Część 7 - Zmiana planów
Jikooki fighting! Trzymam kciuki XD
~~~~~~~~
Przez dwa dni pobytu u Yoongiego nie odzyskałem swojego telefonu, mogąc słuchać muzyki jedynie na jego urządzeniu. Nawet nie potrzebowałem obecności Jimina, po prostu o nim śniąc i wiedząc, że kiedy już powrócę do dormu, znajdziemy okazję do spędzenia wspólnie czasu.
Miałem sporo wolnego, bo starszy załatwiał coś z rodzicami, dlatego oprócz ćwiczenia układów i śpiewu, obmyślałem metody na choćby chwilowe wyrwanie się ze szponów Mina. Ćwiczenie choreografii do „21st Century Girls", wspólne treningi dance line i treningi vocal line, mogły przyczynić się do uwolnienia od czarnowłosego. Niestety nie mogłem podzielić się tymi informacjami z Jiminem, nie znając hasła na laptopa Yoongiego, którego zostawił przy jednym z wyjazdów z rodzicami. Miałem tylko nadzieję, że Ningyou domyśli się dlaczego nie mogłem mu odpisać, nie zamartwiając przy tym, bo widziałem, że Min miał kontakt z resztą hyungów, raczej informując ich o tym wyjeździe, tak samo jak Sejina i Banga.
Nie wiedziałem co musiał załatwić w Daegu, szczególnie przed promocjami, do których powinniśmy się teraz przygotowywać, nie mając czasu na odwiedzanie rodzin. Jednak nie zagłębiałem się w takie wątki, mając świadomość, że hyungowie mogą więcej od maknae.
Akurat bawiłem się otrzymanym bukietem niebieskich róż, z których obrywałem jak zwykle płatki, zostawiając je ogołocone, by następnie wyrzucić, gdy usłyszałem, jak na podjeździe pojawia się samochód taty Yoongiego, co oznaczało powrót zarówno czarnowłosego, jak i jego rodziców.
Początkowo się nie zrywałem, jednak podniesione głosy zmusiły mnie do poznania powodu, przez który mogę oberwać również ja. Nie byłem wścibski, ani ciekawski, jednak zauważyłem, że związek z Minem zmusza mnie do poznania jego zachowań, aby jakoś przy nim funkcjonować, dlatego chciałem się dowiedzieć czym można go zdenerwować, o ile właśnie o to chodziło w tej donośnej rozmowie.
- ...on kurwa nigdy nic nie wie! Jeździmy do niego trzeci rok, a on potrafi tylko mówić... - Głos dorosłego mężczyzny został szybko uciszony, krótkim: „Jest ze mną Jeongguk, tato", co zmusiło go do chwilowego zamilknięcia, kiedy ja starałem się przeanalizować te słowa.
Hyung ma jakąś tajemnicę? Albo... ma jakieś plany odnośnie mnie? W końcu... trzeci rok? Zadebiutowaliśmy trzy lata temu i... Ale po co mu do tego rodzice?
Szybko wykorzystałem swój całkiem wypoczęty organizm do zrozumienia własnych przemyśleń, przyglądając się korytarzowi, widocznemu przez uchylone drzwi.
Hyung nie może o niczym decydować dopóki sam nie będzie miał własnego dziecka... Ale chyba nie postanowiłby nagle zerwać naszych kontraktów z wytwórnią i... Do kogo jeżdżą...? To nie ma sensu...
Pokręciłem głową, słysząc już kroki na schodach, przez które uciekłem do pozostawionego bukietu, składającego się z pięciu róż, by pochwycić go, otwierając kosz i wrzucając go do niego.
Wstrzymałem oddech, patrząc na drzwi i wbijając się w fotel. A kiedy hyung przekroczył próg, wręcz kipiąc ze złości, zacisnąłem dłonie na podłokietnikach, spuszczając głowę, obawiając się, że zaraz za coś oberwę.
- Wyrzuciłeś je? I dobrze. Bo tak mnie właśnie traktujesz – zaczął, na razie nie wykonując kroku w moją stronę i zostając przy tych drzwiach. – Robię dla ciebie wszystko, a ty mnie zdradzasz, ciągle ryczysz, uciekasz przy każdej okazji, nie licząc się kompletnie z moimi uczuciami. – Nagle pokonał te kilka dzielących nas metrów, kucając przy zajmowanym przeze mnie fotelu i chwytając za podłokietniki, kiedy sam potrafiłem jedynie go obserwować, oddychając szybko przez tak gwałtowne działanie i strach.
Czarne oczy, z ciemnymi cieniami tuż pod nimi, mrużyły się groźnie, wpatrując w mój zapewne przerażony wzrok, czekając albo na odpowiedź, albo chcąc po prostu jeszcze bardziej mnie wystraszyć.
- Wytłumacz się, chociaż raz, bo zawsze odejmuje ci mowę – rozkazał, przenosząc swoje dłonie na te moje i nie pozwalając się wyrwać.
Pokręciłem przecząco głową, czując jak moje oczy wypełniają się w jednej sekundzie łzami, zaraz moczącymi moje policzki i zmuszającymi do odwrócenia głowy na bok, gdy pierwszy cichy szloch wypełnił ciszę panującą między nami.
- O tym kurwa mówię – warknął starszy, puszczając już moje ręce, co wykorzystałem do objęcia swojego ciała i przekręcenia go w stronę okna. – Pakuj się, wracamy do Seulu – dodał jeszcze, już trochę spokojniejszym tonem, choć na moje przerażenie nijak to nie wpłynęło. Nadal wylewałem z siebie łzy, podciągając nogi do góry i zwijając się dzięki temu w kulkę, dającą mi choć trochę poczucia bezpieczeństwa, którego przy Yoongim tak bardzo mi brakowało.
- Powiedziałem coś. Nie będę się powtarzał.
Potrzebowałem jeszcze chwili, by wylać z siebie ostatnie łzy, wycierając szczypiące już oczy i wstając niepewnie z tego fotela.
- Chodź tutaj. – Te dwa słowa zmusiły mnie do podniesienia wzroku na starszego, który wyciągał w moją stronę rękę, zaraz chwytając jedną z moich i przyciągając do siebie, przez co wylądowałem w jego ramionach, choć jak zwykle tego nie chciałem, marszcząc brwi i czując jak moje ręce trzęsą się przez taką bliskość – niestety ze strachu.
Jedna z dłoni starszego zacisnęła się na moim karku, a druga na boku, wywołując jeszcze większe dreszcze.
- Nie oddam ci jeszcze telefonu. Spakuj się i idź pożegnaj z Hollym. Już dzwonię po hyunga.
***
Powrót do dormu był dla mnie tak radosnym wydarzeniem, że gdy tylko ujrzałem Jimina, pośród reszty hyungów zgromadzonych w salonie, uśmiechnąłem się szeroko, zaraz czując jak ręka Yoongiego zaciska się mocniej na moim ramieniu.
Nie mogłem się na niego napatrzeć, pragnąc wyrwać Minowi i przywitać mojego hyunga, przepraszając przy tym za wszystko. Jednak zebranie z chłopakami i managerem uniemożliwiło mi nawet zwykłą ucieczkę lub zrealizowanie któregoś z planów.
- To pan Bang powinien wam o tym mówić, ale... musiał coś załatwić – zaczął Sejin hyung, patrząc znacząco na Yoongiego, który stał niewzruszony, ze standardową, obojętną miną, dość często fundowaną nie tylko fankom, ale i nam. – Rozmieszczenie na fansignach uległo pewnym zmianom. Tak samo z fanserwisem, o czym chyba wiecie. Nasz Jungkookie stał się już pełnoprawnym dorosłym, dlatego ku uciesze swoich fanek zacznie pokazywać się od innej strony, nie tylko na występach – wyjaśnił masz manager, co skupiło na mnie uwagę reszty, zmuszając do spuszczenia wzroku. Jednak nic mnie tak nie przerażało jak informacja, którą zaraz miał podać, a o której już miałem okazję się dowiedzieć. – Seokjin, Jimin, Hoseok, Taehyung, Namjoon, Jeongguk i Yoongi. To jest nowe rozmieszczenie. I na razie przy tym zostaniemy – oznajmił, oglądając jakieś swoje notatki, kiedy ja zerkałem w stronę zszokowanego Jimina.
- Możemy się zamieniać, prawda, hyung? – zapytał, na co automatycznie przeniosłem spojrzenie na Yoongiego, który uśmiechał się zadowolony.
- Tak. Możesz czasami usiąść obok Taehyunga, bo fani lubią widzieć was razem.
- A obok Jungkookiego? – dopytywał, chyba jeszcze nie rozumiejąc co ma na celu takie usadzenie.
- Jeongguk ma zajmować miejsce przy Yoongim, ewentualnie Taehyungu. Tak zostało ustalone odgórnie, Jiminnie, nie mogę w to ingerować.
- Przez Yoongi hyunga? – Oburzył się, aż podnosząc z tej kanapy, ale zaraz wzdychając i szybko na nią powracając. – Przepraszam – dodał, raczej nigdy nie należąc do tych narzekających hyungów i kwestionujących decyzje wytwórni, dlatego nie tylko mnie tym zaskoczył.
- Nie przeze mnie, a przez pana Banga. Naucz się słuchać – odezwał się w końcu całkowicie spokojny Min, zaciskając trochę mocniej rękę na moim ramieniu, przez co znów spojrzałem na niego lekko przestraszony. Chłopak posłał mi zadowolony uśmiech, a manager Sejin przeczytał jeszcze kilka zmian odnośnie fansignów.
Wiedziałem, że nie mogę o to walczyć, zapewne będąc zmuszany do interakcji z Yoongim, skoro tak ustalił z naszym CEO.
Uśmiechnąłem się smutno do Jimina, który przyłożył swój kciuk do palca wskazującego, wysyłając mi tym samym serduszko. Raczej nikt tego nie zauważył ze względu na rozmowę z Sejinem oraz ułożenie rąk srebrnowłosego, dlatego trochę niepewnie odwzajemniłem ten gest, przemieszczając jedną z dłoni na przód swojego ciała, aby starszy mógł to zobaczyć. Oczywiście zerknąłem przy tym na Mina, by nie mieć przez to problemów.
Kąciki ust Jimina delikatnie drgnęły, stąd miałem pewność, że zobaczył moją odpowiedź.
Tyle mi wystarczyło, abym jakoś przetrwał resztę dnia spędzoną na treningu tanecznym i wokalnym, oraz kilku godzinach z Yoongim. Nie byłem jeszcze w stanie wprowadzić mojego planu w życie, za bardzo skupiając się na tym co usłyszałem w domu „swojego chłopaka". I nie chodziło tutaj o te wszystkie bolesne słowa, które już wyparłem z umysłu, wiedząc, że usłyszę ich jeszcze więcej. Martwiłem się tym, co powiedział jego ojciec, kompletnie go nie rozumiejąc i chyba potrzebując przez to rozmowy z Jiminem, który jako jedyny znał moją sytuację.
Okazja nadarzyła się dopiero po kilku dniach, tuż przed comebackiem, na jednym z festiwali. Niełatwo było ukryć moje zmęczenie, choć noony makijażem zdziałały cuda, dzięki czemu mogłem zarówno odbębnić rehearsal, jak i sam występ, wykorzystując brak Yoongiego podczas przygotowań do encore, aby pochwycić Jimina za rękę i niepewnie poprosić o wspólną ucieczkę, chociaż na pięć minut.
- Ryzykujemy. Złością wszystkich, Jungkookie – zauważył starszy, biegnący już za mną i zaraz otwierający jakieś drzwi, prowadzące na klatkę schodową.
- Próbowałem, hyungie... ale on zaczął mnie jeszcze bardziej kontrować. Zabrał mi telefon i... - zacząłem, chcąc mu tłumaczyć to całe ignorowanie przez kilka dni i brak możliwości spędzenia wspólnie nawet minuty.
- Nie, nic nie szkodzi. Jeśli jesteś dzięki temu bezpieczny i nie robi ci krzywdy, wszystko jest w porządku. – Spokojny głos mojego Ningyou, ciepłe spojrzenie i delikatnie pogłaskanie mojego policzka, pozbawiło mnie na chwilę wszelkich zmartwień. Znów czułem się jak na Namsan Tower – naprawdę kochany, bezpieczny i potrzebny nie tylko do zaspokajania własnej żądzy.
- Ja... ja... Jutro jest ten comeback. A hyung nie opuszcza mnie na krok. Będę musiał z nim ciągle wchodzić w interakcje... I... jeszcze... te polecenia od wytwórni... A w jego domu... nie wiem... Yoongi hyung coś załatwiał... i wrócił pewnego razu ze swoimi rodzicami z miasta... i jego tata mówił... Nie, nie powinienem tego mówić, nieważnie jak mnie traktuje, to jego tajemnica. – Szybko zakończyłem swój lekko desperacki i płaczliwy wywód, zaraz będąc przytulony przez Jimina, co momentalnie zabrało cały ten ból, niepewność i strach.
Przymknąłem oczy, chętnie się w niego wtulając, tak bardzo za tym tęskniąc przez te wszystkie dni.
- To całe rozstawienie na fansignach kompletnie się nie liczy. A wasze interakcje nie oznaczając braku naszych interakcji, kochany Jungkookie – wyszeptał, głaszcząc mnie po plecach i już zupełnie uspokajając. Ufałem mu i ufałem naszym fanom, którzy na pewno nie pozwolą na nagłe rozdzielenie jednej z ich ulubionych par, protestując jeśli coś podobnego miałoby miejsce. – Ślicznie dzisiaj wyglądasz. Kocham te jasne włoski, tak samo jak ich właściciela – dodał tuż po tym, odsuwając mnie od siebie, chyba aby wprowadzić w jeszcze większe zakłopotanie.
Próbowałem ukryć rumieniec, spuszczając głowę i uśmiechając się do siebie, na co Jimin oczywiście mi nie pozwolił, zaraz umieszczając swoje delikatne palce na moim podbródku, by podnieść go lekko, próbując złapać ze mną kontakt wzrokowy. Nie miałem nic przeciwko temu, jak zwykle gubiąc się w tych pięknych, brązowych migdałach.
- Hmm... te usteczka też są śliczne, o oczkach nawet nie wspominam, choć soczewki psują mi trochę efekt – kontynuował, chyba wiedząc, że przez Yoongiego znowu przestaję w siebie wierzyć, a takimi komplementami mógł choć trochę mnie podbudować. – Dasz sobie radę. Masz również innych hyungów, do których przecież możesz się udawać jeśli Min hyung zabrania ci kontaktu ze mną. Chciałbym cię kochać tak jak na to zasługujesz... - Chłopak posmutniał odrobinę, dlatego zaraz ponownie do niego przylgnąłem, obejmując rękoma, by również go pocieszyć, czego nauczył mnie ostatnim razem.
- Dziś mamy ostatnią szansę na wspólne spędzenie kilku godzin na mieście... Hyung? Ucieknijmy ponownie. Wytrzymam te kary... Yoongi hyung przecież nie może naznaczać już mojego ciała... w końcu w czwartek mamy nagrania – zauważyłem, wpadając na to pod wpływem chwili i jego ramion.
Starszy nie chciał mnie w ten sposób narażać, jednak po niecałej minucie próśb i namawiania, otrzymałem wszelkie instrukcje odnośnie tej ucieczki, żegnając się z nim krótkim przytuleniem i wracając już do garderoby, w której niestety siedział już Yoongi, zbyt zajęty telefonem, aby zwrócić na mnie uwagę.
Znów miał to swoje spotkanie, które umożliwiało mi ucieczkę, dlatego przy poprawianiu makijażu na ostatni, krótki wywiad, zerkałem na niego nerwowo, zastanawiając się jakie czekają mnie tego konsekwencje.
- Jungkookie, trzeci raz poprawiam ci te usta. Przestań, proszę – upomniała mnie noona, gdy spostrzegłem, że faktycznie moja dolna warga wciąż ląduje między moimi zębami.
- Nie martw się, noona, bo i tak zetrę ten błyszczyk swoimi ustami... i tyle z twojej pracy. - Słowa jednego z hyungów nie zaskoczyły nikogo, w końcu Taehyung miał czasami dziwne pomysły, realizując je nie tylko przy fankach.
- Spróbuj – warknął Yoongi ironicznie, nadal zajmujący jeden z kątów i najwidoczniej przysłuchujący się każdej wymianie zdań w garderobie.
- Taekook też musi być, hyung! To najpopularniejsze połączenie. Do tego Kookie spędza z tobą za dużo czasu ostatnio... Powinien wyjść gdzieś ze mną, albo z Ji... - Kim nie dokończył, po prostu Yoongi mu na to nie pozwolił, wstając nagle i o mało nie przewracając zajmowanego krzesła, co zwróciło uwagę wszystkich, a mnie dodatkowo wystraszyło.
- Idziesz ze mną na to spotkanie, Jeongguk – oznajmił Min stanowczym tonem, nadal patrząc zdenerwowany na Taehyunga, posyłającego mu niezrozumiałe spojrzenie, co obserwowałem tylko dzięki Seolji noonie, niezajmującej się przez chwilę moją twarzą, a przypatrującej hyungom, aby w razie czego wkroczyć pomiędzy nich, skoro lider był nieobecny.
Taka decyzja popsułaby naszą ucieczkę z Jiminem, a już zdążyliśmy wszystko ustalić. Nie wiedziałem jak miałbym mu przekazać, że musimy anulować swoje plany...
Tae, dlaczego się odezwałeś... Dlaczego go zdenerwowałeś...
Starałem się uspokoić, nie mogąc płakać, gdy miałem nałożone soczewki, dlatego odwróciłem się z powrotem w stronę lustra, słysząc jak noona wzdycha, prosząc ich o brak sprzeczek i zaraz dokańczając ten makijaż.
Naprawdę nie miałem już możliwości, by choćby pokazać Jiminowi, że dzisiaj z nim nie wyjdę, wiedząc, że go tym zawiodę, przez co pękało mi serce, gdy już wsiadałem do samochodu drugiego managera, mającego chyba podwieźć naszą dwójkę do Big Hit.
Yoongi nie oddał mi telefonu nawet teraz, dlatego wpatrywałem się w okno, nie mogąc niczym zająć, przez co natłok wszystkich myśli spowodował nagłe schowanie twarzy w dłoniach i kolejne rozpłakanie.
Kilka cichych pociągnięć nosem chyba zwróciło na mnie uwagę starszego, który odsunął ręce od mojej zapłakanej już twarzy, zmuszając do szybkiego przyklejenia do drzwi samochodu i prób powstrzymania tych łez.
- Co się dzieje, Jeonggukie? – Przez tak nietypowe pytanie z ust tego hyunga, spojrzałem na niego zaskoczony, widząc, że jest widocznie zmartwiony. I nie miałem pojęcia skąd nagle wzięła się ta troska o mnie. – Nie patrz tak i odezwij się w końcu do mnie. – Starszy przysunął się bliżej mojego ciała, chwytając jedną z dłoni i po prostu oplatając moje palce swoimi, czego nigdy w sumie nie robił, a już na pewno nie w tak delikatny sposób.
- Nie rozumiem tego. Nie rozumiem hyunga – wyszeptałem, patrząc to na tę rękę, to na jego twarz, usiłując się uspokoić i nie panikować, w końcu jechaliśmy z managerem, co prawda skupionym na drodze, ale możliwe, że również zerkającym na nas co jakiś czas.
- Chcę spędzać z tobą cały swój wolny czas... i wiem z czym równa się rozmowa z Tae i wyjście z nim - z kolejną zdradą – wyszeptał, prosto do mojego ucha, przez co wlepiłem przerażony wzrok w siedzenie przede mną.
Nie, hyung nie wie, na pewno nie widział jak stamtąd wyszliśmy... Ale...?
- Nie jedziemy na spotkanie. Zabieram cię gdzieś, żebyśmy odpoczęli chociaż przez godzinę, albo dwie – oznajmił, zmieniając już temat i uspokajając mnie tym samym.
- A... mogę zapytać...? – zacząłem niepewnie, do tego naprawdę cicho, nawet nie musząc tego dokańczać.
- Zaraz zobaczysz. I nie bój się. – Lekkie ściśnięcie mojej ręki, w ogóle nie dodało mi otuchy. To nie był Jimin hyung, któremu ufałem. Bałem się każdej decyzji czarnowłosego hyunga, czując już jak samochód się zatrzymuje, a manager Jungil życzy nam dobrej zabawy.
Podziękowałem, choć nie miałem pojęcia za co, wychodząc już za Minem i orientując się gdzie wylądowałem na dzisiejszy wieczór, najwyraźniej spędzony w formie randki.
- Sa-sauna? – wyszeptałem, słysząc, że nasz manager już odjeżdża, a Yoongi rusza w stronę budynku, zmuszając mnie do posłusznego dotrzymywania mu kroku.
- Tak. Wynająłem nam jedną – poinformował mnie, oczywiście uśmiechając się przy tym zadowolony, kiedy przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, bo niestety wiedziałem co czeka teraz moje ciało.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top