†Tęsknota†
•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°
Ide sam przez ulicę ciemne
Spoglądam w swe odbicie mierne
Nawet kałuża na mnie nie spojrzy
Deszcz we mnie potwora dojrzy
Kim jest ten smutny pan?
Czyżby zgubił szczęścia dzban?
Krok za krokiem ide przed siebie
Moje myśli uciekają do ciebie
Dni naszej rozłąki kują jak kolce
To chyba ja tutaj mące
Czemu zniszczyłem swoją radość
Może to przez zazdrość
Może to przez nie dbałość
Może to przez uczuć mych zawiłość?
Czym jest w ogóle miłość
Chciałem ciebie chronić przed złem
Po czym założyłem hełm
I jak rycerz wbiłem swój miecz w twoje serce
Zabijając nas w męce
Dalej nie widze w tobie wad
Mimo że każdy mówił żeś gad
Złote oczy łze uroniły
Ten świat jest zawiły
Siwe włosy oklapły
Koszmary serce me napadły
Zerknąłem na drzewo
Jak się masz drewniany kolego?
Żadnej liny na tobie nie widzę
Żadnego samobójcy niedowidzę
Czemu cie zniszczyłem
Myślałem że cie chroniłem
Ugryzłeś rękę która chciała cie zbawić
Żeby sie sam guza nabawić
Każdy mówi że zrobiłem dobrze
A ja nie myślę mądrze
Chce zabić część siebie
I zacząć od nowa dla ciebie
Teraz mnie nienawidzisz
Jeszcze sie zdziwisz
Kiedy przeczytasz moje myśli
Których nikt się nie domyśli
Że toksyne tej relacji
Przyjąłbym w każdej narracji
Kocham cie
Nienawidzę cie
Twój ukochany Erwin
•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°
Nigdy nie wysłany list od Erwina do Gregorego
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top