Epilog

Szłaś parkiem w którym wszystko się zaczęło. Podziwiałaś kwitnące drzewa, a brzmiący w twoich uszach tekst Spring Day roztapiał twoje serce.

Czy bałaś się? Okropnie.

Nie mieliście ustalonej godziny, więc uznałaś, że najlepszym czasem będzie południe. No bo kto jest największym leniem?

Mimo, że nie jesteś strasznie wierząca w tą niedziele znalazłaś się w jakimś małym kościółku i pomodliłaś się.

Ktoś może uznać to za głupie, ale jeśli Bóg tu nie pomoże to kto?

Dzisiaj było ciepło. Słońce delikatnie musiało twoją bladą skórę. Cieszyłaś się. Do czasu.

Siedziałaś w tym parku do godziny 18. Traciłaś nadzieje, że chłopak  przyjdzie.

Westchnęłaś głośno gdy zegarek pokazał godzinę 19. Wstałaś z ławki i ruszyłaś przed siebie.

Słońce juz niemal zaszło. Byłaś głodna, zmęczona i zmarznięta.

Szłaś kawałek. Po co się zgodziłaś na to głupie spotkanie? Zrobiłaś sobie tylko nadzieję. To było oczywiste. Jego mama od początku miała racje. 

Nagle w kogoś wpadłaś, a twoje słuchawki wypadły z uszu.

- Uważaj jak leziesz- warknął.

Spojrzałaś na chłopaka wielkimi oczami. On jednak też tu jest.

- Co się tak patrzysz? Chcesz autograf czy coś?- westchnął na koniec.

- Nic się nie zmieniłeś- mruknęłaś pod nosem.

- Czy my się juz nie spotkaliśmy?- zapytał, a ty podniosłaś na niego wzrok mając nadzieje, że pamięta. - W schronisku. Tak, widziałem tam ciebie - pokiwał palcem.

Spuściłaś wzrok. Aż tak bardzo się zmieniłaś? A może on już zapomniał?

Mężczyzna spojrzał na twój tors i zmarszczył brwi.

- Fajne słuchawki - powiedział nagle czym cię zaskoczył.

- Dzięki- odpowiedziałaś.

Chciałaś założyć słuchawki i odejść gdy chłopak złapał twój nadgarstek.

- Skąd to masz?- warknął.

- Ze sklepu kurwa, a skąd? - wyrwałaś dłoń.

- [T/I]?- zapytał wreszcie niepewnie.

Spojrzał głęboko w twoje oczy, a szereg wspomnień zalał twój umysł.
Poczułaś łzy, a one zamazały ci widok. Momentalnie poczułaś jak jego silne ramiona mocno cie obejmują.

- Yoongi nie możemy... Nie powinniśmy - wyrwałaś się nerwowo z jego ramion.

Chciałaś się z nim spotkać. Chciałaś z nim być, ale bałas się o niego. Chodziło o Nobu. I to co może zrobić.

- Nie, [T/I]. Już nigdy cię nie puszczę. Nie pozwole ci odejść. Żałuje, że posłuchałem​ Nobu... Mogłem zrobić to wcześniej - przyciągnął cie do siebie.

- Co zrobić? - wyjąkałaś.

- Kiedy odeszłaś byłem niczym marionetka. W reszcie nie dawałem sobie już rady. Dzień w dzień świadomość, że tak po prostu cię puściłem zabijała mnie od środka. A to wszystko przez niego. Kiedy wjechałaś dotarło do mnie, że nie ma znajomości aż tak daleko i jesteś bezpieczna. Uciekł wielu osoba, ale mi nie. Po prostu go zabiłem - wyjawił. - Błagam nie zostawiaj mnie - poprosił.

- Nigdy nie miałam zamiaru - wtuliłaś się w jego ciało. - To wszystko intryga Nobu - wyjawiłaś.

Mężczyzna, wtulał się mocno w twoje ciało. Bał się, że nagle znikniesz, że to sen, ale ty nawet o tym nie pomyślałaś. Po dwóch latach wreszcie jesteś na swoim miejscu. W jego ramionach.

- To o tym mówiła moja mama- szepnął.

- O czym ty mówisz? - zapytałaś.

- Płatek śniegu wreszcie dotknie kwitnącego Kwiatu - zacytował.

- Twoja mama jest taka poetycka - zaśmiałaś się.

- Dlatego nie potrafiłem jej zrozumieć- wzruszył ramionami. - Tęskniłem - szepnął w twoje włosy.

-Ja tez, nie wiesz jak bardzo- mocniej go przytuliłaś. - Czy ta piosenka​ jest o mnie?- zapytałaś cicho w jego ramiona.

- Nigdy nie przestałem cię kochać... I nigdy nie zapomniałem - odpowiedział.

*

No i to koniec 😭

Dziękuje wam za ogromną aktywności, słowa wsparcia i miłe komentarze ❤

Nie no żartowałam, widzimy się jeszcze w bonusach 😊😂

Kocham was ❤

Bayo <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top