Część 9 - Decyzja

Yoongi, nie szalej, bo cię w końcu do więzienia wsadzę i o. :P

~~~~~~~~~~~~




Miałem całe spotkanie na przemyślenie słów Yoongiego i jego wszystkich zachowań, na które do tej pory nie zwracałem zbytnio uwagi, głównie przez strach. Jednak pomimo słabego stanu psychicznego, po odnalezieniu swojego ratunku w postaci Jimina, potrafiłem przyzwyczaić się do tej sytuacji i zauważać istotne aspekty, które pomogą mi w dalszym funkcjonowaniu.

Czarnowłosy hyung zerkał na mnie co jakiś czas, jednak nie mogłem rozszyfrować jego spojrzenia. Domyślałem się, że bada moją reakcję, może nawet układa już jakiś plan wyciągnięcia ze mnie moich analiz, choć niczego nie mogłem być pewien.

Godzina, podczas której to głównie raperzy omawiali szczegóły dotyczące promocji, upłynęła naprawdę szybko.

Po raz pierwszy nie zostałem zatrzymany i zmuszony do pozostania u boku Mina. Nawet na niego nie spojrzałem, prawie biegnąc do wyjścia, by oderwać się od niego choć na chwilę, spędzając czas z innymi hyungami.

Nieśmiałe uśmiechy, wymienione z Jiminem w trakcie zmierzania na salę ćwiczeń, już całkowicie odciągnęły mnie od przykrej rzeczywistości, pozwalając skupić tylko na nim.

- W porządku, Jungkookie? – To starszy przerwał ciszę jako pierwszy, gdy ociągaliśmy się ze zmierzaniem do celu, by pozostać jak najdłużej sam na sam.

- Teraz tak, hyungie – odpowiedziałem, nieco przyciszonym głosem, pamiętając, że mimo wszystko idziemy korytarzem, na którym możemy spotkać innych ludzi.

Starszy jak zwykle niczego na mnie nie wymuszał, wiedząc, że nie przepadam za publicznym okazywaniem uczuć, szczególnie w takich miejscach. I nawet jeśli to były zwykłe słowa, do tego tak niewinne dla postronnego obserwatora, dla mnie miały ogromną moc, jak zwykle leczącą wszystkie rany.

Hyung już na nas czekał, prosząc o pokazanie wymyślonych partii. Nie mieliśmy okazji, aby je dopracować, właśnie przez zaborczego Yoongiego, dlatego nie wyszły tak dobrze jak zakładaliśmy. Song nie miał nam tego za złe, dorzucając kilka instrukcji i już po pół godziny zostawiając nas samych.

Nie zareagowałem, gdy starszy podbiegł do drzwi, od razu je zamykając i zaraz do mnie powracając, by złapać mnie w swoje ramiona.

- Przepraszam, Jungkookie, przepraszam... - zaczął, trzymając dłonie na moich łopatkach i wpatrując się w moje zaskoczone spojrzenie, które tak samo jak umysł, jeszcze nie pojęło tego ogromu szczęścia ofiarowanego właśnie przez los. – Mogłem znaleźć wcześniej jakąś sposobność... przepraszam – dokończył, kiedy moje dłonie wylądowały niepewnie na jego torsie, przenosząc się powoli na barki i rozkoszując tym niewielkim zbliżeniem.

- Hyung... wszystko jest w porządku. Ja... daję sobie z tym radę... tak długo jak wiem, że wkrótce znów znajdę się w twoich ramionach – wyszeptałem, spuszczając wzrok na jego usta, których smaku już tak dawno nie czułem.

Jimin chyba zrozumiał moją niemą prośbę, bo tuż po powędrowaniu jednej z jego rąk w moje włosy, pozbył się ostatnich dzielących nas centymetrów, podnosząc drugą dłonią mój podróbek. Nie mieliśmy kłopotów ze wzrostem, bo hyung miał na sobie buty na platformie, dzięki czemu zaraz sięgnął moich ust, dość szybko przyspieszając tym moje serce. Delikatne muśnięcie sprawiło, że zamknąłem oczy, pragnąc tego więcej i poddając się jego pełnym ustom już całkowicie. Westchnąłem, prawie od razu rozchylając wargi, gdy jego gorący język zahaczył o jedną z nich.

Zapomniałem w tej chwili jak bardzo moja skóra była podatna na naznaczenia, a tak namiętny pocałunek był jednym z nich.

Moje drżące dłonie zaczęły niepewnie badać okolice jego szyi, gdy język pozwalał na owładnięcie nie tylko moim umysłem, ale i ciałem oraz sercem. Jeszcze nigdy nie czułem się tak szczęśliwy jak przy tym chłopaku, hyungu, którego nieraz potrafiłem obrazić, uderzyć, wyśmiać, lecz nigdy obdarzyć miłością. Dopiero gdy stał się moim ratunkiem dostrzegłem uczucie, którym przez czarnowłosego hyunga mogłem nigdy nie podzielić się z tą właściwą osobą.

To łzy płynące z moich oczu, zmusiły starszego do przerwania tej pieszczoty. Odczekałem sekundę, chcąc od razu powrócić do jego ust, jednak Jimin mnie powstrzymał, zadając ciche pytanie o mój stan.

- Nie... to nic... Nie marnujmy czasu na rozmowę, proszę – wyszeptałem, starając się uspokoić swój oddech, szybko pozbywając pojedynczych kropel i dopiero po tym próbując powrócić do jego ust, co srebrnowłosy od razu mi uniemożliwił, przenosząc ręce na moje ramiona.

- Jungkookie, kochanie moje...

Zacząłem uciekać zarówno przed zmartwionym głosem starszego, jak i jego wzrokiem, nie czując się na siłach na wyjawienie mu wszystkiego.

- Usiądźmy, chodź – poprosił, nie zmuszając mnie dłużej do spojrzenia w jego oczy, a po prostu łapiąc za dłoń i zabierając pod lustro. Przyciemniona, biała sala, na którą powędrował mój wzrok, odrobinę uspokoiła wszelkie negatywne myśli, a delikatne gładzenie dłoni przez palce Jimina wywołało niewielki uśmiech.

- Widzę, że starasz się do tego przyzwyczaić... ale... ja nie potrafię, Jungkookie – oznajmił, przez co spojrzałem na niego pełen obaw. – Nie, spokojnie, nie zostawię cię. Nigdy. – Szybko mnie uspokoił, przenosząc dłoń na mój policzek. Wtuliłem się w nią, potrzebując takich gestów, zacierających wszystko co zrobił mi Yoongi. – Miałem na myśli hyunga. Nie mogę się przyzwyczaić do myśli, że twoje ciało jest przez niego traktowane w taki sposób – dodał smutno, nagle zamiast udostępnia mi ręki, po prostu przyciągając do siebie i zamykając w swoich ramionach.

- To tylko ciało, hyung...

- Twoje serce też przy tym cierpi. Przecież widzę ten brak wesołych iskierek w twoich oczach, szczególnie kiedy on jest w pobliżu – wyszeptał, składając na mojej głowie delikatny pocałunek.

- Hyu-hyung? – zapytałem niepewnie, odrywając się od Jimina, by spojrzeć w jego oczy. – Obiecaj... obiecaj, że kiedyś nauczysz mnie prawdziwej miłości – poprosiłem, znów lądując ręką na jego barku.

Chłopak uśmiechnął się smutno, cmokając mój nos i znów zapewniając mi ciepło w postaci gładzenia odkrytych fragmentów mojego ciała.

- Obiecuję, Jungkookie. – Starszy raczej zdawał sobie sprawę z obecnej sytuacji, nawet nie dopytując o mój sposób myślenia.

Raz jeszcze złączyliśmy nasze usta, wiedząc, że ktoś w końcu po nas przyjdzie i nie mamy zbyt wiele czasu. Czekał nas live, na który dzięki tym pełnym ustom i późniejszym wyznaniu miłości, zyskałem trochę siły.

Oczywiście musiałem zahaczyć też o łazienkę, aby jakoś opanować swoje nabrzmiałe wargi, dające jasny sygnał Yoongiemu na temat tego co robiliśmy z Jiminem na naszej sali. Jednak nawet po minucie chłodzenia ich lodowatą wodą i potraktowaniu balsamem, te cienkie kreski za bardzo odznaczały się na twarzy, sprawiając, że zacząłem panikować.

- Nie chcę kolejnej kary... Mogliśmy nic nie robić... Mogłem sobie odpuścić... - wyszeptałem, przyglądając się swojemu przerażonemu odbiciu, umieszczając dłonie na chłodnych od wody policzkach, nie wiedząc czy jestem w ogóle w stanie pójść teraz do hyungów, do tego uczestniczyć w tym V app.

- Jungkookie! O jezus! Matko boska! Zielony koniku Chuseokowy! – Nagły krzyk Taehyunga, wchodzącego do łazienki, sprawił, że lekko drgnąłem, przenosząc od razu wzrok na zaskoczoną twarz chłopaka. – Co cię ugryzło w usta?! Pomidor?! – wyjaśnił swoje poprzednie słowa, choć i tak posłałem mu pytające spojrzenie, nie rozumiejąc jego toku myślenia.

Moja ręka dość szybko zakryła wspomniany fragment twarzy, a całe ciało odwróciło się do starszego tyłem.

- Pszczoła – wymruczałem w swoją dłoń, zaraz będąc odwróconym z powrotem w stronę drzwi, właśnie przez żółtowłosego.

- Całowałeś się! A... Yoongi hyung był na tym spotkaniu... Jaaaa, Jungkookie... Mój węzeł podziałał, czy to może Hoseok hyung?! – Ekscytował się Tae, przyglądając moim przerażonym oczom, które zaraz uciekły na bok. Nie widziałem sensu w ukrywaniu tego przed naszym wspólnym przyjacielem. W końcu Min o wszystkim wiedział, dlatego nie obawiałem się poznania prawdy przez resztę zespołu, gdyby Tae nagle postanowił jakoś to przed nimi skomentować.

- Jiminnie hyung... - wyznałem, nadal trzymając dłoń na swoich ustach, które znów prosiły o jakiś ratunek.

- Jungkookie~! Tak się cieszę! Ty i Jimin jesteście dla siebie idealni! – Znów przesadzał z tym krzykiem i radością, skacząc przy tym, dlatego uciszyłem go lekkim uderzeniem w ramię.

- Yoongi hyung nie może tego zobaczyć... Całowałeś się już z Bogumem? Pomóż mi jeśli potrafisz – poprosiłem, widząc jak na twarzy starszego zachodzą zmiany.

- Hmmm... Bogumie hyungie dał mi kiedyś magiczne mazidełko... może i na ciebie zadziała. Chodź, Jungkookie. – Nagłe złapanie mojej ręki i pociągnięcie w stronę wyjścia, oraz ta cała chęć pomocy, wywołały wyrzuty sumienia. Nawet jeśli nie mogłem rozmawiać ostatnio z Tae, oczywiście przez Mina, to mogłem chociaż wysłuchać jego historii z tym jego chłopakiem, teraz żałując ciągłego skupiania się na własnych problemach.

Jesteś strasznie samolubny, Jeongguk, powinieneś choć trochę wykazywać zainteresowanie swoimi jedynymi przyjaciółmi.

- Tae? Ile jesteście już z Bogumem? – zapytałem niepewnie, gdy skradaliśmy się przez korytarz z powrotem na salę, zapewne do przebieralni, w której znajdowały się nasze ubrania i najpotrzebniejsze rzeczy.

- Ahh, tak oficjalnie już dwa tygodnie – pochwalił się, a na jego policzkach pojawiły się lekkie rumieńce. Najwidoczniej dla niego temat Boguma był jak dla mnie temat Jimina.

- Iii... jak to się stało? Mówiłeś, że powiedziałeś Sejinowi... naprawdę nie był o to zły? To w końcu facet...

- No właśnie, Jungkookie. Nie możemy mieć dziewczyn, a nie chłopaków – zauważył, śmiejąc się i wyciągając mnie zza rogu, po którym zaraz zniknęliśmy w odpowiednim pomieszczeniu. – A jeśli chodzi o historię... Bogumie hyung zabrał mnie kiedyś do swojego domu... iiii... oglądaliśmy jedną dramę... a on... poprosił mnie o rękę – powiedział rozmarzony, na co mocno się zmarszczyłem, nie uważając, aby tak to właśnie wyglądało.

- Rękę, Tae? – dopytałem, stając przy szafce starszego, z której chłopak nie był w stanie niczego wyciągnąć, właśnie przez to odpłynięcie myślami i brak kontaktu z resztą świata.

- A, nie... nie rękę. To w dramie poprosił... Chociaż... chciałbym... to takie romantyczne, Jungkookie. I nawet jeśli to facet... Bogumie hyung jest tak idealny, że mogę nawet za niego wyjść – wyznał, znów zmuszając mnie do lekkiego skrzywienia. Ale co by nie mówić, pasowali do siebie. Park był starszy od Kima o te kilka lat, do tego siedział w branży, w którą nasz V próbował się wdrożyć. No i chyba uszczęśliwiał Taehyunga, nawet na odległość, bo nasz wokalista ciągle chodził z szerokim uśmiechem na twarzy, którego powód wreszcie poznaliśmy.

- Czyli pocałował cię... czy po prostu zaproponował związek? – Mówiąc to, szturchnąłem go, aby otrzymać już obiecany specyfik, ratując tym samym swoje usta.

- Tak, tak. Pocałował – odpowiedział z uśmiechem, wyciągając coś ze swojej torby i mi wręczając.

- Tae...? Po co mi... wazelina? Mam swoje balsamy i niezbyt mi pomagają – mruknąłem, mimo wszystko biorąc małe opakowanie do ręki i patrząc na nie niepewnie.

- Biała. To magia, wypróbuj, a Yoongi hyung nie dowie się o waszym sekretnym związku z Jiminem. Awww, to też jest romantyczne... chociaż... Nie. Tak jakby... zdradzasz Yoongi hyunga, a to nie jest fajne... - zauważył, zamykając już szafkę, kiedy odkręcałem tę wazelinę, chcąc ją wypróbować. Zerknąłem na niego tylko na sekundę, ale zdążyłem zarejestrować jak bardzo zdążył się zmienić. Ze szczęśliwego, przeszedł do całkowicie niezadowolonego i trochę naburmuszonego.

No tak, Tae o niczym nie wie...

- Nie zdradzam go. To... ciężko wyjaśnić... bo Yoongi hyung... umm... też kogoś ma! – Wymyśliłem na poczekaniu, trochę przez to wszystko panikując i uciekając wzrokiem na trzymany przedmiot, który zaraz znalazł się również na moich ustach.

- Też ma kogoś? To po co jesteście ze sobą?

Czy on akurat dzisiaj musiał zacząć logicznie myśleć?

Westchnąłem, rozsmarowując już tę wazelinę i zaraz oddając Tae zamknięte opakowanie.

- Dzięki. A co do tego związku... to... zakład taki... i... chodźmy już! – poprosiłem, odpychając się od szafki i ruszając w stronę wyjścia.

Miałem tylko nadzieję, że Kim uwierzy w tę na szybko wymyśloną wersję, a Jimin przy najbliżej rozmowie ze swoim rówieśnikiem, po prostu ją potwierdzi. Już i tak miałem problem z ustami i kolejnego, tym razem z Tae, nie potrzebowałem.

Czułem, że wręczona wazelina naprawdę mi pomaga, a pulsujące do tej pory wargi, zaczynają się uspokajać, nie przypominając aż tak o swoim istnieniu. Ociągałem się z przekroczeniem progu sali, w której mieliśmy mieć live, czekając aż wszystko się wchłonie, a gdy po przejrzeniu się w aparacie telefonu, zauważyłem zejście tej opuchlizny, otworzyłem drzwi, zaraz będąc przywitany przez wesołego Hoseoka, już umalowanego i przebranego.

- Jeonggukie! A gdzie jest Taehyung? Czekamy na was – powiedziała na wstępie jedna z makijażystek, pokazując na krzesło przed sobą, zapewne przygotowane właśnie dla mnie.

Byłem już przyzwyczajony do ciągłego malowania, dlatego od razu na nim usiadłem, pokazując za siebie, gdzie zaraz pojawił się również Tae.

Nie patrzyłem na zgromadzonych już hyungów, żywo dyskutujących o scenariuszu live'a, po prostu bojąc się wyłapać pośród nich złowrogie spojrzenie Mina, który mimo wszystko mógł coś zauważyć.

- Pamiętamy rozkład na ten comeback, tak? – Moje przemyślenia i oddawanie się w ręce noony, przerwał wchodzący manager. – Rozpoczynamy go z dniem dzisiejszym... - dodał, przez co serce podskoczyło mi do gardła. Liczyłem, że jeszcze przez te kilka godzin będę miał spokój od Yoongiego, niestety moje nadzieje właśnie zostały zastąpione przez decyzje, których nie mogłem podważać. – Jednak rozmieszczenie mamy według wieku... - kontynuował, przeglądając jakieś papiery i dopiero po tym przenosząc na nas z powrotem swój wzrok. – Jeonggukie, chyba lubisz wchodzić w interakcje z Taehyungiem, prawda? Jimin i Hoseok, Hoseok i Yoongi. Seokjin i Namjoon. W sekcji z tańcem macie przydzielonych partnerów... Przeczytajcie ten scenariusz dokładnie... i proszę was, tylko nie przesadzajcie, bo nie możemy niczego wyciąć. Taehyung, Hoseok, zrozumieliście?

Wszyscy zgodnie pokiwaliśmy głowami, rozumiejąc wszelkie instrukcje i wiedząc, że nie będzie to zwykły, luźny live. Zresztą, połowa z nich miała jakiś scenariusz, którego musieliśmy się trzymać. „Powiedz do Jimina, że ładnie dzisiaj wygląda, a ty Taehyung pogłaszcz Jungkooka po głowie... no i nie zapominajcie o swoim przywitaniu, fani to lubią". Do tej pory to takie rzeczy słyszałem przed nadawaniem na V app. Na szczęście byłem najmłodszy i nie miałem dzięki temu cięższej roboty, zazwyczaj wchodząc w interakcje z hyungami, których bardzo lubię. Dopiero przy tym comebacku mocno się to zmieniło, szczególnie odkąd Yoongi przywłaszczył sobie moją osobę.

Makijaż i studiowanie scenariusza zajęły nam niecałą godzinę, po której zebraliśmy się, otrzymując jeszcze kartki na wymyślenie jakiejś kary do końcowej zabawy. Nie miałem do tego głowy, jednak fotograf-noona postanowiła wykonać mi zdjęcie podczas pisania, dlatego postarałem się o uruchomienie kreatywnego myślenia, zapisując tam kilka słów.

- „Włożenie mokrego palca do ucha przegranego"? A co jeśli przegrasz, Jungkookie? – Pytanie noony jedynie wywołało mój cichy śmiech. Już poprzednim razem, podczas jednej z serii na V app, dawałem podobne kary, dlatego wiedziałem, że Armys będą z tego zadowolone, a ja nie pozwolę sobie na przegraną.

- Noona... robiłaś mi zdjęcie, nie mogłem napisać niczego słabego – wytłumaczyłem, posyłając jej niewielki uśmiech i składając zaraz tę kartkę, aby umieścić ją z resztą w kubeczku.

Zajęcie miejsc na poduszkach i ostatnie poprawki naszych ubrań i twarzy zmusiły mnie do całkowitego zmienienia nastawienia. Wymusiłem uśmiech, który po tylu latach przychodził już naturalnie. Do tego wymienienie z Taehyungiem kilku słów, wprowadziło mnie w lepszy nastrój, a za każdym razem gdy patrzyłem w jego stronę, widziałem tuż za nim platynową czuprynę, która została ułożona przez noony w bardzo uroczy sposób. W końcu cały koncept tego live'a miał być uroczy. Piżamki, gry, zabawy, trochę tańca, rozmowy o albumie, żarciki, śmiech i radość.

Wszystko się nieco opóźniło. Najwyraźniej nasz staff nie spodziewał się aż tak dużego zainteresowania ze strony Armys. Jednak po pół godziny leżenia z Taehyungiem, kiedy reszta zajmowała się naprawą wszystkich błędów i przywróceniem live'a, zabawa się rozpoczęła.

Nie musiałem za dużo mówić, głównie się uśmiechałem, wchodząc w interakcje z Tae, tak jak mnie o to prosili. Niestety Yoongi, jak to zwykle bywało, miał gdzieś wszelkie wytyczne, nie trzymając się ustalonego układu podczas jednego z segmentów i kładąc właśnie obok mnie.

Jego ręka zaraz wylądowała na moim boku, przez co spiąłem się odrobinę, zaciskając oczy.

- Jeśli myślisz, że te wszystkie sztuczki zdołają ukryć prawdę, to się mylisz, Jeongguk – powiedział prosto do mojego ucha, kiedy moje serce chciało wyrwać się z klatki piersiowej, niestety tym razem ze strachu.

- Hyung... - Postanowiłem choć trochę dopytać o jego złość. W końcu mogłem się mylić i wcale nie chodziło o wspólny trening z Jiminem.

- Zamknij się, Jeongguk. Nie będę tego więcej tolerował. Mówiłem ci coś kurwa na ten temat, a skoro mnie nie słuchasz, powinienem chyba zająć się nie tylko tobą, ale i Jiminem.

Starałem się nie popłakać, zaciskając już nie tylko oczy, ale i pięści, odrzucając wszelkie negatywne uczucia na bok. Nie chciałem, żeby z mojej winy cierpiał dodatkowo Ningyou, dlatego postanowiłem zrezygnować z mojego ratunku, po prostu poddając się temu, co sprezentował mi los.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top