Część 18 - Now is good
Nareszcie :))))
~~~~~~~~~~
W ciągu kolejnych dni zdobyliśmy dodatkowo trzy nagrody. Zdążyłem znów spotkać się z panem Hwangiem, udać na kolejne testy do szkoły, otrzymać w sumie siedem róż, przefarbować włosy na ciemny brąz oraz coraz bardziej oddalić się od Yoongiego. Poza fansignami i nagraniami, ten hyung po prostu dla mnie nie istniał. Dbał o to nie tylko Jiminnie, ale i Seokjin. Reszta nie miała nawet czasu zagłębić się we wszystkie wydarzenia z ostatnich tygodni. Choć na pewno zauważyli, że nie jestem już z czarnowłosym hyungiem, bo najczęściej to w ramionach Jimina mogli mnie zastać.
Niestety, w ustalone pairingi nie mogłem ingerować, podczas przebywania z fanami zapominając kompletnie o Jiminie i najczęściej traktując go jak powietrze, czego wymagały ode mnie osoby nadzorujące przebieg wszelkich nagrań i spotkań z Armys, oraz zapewne sam Yoongi.
Po czwartej nagrodzie, tym razem zdobytej w Inkigayo, czekał nas kolejny fansign - w moim i Jimina rodzinnym mieście. Cieszyliśmy się z tego faktu, choć osobiście wolałem trzymać się na razie z dala od rodziców i brata. Zresztą, i tak nie mamy na to czasu.
Nigdy nie miałem problemów z rozmową z Armys, nawet tych w cztery oczy. Oczywiście tak długo jak była to dziewczyna. Wiedziałem co powiedzieć, jakie komplementy im prawić i jak potoczyć konwersację, aby nie były zawiedzione interakcją ze mną. No chyba, że przychodził chłopak, wtedy wszystkie moje scenariusze na fansigny musiały zamienić się w czystą improwizację.
Fanboyów starałem się nie oceniać, wiedząc, że po przyznaniu mu łatki „przystojnego", albo chociaż „uroczego", nie potrafiłbym mu spojrzeć w oczy nawet na kilka sekund. A ten tutaj przybyły zdecydowanie był ode mnie starszy i może powinien otrzymać którąś z tych łatek...
Ma ładne włosy i w sumie ładnie się... Jeongguk, przesadzasz.
Speszyłem się trochę przez swoje myśli, spuszczając początkowo zaciekawiony wzrok z jego twarzy, przejmując album od Namjoona.
Muszę się kontrolować, bo Armys już to na pewno wyłapały. Może... będę udawać, że w ogóle go nie zauważyłem? Byłem... zajęty rozmową z Yoongim?! O.
Powoli odnalazłem swoją stronę w albumie, witając się z chłopakiem i zabierając za podpisywanie.
Najpierw się przywitasz, a później jakoś pójdzie... To będzie trochę jak rozmowa z hyungami...
- Cześć – odpowiedział, gdy już składałem swój autograf, nadal nie odrywając wzroku od albumu.
- Jak masz na imię? – Kontynuowałem standardowe regułki, dopiero przy tej odpowiedzi dziwiąc się z podanego imienia i patrząc na niego zaskoczony.
Na pewno ze stresu nie zauważy mojego słabego aktorstwa, prawda? Ale... on się wcale nie stresuje... tylko ja to robię...
Chłopak uśmiechał się, zdając sobie chyba sprawę, że nie mamy zbyt dużo czasu, bo od razu sięgnął po prezent, podając mi chipsy i opaskę.
- Nie będzie to dziwne... jeśli ci to wręczę? – zapytał niepewnie, podsuwając rzeczy w moją stronę. Jednak nie wiem dlaczego miałbym tego nie przyjąć, szczególnie przekąski, którą chętnie pochwyciłem, uśmiechając się.
- Nie... dlaczego? Bardzo lubię chipsy... chociaż nie powinienem z nimi przesadzać. – Zrobiłem niezadowoloną minę, przejeżdżając po policzku, na którym zazwyczaj wyskakiwały mi krostki po takich przyjemnościach.
Widocznie ucieszyłem tym Army-boya, szczególnie gdy zaraz zamieniłem poprzednią opaskę na tę jego.
- A... czy nie będziesz miał problemu z przyjęciem... tego? – Jednak drugi prezent, który zaraz postawił na stole zaskoczył mnie bardziej niż jego obecność tutaj. Dawno nie otrzymałem alkoholu... szczególnie od chłopaka.
- Wow. – To jedyna reakcja jaką mogłem teraz z siebie wykrzesać.
Już chyba wiem co będziemy robić z Jiminem podczas jutrzejszego wolnego dnia.
Chłopak jeszcze chwilę rozmawiał ze mną o wręczonej whiskey, prosząc o odpowiedzenie na pytanie na karteczce w albumie, które również mnie zaskoczyło. Musiałem chwilę rozważyć jak najłatwiej wybrnąć z prośby o pójście na randkę, choć wiedziałem, że największą przyjemność sprawię mu pisząc po prostu, że nie mam z tym problemu i powinniśmy gdzieś razem wyjść. Poprosiłem jeszcze, aby przeczytał to dopiero w domu, po czym pożegnałem się, czując, że przez takie spotkanie moje policzki zamieniły się w małe, rozgrzane piecyki.
Chcę już do Jimin hyunga... Spotkania z fanboyami mnie przerastają.
***
Po fansignie czekał nas jeszcze koncert, na którym nie mogłem przestać się uśmiechać ze względu na wieczorne plany z Jiminem. Starszy poinformował mnie o nich tuż po spotkaniu z fanami, dlatego teraz po prostu byłem zbyt podekscytowany, aby ukryć jakoś moją radość.
Gdy już przebrałem się w normalne ciuchy po koncercie, a Ningyou porozmawiał z managerem, opuściliśmy wspólnie budynek, oczywiście odjeżdżając naszym vanem, ale tylko kilka ulic, ze względu na Armys, które mogłyby nas śledzić. Pożegnaliśmy się hyungami, opuszczając samochód, a starszy zaraz objął mnie ramieniem, ukrywając pod kapturem i ruszając przed siebie.
Nie znałem dokładnego zamysłu dzisiejszej nocy i jutrzejszego dnia w Busan. Trochę obawiałem się swojej reakcji na znalezienie sam na sam z Jiminem, choć starałem się tego nie roztrząsać, po prostu krocząc obok chłopaka, niosącego czarną torbę z ubraniami i kilkoma rzeczami z fansignu.
Szybko rozpoczęliśmy rozmowę o naszym rodzinnym mieście, zaraz też docierając pod odpowiedni hotel, w którym Jiminnie odebrał klucz, prowadząc mnie do jednego z pokoi. Bałem się, co starszy od razu wyczuł, tak jak na chodniku - obejmując mnie ramieniem i jeszcze nie przykładając karty do czytnika.
- Pamiętaj Jungkookie, że nie przyszliśmy tutaj tylko dla seksu. Chcę spędzić z tobą czas, z dala od reszty. I jeśli jednak nie jesteś gotowy... po prostu się napijemy tego trunku od podrywacza z fansignu i porozmawiamy. – Chłopak oczywiście podkreślił słowo „podrywacz", choć początkowo nie wiedziałem kogo ma na myśli. Dopiero obraz uśmiechniętego chłopaka o ładnych włosach, który pojawił się nagle w moim umyśle, wywołał cichy śmiech i pokręcenie głową.
- Mam nadzieję, że nie tylko do mnie wystosował taki liścik – mruknąłem, trochę niezadowolony, oczywiście mając już okazję opowiedzieć o tym reszcie hyungów.
- Spokojnie, słyszałem, że Tae usłyszał od niego sporo komplementów... Chociaż to nie zmienia faktu, że jestem zazdrosny. Szczególnie o twoją odpowiedź, Jeonggukie – powiedział jeszcze, mrużąc odrobinę oczy, choć w całkowicie przyjazny sposób, jedynie rozbawiający moją osobę.
Przekroczenie progu przestronnego pokoju, przyprawiło mnie znów o niespokojne bicie serca. Chciałem najpierw zaliczyć łazienkę, mogąc w końcu wziąć prysznic, na co Jimin przystał, mówiąc, że na mnie poczeka. Choć miało to głównie na celu uspokojenie swoich reakcji i zmycie ich zimną wodą, aby pozbyć się z umysłu wszystkich poprzednich zbliżeń, zapewniając samego siebie, że to mój pierwszy raz.
- Tak powinno to wyglądać. Z Jimin hyungiem. Osobą, którą szczerze kocham. – Przekonywałem swoje wystraszone odbicie, ubrane już w szlafrok, pod którym postanowiłem niczego nie zakładać. Dodatkowe zdejmowanie ciuchów z mojego ciała mogło przywołać niepotrzebne wspomnienia. Nie wiedziałem do końca jak mój umysł działa na tej płaszczyźnie, jednak tak było mi po prostu lepiej.
Przeczesałem jeszcze mokre kosmyki, dotykając dłonią rozgrzanego policzka, nie odrywając spojrzenia od wielkich, czekoladowych oczu.
- Na pewno wszystko będzie dobrze – zapewniłem się jeszcze, opuszczając już powoli łazienkę i kierując spojrzenie w stronę jedynego światła w pokoju - malutkich świeczek, których nie byłem w stanie zliczyć, umieszczonych na wszystkich szafkach.
Dodatkowa oprawa w postaci łóżka pokrytego tak dobrze znanymi mi kwiatami, symbolizującymi niewinność i czystość, sprawiła, że złapałem materiał szlafroka na wysokości moich nóg, spuszczając głowę i próbując ukryć rumieńce, które jeszcze bardziej uwydatniły się na moich policzkach.
- To wszystko dla ciebie, mój śliczny Jeonggukie. – Głos Jimina i jego ręka, starająca się powoli rozluźnić jedną z pięści, wywołały nieco nerwowy uśmiech. A gdy jego usta wylądowały na moim policzku, muskając go zaledwie, przymknąłem oczy, uświadamiając sobie, że tym razem będzie inaczej - lepiej i na pewno romantyczniej, czyli tak jak najwyraźniej mój umysł lubi, ciesząc się obecnie z takiego scenariusza.
Chłopak złączył w końcu nasze dłonie, powoli zaczynając prowadzić mnie w stronę łóżka. Nie odrywałem spojrzenia od podłogi, starając się jedynie zerkać na starszego, aby zorientować w jakim on jest stanie i zauważając, że tylko ja po odwiązaniu jednego, puchowego paska, mogłem stać się całkiem nagi. Jiminnie miał na sobie pełen komplet ubrań, który miałem nadzieję, że zdejmie, bo ja nie ośmieliłbym się tego zrobić.
Zajęcie miejsca na łóżku, wraz z Ningyou, który nie zmuszał mnie do natychmiastowego położenia, wywołało oczywiście lekki strach i chęć ucieczki, jednak przez następnie działanie, pochwycenia jednego z kwiatów i założenia mi go za ucho, odrzuciłem całkowicie wyuczone scenariusze takich zbliżeń, uśmiechając się delikatnie.
- Spokojnie, kochanie. Będzie inaczej, obiecuję – wyszeptał starszy, głaszcząc kciukiem mój gorący policzek, gdy drugi otrzymał kolejnego całusa.
Przytaknąłem, znów rozkoszując się jego ustami, wywołującymi niezwykle przyjemne ciepło na całym moim ciele. Powolna wędrówka do moich warg, zakończyła się na trzech całusach, ostatecznie przekręcając moją głowę w jego stronę, krzyżując w końcu spojrzenia z ukochanym.
- Kocham cię, Jungkookie – zapewnił, przemieszczając dłoń na mój policzek i przybliżając się do mnie nawet bardziej.
- Ja ciebie też, Jiminnie hyung. – Wyznanie mu tego po raz kolejny tym razem miało troszkę inny charakter. Oznajmiłem mu w ten sposób, że oddaję mu już nie tylko serce, ale i ciało, nie obawiając się, że mógłby mnie skrzywdzić.
Złączenie naszych ust i powolne przeradzanie słodkiego i niewinnego pocałunku w pieszczotę przemieniającą się w coś namiętnego z każdym kolejnym ruchem warg, przeniosło nas do pozycji leżącej. Nie kontrolowałem swoich działań, jeszcze nigdy nie oddając się w pełni takiemu rodzajowi pocałunku. Było inaczej i lepiej, nawet gdy jedna z jego dłoni powoli przeniosła się na moje ramię, z każdą sekundą zsuwając na pasek od szlafroka i zaczynając go rozwiązywać.
Moje przymknięte oczy i język, starający współgrać z tym Jimina, wzmocniły doznania, których jeszcze nigdy nie miałem okazji odkryć.
- Nie obawiaj się żadnych odgłosów, Jeonggukie... Nikt nas nie usłyszy... A jeśli jest ci naprawdę przyjemnie, to w porządku by to okazywać słodkimi pomrukami – pouczył mnie, schodząc ustami na moją szyję, na co pokiwałem głową, zaraz obdarowując go pierwszym cichym jękiem, który wywołał pieszcząc fragment skóry, znajdujący się tuż pod uchem. – Jesteś śliczny, mój Nochu... I cudownie pachniesz – dodał, prawiąc mi komplementy, których nigdy nie słyszałem przy takich zbliżeniach. To zdecydowanie pomagało mi się rozluźnić, szczególnie gdy puchowy materiał powoli zsuwał się z mojej skóry, odsłaniając już nie tylko tors, ale i resztę ciała.
Starałem się nie panikować. W końcu platynowy hyung był delikatny i czuły, chcąc sprawić mi przyjemność i pokazać jak bardzo mnie kocha, a nie zaspokoić swoje żądze. Do każdych instrukcji starałem się zastosować, niepewnie dotykając jego ciała i pomagając mu pozbyć się koszulki, co umożliwiło mi zbadanie dłonią umięśnionego torsu, zdecydowanie bardziej wyrobionego od tego mojego.
Każdy nieśmiały dotyk i pocałunek wywoływał we mnie coś więcej. Po raz pierwszy zapragnąłem takiego zbliżenia, szczególnie gdy jego ręka znalazła się na moim penisie, zaczynając na nim poruszać, wzmagając wszystkie uczucia i zmuszając do wtulenia w jego ciało.
Jednak to był tylko krótki przystanek, po którym poprosił mnie o uspokojenie i rozluźnienie. Znałem to niestety doskonale, wiedząc, że nie może pominąć tego kroku. Dlatego kiedy zniknął po lubrykant, utkwiłem spojrzenie w suficie, przypominając o charakterze tego kroku.
Będzie boleć... Ale... to Jiminnie, na pewno jakoś to wytrzymam...?
Zacisnąłem oczy, zaraz czując delikatny dotyk na ramieniu, który sprowadził mnie na ziemię, uwalniając od przykrych wspomnień.
- Kochanie... Zrobimy to powoli. Będziesz na górze, dobrze? To na pewno ci pomoże – oznajmił, znów składając całusa na moim policzku, zaraz przemieszczając mnie nieco wyżej, na poduszki, by pozbyć się szlafroka, trochę przeszkadzającego nam na tym łóżku.
Zauważyłem, że zdążył pozbyć się reszty swoich ubrań, choć nie byłem na tyle śmiały, by czemukolwiek przyglądać, po prostu obejmując go lekko drżącymi rękoma i nie odrywając spojrzenia od jego oczu.
- Było... było mi przyjemnie... kiedy... kiedy mnie dotykałeś, hyung – wyznałem, chcąc go pocieszyć, podczas gdy wylewał na swoje palce ładnie pachnący produkt.
- Dziękuję Jeonggukie za te słowa. Są dla mnie bardzo ważne, tak samo jak twoje zadowolenie. – Mówiąc to cmoknął mnie tym razem w szyję, odkładając niewielki, plastikowy produkt i powoli zbliżając się palcami do mojego wejścia. – Kocham twoje słodkie usta, śliczne oczka i piękne ciało. I będę cię kochał już zawsze, całego, mój cudowny, niewinny Nochu – wyszeptał, zanurzając we mnie już pierwszego palca, co spowodowało zaciśnięcie moich oczu i pewniejsze objęcie jego ciała, by przylgnąć do niego, starając nie skupiać na tym bólu.
Starszy prosił mnie o rozluźnienie, całując w przypadkowe miejsca na szyi i twarzy, co na szczęście wywoływało zamierzony efekt, odrzucenia tego choć trochę. A po całkowitym ukryciu w jego ramionach, słyszałem zapewnienia o miłości, uczuciach i wieczności, którą postanowił mi podarować.
Z każdym kolejnym palcem ból jedynie wzrastał, jednak dzięki cierpliwości i wytrwałości naszej dwójki, w końcu przestałem ściskać jego ciało, całkowicie się uspokajając.
- Jest już w porządku, hyung... - wydyszałem przez ciągłe powstrzymywanie jęków przepełnionych bólem, którym zazwyczaj pozwalałem uciekać spomiędzy moich ust, chcąc w ten sposób pokazać czarnowłosemu hyungowi, że cierpię i powinien przestać wyrządzać mi krzywdę. Z Jiminem było inaczej. Nawet jeśli odczuwałem ból, wiedziałem, że chcę mu dać coś więcej niż zwykły pocałunek. W końcu go kocham, o czym zdążyliśmy się zapewnić już wiele razy.
- Zaraz przejdziesz na mnie, kochanie. Dziękuję, że pozwoliłeś mi cię przygotować. Mój śliczny. – Ostatni pocałunek w policzek zabrał ode mnie starszego, który znów po coś sięgnął, gdy ja zająłem się oglądaniem lilii, leżących na całym łóżku, nawet pode mną.
Na mojej twarzy wykwitł uśmiech, szczególnie po przyłożeniu kwiatu do mojego nosa. Pachniały naprawdę ładnie, przebijając się nawet przez zapach czekoladowego lubrykantu.
Może... to dobrze, że tak się stało? Gdyby Yoongi nie wręczył mi tej pierwszej róży nie zechciałbym pokochać tak wspaniałego człowieka jakim był Jimin...
Powrót platynowego hyung i kolejny pocałunek prosto w usta oderwał mnie od przemyśleń podczas oglądania lilii. Chłopak ponowił swoją prośbę o przeniesienie nad niego, pomagając mi powoli nabić się na jego członek. Pojedyncze całusy i przejście starszego do pozycji siedzącej, ułatwiły mi wszystko. Nadal odczuwałem pewien dyskomfort, nie mogąc jeszcze przyzwyczaić do tej sytuacji i chcąc ukryć w jego ramionach, jednak jego spojrzenie i delikatny dotyk pomagały mi w odrywaniu od wyuczonych zachowań i cierpienia.
- W porządku, Jeonggukie? – wysapał, na razie pozwalając mi schować się w zagłębieniu jego szyi, gdy wydałem z siebie pojedynczy odgłos, który niestety nie zaliczał się do tych wyrażających przyjemność.
Chłopak objął mnie rękoma, zaczynając gładzić po plecach, całując uspokajająco po szyi, do której dawałem mu dostęp przez to lekkie ukrycie w jego ramionach.
- Powoli, kochanie, nie chcę cię zranić. A jeśli jest ci naprawdę ciężko, możemy przestać – zapewnił, przemieszczając jedną z dłoni na mój kark, drugą pozostawiając już na plecach.
To Jiminnie hyung... Nie ma tutaj Yoongiego... On już mi nie zrobi krzywdy... Nigdy mi niczego nie zrobi. Na pewno będzie lepiej... Nie mogę się ukrywać.
Takie myśli odrobinę mi pomogły z tym krokiem, powoli odrywając od starszego i pozwalając złączyć nasze usta. Delikatny pocałunek zapoczątkował moje nieśmiałe poruszanie, by wraz z niewielką pomocą jednej z rąk Jimina, zaraz umieszczonej na moim biodrze, raz po raz unosić się i opadać, z każdą chwilą zanurzając coraz więcej jego męskości w sobie.
Widziałem, że było mu naprawdę przyjemnie, jednak ja nie potrafiłem czerpać z tego radości, pragnąc to jak najszybciej skończyć.
Znów ukryłem się w jego ramionach, nie zaprzestając ruchów i zaciskając przy tym mocno powieki. Starszy chyba zrozumiał, że coś jest nie tak, bo próbował znów złapać ze mną kontakt wzrokowy. A kiedy to nie zadziałało, usiłował powstrzymać przed następnymi ruchami. Dopiero umieszczając dłoń na moim członku i zaczynając go pieścić, wyrwał z moich ust pierwszy cichy jęk przyjemności.
- Kocham cię, moje maleństwo – wyszeptał, składając kolejne całusy na boku mojej twarzy i szyi, z każdą sekundą sprawiając, że moje dłonie oplatały jego ciało coraz ciaśniej, a rozkosz roznosiła się po całym ciele, pozwalając mi w końcu zrozumieć jaką przyjemność można czerpać z takich zbliżeń.
Pogodzenie tych wszystkich działań przy odczuwaniu takich emocji było dla mnie niezwykle ciężkie. Nie powstrzymywałem już żadnych odgłosów, poruszając się energicznie na jego członku i odsuwając tak, by móc patrzeć w jego oczy.
Nasze oddechy zaczęły się ze sobą mieszać, a dłonie zaciskały na spoconych już ciałach, tak bardzo pragnących spełnienia. Jednak największą przyjemność nauczyłem się czerpać z jego spojrzenia, nie tylko pożądającego moją osobę, a również uwielbiającego, kochającego i całkowicie oddanego.
- Też... też cię kocham, Jiminnie hyung... Ah... - wydyszałem w ostatnim momencie, nie mogąc powstrzymać od przymknięcia powiek i odchylenia głowy do tyłu, jeszcze nigdy nie przeżywając czegoś podobnego i znajdując się przez dłuższą chwilę w niebie.
- Dziękuję, Jeonggukie. Bardzo ci dziękuję... Kocham cię, mój piękny... - Chłopak zaraz przyciągnął mnie do siebie, zamykając w swoich ramionach i zapewniając ciepło, którego nigdy nie otrzymywałem po seksie.
Jednak z moim Ningyou wszystko jest inne. Cudowniejsze i piękniejsze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top