*90*

Yoongi pov. - witam z powrotem

*

Siedziałem nad kolejnym kieliszkiem i płakałem, płakałem jak dziecko. Minął miesiąc, a ja dalej nie mogłem się pozbierać.

Myślałem, że słowa Nobu nigdy się nie sprawdzą, że kłamie, ale on miał racje. Miał pieprzoną, świętą rację.

*dzień uwolnienia*

- Suga hyung proszę, zabierz mnie ze sobą - młody jęczał. - Przecież to ja odkryłem! - krzyknął, jakby to była jego ostatnia nadzieja.

I miał racje.

- Jungkook to nie jest zabawa! Możesz tam zginąć rozumiesz - warknąłem na niego.

- Jeśli tak mam zginąć, to właśnie tego chce!- uniósł się.

Westchnąłem i pokręciłem głową. Ten uparty dzieciak.

- Nie ma mowy. Nie mogę stracić i ciebie. Kookie zostaliście mi tylko wy - złapałem go mocno za ramiona.- Wracaj do domu Kookie - odsunąłem się od niego.

Chłopak wyszedł ze studia trzaskając drzwiami. Czemu on musi być taki uparty? Dlaczego nie potrafi przyjąć do siebie, ze czegoś nie może? Fakt, nie jest już dzieckiem, ale to nie zabawa.

Złapałem kurtkę i założyłem ją na siebie. Zgasiłem światła i zamknąłem studio. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem szybko. Muszę ją znaleźć.

Jechałem zachowując spokojny wyraz twarzy, ale wiedziałem, ze każda minuta się liczy. I nagle usłyszałem jakiś głuchy dźwięk i syk. Spojrzałem w lusterka, ale z tylu niczego nie było.

Poprawiłem się na siedzeniu i co jakiś czasz zerkałem do tylu. Ja mam jakieś urojenia. Podskoczyłem na wybojach, ponieważ mój samochód zjechał w bok. Ponownie usłyszałem hałas i syk. Szybko naprostowałem samochód, ale byłem pewien, że się nie przesłyszałem​. 

Zatrzymałem się na poboczu i otwarłem bagażnik. No tego to się nie spodziewałem. Wiedziałem, że coś za łatwo poszło.

- Cześć hyung - nieśmiało pomachał mi Jungkook masując obwolała głowę.

-Wyłaź stamtąd idioto - westchnąłem.

Wsiedliśmy do samochodu ponieważ nie miałem na nic czasu.

- Zabije cię. Posłuchaj mnie. Siedzisz grzecznie w samochodzie i czekasz na mnie jasne?- zacisnąłem mocniej dłonie na kierowcy.

- Hyung... - zaczął młody.

- Nie przerywaj mi- warknąłem.

- Ale Hyung!- krzyknął, a ja spojrzałem na drogę.

Wjechaliśmy w kolczatkę przez co opony mojego pięknego samochodu zostały poprzebijane. 

- Cholera!- krzyknąłem uderzając ręką o kierownicę. - Masz telefon? - zapytałem, a chłopak podał mi urządzenie. - Dzwonisz na ten numer, mówisz co się stało z oponami i załatwiasz nowy transport, jasne? - spojrzałem na młodego, który ochoczo kiwnął głową.

Wysiadłem z samochodu. Nie jest tak, źle. Muszę się przejść tylko kawałek.

Kiedy doszedłem do wielkiego ogrodzenia sprawnie się na nie wspiąłem i przeskoczyłem na drugą stronę.

Otrzepałem dłonie i wyciągnąłem pistolet nakładając tłumik. Przedostałem się do środka i szybko złapałem mężczyznę od tylu strzelając mu w głowę.

Odłożyłem bezwładnie ciało na podłodze, żeby nie zrobiło hałasu. Powtórzyłem to na jeszcze kilku gdy nagle cos ciężkiego upadło za mną. Odwróciłem się w tamtą stronę.

- Jungkook co ty tu robisz?- krzyknąłem cicho patrząc na zadowolonego chłopaka z kawałkiem kijka w rękach.

- Chciał cię zastrzelić - bronił się.

- Narobiłeś hałasu - warknąłem.

- Uratowałem ci życie - poprawił mnie.

Chwil później za nim pojawił się mężczyzna. Musiałem zareagować, więc zastrzeliłem go.

Za sobą usłyszałem dźwięk magazynku. Odwróciłem się i już miałem wykonać strzał gdy usłyszałem ten głos.

- Rzuć broń albo on zginie- warknął Bogsu.

Nie musiałem się odwracać by wiedzieć o kogo chodzi. Rzuciłem pistolet na podłogę.

- Mamy go - powiedział do walkie talkie. - Trzymajcie go!- rozkazał ludziom.

-Czas na spotkanie z Nobu... Agust- uśmiechnął się i zabrał ze sobą przerażonego Jungkooka.

Szarpałem się starając wyrwać, ale nie chciałem, żeby Kookie przeze mnie zginął, więc przestałem.

Doszliśmy do jakiś drzwi. Zostałem puszczony, a chwile później drewniana powierzchnia została otworzona.

Czułem lufę przełożoną do mojego kręgosłupa. W każdej chwili byli gotowi strzelić.

Nobu zaczął się śmiać, a ja zostałem pchnięty do środka. Chwilę za mmą weszła grupa mężczyzn. Kilku z nich miało broń wymierzoną broń w moje ciało.

Dwóch z nich podeszło Do mojej [T/I],  którą widziałem kątem oka i wymierzyli celownik w jej głowę.

- Zwiążcie go - warknął Nobu w stronę mężczyzn, którzy szybko wykonali zadanie.

Nadgarstki zostały mocno związane za plecami przez co syknąłem z bólu.

- Wybacz to wszystko Agust. Jesteś dość nieprzewidywalny, a te sznury ci chodź trochę utrudnią - uśmiechnął się. Miałem ochotę napluć mu w twarz, ale stał trochę za daleko, a w dodatku, była tutaj [T/I].

- Myślisz, że nie załatwię cię w ciągu kilku sekund? I tych twoich ludzi? - wyprostowałem się, kiwając lekko na ludzi z tyłu.

- Nie tym tonem - zacmokał Nobu. - Tamci ludzie na każdy mój ruch mogą ją zabić - wskazał na mężczyzn obok [T/I].

Nawet nie spojrzałem tam gdzie pokazywał. Wiedziałem, że jeśli to zrobię to zmięknie i nie dam rady.  Mocno zacisnąłem szczękę czując złość. 

- Usiądź Agust - Nobu przesunął się w bok ukazując krzesło.

Jeden z ludzi mężczyzny dotknął moje ramie. Wyrwałem agresywnie bark. Chwile później ten człowiek zaskomlał z bólu. Znałem miejsca które wystarczyło dotknąć by człowiek przeżywał niewyobrażalne męki.

- Agust, pamiętaj, ze nie tylko ona jest cenna - odezwał się Nobu.

Spojrzałem na niego z dołu gniewnym wzrokiem. Nie chciałem przegrać, ale mężczyzna przekazywał mi, ze to się źle skończy. Wypuściłem, więc tego człowieka.

- Wybacz, nienawidzę gdy ktoś mnie bez potrzeby dotyka. I coś mi rozkazuje - powiedziałem i wyprostował się.

- Skoro już się tu pojawiłeś to wydaje mi się, że muszę porozmawiać trochę z twoją dziewczyną - uśmiechnął się Nobu.

W tym momencie nie wytrzymałe. Rzuciłem się na niego, ale jego ludzie mocno mnie trzymali uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch.

- Tylko ją dotknij sukinsynu! Zabije cię! Zdechniesz w męczarniach! - mój glos był przepełniony nienawiścią, chciałem go zabić. Tu i teraz nie patrząc na konsekwencje.

Do moich uczy dobiegł dźwięk przeładowanej broni. Przestałem krzyczeć i wygrywać się. Wreszcie spojrzałem na nią. Balem się o nią, nie wyglądała tak źle. Tak mi jej strasznie. brakowało.

- Jakie to urocze- odezwał się Nobu, a ja spojrzałem na niego. - Zapomniałeś już o tym? Moi chłopcy świetnie się z nią zabawili - zaśmiał się perfidnie.

- Nie kłam - warknąłem.

- Słucham? - zdziwił się mężczyzna.

- Dobrze wiem, że jej nie dotknąłeś - syknąłem. - Ani żaden z twoich ludzi -  mocno zacisnąłem szczękę. - Zbyt mocno się mnie boisz - uśmiechnąłem się jedną stroną.

Uśmiech Nobu zbladł, tak jak jego skóra. Mężczyzna chciał to zatuszować, ale było już za późno.

- Wiem, że boisz się co mogę zrobić nawet w tym momencie- wyprostowałem się. - Boisz się, że nagle mogę zmienić zdanie i nic mnie nie powstrzyma. Myślisz, że dla człowieka takiego jak ja ktokolwiek jest ważny? Spójrz na mnie. Jestem Agust D - zaśmiałem się. - Doskonale wiesz, że jestem nieobliczalny i mogą przestać działać na mnie twoje słabe groźby. Ty się boisz, Nobu. Boisz się mnie - uśmiechnąłem się zwycięsko.

- Wyprowadźcie go! - krzyknął mężczyzna. - Pilnujcie go! - wrzasnął.

Spojrzałem szybko na dziewczynę. Chciałem jej przekazać, że ją przepraszam i kocham.

Zostałem przywiązany do krzesła w jakimś innym pokoju. Wreszcie po kilkunastu minutach wszedł tutaj Nobu.

- Witaj Agust... Skoro wreszcie oboje tutaj jesteście to mam ci coś do przekazania - uśmiechnął się paskudnie.

- Nie chce niczego od ciebie!- krzyknąłem.

- Boisz się o nią. Boisz się jej śmierci. Masz słabość Agust. A ja łatwo się jej mogę pozbyć - usiadł na stoliku przede mną.

- Mów- warknąłem.

- Wypuszczę was stąd jeszcze dzisiaj jeśli mi coś obiecasz - nachylił się.

- Co takiego? - zapytałem.

- Pozwolisz jej odejść jeśli tylko tego zechce, nie będziesz jej powstrzymywał - powiedział obojętnie Nobu.

- Dlaczego niby ma chcieć ode minie odejść?- syknąłem.

- Agust, nie oszukuj się. Teraz mówi, że cię kocha ale to nie prawda. Kto może pokochać kogoś takiego jak my? Ona nie jest stąd. Ona tu nie pasuje. Prędzej czy później ucieknie. Nikt nigdy cię nie pokocha. A tym bardziej nie ona - wstał i ruszył do wyjścia. - A i jeszcze jedno. Ona zginie jeśli się nie zgodzisz - dodał i wyszedł.

*

Dziękuje ❤❤❤ Jest was już ponad 300 😍😍😍

Dzisiaj długi rozdział, jutro będzie bardzo krótki, ale ma swoją przyczynę, którą tam poznacie.

W sumie wyjaśnienie, dlaczego tak łatwo poszło i dlaczego Yoongi nie walczył.

Stwierdziłam, że nie będę robiła drugiej części i wszystko zakończy się w tej książce. Po prostu druga część zwykle jest taka... Nudna?

I pewnie w moim wykonaniu krótka XD więc wszystko będzie zawierać ta książka 😊 taki wiecie... Pełen produkt😂

Kocham Was ❤

Bayo <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top