Rozdział 4.


-Shelly ?-zawołała mnie McGonagal 

-Nie mogę stać się duchem-powiedziałam płacząc 

-Naprawdę ja nie wiem jak to jest możliwe-powiedziała podchodząc do mnie 

-Ja nie mam pojęcia co się ze mną dzieję-powiedziałam patrząc na mnie 

-Mam pomysł. Jakbyś nie mogła się przemienić do jutra to byś zaczęła normalnie chodzić na zajęcia do puki czegoś byśmy nie wymyślili-powiedziała a ja pokiwałam głową 

-Ale ja mam...nawet nie wiem ile ja mam lat-powiedziałam a ta się uśmiechnęła 

-Bądźmy przy tym że masz 16 -powiedział a ja się uśmiechnęłam 

-Ale będę należała do tego do m co należała tak ?-zapytałam a ona pokiwała głową 

-Tak jutro zaczynasz więc się przygotuj-powiedziała i podała mi wszystkie książki a ja pobiegłam do łazienki prefektów i zobaczyłam że wejścia już nie ma 

-Marta-krzyknęłam a ta się pojawiła koło mnie 

-Wołałaś mnie ?-zapytała wychodząc z toalety 

-Co ty tam robiłaś ?-zapytałam a ta wzruszyła ramionami-Nieważne czy jest inne wejście do komnaty ?-zapytałam a ta pokiwała głową i pokazała na kible a ja się uśmiechnęłam -Nieważne już

Zostawiłam książki Marcie a sama zaczęłam chodzić po Hogwarcie aż do dormitorium Krukonów. Weszłam tam bez problemu 

-Kto tu wszedł ?-zapytał jakiś chłopak i wycelował we mnie różdżką 

-Shell jestem...Shelly-powiedziałam a ten się na mnie spojrzał ze zdziwieniem 

-Nie widziałem cię tu nigdy-powiedział a ja się uśmiechnęłam

-Ciebie jeszcze na świecie nie było jak ja tu należałam-powiedziałam a ten się na mnie spojrzał jakbym była nienormalna 

-Co ?

-Jestem Shelly Tenebris -powiedziałam a ten pokiwał głową 

-Ile ty masz...-chciał zadać pytanie ale ugryzł się w język a ja się uśmiechnęłam 

-16-powiedziałam a ten się na mnie spojrzał i się uśmiechnął 

-To...będziesz chodziła z nami na zajęcia ?-zapytał a pokiwałam głową 

-Tak -powiedziałam 

-Oliver-powiedział podając mi dłoń a ja się uśmiechnęłam i uścisnęłam jego dłoń 

-To ja już...ten no pójdę-powiedziałam prawie wpadając na drzwi a ten mi pomachał 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top