczę, hyung… przepraszam za tą kanapę – powiedział młodszy, tuląc do siebie kotkę, która chyba znalazła sobie nowe ulubione miejsce – jego kolana.
– No dobra, zdarza się – mi też mogło się wylać. Tylko jak już kupię nową, to kurwa, pijemy przy stole i ty dostaniesz nie w szklance, a w zamkniętym bidonie – odparł i obaj się zaśmiali, przez co zwierzak uciekł do sypialni. – Jutro pojedziesz ze mną do sklepu i mi doradzisz.
– Co?
– Co „co”? Mówiłem, że średnio się znam, a wypadałoby, żeby kanapa pasowała do fotela. Skoro to twoja wina, to pomożesz mi coś wybrać.
– Jutro nie mogę, hyung. Jestem umówiony z moim współlokatorem na wieczór i nie mogę już tego przełożyć.
– To pojutrze. Muszę mieć nową przed weekendem, bo rodzice wpadają na obiad i nie będę im tłumaczył, skąd ta dziura.
Jeongguk sprawdził w telefonie, czy nie wypada mu w ten dzień wcześniejsza zmiana w barze i ostatecznie umówili się za dwa dni. Chłopak pobawił się jeszcze chwilę z kotem, który wrócił do nich po paru minutach, a potem zaczął zbierać się do wyjścia. Jimin przypomniał mu o zabraniu zapalniczki od ojca, którą przyjął z nietęgą miną. Starszy wiedział, że jeszcze wrócą do tego tematu, ale spodziewał się, że nie będzie on zbyt wygodny. Chyba za bardzo lubili naruszać swoje sfery komfortu. Jimin tłumaczył to sobie tym, że nie on zaczął.
– A tak właściwie to, co chciałeś mi powiedzieć? – zapytał Jeon, kiedy już założył na siebie buty i skórzaną kurtkę. Starszy spojrzał na niego zdezorientowany. – Zacząłeś coś mówić, zanim przyszedł twój kot. Jak on w ogóle się wabi? Cholera nawet nie zapytałem.
– Miriam – odparł mężczyzna, trochę kłopocząc się wcześniejszym pytaniem. Właściwie to wtedy chciał zapytać, czy Jeongguk nie chce znów wpaść na jakiegoś drinka, ale teraz wydawało mu się to głupie. Pomyślał, że młodszy uzna to za objaw braku innych przyjaciół. – Teraz już nie pamiętam, o co chodziło – skłamał, a Jeonggukowi chyba wystarczyła ta odpowiedź, bo kiwnął głową i po chwili już go nie było.
Jiminowi zostało wywietrzyć mieszkanie z zapachu paczuli, ale wieczorem odkrył, że Miriam przeszła wonią tej egzotycznej rośliny. Jak na złość, kotka całą noc spędziła nie dalej niż metr od właściciela.
♡
Hoseok od rana był niespokojny. Przestępował z nogi na nogę, zwiedzając chyba każdy kąt mieszkania. Przestawiał rzeczy, które nagle zaczęły mu przeszkadzać, i co dziesięć minut palił kolejnego papierosa, rozsiadając się w małej kuchni, z której dym roznosił się na całą kawalerkę. Do godziny pierwszej pozbył się całej paczki cienkich Chesterfieldów, klnąc pod nosem, że wszystko jest „do dupy”. Co chwila zerkał nerwowo na telefon, a gdy ten tylko wydał z siebie dźwięk, szybko zrywał się z miejsca i wychodził na balkon, by z kimś porozmawiać.
Jeongguk przyglądał się temu ze zdziwieniem, ale chwilowo nie chciał się wdawać w większą dyskusję ze swoim przyjacielem. Mieli wyjść za kilka godzin na piwo, a z prostego dodawania „Jung plus alkohol” zawsze wychodziło „rozwiązanie języka”. Chłopak wiedział, że współlokator nie był „jedynie” zły. Był wściekły, zezłoszczony i zdenerwowany, a jego mocny, szczypiący w nozdrza zapach tylko to potwierdzał.
– Robaki masz w dupie czy co? Usiądź w końcu. Migasz mi przed ekranem, nie mogę nic obejrzeć – mruknął wreszcie brunet, gdy Hoseok trzeci raz w ciągu minuty zasłonił mu telewizor swoim ciałem.
Na jednym z kanałów leciała właśnie powtórka wczorajszego show, które oglądał Jimin. Młody alfa przyglądał się słodkiemu Naechyonowi, który został nowym nabytkiem firmy starszego, a jednocześnie stał się jego podopiecznym. Już wtedy doszedł do wniosku, że coś jest z nim nie tak. Jego zachowanie wydawało mu się sztuczne i wyćwiczone, grane na pokaz. Cały czas uśmiechał się tak szeroko, że już od samego patrzenia mogły zacząć boleć mięśnie. Mimo to rozumiał, dlaczego widownia szalała na jego punkcie – był młodziutką, śliczną, uroczą omegą, od której bił blask wszystkiego, co różowe, puchate i milutkie. Show-biznes lubił takie postacie. Alfy też.
– Od kiedy oglądasz takie gówno? Jesteś niewyżytą piętnastką przed rujką? – burknął Hoseok, szukając czegoś w bluzie Jeongguka, która leżała na kanapie. – Widziałem, że masz tu paczkę…
– Nie oglądam, ale akurat ten odcinek mnie ciekawi. Nie w bluzie, w kurtce. Co ci się dzieje? – zapytał niby od niechcenia, wyrywając przyjacielowi z dłoni swoją odzież.
Ten spojrzał na niego spod byka, wzruszając ramionami. Odpalił papierosa, opadając na kanapę, która głośno zaskrzypiała pod jego ciężarem. Mruknął coś o starych meblach i braku wygody, a po chwili rzucił jedynie enigmatyczne:
– Czekam na ważną informację. Przełącz to gówno, idzie się porzygać.
Nim minęła godzina dziewiętnasta, ich dwójka znalazła się w swoim ulubionym barze studenckim, w którym, jak się okazało, było już kilkoro znajomych z roku. Mimo że mieli spędzić ten wieczór we dwójkę, Hoseok stwierdził, że nie chce się dziś nad sobą użalać, tylko dobrze bawić, nie myśląc o swojej omedze. Dodał jeszcze, że te ciągłe telefony były od starego kolegi, który mógł wiedzieć więcej, niż jego partnerka by chciała. Jeongguk doskonale to rozumiał i nie przeszkadzało mu większe grono osób – sam już od jakiegoś czasu nigdzie nie wychodził ze znajomymi, więc chętnie do nich dołączyli.
Brunet lubił i umiał grać w bilard, dlatego, gdy tylko padła taka propozycja, od razu rzucił się w stronę baru, by wykupić stół. Wśród chętnych do gry była także Seorim, od której wszystkie kije były większe, a jej trzęsące się dłonie powodowały, że rzadko kiedy wbijała więcej niż jedną bilę prosto do łuzy. Nie narzekała jednak, bo w tych wspólnych wyjściach podobał jej się czas spędzony z Jeonggukiem. Mimo że była nieco upierdliwa, to nie brakowało jej uroku, dobrej energii i swobodnego podejścia do wszystkich życiowych spraw. Rzadko kiedy ktokolwiek widział ją smutną.
– Gguk, pokażesz mi, jak trzymać ten kij? Zawsze zapominam – zapytała, gdy nadeszła jej kolej.
Uśmiechnęła się szeroko, pokazując rząd swoich małych białych zębów, a jej oczy prawie że zniknęły. Młody alfa niechętnie się zgodził – właśnie teraz, podczas przestoju w grze, rozmawiał na temat ostatniego meczu ze swoim dobrym kumplem i nie chciał kończyć tej pogawędki. Mimo to westchnął cicho, podnosząc się z wygodnej barowej loży. Zlustrował omegę, która poprawiała właśnie włosy. Wiązała je w luźnego kucyka, by nie przeszkadzały jej „w grze”.
– Ten kij jest za długi, weź inny. Musisz się bardziej pochylić, dobrze? — powiedział, kładąc zadbane dłonie po obu stronach jej bioder, gdy tylko podeszli do stołu.
Dziewczyna doskonale czuła ciepło jego ciała i to, jak na nią działał, jednak jej zapach nie stawał się coraz słodszy – umiała o to zadbać, by tylko się nie zdradzić.
Seorim była naprawdę ładna oraz chętna, Jeongguk był lekko pijany, a świat dookoła nich wirował, ale chłopak zdawał sobie sprawę z tego, że musiał zachować przy niej resztki przyzwoitości.
– Gguk, rozpraszasz mnie. Nie potrafię się skupić, gdy jesteś tak blisko – jęknęła zawstydzona, celowo opadając na zielony stół, gdy ten mocniej się nad nią pochylił.
Z jednej strony chciało mu się śmiać z jej głupiego zachowania, a z drugiej czuł ogromne zażenowanie tym, że reszta grupy od jakiegoś czasu przygląda się im z zaciekawieniem.
– No coś ty, ile się już znamy? – burknął, od razu od niej odskakując. – Już rozumiesz, jak uderzać, prawda? – zapytał, nie czekając na odpowiedź.
Od razu ruszył w stronę loży, siadając obok Hoseoka, który śmiał się głośno z jakichś głupich żartów i wlewał w siebie kieliszek za kieliszkiem. Jeongguk westchnął głośno, zerkając na podminowaną dziewczynę. Mimo wszystko nie chciał tego wieczoru skończyć w mieszkaniu omegi. Nie mógł też pić do nieprzytomności, bo następnego dnia rano był umówiony z Jiminem.
A – o zgrozo – coraz częstsze spotkania ze starszym alfą dziwnie go pobudzały...
Punkt dziesiąta siedział już w kuchni Parka, popijając sok pomarańczowy z kostkami lodu. Przytulał do siebie Miriam, która – gdy tylko usłyszała jego głos – wybiegła z sypialni i zaczęła mruczeć, ocierając się o jego nogi. Bez wątpienia była to miłość od pierwszego wejrzenia.
– Ten sierściuch przesiąka twoim zapachem i potem wszystko w tym domu cuchnie paczulą – mruknął Jimin, jednak uśmiechał się lekko pod nosem, widząc tę dwójkę.
Jeongguk spojrzał na niego zadziornie, drapiąc kotkę za uchem.
– To tak, jakbyś zawsze miał mnie przy sobie. Na pewno pomaga ci w złagodzeniu tęsknoty – odpowiedział, śmiejąc się z dziwnej miny starszego. Szybko zeskoczył z barowego krzesła, odkładając Miriam na podłogę. – Dobra, hyung, rusz dupę. Muszę zajrzeć dzisiaj do baru, więc nie mam całego dnia dla ciebie – dodał, wymijając mężczyznę.
Celowo szturchnął go ramieniem, bo wiedział, że to go speszy. Jeongguk nie ukrywał, że taka forma drażnienia drugiego alfy była jedną z jego ulubionych. Łatwo było go wyprowadzić z równowagi, a jeszcze łatwiej wprawić w zakłopotanie.
– Jesteś nienormalny... – mruknął starszy, zgarniając z blatu kluczyki od samochodu.
Jeżeli Jimin mówił, że nie znał się na obecnych trendach, to miał cholerną rację. Byli już w trzecim sklepie meblowym, a mężczyzna patrzył wyłącznie na kanapy, które wyglądały tak, jakby były zrobione z tego, co tapicer miał akurat pod ręką.
– Ty sobie chyba żartujesz – mruknął brunet, gdy ten wskazał na kolejny mebel, który wpadł mu w oko. – Ja rozumiem, że nowe życie – nowa kanapa, która nie przypomina o tym, co było, ale serio? To pstrokate coś? Gdzie ci ta czerwień będzie pasowała?
Park spojrzał na niego zrezygnowany i ruszył przed siebie. Nie wiedział, czego szuka. Wszystko wydawało mu się tandetne i brzydkie, chociaż ceny zwalały z nóg. Denerwowała go ta strata czasu i ciągłe wyliczanie – ta kanapa za mała, ta za duża, ta za zwykła, a ta z kolei przesadzona. Ta ma brzydki kolor, ta nie ma koloru, a tamta jest ładna, ale nie za tyle wonów.
– Właśnie dlatego tu jesteś. Mógłbyś coś w końcu zaproponować, a nie tylko krytykować wszystko, co wybiorę – burknął, czując, że powoli puszczają mu nerwy. – Przypominam, że przez ciebie muszę kupić nową – dodał, siadając na jednej z kanap.
Nawet nie była wygodna.
Chciał mieć już to z głowy i resztę wolnego dnia poświęcić na odpoczynek. Musiał przed sobą przyznać, że był dobry w wielu rzeczach, ale na pewno nie w aranżacji wnętrz.
– Jak mam ci coś doradzić, skoro pokazujesz jakieś brzydactwo i idziesz dalej? Tamta mi się podobała – odpowiedział Jeongguk, wskazując palcem na beżową pikowaną sofę. – Pasuje do twojego salonu i nie przypomina tej starej. Chodź chociaż spojrzeć.
Jimin niechętnie poderwał się do góry, lawirując między meblami. Było tego zdecydowanie za dużo, co przyprawiało go o zawrót głowy. Na dodatek w sklepie panował zaduch, a młodszy alfa cały czas wytykał mu, że zachowuje się jak niezdecydowana omega, która sama nie wie, po co tu jest.
– No... Chyba ładna – burknął, przypatrując się kanapie wskazanej przez bruneta.
– Chyba? Jest ładniejsza i od ciebie, i ode mnie, a to już wiele znaczy. Tutaj jest napisane, że...
– Że obicie to typowy welur, który jest bardzo miły w dotyku. Jej nogi są z drewna eukaliptusowego, które pięknie ją dopełniają. Nasza sofa jest świetnym wyborem dla osób, które cenią sobie elegancki i – co najważniejsze – ponadczasowy design oraz poczucie komfortu. Pikowania są mocno podkreślone, a dzięki jasnej drewnianej ramie sofa wygląda jeszcze bardziej efektownie. To nie byle jaki mebel. Każdy jego element jest wykonany z pełną starannością, z sercem! Został sprowadzony aż z Włoch. Jeszcze pachnie tamtejszym cappuccino!
W zdanie Jeongguka wtrącił się jeden ze sprzedawców, który uśmiechał się do nich uprzejmie. Z jego spojrzenia można było wywnioskować, że chce dziś coś sprzedać, a ich dwójka wyglądała mu na osoby, z których dobrze byłoby wyciągnąć potężną sumkę pieniędzy.
Brunet spojrzał na niego, jak na dziwaka, gdyż ta „wybitna” laudacja zwykłej kanapy wydawała mu się przekomiczna, choć rzeczywiście wyglądała ona na solidną.
– To znaczy, że wylali na nią kawę? – zapytał ironicznie, dotykając materiału. – Jeżeli tak to podziękujemy. Ten pan miał już taką kanapę, tyle że o zapachu whisky.
Sprzedawca roześmiał się głośno na te słowa, przyglądając się Jiminowi, który sprawdzał właśnie cały ten nieziemski „komfort”, podskakując delikatnie na sofie. Faktycznie, siedziało się na niej całkiem przyjemnie.
– No nie wiem – powiedział w końcu starszy alfa, spoglądając niepewnie na Jeongguka. – Myślisz, że pasuje? W tym kolorze? Nie będzie mdło?
– Przecież ci mówiłem, hyung. Będzie dobrze wyglądała. O ile nie będziemy na niej nic robić, ale to wiadomo – powiedział swobodnie, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego, jak to zabrzmiało.
Nim zdążył to jakoś naprostować, obrócić w żart, sprzedawca szybko podchwycił temat, kontynuując swoją mowę pochwalną.
– Bez obaw! Jest bardzo wytrzymała, dużo przetrwa i na pewno świetnie skomponuje się z państwa salonem. Pasuje zarówno do wnętrza zaprojektowanego w stylu nowoczesnym, jak i klasycznym. Jest wyrazistym meblem, więc doda oryginalnego szyku, charakteru. Ja bym się dłużej nie zastanawiał. Dostarczenie mebla może się odbyć nawet dziś. Będą mieli państwo okazję, by jak najszybciej go przetestować.
Jimin odchrząknął głośno, a jego mina mówiła, że zaraz zabije Jeongguka, o ile tego nie odkręci, chociaż bardziej oburzała go bezpośredniość pracownika. Młodszy alfa myślał podobnie – nie lubił, gdy ktoś wtrącał się w nie swoje sprawy. Nawet te nieprawdziwe.
– Czy pan zwariował? Nie o to mi chodziło. Poza tym przetestujemy ją, jak tylko będziemy chcieli. To znaczy... on ją przetestuje. Ja nie mieszkam w tym salonie. Eee, w tym mieszkaniu. Nieważne! Kupujesz to cholerstwo czy nie?! – warknął, zwracając się w końcu do swojego towarzysza.
Gdy mężczyzna westchnął zrezygnowany oraz pokiwał głową, chłopak rzucił krótkie „świetnie” i udał się w stronę wyjścia, by zapalić. Nie chciał się jeszcze bardziej kompromitować. Wiedział, że czeka go wysłuchanie wywodu starszego, który wyzwie go od nieodpowiedzialnych gówniarzy, ale miał to gdzieś. To nie była jego wina, że jakiś erotoman źle go zrozumiał. Chciał tylko pomóc.
– Czego znowu?! – mruknął pod nosem, wyciągając telefon, który zawibrował w jego kieszeni. – Kurwa, jeszcze jej dziś brakowało.
Jimin miał rację, że Haerin w końcu się odezwie. Do trzech razy sztuka. Tyle że SMS od niej wyrażał tylko jedno – desperację. Omega błagała go, by do niej przyszedł. Jak najszybciej.
„Cześć. Jeongguk, nie jestem na ciebie zła za to ostatnie. Nie będę robić ci wyrzutów, ale proszę, przyjdź do mnie. Potrzebuję cię. Bardzo! Myślę o twoim dotyku, o tobie. Błagam, nie olewaj mnie. Przyjdź, teraz. Chyba wiesz, co się dzieje, jesteś takim mądrym chłopcem. Nie zostawiaj mnie”.
– Kurwa mać.
|Za jakieś dwie godziny wleci ostatni rozdział please me, please, więc jeśli jest tu ktoś, kto lubi vhope, a woli raczej czytać skończone opowiadania to zapraszam! Jest to co prawda druga część, ale może ktoś czytał pierwszą, a druga mu gdzieś umknęła 😅 |
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top