*75*
Tak. To jest ten dzień gdy czekasz na przyjazd swojej mamy.
Siedzisz zestresowana na lotnisku. Jeszcze chwila, a wyjdzie i pójdziecie na miasto coś zjeść.
Zerwałaś się z miejsca widząc twoją rodzicielkę i podbiegłaś szybko do niej mocno ściskając. Mimo wszystko tęskniłaś.
- Mamo - szepnęłaś w jej ramię.
- [T/I] - odszeptała łamiącym się głosem głaskają twoje włosy. - Nic się nie zmieniłaś - uśmiechnęłaś się trzymając cię za ramiona i dokładnie cie oglądając.
- Może pójdziemy coś zjeść? - zapytałaś biorąc jej walizkę.
- Zapomnij. Jedziemy od razu do was- poprawiła torebkę na ramieniu.
Twoja mama uwielbiała to słowo. WAS. Odkąd jej powiedziałaś o wszystkim stała się jakoś dziwnie szczęśliwa. Ona naprawdę nie ma nic przeciwko?
- Kochanie zapomniałam ci powiedzieć. Wynajęłam pokój w hotelu, bo nie chce się wam narzucać. Zresztą myślę, że to dla was wystarczająco stresujące. Nie martw się jest blisko twojej ulicy - mówiła.
- Jak tam w domu? - zapytałaś wchodząc do taksówki.
- Cóż nie narzekam... - powiedziała i spojrzała przez okno.
- Mamo, coś się stało? - spytałaś zaniepokojona.
- Nie, wszystko jest w porządku - ścisnęła twoją dłoń.
Wiedziałaś, że coś kręci ale nie chciałaś naciskać.
- Widziałam twojego chłopaka w Internecie i tych jego kolegów - zaczęła.
-Mamo przestań - zaśmiałaś się.
- No co? Chciałam sprawdzić z kim moja córka chodzi. Trafiłaś nieźle - szturchnęła cię, a ty cała się spaliłaś ze wstydu. Boże jak dobrze, że nikt was tu nie rozumie.
Dojechaliście prawie pod dorm. Po prostu było by zbyt niebezpiecznie.
- Mamo musisz to założyć - podałaś jej maseczkę.
- A po co? - zapytała przyjmując materiał.
- Żeby chłopcy później nie mieli problemu. Tak w skrócie - zaśmiałaś się nerwowo i założyłaś swoją maseczkę.
Przeszłyście się kawałek i weszłyście do budynku. Zabrałaś kurtkę swojej mamy i pozwoliłaś ściągnąć materiał z twarzy. Zaprowadziłaś ją do salonu i kazałaś usiąść na kanapie.
- Więc to tutaj mieszka moja córka - rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Nie zaczyna się zdania od więc - przewróciłaś oczami.
- A siedź cicho - walnęłaś cię lekko. - Gdzie oni są? - zapytała ciekawsko się rozglądając.
* Koreański / Polski*
- Chłopaki? - zawołałaś przechodząc na język Koreański.
- Uch, zabawnie do brzmi - zaśmiała się twoja matka. Boże z kim ja żyje.
Chwile później do pomieszczenia wpadła szóstka chłopaków. No właśnie szóstka. Nie było twojego chłopaka.
- Gdzie jest pieprzony Min Yoongi? - zapytałaś ze sztucznym uśmiechem mężczyzn.
- Powiedział, że zaraz zejdzie - uśmiechnął się Tae.
- A to było jakieś 20 minut temu - dodał Kookie.
- Zabije go, pewnie usnął. Zajmijcie ją czymś - wskazałaś na swoją mamę.
- Pójdę wstawić wodę na herbatę. Zostaniesz na chwilę z chłopakami - odwróciłaś się w stronę kobiety.
Szybkim krokiem wybiegłaś z salonu i wpadłaś do waszego pokoju. Suga stał na krześle z głową na biurku z twarzą w kartkach. Normalnie byś go nie obudziła, ponieważ bardzo ciężko pracują nad comebackiem i dopracowują piosenki, ale nie miałaś wyjścia.
Podeszłaś do niego i położyłaś dłonie na jego barkach.
- Kochanie? Wstajemy - szepnęłaś do jego ucha.
- [T/I]? Przecież ty masz przyjechać za pół godziny ze swoją mamą... To nie możesz być ty - mruknął nawet nie otwierając oczu.
- Min Yoongi jeśli nie wstaniesz i nie ogarniesz się w przeciągu pięciu minut to ci nogi z dupy powyrywam! - odsunęłaś się od chłopaka, który wyprostował się jak struna.
- Jezus, Maria zasnąłem. Przepraszam kochanie już się ubieram - zaczął w pośpiechu ściągać koszulkę.
- Uważaj - zaśmiałaś się gdy zaklinował się. - Jak z dzieckiem - westchnęłaś i pomogłaś mu. - Zakładaj - rzuciłaś w niego koszulą, a on po chwili już zapinał guziczki. - Odpuść sobie krawat - złapałaś jego dłoń, którą po niego sięgał. - Chodź, boję się, co oni tam robią - powiedziałaś i pociągnęłaś go to wyjścia. - Czekaj - odwróciłaś się do niego i przygładziłaś włosy. - Idealnie - uśmiechnęłaś sie i chciałaś iść dalej, ale mężczyzna nie pozwolił ci się odwrócić. Złączył wasze usta w czułym pocałunku.
Weszliście do pomieszczenia gdzie było w miarę cicho. Twoja mam grzecznie siedziała na kanapie i próbowała zrozumieć co mówi do niej po angielsku Moonie.
Ten język jako tako zaczęła ogarniać, a przynajmniej podstawy z czego byłaś naprawdę dumna. Kiedy wyjechałaś zaczęłaś się go uczyć pod pretekstem, że kiedyś będzie musiała cię odwiedzić.
- Już jestem. Mamo to mój chłopak Min Yoongi. Yoongi to moja mama - uśmiechnęłaś się przedstawiając chłopaka, a ten ukłonił się ukazując szacunek.
- Miło mi poznać - kiwnęła na ciebie, żebyś przetłumaczyła chłopakowi, co szybko zrobiłaś, a on odpowiedział tym samym.
- Przedstawię ci resztę - zaproponowałaś ochoczo. - Jin, jest najstarszy. Namjoon, lider zespołu. Hoseok, Jimin, Taehyung i najmłodszy Jungkook - pokazałaś każdego, który kłaniał się kobiecie na przywitanie.
- Są uroczy - powiedziała z uśmiechem twoja mama delikatnie mierzwiąc włosy Kuksona.
- Jesteś może głodna? Ugotowaliśmy z Jinem obiad - zapytałaś grzecznie, a najstarszy słysząc swoje imię, poruszył się.
- Ty coś ugotowałaś? - niemal zakrzytusiła się wodą.
- Bardzo śmieszne. Potrafię wspaniale gotować - założyłaś ramiona na pierś.
Mimo, że chłopcy nic nie zrozumieli wsłuchiwali się w tok rozmowy. Była dla nich czymś zupełnie nowym, zaskakującym i jakoś dziwnie... relaksującym. Mimo stresu spowodowanego twoją mamą czuli się dziwnie odprężeni.
Suga przyciągnął cię do siebie widząc twoją obrażoną minę. Musnął ustami twoją skroń, a ty opuściłaś ręce. On działał na ciebie naprawdę uspokajająco.
- Ten mężczyzna ma talent - zaśmiała się kobieta.
- Niby dlaczego? - zapytałaś zaskoczona.
- Ty już sama powinnaś wiedzieć - odpowiedziała tajemniczo. Ech, ta twoja matka.
- To chcesz coś zjeść? - spytałaś ponownie.
- Jestem zmęczona kochanie. Muszę się położyć. Pójdę już - powiedziała wstając,a chłopacy razem z nią. Kobieta zaśmiała się na ich poczynania.
- Yoongi cię odwiezie - odpowiedziałaś niemal od razu, a mężczyzna spiął się na dźwięk jego imienia.
- Co ty powiedziałaś? - szepnął ci na ucho.
- Że ją odwieziesz - uśmiechnęłaś się słodko.
- Naprawdę nie trzeba. Przecież dojdę sama - powiedziała kobieta.
- Daj spokój mamo, Yoongi chętnie to zrobi - zapewniłaś ją. - Z własnej nieprzymuszonej woli, prawda? - odwróciłaś się do chłopaka z zaciętą miną, a ten jedynie westchnął cicho przytakując.
*
Tak wiem rozdział beznadzieja i dno....
Mam nadzieje, że bardzo nie tęskniliście
Pewnie zachowanie matki w tym opowiadaniu odbiega (w większym czy mniejszym stopniu) od waszej mamy prawdziwym życiu... U mnie też XD
Jestem chora.
Niewyspana.
( ale to normalne u mnie)
Chłopaki każdego dnia mnie zabijają, a w tym tygodniu mam 3 testy...
Zabijcie mnie.
Nie zapomnijcie, że was kocham mimo, że teraz rzadko są rozdziały ❤❤
No nie pomogę.
Yoongi w tej koszuli i marynarce to pieprzony orgazm. ⬇
Bayo <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top