*97*
- Nie chce płakać.
Nie chce odpoczywać.
- Kto się będzie przejmował, jeśli trochę zwolnisz?
- Nie, nie mogę.
Nie chcę przegrać.
*
Wróciłaś.
Po dwóch latach jesteś we 'właściwym kraju'. Wiele razy, nawet w Polsce, miałaś wrażenie, że widzisz go w tłumie. Po prostu tam był. A gdy chciałaś podejść, ktoś przechodził przed nim, a on znikał.
Czułaś się żałośnie. Zbyt mocno go kochałaś.
Wiązałaś się z wieloma mężczyznami, ale nikt nie potrafił ci go zastąpić.
Nikt nie był Min Yoongim. Szczerym do bólu, nie miłym, agresywnym i niebezpiecznym.
Zaczęłaś pracować na pół etatu u swojej siostry ciotecznej jako wizażystka.
Przez resztę czasu pomagałaś jako wolontariusz w schronisku. Zawsze kochałaś zwierzęta, a teraz gdy za bardzo nie mogłaś sobie na nie pozwolić w swojej kawalerce... To było najlepsze rozwiązanie.
W Korei siedzisz już dwa miesiące. Dwa długie miesiące. Unikasz miejsc gdzie mogłabyś go spotkać, chodź kiedyś byłaś na jednym meczu koszykówki i widziałaś go. Oglądał razem ze swoim wujkiem.
Miałaś wrażenie, że na sekundę wasze spojrzenia się spotkały, ale to tylko złudna nadzieja. Zresztą, nie rozpoznałby cię.
Obcięłaś włosy do obojczyków, przefarbowałaś je na niebiesko. Bo czemu nie?
Dostałaś wolne od swojej kuzynki. Miała aktualnie sesje zdjęciowe z różnymi boysbandami. Ty co prawda pracowałaś tylko przy solowych zamówieniach, ale nie chciałaś ryzykować. Mogłaś zostać poproszona o przyjście, a on mógłby być na sesji.
Chciałaś poczekać. Nie narzucać się. Został już tylko miesiąc do spotkana z nim. Jeśli będzie chciał... Przyjcie.
W związku z wolnym przez dwa tygodnie postanowiłaś wyjechać. Tam gdzie na pewno go aktualnie nie spotkasz. Tam gdzie, jak masz nadzieję, jesteś mile widziana.
Stałaś właśnie na lotnisku i czekałaś na taksówkę, która miała zawieść cię w odpowiednie miejsce. Sama nie wiedziałaś czy dobrze robisz, ale coś kazało ci tu przylecieć.
Kilka minut później znalazłaś się przed dużymi, wypolerowanymi drzwiami. Zadzwoniłaś dzwonkiem i grzecznie czekałaś.
- Dzień dobry - ukłoniłaś się, gdy drzwi się otwarły.
- Dzień dobry... Zgubiłaś się dziecinko? - usłyszałaś troskliwy głos kobiety.
- W swoim życiu? A i owszem, ale wydaje mi się, że dobrze trafiłam - spojrzałaś w jej oczy i delikatnie się uśmiechnęłaś.
- [T/I]? - zapytała nie dowierzając.
- We własnej osobie - potwierdziłaś.
Chwilę później znalazłaś się w objęciach mamy Yoongiego. Kobieta mocno cię ściskała, prawie dusząc, ale mimo wszystko czułaś się dobrze. Pozwoliłaś jej na to. Uwielbiałaś tą kobietę.
- Chodź do środka - wreszcie odsunęła się i wpuściła.
Ciepłe powietrze ogrzało twoje zaróżowione policzki. Jednak było jeszcze zimno. Mama Sugi wstawiła wodę na herbatę i siadła naprzeciwko ciebie.
- Jak strasznie się zmieniłaś -wyciągnęła dłoń w twoją stronę. - Ale ładnie ci - uśmiechnęła się.
- Dziękuję - odpowiedziałaś zakładając kosmyk za ucho.
- Co tutaj robisz? - zapytała zaciekawiona wstając i sięgając po coś do szafki.
- Wróciłam - zaśmiałaś się. - Obiecałam coś Hoseokowi - dodałaś.
- Obiecałaś mu, że wrócisz? - odwróciła się.
- Dokładnie. Za miesiąc...- urwałaś.
- Znam tą obietnicę - przerwała ci.
- Naprawdę? - spojrzałaś na nią.
- Wymyśliłam ją z Hobim. To taki uroczy i mądry chłopak - uśmiechnęła się.
- Zgadzam się z panią - przytaknęłaś, a ta wróciła do poszukiwań.
- A co robisz teraz w Korei? - odwróciła się z paczką ciasteczek.
- Pracuję u kuzynki dalej jako wizażystka na pół etatu. Dostałam wolne, więc postanowiłam przylecieć. No i pomagam w schronisku przez resztę czasu - wyjawiłaś.
- W schronisku? - kobieta wstała zaparzyć herbatę.
- Nie mogę mieć niestety zwierzaka... Ale to fajna praca - uśmiechnęłaś się trochę.
- Właśnie Yoongi ostatnio przywiózł do nas nowego psa. Powiedział, że pałętał się. Na szczęście Holly go zaakceptował - powiedziała kładąc parujące kubki na stole. - Macie tam jakieś ładne koty? Zawsze chciałam, ale oni wszyscy byli przeciwni. W sumie teraz co to za różnica - zaśmiała się dźwięcznie.
- Jest dużo ślicznych kotków. Niech pani da kartkę, zapiszę adres - uśmiechnęłaś się.
- Dziękuje, jakoś w weekend wpadnę z mężem. Pracujesz tam, więc będę miała dobry argument. Mąż nigdy by nie wziął kota ze schroniska w Daegu... A tak to bierzemy kota z zaufanych źródeł. Dużo z nimi przebywasz, więc będziesz wiedziała, jak się zachowują - patrzyła jak zapisujesz adres.
- To wspaniałe z pani strony, że chce pani zaadoptować kota - podałaś jej karteczkę.
- Będę miała okazję odwiedzić Yoongiego przy okazji - uśmiechnęła się smutno.
- Co u niego? - zapytałaś niepewnie patrząc wgłąb kubka.
- Nie kontaktujecie się, prawda? - spytała na co przytaknęłaś. - On przegrał - westchnęła.
- Jak to przegrał? -spojrzałaś na nią.
- Przegrał z samym sobą. On się zmienił. Znowu na gorsze. Pali, pije, imprezuję.... Znalazł się w złym towarzystwie... On stara się... Zapomnieć... A raczej już zapomniał - popatrzyła w twoje oczy, które były przerażone.
- To przeze mnie prawda? - czułaś się winna.
- To nie tak. On... - westchnęła. - Ze swoją naturą nie wygrasz - dodała.
- On nie jest taki - oburzyłaś się.
- Oczywiście, że nie. Ale taki się stał. Świat go zmienił i doświadczenie. Nie da się naprawić szybko czegoś co psuło się od wielu lat - powiedziała.
- Przy mnie był inny - odpowiedziałaś.
- Czy ciężko jest udawać? Skarbie, on jest mistrzem w ukrywaniu. Nie patrzyłaś czasem w jego oczy i nie widziałaś... pustki? - spytała.
- Na początku. Później widziałam co innego. Widziała troskę i miłość - wyjawiłaś.
- Miłość dla niego nie istnieje [T/I]. Sam mi to wiele razy powiedział - westchnęła.
- Czyli to wszystko kłamstwo? Nigdy nic do mnie nie czuł? Nigdy mnie nie kochał? Nigdy nic dla niego nie znaczyłam? - w twoich oczach pojawiły się łzy.
- Znaczyłaś bardzo dużo, aż za dużo. A gdy stracił ciebie, nic mu nie zostało - spojrzała na swoje dłonie.
- Czyli to koniec? - oparłaś głowę na dłoniach.
- Yoongi nie jest sentymentalny. Nawet nie wiem czy już nie zatracił się w sobie, tak, że zapomniał o obietnicy - powiedziała.
- Obietnicy? - spojrzałaś na nią.
- Nie tylko ty obiecałaś coś Hoseokowi - wyjaśniła.
- Czy on... On też? - zagryzłaś wargę.
- Nigdy nie powiedział, że zrobi to na pewno - mruknęła. - Ale jest coś. Jeden mały szczegół, który sprawia, że mam nadzieje - przypomniała coś sobie.
- Co takiego? - zapytałaś.
- Bransoletka - odpowiedziała.
- Taka? - podciągnęłaś rękaw w górę.
Naprawiłaś ją. Zaniosłaś do specjalisty i naprawiłaś. Zapłaciłaś za to naprawdę dużo i widać było małą skazę, ale to nie było ważne.
- Czyli...- zaczęła.
- Dostałam ją dzień przed naszym zerwaniem. Yoongi ma dokładnie taką samą. Tylko z moją literką - przyznałaś rację.
- Wiesz co to oznacza?- złapała twoją dłoń. - Że oboje nie potraficie zapomnieć - uśmiechnęła się smutno. - A Yoongi walczy sam ze sobą - dodała.
*
No i rozdział 😊
Jestem taka dumna 😍 moi chłopcy ❤
Podwójnie dumna z Yoongiego ❤mój chłopak 😍 on jest stworzony do wszystkiego związanego z muzyką. Proszę bardzo producent i już nagroda 😂 jejku, taki nieśmiały 😊
Chcę takiego ochroniarza😂
Nie wiem, kiedy pojawi się rozdział
Kocham was ❤
Bayo <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top