Część 5 - Zostań ze mną
Osiem razy płakał, róż sześćdziesiąt dziewięć... i mam nadzieję, że poprawię Wam humory tym rozdziałem :P
~~~~~~~~~
Tak jak Jiminnie obiecał, starał się znajdować dla nas czas, tak, aby Yoongi niczego się nie domyślił, a tym bardziej nie ujrzał jak rozmawiamy podczas treningów. To były niekiedy krótkie sekundy, gdy Min wychodził do łazienki, zostawiając mnie z resztą, lub pozwalał wieczorami wziąć prysznic w samotności. Takie momenty wykorzystywałem do zwykłego pisania z Jiminem, usuwając później wszystkie wiadomości w obawie o Yoongiego i jego metody kontrolowania mojego życia.
Mój „chłopak" nie zmusił mnie więcej do seksu, po prostu nie mając na to czasu oraz siły i jedynie zapraszając do swojego łóżka, aby trzymać mnie blisko siebie. Przez przygotowania do comebacku nawet nie myślałem o siedzeniu po nocach i odnajdywaniu niewielkiej ucieczki od rzeczywistości właśnie w grach. Teraz to Jiminnie je zastąpił, dając mi namiastkę prawdziwego związku, niepolegającego tylko na uszczęśliwianiu jednej strony i zaspokajaniu jej potrzeb.
Ćwiczenie układu do „Blood, sweat & tears", czy też „Am I wrong" nie wymagało ode mnie za wiele wysiłku. Zdążyłem nauczyć swoje mięśnie odpowiednich ruchów, nawet nie musząc o tym myśleć, wykonując to automatycznie. Gorzej było z „21st Century Girls", gdzie nasz choreograf postanowił wpleść troszeczkę fanserwisu, skierowanego głównie do fanek, które lubią widzieć mnie i Jimina razem. Yoongi już zdążył zrobić mi o to awanturę, uratowaną na szczęście przez lidera, dość często interweniującego w takich sytuacjach. Namjoon starał się przemówić Minowi do rozumu, tłumacząc, że nawet jeśli jesteśmy razem, nie może złościć się o fanserwis, który jest częścią tego biznesu.
Już chyba wszyscy hyungowie zauważyli, że oprócz rodziców, istnieje w naszym zespole jeszcze druga para, właśnie stworzona przez Yoongiego. A moje wiecznie naznaczone ciało wprost wszystkim mówiło kto stał się jego celem.
Treningi bez choreografa były najgorsze. Min czuł się swobodniej przy reszcie chłopaków, niekiedy specjalnie całując mnie na ich oczach, czy też głaszcząc lub dotykając, szczególnie gdy zauważał, że patrzy na nas Jimin.
- Hyu-hyung? Czy mógłbym... porozmawiać z Taehyungiem? Chciałem tylko... - zacząłem, gdy siedzieliśmy pod ścianą, a starszy znów zmusił mnie do zajęcia miejsca między jego nogami. Jak zwykle nie robiliśmy nic konkretnego. Czarnowłosy spierał co jakiś czas głowę na moim ramieniu, palcami jeżdżąc po moich bokach i składając pojedyncze pocałunki na szyi, od których miałem ochotę się wzdrygnąć. Z mojego umysłu jeszcze nie zniknęły obrazy z jednej z nocy, kiedy zarówno jego wargi, jak i ręce dotykały całe moje ciało, teraz już niemające żadnej wartości. W końcu byłem jego przywłaszczonym przedmiotem, który i tak był traktowany ulgowo jak na ten wykupiony, krótkoterminowy pakiet. Nauczyłem się o tym nie myśleć, ciesząc po prostu z chwil spędzanych z Jiminem, o które tak desperacko walczyłem, nawet teraz obmyślając plan. Park wyszedł z sali razem z Hoseokiem, kiedy Taehyung tutaj został, będąc chyba moją ostatnią deską ratunku.
- Nie – odpowiedział, nagle zmieniając położenie swoich rąk, przesuwając je na mój brzuch, co zmusiło mnie do spięcia wszystkich mięśni, obawiając się jakiejś kary za tak odważne pytanie, które widocznie go zdenerwowało.
- Przepraszam – wyszeptałem szybko, spuszczając głowę i zaciskając nerwowo dłonie na swoich udach.
- Mam za pół godziny spotkanie, dlatego będziesz miał czas, żeby się z nim nagadać – dodał po moich przeprosinach, przyprawiając mnie od razu o szybsze bicie serca.
Jiminnie! Ale... spokojnie, Jeongguk, rozegraj to, nie możesz być aż tak podekscytowany.
- Dłu... długo? – zapytałem niepewnie, nadal nie ruszając się o milimetr, bo jego palce badały moje podbrzusze, będąc zbyt blisko krocza, na którym nie chciałem już czuć jego dotyku.
- Trzy godziny... może cztery, nie wiem. Ale o jedenastej chcę cię widzieć w moim pokoju... - zastrzegł, obserwując moją twarz z boku, co widziałem kątem oka.
Wewnętrznie cieszyłem się, że podał mi tak dokładne informacje, raczej nie kłamiąc w takich sprawach, bo te spotkania zazwyczaj tyle właśnie trwały.
- Tak, oczywiście, hyung – wyszeptałem, kiwając głowę i zaraz będąc do niego odwrócony i zmuszony do spojrzenia w te czarne oczy, sprawiające, że pojedynczy dreszcz przebiegł przez moje ciało.
- Tylko niczego nie kombinuj, bo i tak się dowiem i nie będę taki miły. – Starszy umieścił dłoń na mojej szczęce, skutecznie przytrzymując moją głowę, z którą nie mogłem od niego uciec, oddychając szybko ze strachu i prosząc w duchu, abyśmy kontynuowali już te ćwiczenia. – Zrozumiałeś?
- Tak, tak, niczego nie zrobię, hyung – przyrzekłem, kłamiąc mu prosto w oczy, tak samo jak on robił to ze mną.
Wiedziałem, że nie powstrzyma się od złączenia naszych warg, obejmując moje plecy i starając się pogłębić ten pocałunek, nie zwracając uwagi na resztę, chociaż tak bardzo tego nie lubiłem. Reagowanie na takie działania, tak samo jak wszelkie gesty i rozmowa, było mechaniczne i wyuczone. Traktowałem to jak część swoich obowiązków, może nie jako idol, a po prostu człowiek, którego spotkał pech i postanowił nie opuszczać aż na dwa miesiące.
Bolał mnie jedynie fakt, że w każdej chwili mógł tutaj powrócić Jiminnie, a nie chciałem sprawiać mu przykrości taką sceną, skoro naprawdę coś między nami było.
- Już, Yoonkooki, koniec tego całowania, wracamy do ćwiczeń – oznajmił nagle Hoseok, zmuszając Yoongiego do oderwania ode mnie i pozwolenia na podniesienie.
- Hoseok, doigrasz się, już ci to mówiłem – warknął jedynie czarnowłosy, na którego już nie patrzyłem, wymieniając spojrzenia z nieco smutnym Jiminem, który już najwyraźniej powrócił i był świadkiem tej sceny.
Nie ryzykowałem nawet bezgłośnym przepraszaniem, wiedząc, że są przed nami lustra, dlatego ustawiłem się już na swojej pozycji, wycierając usta drżącą ręką i czekając na rozpoczęcie ćwiczeń.
***
Szeroki uśmiech zawitał na mojej twarzy, gdy tylko oddaliliśmy się od Big Hit, nie mogąc nacieszyć tą ucieczką i wspólnym spędzaniem czasu. Dla mnie była to cudowna odskocznia, ratunek przez całkowitym załamaniem i odkrywanie uczuć, do których istnienia do tej pory się nie przyznawałem. Dla hyunga była to wyraźna chęć zaopiekowania się widocznie cierpiącym maknae, który nie umiał przecież tego ukrywać i wymuszać uśmiechu poza kamerami.
Nie wiedziałem na ile Jimin domyśla się prawdy, jednak po zdarzeniu w łazience, jeszcze często przyglądał się czerwonym śladom na moim ciele, chyba próbując zrozumieć postępowanie Yoongiego, choć sam tego nie pojmowałem.
- Powinienem z nim porozmawiać. Nawet jeśli jesteście razem, nie może cię tak traktować – zaczął starszy, poprawiając swój kaptur i pokazując tuż po tym na kołnierz mojego golfu, czyli standardowego zestawu ubraniowego, pod którym ostatnimi czasy się ukrywałem.
- Hyung... nie możesz, nie. On się domyśli, pogorszysz tylko... Zresztą, nie rozmawiajmy o tym – poprosiłem, spuszczając na chwilę głowę, smutniejąc i wsuwając swoje zmarznięte ręce jeszcze głębiej do kieszeni kurtki, którą zresztą otrzymałem niedawno od Ningyou w prezencie.
- Dwa miesiące, dobrze... - Starszy posłał mi uśmiech, obejmując na chwilę ręką i przykładając swoją głowę do tej mojej, przez co nieco się speszyłem, całkowicie inaczej odbierając takie gesty po uświadomieniu sobie co Jimin do mnie czuje. – Mniej więcej zaplanowałem naszą trzecią randkę...
- Trzecią? – Przerwałem mu, nadal na niego nie patrząc, skoro kroczyliśmy tak blisko siebie, synchronizując swoje ruchy, zupełnie jak podczas tańca.
- Poprzednie zakupy i kolacja przy rzece Han, chyba zaliczały się do randek... - uświadomił mnie, skręcając w kolejną uliczkę, choć przez myśli, jego słowa i tę bliskość, już się tutaj gubiłem, całkowicie oddając to w jego ręce. – Nawet jeśli nie mogę trzymać cię za rękę... czy pocałować... nadal staram się dać ci choć namiastkę tego, co do ciebie czuję, Jeonggukie – wyznał, kiedy ośmieliłem się spojrzeć w końcu w jego oczy, całkowicie w nich gubiąc, zupełnie jak w tych uliczkach.
- Nie musisz dawać mi namiastki, hyung... Ja... chcę... chciałbym, żebyś... - Usiłowałem wydukać mu słowa, które leżały mi na sercu, lecz nie mogłem, szybko to porzucając i mimo wszystko pamiętając o groźbach Yoongiego.
Starszy nie dopytywał, chyba widząc, że jest mi ciężko poruszać w ogóle ten temat, dlatego szybko go zmienił, opowiadając o tym co wczoraj robili z Tae, a co znów przez Mina i jego warunki, mnie ominęło.
Chłopak zdradził mi dopiero pod miejscem docelowym, że wybierzemy się na Namsan Tower, na której byłem już dość dawno. Miałem tylko nadzieję, że nikt tego nie udokumentuje, bo wtedy na pewno nie umknie to zazdrosnemu Yoongiemu.
Mogłem w końcu zapomnieć o całym świecie i cieszyć się z chwil spędzanych z Jiminem, co przyszło niezwykle łatwo. Hyung kupował mi tony jedzenia, mówiąc, że choć na jeden dzień mam zapomnieć o diecie przed comebackiem, o reszcie chłopaków i o wszelkich problemach. Tak też robiłem, żartując z nim, konsumując specjały Namsan Tower, robiąc miliony zdjęć na pamiątkę, oczywiście jego telefonem, oraz przyczepiając kłódki z naszymi imionami, co należało do tutejszej tradycji. Znów, chociaż przez godzinę, byłem niewinnym dzieckiem, cieszącym się młodością i swoim hyungiem. Nie liczyła się pogoda, która kompletnie nam nie sprzyjała, zmuszając do ukrywania pod kapturami. Liczyły się tylko te chwile, które w końcu możemy spędzić razem.
- Pamiętasz hyung jak kiedyś nie potrafiłem spędzać z tobą czasu? Teraz nie wyobrażam sobie dnia bez ciebie – wyznałem, czując jak moje policzki już przyozdabia czerwony rumieniec, nawet pomimo zimna panującego obecnie na dworze. Nie byłem wylewny, wstydząc się podobnych wyznań, jednak teraz były one niezbędne.
Jimin uśmiechnął się, podpierając rękę na barierce i przenosząc wzrok z panoramy Seulu właśnie na moją twarz.
Zerknąłem na niego jedynie, starając skupić na ponownym wyszukiwaniu naszych ulubionych lokacji z takiej wysokości.
- Pamiętam, Jeonggukie. Ale teraz z tego wyrosłeś, prawda? I pozwalasz hyungom opiekować się tobą... Szczególnie mnie – zauważył, na co przytaknąłem, postanawiając zejść z tak ciężkiego tematu, który głupio poruszyłem.
- Dopóki dostaję darmowe jedzenie, to wam pozwalam – zażartowałem, wzruszając ramionami i zaraz odrywając delikatnie w ramię, co może i przywołałoby kary Yoongiego, gdyby nie skrzyżowanie spojrzeń ze starszym.
- Wiesz, że masz u mnie otwarty rachunek, którego nigdy nie musisz regulować.
Uśmiechnąłem się, kiedy starszy odwrócił wzrok, umożliwiając mi zbadanie i zapamiętanie każdego pojedynczego kawałka jego twarzy. Wcześniej nie patrzyłem na niego w taki sposób, teraz pragnąc już zawsze widzieć te brązowe, ciepłe oczy, zamiast czarnych i zimnych, wymuszających na mnie kontakt wzrokowy. Cienkie usta, nigdy nieposyłające mi uśmiechu, zamieniłem na te pełne, wiecznie uśmiechnięte, cieszące głównie z mojej radości i szczęścia.
Zanim przeszedłem do następnych elementów jego twarzy, zostałem złapany za rękę, która na krótki moment połączyła nasze palce.
- Czeka nas jeszcze jeden przystanek. Chodźmy – poprosił, odsuwając się od barierki, by skierować w stronę wyjścia z tarasu.
Nie zostałem już puszczony. Zdążyło się ściemnić, dlatego Jimin wykorzystał to do większej bliskości, chowając nasze dłonie do kieszeni swojej kurtki i znów zapewniając ciepło, pomagające mojej słabej psychice.
Następnym odwiedzonym miejscem okazał się zwykły bar, zajęty głównie przez studentów, którzy raczej nie powinni zwracać na nas uwagi ze względu na godzinę oraz ich stan.
Zajęliśmy jeden ze stolików, a starszy od razu zamówił nam po piwie, rozpoczynając rozmowę o układzie do „21st Century Girl", z którego zresztą nie możemy się nacieszyć.
Dopiero po dwóch wypitych piwach, zmieniłem miejsce z naprzeciwka hyunga, na tuż obok niego, nawet tego ówcześnie nie rozważając, a po prostu potrzebując takiej bliskości.
Znów wykorzystywaliśmy każdą spędzaną sekundę, wiedząc, że nikt na nas nie zwraca uwagi, dlatego nasze ręce złączyły się pod stołem, kiedy nieśmiałe uśmiechy zawitały na twarze. Po alkoholu łatwiej zapominałem o problemach, nawet jeśli piłem tylko z hyungami, do tego bardzo rzadko i mało, po prostu nie mogąc sobie na to pozwalać ze względu na grafik. Jednak podczas ucieczek z Jiminem, wszystkie granice znikały, a Min w ogóle się nie liczył.
- Hyung, tak bardzo bym chciał, żebyś to ty zajmował miejsce Yoongi hyunga w moim życiu... - wyszeptałem, nieco płaczliwie, wiedząc, że jedynym minusem mojego picia była jeszcze większa wrażliwość, oczywiście tylko w momentach, gdy to otoczenie podejmowało za mnie wszelkie decyzje odnośnie mojej przyszłości.
Zniżyłem się nieco, opierając głowę na jego barku, chcąc otrzymać trochę więcej ciepła, którego mogłem nie zaznać przez następne kilka dni. Było mi naprawdę przyjemnie, a poczucie bezpieczeństwa pozwoliło na przymknięcie zmęczonych oczu, wsłuchując się w rytm bicia serca Jimina, dość mocno przyspieszony.
- Mówiłeś... mówiłeś, że lubisz mnie... tak bardziej. Ja też cię lubię, hyung... tak bardziej. I chyba chciałbym... chciałbym, żebyś nie tylko zajmował jego miejsce, ale i... odebrał mi pierwszy pocałunek... i... przyjął całe moje ciało, dając coś, czego Yoongi hyung nie potrafi mi zapewnić... To... nie powinno tak wyglądać, przecież nie tak wygląda miłość. – Moje myśli nie skupiały się teraz na konsekwencjach takich wyznań, starając mu wszystko przekazać w miarę zrozumiały sposób.
Znów zrobiło mi się przykro, od razu zbierając na płacz, choć dzięki rozchyleniu ust i wciąganiu powietrza, jakoś to powstrzymałem.
- Jungkookie... nie kochasz go, prawda? – Starszy nawet pomimo hałasu panującego w barze, wyszeptał swoje pytanie, wykorzystując wolną dłoń do lekkiego uniesienia mojej głowy, by spojrzeć w moje nieobecne oczy, dość szybko skupiające na tym ciepłym wzroku.
- Nie... - odpowiedziałem gładko, dobrze wiedząc jakie uczucia towarzyszą mi przy Yoongim. Strach, lęk, czasami przerażenie, niepewność, chęć ucieczki, lecz nigdy miłość. – Moje serce... moje serce potrafi cieszyć się tylko przy tobie, hyung – wyznałem, widząc jak na jego twarz znów powraca uśmiech.
- To tak jak moje, Jungkookie. Zresztą... słyszysz chyba jak bije. To dzięki twojej bliskości.
Krótki pocałunek na głowie, wraz z takimi słowami, sprawiły, że moja ręka oplotła go w pasie, a twarz ukryła się w koszulce, bo mimo wszystko odrobinę mnie zawstydził.
Niczego nie odpowiadałem, wdychając przyjemny zapach bluzy starszego, przesiąkniętej już jego skórą.
- Dlaczego... dlaczego z nim jesteś? Daje ci poczucie bezpieczeństwa? Opiekuje się tobą? Kocha cię? Czy wszystko z wymienionych? – Przerwanie tej ciszy, do tego takimi pytaniami, zmusiło mnie do oderwania się od jego ciała, spuszczając smutny wzrok na nasze złączone ręce.
Nie mogłem niczego powiedzieć, po prostu kręcąc przecząco głową, przez co starszy westchnął, chyba już kompletnie nie rozumiejące co jest między mną a Minem.
- To dlaczego nie możesz być ze mną? Dlaczego to muszą być aż dwa miesiące?
Na te pytania również nie mogłem odpowiedzieć, postanawiając jakoś ominąć podobny temat, bo w moich oczach już zaczęły zbierać się łzy.
Hyung mnie zmusił, nie miałem wyboru. Wiesz, że jest mi ostatnio ciężko, a on postanowił dołożyć mi jeszcze więcej problemów... Dlatego uratuj mnie, proszę.
Te słowa mogły jedynie pojawić się w moim umyśle, nigdy do niego nie docierając, tak jak wszystkie niewypowiedziane myśli przy Yoongi hyungu.
- Jiminnie hyung... wszystko się w końcu ułoży. Musimy poczekać. Ale... to tylko dwa miesiące. To... jest trochę skomplikowane... i czasami sam niczego nie pojmuję, ale tak musi być... - wyjaśniłem, czując lekki uścisk na swojej dłoni, chyba mający na celu dodać mi otuchy.
Powstrzymałem łzy, patrząc w jego oczy przez chwilę i zaraz skrywając się w tych bezpiecznych ramionach, których teraz potrzebowałem nawet bardziej.
- Ufam ci, Jungkookie, ale cholernie się martwię... - Chłopak znów dotknął miejsc, na których jeszcze niedawno widniały czerwone ślady. – Jego usta cię ranią... a ramiona nie chronią... to naprawdę nie powinno tak wyglądać. Boli mnie twoje cierpienie, Jungkookie – wyszeptał, przejeżdżając palcami po moich jeszcze ciepłych policzkach, które nadal nie potrafiły normalnie odbierać jego bliskości.
- Nie chcę... nie chcę sprawiać jeszcze większych kłopotów w zespole. Dlatego na razie tak musi być – oznajmiłem, przyglądając jego oczom i zaraz powracając do poprzedniego wpatrywania w nasze ręce. W końcu doskonale wiedziałem, że zerwanie z Yoongim, odmówienie mu czegokolwiek i niesłuchanie wydawanych przez niego poleceń, skończy się kłótnią w zespole i może nawet większymi obrażeniami mojego ciała, dlatego nie chciałem na to pozwalać. – Już wystarczy, że przez te solowe aktywności zdenerwowałem większość Armys... Świat nie może kręcić się wokół mnie, nawet jeśli pan Bang tego chce. I... podczas tych promocji poproszę was, abyście nie zmuszali mnie do mówienia i pokazywania. Ograniczę to do minimum, by nikogo już nie zdenerwować... - stwierdziłem, wpadając na to jeszcze podczas spędzania czasu z Yoongim, który pchał mnie właśnie do wyciągania takich wniosków i podejmowania podobnych decyzji.
- Jungkookie, nie słuchaj takich ludzi, proszę cię. To nie są nasze fanki skoro nie rozumieją, że ty o niczym nie decydujesz – zauważył, obejmując mnie ręką i głaszcząc po ramieniu, choć nie wiedział do końca jak to wygląda z mojego punktu widzenia - tego najmłodszego członka zespołu, który nigdy nie miał prawa głosu i nawet jeśli teraz zaczęło się to zmieniać, głównie dzięki liderowi, nie chciałem z tego korzystać, widząc co Armys czasami piszą o kierunku, w którym idzie moja kariera, podobnież przyćmiewając moich hyungów, czego tak bardzo nie chciałem.
Jiminnie starał się podać mi najlepsze argumenty, chcąc udowodnić, że to co wszyscy mówią w ogóle się nie liczy, jednak tego jednego zdania nie mogłem zmienić. Ostatecznie poprosiłem go o kolejne piwo, by przerwać ten temat, co na szczęście się udało.
Po upłynięciu godziny i wlaniu w siebie jeszcze jednego kufla alkoholu, opuściliśmy lokal, starając ze sobą jakoś porozumiewać.
Zaśmiałem się, kiedy po raz kolejny starszy zapytał o mojego kota, próbując odgadnąć jego rasę, przez co nie wiedziałem co mu odpowiedzieć, posiadając tylko psa i kręcąc głową na to wszystko.
- Już nie wiem o czym rozmawiamy, hyung – wyznałem, chętnie podtrzymując się starszego, który trzymał mnie blisko siebie, wykorzystując późną porę i puste uliczki.
- O twoich oczach, Jungkookie. Są piękne – odpowiedział, zmuszając mnie do spuszczenia głowy i szerokiego uśmiechu. Ostatnio nie byłem prawie w ogóle komplementowany. Treningi i brak spotkań z fanami oraz spędzanie czasu z Yoongim, wytykającym mi jedynie błędy i wady, odciągnęło mnie od tego, co kiedyś otrzymywałem od Jimina ku uciesze wszystkich Armys.
- Nie wracajmy jeszcze, proszę... - wymruczałem, uświadamiając sobie co zastanę po powrocie do dormu. Nawet nie patrzyłem na telefon, mając świadomość, że wściekły Min mógł do mnie dzwonić.
- Jest już późno, nie możemy. – Chłopak pozbawił mnie nadziei, popychając tym samym do nieco zdesperowanych błagań.
- Nie chcę, proszę. Chcę z tobą zostać... na zawsze, nawet na tym zimnie. – Mówiąc to, ścisnąłem jego rękę trochę mocniej, czując, że w oczach znów stają mi łzy na samą myśl o ujrzeniu Yoongiego i wymierzeniu przez niego jakiejś kary.
- Pięć minut, Jungkookie – zastrzegł, zabierając mnie na którąś z pobliskich ławek, skierowanych na rzekę Han i oświetlanych tylko przez księżyc.
Zajęcie miejsca na zimnym drewnie nie zniechęciło mnie do wypowiedzenia nieśmiałej prośby, którą tak bardzo chciałem, aby starszy wypełnił.
- Hyung? Czy... czy możesz... możesz mnie pocałować? – Ostatnie słowa mojego pytania, wyszeptałem niezwykle szybko, czując jak moje serce przyspieszyło, a oddech dorównał mu tempa, starając dostarczyć do płuc wystarczająco dużo tlenu, którego nagle zaczęło mi brakować.
- Kookie... Ja... - Starszy zawahał się, łamiąc tym moje serce, które już zmuszało mnie do opuszczenia tej ławki i powrotu do dormu na własną rękę. – Nie, to nie jest ważne, ty jesteś najważniejszy. – Zaraz jakby zmienił zdanie, kładąc jedną z dłoni na moim policzku i wstrzymując tym mój oddech.
W takim świetle, jego oczy wydawały się jeszcze piękniejsze. A dotyk, tak subtelny, omamił mój umysł, pragnący jeszcze więcej bliskości.
Wszystko działo się w cudownym spowolnieniu. Jego usta nagle zbliżające do moich, przymykające oczy i delikatne złączenie warg, które nie wywołało wstrętu i niechęci. Po raz pierwszy poczułem przyjemne łaskotanie w brzuchu, a moje lekko drżące ręce, przeniosły się na tors starszego, rozkładając na nim, by zaraz zostać objętym i przyciągniętym naprawdę blisko jego ciała.
Krótkie cmoknięcie, zamieniło się w cudowne muskanie naszych ust. Wkładałem w to całe swoje serce, które już i tak mu oddałem, a radość, przyjemność i ogromne szczęście, wypełniły każdy pojedynczy fragment mojego ciała, przenosząc mnie na tę minutę do samego nieba.
Nie potrafiliśmy się od siebie oderwać, szczególnie kiedy rozchyliłem swoje usta, a Jiminnie wtargnął językiem do mojego środka, sprawiając, że jęknąłem cicho, na razie nie będąc w stanie się tego wstydzić.
Każde muśnięcie, spotkanie naszych języków i przyciąganie rękoma jeszcze bliżej swoich ciał, było na tyle magiczne, abym nagle postanowił skończyć to, co Yoongi zaczął, a na co nigdy się nie zgodziłem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top