*84*

[T/I] pov.

Bałaś się. Za każdym razem gdy drzwi się otwierały, po prostu się bałaś. Jednocześnie miałaś nadzieję, że to Yoongi.

Twój Yoongi.

Może i przechodziłaś kryzys, ale nie mogłaś znieść, przyjąć do wiadomości, że tak po prostu cię zostawił.

Więc trwałaś. W tej otoczce nadziei, której mury z każdą minutą się kruszyły.

Widziałaś, że dzisiaj Nobu zrobi ci krzywdę. Tym razem na poważnie.

Było juz popołudniu, gdy drzwi od pomieszczenia się otwarły. Do środka wszedł uśmiechnięty Nobu w garniturze. 

Mężczyzna był sam co okropnie cię zdziwiło. Podszedł do ciebie i kucnął
przed tobą.

Położył dłonie na twoich kolanach. Poruszyłaś nimi chcąc pozbyć się jego dotyku. Nobu uśmiechnął się tylko.

- Czuje jak się boisz- powiedział podnosząc się do twojej twarzy.

Odsunęłaś się uciekając od jego oddechu i bliskości. Ale miał rację. Cholernie się go bałaś.

Usłyszałaś jakiś hałas w korytarzu i spojrzałaś na drzwi z nadzieją. Nobu spojrzał w to samo miejsce i uśmiechnął się szerzej.

Czemu on się tak cieszy? Ale fakt to jest on. Od początku był dziwny.

Glosy były coraz bliżej. Przez chwilę nawet było słychać szarpaninę, a później cisza.

Twoje  serce waliło jak oszalałe, a oddech był nierówny i płytki. Wpatrywałaś się w próg marząc by znalazł się w nich Yoongi.

Chwilę później drzwi się otworzyły. Do pomieszczenia wszedł on. Jakby​ twoje modły zostały wysłuchane.

Twoje serce niemal przestało bić na jego widok, a na usta wdarł się uśmiech.

Kiedy chwilowy szok minął zastanawiałaś się dlaczego nic nie robi. Dlaczego nie rzuca się na Nibu jak mu to obiecał. Dlaczego wciąż stoi w progu zamiast do ciebie podejść.

Coś jest nie tak.

Nobu zaczął się śmiać, a Yoongi został pchnięty do środka. Po nim weszła grupa mężczyzn. Kilku z nich miało broń wymierzoną w ciało Sugi. Dwóch podeszło do ciebie i wymierzyli celownik w twoją głowę.

- Zwiążcie go - warknął w stronę mężczyzn, którzy szybko wykonali zadanie.

Nadgarstki Yoongiego zostały mocno związane za plecami przez co syknął z bólu.

- Wybacz to wszystko Agust. Jesteś dość nieprzewidywalny, a te sznury ci chodź trochę utrudnią - uśmiechnął się.

- Myślisz, że nie załatwię cię w ciągu kilku sekund? I tych twoich ludzi? - wyprostował się, kiwając lekko na ludzi z tyłu.

Wreszcie mogłaś usłyszeć jego glos. Był wyrazie zachrypnięty i... Przerażający.

- Nie tym tonem - zacmokał Nobu. - Tamci ludzie na każdy mój ruch mogą ją zabić - wskazał na mężczyzn obok ciebie.

Suga nawet nie spojrzał tam gdzie pokazywał. Jego wzrok jedynie zmętniał, a szczeka mocno zacisnęła.

- Usiądź Agust - Nobu przesunął się w bok ukazując krzesło.

Jeden z ludzi mężczyzny dotknął ramienia Sugi, a ten wyrwał agresywnie bark. Chwile później ten człowiek zaskomlał z bólu.

- Agust, pamiętaj, ze nie tylko ona jest cenna - odezwał się Nobu.

Yoongi spojrzał na niego z dołu gniewnym wzrokiem. Mężczyźni mierzyli się wzrokiem, a moment później człowiek Nobu odsunął się od Sugi z wyraźną ulgą.

- Wybacz, nienawidzę gdy ktoś mnie bez potrzeby dotyka. I coś mi rozkazuje - powiedział raper i wyprostował się.

- Skoro już się tu pojawiłeś to wydaje mi się, że muszę porozmawiać trochę z twoją dziewczyną - uśmiechnął się Nobu.

W tym momencie Yoongi nie wytrzymał. Niemal rzucił się na faceta. Gdyby nie silne ramiona mężczyzn.

- Tylko ją dotknij sukinsynu! Zabije cię! Zdechniesz w męczarniach! - jego głos był pełen nienawiści i było wiadomo, że to nie są żarty.

Suga opamiętał się z chwilą gdy ludzie obok ciebie przeładowali broń. Charakterystyczny dźwięk rozległ się po pomieszczeniu.

Yoongi przestał krzyczeć i wygrywać się. Jego wzrok wreszcie znalazł się na tobie. Twarz szybko mu złagodniała, a oczy ukazywały troskę i tęsknotę.

- Jakie to urocze- odezwał się Nobu, a Suga odwrócił wzrok i popatrzył na niego. - Zapomniałeś już o tym? Moi chłopcy świetnie się z nią zabawili - zaśmiał się perfidnie.

- Nie kłam - warknął raper.

- Słucham? - zdziwił się mężczyzna.

- Dobrze wiem, że jej nie dotknąłeś - syknął. - Ani żaden z twoich ludzi - jego szczeka mocno się zacisnęła. - Zbyt mocno się mnie boisz - uśmiechnął się jedną stroną.

Uśmiech Nobu zbladł, tak jak jego skóra. Mężczyzna chciał to zatuszować, ale było już za późno.

- Wiem, że boisz się co mogę zrobić nawet w tym momencie- wyprostował się Yoongi. - Boisz się, że nagle mogę zmienić zdanie i nic mnie nie powstrzyma. Myślisz, że dla człowieka takiego jak ja ktokolwiek jest ważny? Spójrz na mnie. Jestem Agust D - zaśmiał się. - Doskonale wiesz, że jestem nieobliczalny i mogą przestać działać na mnie twoje słabe groźby. Ty się boisz, Nobu. Boisz się mnie - uśmiechnął się zwycięsko.

- Wyprowadźcie go! - krzyknął mężczyzna. - Pilnujcie go! - wrzasnął.

Jedyne co zdążyłaś jeszcze zauważyć to wzrok Yoongiego. Wzrok który mówi "przepraszam", a chwile później "kocham cię". 

- No i zostaliśmy sami - odezwał się Nobu stojąc tyłem do ciebie.

Zadrżałaś na dźwięk jego głosu i tego co może się teraz stać.

Mają Yoongiego.

- Boisz się śmierci [T/I]?- wreszcie spojrzał na ciebie.

Zuchwale zaprzeczyłaś ruchem głowy.

- A śmierci kogoś bliskiego? - podszedł trochę bliżej. - Nie odpowiadaj, widzę, że tak - uśmiechnął się. - Skoro już oboje tu jesteście to mogę wprowadzić mój nowy plan w życie - stanął przed tobą. - Masz tydzień. Jedne tydzień, a później zerwiesz z Agustem. Zero potajemnych spotkań. Znikniesz z jego życia, albo on zginie - nachylił się nad tobą.

- Dlaczego to robisz? Po prostu mnie zabij!- krzyknęłaś. Pod wpływem adrenaliny stałaś się odważniejsza.

- Kusząca propozycja, ale nie. Cóż... Jeśli z nim zerwiesz z "własnej woli" będzie wściekły, szybszy i dokładniejszy w swoich zadaniach, a jednocześnie nie będzie mi się buntował. Nikt z jego wrogów, który nie zna go tak jak ja nie będzie mógł go jakoś zastraszać. Bo wiesz... Każdego mężczyzny, nawet najgorszego, najczulszym punktem jest kobieta - wyjawił i odszedł kawałek od ciebie.

- A ty masz kogoś? - zapytałaś. Skoro każdy ma słaby punkt, to on też musi.

- Miałem. Miałem żonę i córeczkę... - powiedział po raz pierwszy delikatnym głosem. - Ale ją zabili -  odwrócił się w twoja stronę. - Wiesz dlaczego!? - krzyknął łapiąc cię za koszulkę. Twoje serce niemal wyskoczyło z piersi. - Bo zabiłem przez przypadek złą osobę! Ale to ci idioci dali mi złe współrzędne!- wrzasnął i odsunął się od ciebie.

Złapał kilka oddechów próbując się opanować. Ty także musiałaś uspokoić swoje kołatanie serca.

- Nie przewidzieli wszystkiego. Byli amatorami. Z wściekłości i chęci zemsty zabiłem ich. Od tamtej pory to ja zlecam zadania - powiedział. - Eksperymentowałem, co zrobić, żeby mój człowiek był mi jak najbardziej oddany... Zabijałem rodziny, dziewczyny, żony, dzieci, ale tym sposobem ledwo sam unikałem śmierci. I wtedy to odkryłem - zatrzymał się. - Żeby kogoś czegoś pozbawić nie trzeba tej osoby zabijać. Trzeba sprawić by go zostawiła. Bo ten ból łączy się z największym gniewem - odwrócił się w twoją stronę. - Gniew jest dobry jeśli potrafisz go kontrolować. A ja potrafię go wykorzystywać - zakończył i ruszył do drzwi. - Przemyśl to. Przyjdę wieczorem! Pamiętaj on zginie jeśli się nie zgodzisz!- zawołał i zniknął.

*

Część i czołem!

Witam was w rozdziale, który wreszcie jest 😀

Niestety nauki tez wciąż sporo, a profil podobno najtrudniejszy ;-;

Byłam w piątek na nocnym maratonie horrorów 😍😍

Kocham ich 😂😂

Kocham was ❤

Bayo <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top