Rozdział 7. Ania Tenebris <3
Ciągle się patrzałam na dziewczynę ale jak dziewczyna się spojrzała na mnie to odwróciłam wzrok i zaczęłam przyglądać się z zaciekawieniem łyżce w mojej dłoni
-Sara tak ?-zapytała dziewczyna której się przyglądałam. Przytaknęłam
-Tak a ty ?-zapytałam
-Ja jestem Ana-powiedziała a ja podałam jej rękę a potem wstałam tłumacząc że muszę coś zrobić i wyszłam z wielkiej sali
-Czemu tak szybko wyszłaś ?-zapytał Oliver a ja mu wszystko opowiedziałam
-Czyli masz bratanice-powiedział śmiejąc się a ja walnęłam go w bark
-To nie jest śmieszne jak ja mam z nią teraz gadać-powiedziałam a ten uśmiechając się patrzał na mnie pocierając bark- Co się tak patrzysz ?-zapytałam a ten się jeszcze bardziej uśmiechnął
-Masz ładne oczy -powiedział a ja się uśmiechnęłam
-Ta...tylko szkoda że nie moje-powiedziałam a ten się zaśmiał
-Jak nie twoje ?-zapytał
-No przecież użyłam zaklęcia żeby inaczej wyglądać -powiedziałam a ten pokiwał głową
-Ale te twoje pierwotne oczy są też ładne-powiedział a ja się uśmiechnęłam
-Dzięki-powiedziałam przytulając go
-Nie ma za co-mówiąc to pocałował mnie w głowę a ja się uśmiechnęłam. Mogłabym tak stać i go przytulać w nieskończone
-Jesteś taki ciepły-powiedziałam a ten się zaśmiał
-Dzięki ?-odsunęłam się od niego a ten się we mnie ciągle wpatrywał a ja na niego
-Co masz teraz za lekcję ?-zapytałam a ten chwile pomyślał
-Chyba historie magi-powiedział a ja się uśmiechnęłam
-Ja ja mam Eliksiry. Wiec spotkamy się po zajęciach tak ?- zapytałam a ten pokiwał głową a potem odszedł a ja poszłam do lochów
Jak byłam już koło sali zauważyłam jakiś chłopaków koło jakiegoś skulonego chłopaka. Szarpali go i krzyczeli na niego. Podeszłam tam
-Co tu się dzieję ?-zapytałam a ci się na mnie popatrzeli
-Nie twoja sprawa blondi-powiedział i się zamachnął żeby uderzyć chłopaka ale zatrzymałam go ręką
-Nie waż się nawet go dotknąć-powiedziałam a ten się odwrócił w moją stronę
-Coś ty powiedziała ?-zapytał Ślizgon. Wnioskowałam po jego szacie że to Ślizgon
-Zostaw go w spokoju albo ci w tym pomogę-powiedziałam a ten wyjął różdżkę i żucił na mnie zaklęcie a ja je odbiłam
-Jak ty to-zapytał ale ja tylko rzuciłam w jego stronę zaklęcie a ten poleciał na drugi koniec korytarza
-Ktoś jeszcze chce coś powiedzieć ?-zapytałam a jego koledzy podbiegli do niego i zaczęli go podnosić a ja podeszłam do młodszego Ślizgona
-Nic ci nie jest -zapytałam a ten wstał
-Nie nic mi nie jest-powiedział i odszedł. Czego ja mogę się spodziewać po Ślizgonie. Że mi podziękuję ? Nie spotkałam się jeszcze z tym zjawiskiem no chyba że u...Draco
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top