Część 17 - Zaufanie

Gif oddaje wszystko :)

Witam w nowym roku :D

~~~~~~~~~~~




Oddychałem szybko, zaciskając dłonie na swoich nogach przerażony. Hyung właśnie oznajmił, że nie pozwoli mi tak po prostu kontynuować kariery idola, skoro on sam odchodzi z zespołu.

Płakałem i błagałem o wypuszczenie, jednak pozamykanie wszystkich drzwi uniemożliwiło mi ucieczkę, a po każdym wypowiedzianym zdaniu, słyszałem tylko krótkie: „zamknij się".

Wysyłanie apeli do Jimina, który najwyraźniej zostawił mnie na pastwę losu, straciło jakikolwiek sens. Nawet nie byłem już pewien czy nasze uczucie w ogóle się dla niego liczyło. W końcu ktoś musiał słyszeć moje krzyki i błagania, kiedy czarnowłosy hyung wyciągał mnie z dormu, a jednak nikt nie zareagował.

- Nie rycz, bo mam ochotę ci przyłożyć – warknął starszy, zajmujący miejsce kierowcy, bardziej niż na drodze, będąc skupionym na ściskaniu mojego uda.

- Prze-przepraszam – wyjęczałem, piskliwym głosem, nie mogąc teraz wydać z siebie innego dźwięku.

Schowałem twarz w dłoniach, starając się przestać płakać, wycierając ostatnie słone krople wewnętrznymi stronami dłoni. Niestety dawało mi to naprawdę niewiele, bo nie potrafiłem powstrzymać się od rozpaczy i całkowitego załamania.

- Zrobimy sobie jeszcze mały postój, po którym pojedziemy do Daegu... Zwiewałeś mi ostatnio, ale teraz będziesz już tylko mój – oznajmił, mocniej zaciskając rękę na mojej nodze, przez co moje spojrzenie powędrowało właśnie na nią.

- Po co były te róże?! Po co ten cały cyrk?! Jesteś okrutny i na pewno mnie nie kochasz! – Pod wpływem strachu i świadomości, że teraz mu nie ucieknę, odważyłem się wykrzyczeć mu takie słowa, patrząc na niego z wyrzutem i obrzydzeniem.

- A co, może on cię kocha? Nie żartuj sobie. Wszyscy się tobą świetnie bawimy. Jesteś młody i łatwowierny. I to cię w końcu zgubiło, Jeongguk – uświadomił mnie, w co nie chciałem wierzyć, nawet jeśli po przebudzeniu nie było obok mnie Parka. – A te kwiatki... jeśli sądzisz, że to miało aż tak głębokie znaczenie, to się kurwa mylisz. Powiedziałem Seokjinowi pierwsze co przyszło mi na myśl, żeby się nie domyślił co planuję. Siedemdziesiąt sześć... Z siedmiu zostanie szóstka, a jeśli nie będziemy liczyć pierwszej róży, wręczonej jako zapowiedź, zostanie piątka. Zresztą, czy te liczby nie symbolizują dobra i zła? Wszystko co było dobre w twoim życiu zamieni się w istne piekło – wyjaśnił, kiedy przez szok i próby pojmowania jego słów, po prostu mnie sparaliżowało.

Starszy skręcił nagle w jakąś uliczkę, dzięki czemu zorientowałem się dokąd zmierzamy. Nie byłem jeszcze w seulskich lasach i nie znałem ich zbyt dobrze, obawiając, że nie będę w stanie mu uciec.

- Hyung... hyung, nie... proszę, ja... bardzo cię proszę... Zrobię wszystko, będę z tobą, ale proszę, nie wyjeżdżajmy. – Rozpocząłem swoje próby odciągania go od pomysłu wjazdu do lasu, wiedząc, że nawet jeśli kolejny gwałt jakoś przetrwam, to konsekwencji przyłapania przez kogokolwiek już nie.

- Też jesteś dobrym kłamcą, Jeongguk. Pierdoliłeś podobnie przy naszej ostatniej rozmowie, a zaraz po niej poleciałeś do Parka wymyślając jakąś „wielką miłość"... Pff. – Sarkastyczny ton czarnowłosego hyunga wraz z podaniem faktu na temat moich wyznań skierowanych wczoraj do Jimina, zakończyło nagłe zatrzymanie samochodu managera, co porwało moje ciało do przodu, zaraz jednak pozwalając powrócić plecami na oparcie siedzenia i skulić się na nim bardziej, chowając twarz w dłoniach.

- Będziesz współpracował czy chcesz, aby bolało nawet bardziej...? Zresztą, i tak nie będę się z tobą cackał, przecież już nie będziesz tańczył... to chodzić też nie musisz.

Szydercze słowa starszego, razem z odgłosami odpinania pasów i nagłym ruchem, popchnęły mnie do działania. Pod wpływem przypływu adrenaliny uderzyłem go w twarz, odpinając się szybko i chwytając za klamkę, która nie chciała mi ustąpić. Powtórzyłem działanie kilka razy, szarpiąc mocno za ten kawałek metalu, kiedy chłopak wyklinał, trzymając się za policzek.

- Żadnej taryfy ulgowej! W końcu się tobą porządnie pobawię!

Wszystko co się działo po tych dwóch zdaniach zasłaniały mi łzy i zagłuszał szum w uszach, chcący mnie chyba ratować przed wszelkimi bolesnymi słowami i jego gniewem. Zostałem przeciągnięty na tylne siedzenia, oczywiście walcząc z nim, przez co otrzymał jeszcze kilka ciosów, niestety niezbyt precyzyjnych. Czułem, że zdarłem mu skórę w niektórych miejscach, specjalnie podczas krótkich pisków przejeżdżając po niej paznokciami, aby jakkolwiek go zranić. Dopiero złapanie mnie za szyję i podduszenie uniemożliwiło mi dalszą walkę. Skupiłem się bardziej na wciąganiu jak najwięcej ilości powietrza do płuc, niż zdzieraniu ze mnie ubrań. Starszy nie przestawał tego robić nawet gdy z mojego gardła wyrwał się przyciszony krzyk, będący efektem bólu, spowodowanego nagłym przedostaniem się jego penisa do mojego wnętrza. Nie byłem na to w ogóle przygotowany, już nie tylko łapiąc powietrze, ale i wylewając łzy, pomieszane z powoli gasnącym krzykiem.

- Mogłem to zrobić od razu... bo... nie... zasługujesz... na szczęście... gówniarzu – wywarczał pomiędzy ostatnimi, mocnymi pchnięciami, które odbierały mi dech.

Ty także, hyung... - Chciałem powiedzieć, lecz nie byłem już w stanie, przymykając ciężkie powieki i czując jak moje ciało gdzieś opada. Po strukturze rozpoznałem trawę, starając się jeszcze na chwilę spojrzeć na otoczenie.

Ciemność spowijająca wysokie drzewa oraz mokra trawa, widoczna dzięki światłu księżyca, były ostatnim co zobaczyłem, domagając się anioła, który w końcu po mnie przyjdzie i uwolni od tego cierpienia.

- Jeonggukie! – Nagły krzyk, zerwał moje ciało do góry, przez co przyłożyłem sobie dość mocno w czoło, zaraz jęcząc i powracając głową na poduszkę.

Byłem lekko zdezorientowany, zamykając szczypiące oczy, obok których czułem ciepły dotyk.

- Gdzie... gdzie jestem? – wyszeptałem, przenosząc drugą dłoń na swoją szyję, chcąc ją w ten sposób ochronić przed bólem, który zadał mi Yoongi.

- Nie bój się, kochanie, on cię nie skrzywdzi – odpowiedział od razu mój anioł, o którego przecież przed chwilą prosiłem.

- Hyung... Jiminnie hyung. – To jedno imię, zakończone formalnym zwrotem, uspokoiło moje nerwy, pozbawiając wszelkich obaw, kiedy wtuliłem się w jego ciało, znów szukając schronienia w tych silnych ramionach.

- Krzyczałeś... i płakałeś... Jeonggukie... nie bój się, już niczego się nie bój. – Dalej mnie uspokajał, przyciągając jak najbliżej i całując po głowie. Nadal lekko drżałem, czując, że przez tak wstrząsający sen moja skóra pokryła się zimnym potem.

- Hyung, proszę, nie pozwól mu mnie nigdy zabrać.

- Nie pozwolę, kochanie, obiecuję.


***


Cały poniedziałek nie mogłem zapomnieć o moim śnie. Odbiło się to niestety na porannych nagraniach do wiadomości, gdzie przez cały czas trwania wywiadu byłem nieobecny, a do mojego umysłu powracały zarówno słowa Yoongiego, jak i działania.

Późniejszy koncert i kolejne nagrania wyglądały podobnie. Dopiero gdy przed fansignem Seokjin zdołał zabrać mnie do pana Hwanga, trochę odżyłem, będąc w stanie wchodzić w interakcje z moim oprawcą ze snu, tak jak mnie poprosił o to manager.

W nocy, gdy już cieszyłem się z kolejnego zakończonego dnia, tuż po umyciu, skierowałem się do garderoby, wiedząc, że już wcześniej umówiliśmy się na kolejne wspólne spanie. Akurat przeglądałem Twittera, kręcąc głową i śmiejąc się z nowopowstałych memów z dzisiejszego wywiadu, kiedy po wejściu do odpowiedniego pomieszczenia, ujrzałem Jimina z bukietem niebieskich róż w ręku.

- Dużo ich jeszcze zostało, Jeonggukie? – zapytał, trochę przygnębiony, odkładając je na biurko przed sobą i przenosząc na mnie wzrok.

Szybko przeliczyłem te kilkanaście kwiatków, właśnie przyniesionych, kalkulując wszystko w głowie.

- Trzydzieści – stwierdziłem zadowolony, blokując telefon i kładąc go obok tego bukietu.

Choć to wcale nie oznacza, że do końca promocji mogę dostawać regularnie te kwiaty... i dopiero przed hyunga odejściem otrzymam te pozostałe trzydzieści róż...

Przynajmniej się od niego uwolniłem.

- Chodź do mnie. Miałeś ciężki dzień, powinieneś już odpocząć. – Starszy rozłożył ręce, zapraszając mnie na swoje kolana. Zawahałem się, jednak perspektywa ukrycia się w jego ramionach była zbyt kusząca, przezwyciężając tym samym nieśmiałość.

Zająłem niepewnie miejsce na jego udach, uciekając wzrokiem na dół i przyciskając ręce do swojego torsu, aby jak tylko ręce Jimina mnie objęły, zaczynając głaskać po plecach, położyć jedną dłoń na fragmencie jego odsłoniętej klatki piersiowej, ciesząc się jej przyjemną temperaturą, tak bardzo podobną do tej mojej. Yoongi hyung zazwyczaj był chłodny, dlatego działało to na mnie tak kojąco i uspokajająco.

- Hyung... myślisz... myślisz, że gdybyś... gdybyś mnie dotykał... ale tak... po całym ciele... i... całował... Myślisz, że byłoby inaczej niż... niż z nim? – zapytałem, nawet nie wiedząc dlaczego mój umysł skłonił mnie do wypowiedzenia tych słów. Nie zastanawiałem się nad uprawianiem seksu z Jiminem, mając świadomość, że to może być ciężkie. Niestety wiedziałem też, że raczej każda para nie ograniczała się jedynie do pocałunków i przytuleń, dość szybko przechodząc do tego rodzaju zbliżeń. A skoro dodatkowo go kochałem, chciałem chociaż spróbować oddać mu swoje ciało.

- Jeonggukie... nie musisz o tym myśleć... Szczególnie po takiej nocy i tak ciężkim dniu. Chodźmy spać – wyszeptał, przenosząc jedną dłoń na moje włosy i to tam kontynuując sprawianie mi tych małych przyjemności.

Skoro moje ciało działało w taki sposób na jego dotyk... na pewno zbliżeniem zatrze wszystkie poprzednie... tak jak pocałunkami! I może nie będę miał już koszmarów? I na pewno pokocham go nawet bardziej!

- Hyung, proszę... spróbujmy. – Obstawałem przy swoim, odsuwając się od niego i starając złapać z nim kontakt wzrokowy.

Starszy chwilę się nad czymś zastanawiał, nie zaprzestając gładzić mnie po włosach, będąc przy tym nieobecnym, zarówno wzrokiem, jak i myślami.

- Ale... jeśli coś będzie nie tak, masz od razu kazać mi przerwać, kochanie – powiedział, choć zdawałem sobie z tego sprawę, przytakując i dopiero teraz czując jak szybko bije mi serce. Chłopak od razu przeniósł dłoń na środek mojej klatki piersiowej, patrząc zmartwiony w moje oczy. – Na pewno, Jeonggukie? Ja sam nie...

- Tak, hyung. – Przerwałem mu, przenosząc swoją rękę na tę jego i unosząc odrobinę kąciki ust. – A masz... ten taki płyn, dzięki któremu... mniej boli? – wyszeptałem, ledwo słyszalnie, od razu czując, że na mojej twarzy temperatura znacznie wzrasta.

- Lubrykant, tak? Spokojnie, kochanie, wszystko ci wyjaśnię i postaram się, aby bolało jak najmniej. Ufasz mi, prawda?

Powolne złączenie naszych rąk, w tym mojej lekko drżącej, i delikatny pocałunek złożony przez starszego na jednym z moich palców, przekonał mnie, że to słuszna decyzja. I nawet jeśli się bałem, może właśnie tego potrzebowałem? Całkowitego oddania mu nie tylko serca, a również ciała? I największej, możliwej bliskości właśnie z nim?

- Ufam. I... kocham cię. Dlatego chcę chociaż spróbować. – Znów nie ośmieliłem się podnieść głosu do normalnego tonu, pozostając przy szepcie, który w odpowiedzi otrzymał wyznanie miłości z tych pełnych ust, teraz lekko rozchylonych i zbliżających do moich.

Strach wzrósł wraz z całkowitym objęciem mojego ciała. Nie byłem w stanie zamknąć oczu, wpatrując w przymknięte powieki platynowego hyunga. Nie potrafiłem niestety cieszyć się naszym kolejnym pocałunkiem, oddając go automatycznie, jednak nie mogąc tego przerwać.

Starszy początkowo nie zauważył tego wszystkiego, schodząc powoli na moją szyję, którą miałem ochotę zakryć, zaciskając po prostu dłoń w pięść i nieco spinając wszystkie mięśnie.

- Mam przestać, Jeonggukie? Źle się czujesz? Nie... nie powinienem, przepraszam... - zaczął, odsuwając się od mojej skóry i chcąc złapać ze mną kontakt wzrokowy, choć szybko zacisnąłem powieki, odwracając głowę na bok i zaczynając szybko oddychać.

Nawet jeśli bardzo chciałem, dotyk Yoongiego pozostał na moim ciele. Nie potrafiłem pozbyć się negatywnych uczuć, które pojawiały się w jego obecności. W końcu to on zabrał mi wszystko i nie mogłem już cofnąć czasu, aby powstrzymać go przed pierwszym pocałunkiem, tuż po kłótni o wyjście z Jiminem, czy też pierwszym razem, kiedy zaborczy hyung postanowił pokazać do kogo należę.

- Przepraszam... przepraszam, Jiminnie hyung... - wyszeptałem, odrywając od niego rękę i przestając zaciskać ją w pięść, aby ukryć swoją twarz dłoniach, pozwalając tym negatywnym uczuciom wziąć nade mną górę, wylewając je w postaci łez.

- Nie przepraszaj. Kocham cię i jestem z tobą dla twojego szczęścia, a nie własnych uciech – pocieszył mnie, głaszcząc delikatnie po plecach i obejmując niepewnie drugą ręką. Te dwa gesty wystarczyły, aby mój umysł zrozumiał, że w ramionach tego hyunga jest inaczej. Nie jestem przedmiotem, który nie ma prawa głosu, a jego ukochanym, obecnie najważniejszą osobą w jego życiu, której na pewno nie chce skrzywdzić.

- Spróbujemy... spróbujemy jeszcze kiedyś? Ale... nie w dormie? – zapytałem, nie wiedząc czy mi to pomoże, ale starając znaleźć jakieś rozwiązanie, którego trzymałbym się aż do kolejnego razu.

- Dobrze, Jeonggukie. Znajdę nam kiedyś jakąś okazję i miejsce. Ale proszę, nie zamartwiaj się tym. Seks to przypieczętowanie miłości, jest naprawdę piękny jeśli ufasz drugiej osobie i szczerze ją kochasz. Nie musimy się z tym spieszyć, bo to, do czego hyung cię przyzwyczaił... nie jest prawdą. Zrobimy wszystko powoli i w odpowiednim momencie, dobrze?

Przytaknąłem, przytulając się w końcu do niego i choć trochę układając wszystko w głowie.

Wszystko czego nauczył mnie Yoongi jest kłamstwem... powinienem o tym pamiętać.


***


Osiemnastego października rozpocząłbym „nowe życie" u boku Jimin hyunga, odchodząc od Yoongiego, tak jak obiecałem to Ningyou jakiś czas temu. Na szczęście nie musiałem się tym teraz martwić, pozbywając kwiatów od czarnowłosego hyunga i kontynuując skupianie na promocjach oraz moim Jiminie... trochę zapominając przy tym o szkole.

Środowe egzaminy wstępne, o których przypomniał mi sam manager, postawiły na nogi nie tylko zespołową mamę, zajmującą się moim mundurkiem, ale i Namjoona, powtarzającego ze mną materiał na ostatnią chwilę.

Armys oczywiście udokumentowały całe zdarzenie, wrzucając zdjęcia na różne portale społecznościowe, o czym dał mi znać Jiminnie w SMS-ie.

Około piętnastej udaliśmy się na pre-recording, rozpoczynając tym samym cały łańcuszek dzisiejszych nagrań. Dopiero po północy, szczęśliwi z powodu pierwszej wygranej, wylądowaliśmy w dormie, choć i tak zamiast odpocząć, woleliśmy zająć się sobą.

- Jeonggukie, gdybyś miał wybór pomiędzy miłością a sceną? Ale wiesz... tak nie przed pójściem na przesłuchanie, no i nie przed zostaniem trainee, tylko tak już teraz... to co byś wybrał?

Pytanie Tae, siedzącego naprzeciwko mnie w kuchni i układającego jak gdyby nigdy nic jakieś plastikowe kubki, wyciągnięte przed chwilą z szafki, aż zatrzymało moją rękę w połowie drogi do ust.

Odłożyłem kurczaka z powrotem na talerz, posyłając starszemu zaskoczone spojrzenie.

Czyżby miał jakieś plany odnośnie Boguma? Nie, nie, nie, nieeee! Już wystarczy, że Yoongi hyung... odchodzi... W szóstkę będzie nam ciężko, a co jeśli jeszcze Tae odejdzie?

- Taehyung? Czy ty coś... planujesz? – zapytałem niepewnie, wycierając ręce w pseudo serwetkę, które dostarczył nam Seokjin widząc jak babrzemy się w tym jedzeniu.

- Odpowiedz mi – poprosił, zmieniając głos na bardziej piskliwy, podskakując przy tym na krześle, przez co wywróciłem oczami.

Westchnąłem, będąc zmuszony na szybko przeanalizować tych kilka perspektyw.

Ja i Jiminnie wyjeżdżający razem w miejsce, w którym nikt nie miałby nic przeciwko naszej miłości. Lub ja jako solista, w końcu potrafiący oddać całe serce tylko muzyce. Jednak po całym miesiącu przeżyć związanych nie tylko z Yoongim, ale i Jiminem, nie byłem skłonny spełnić tej drugiej wizji, chcąc odnaleźć inny rodzaj szczęścia – u boku drugiego człowieka.

- Miłość, Tae – wyszeptałem, nie wiedząc czy któryś z hyungów nie kręci się gdzieś obok kuchni, mogąc to przecież usłyszeć. – Ale dlaczego o to pytasz?

- Bo... no ten... Bogumie hyung niedługo leci do Ameryki na nagrania... i ja... zastanawiam się czy wytrzymam całe promocje bez niego... i jeszcze później te koncerty – wyjaśnił, opuszczając kąciki ust na dół. Cała energia i radość jakby nagle z niego uleciały. Rozumiałem, że ten hyung jest dla niego ważny i na pewno go kocha, jednak to nie powód, by rzucać wszystko, szczególnie, że to tylko nagrania.

- Niedługo wróci, prawda? Dlatego nie powinieneś patrzeć na to w ten sposób... - zauważyłem, starając się być delikatny w tym temacie.

- Będzie mi bez niego ciężko, Jeonggukie – wyszeptał, gdy do kuchni dołączył do nas ostatni hyung z maknae line, posyłając nam uśmiech i siadając przy smutnym Tae.

To on przejął pałeczkę pocieszania, tłumacząc chłopakowi, że ucieczka od swoich marzeń nie jest w tym wypadku rozwiązaniem. Dodatkowo poprosił mnie o udanie do garderoby i przygotowanie do snu, kiedy on jeszcze porozmawia z naszym przyjacielem.

Chciałem mu sprawić przyjemność, najpierw kierując do swojego pokoju, aby wyciągnąć zza ubrań naszyjnik z lilią, jednak spotkała mnie niemiła niespodzianka w postaci czarnowłosego hyunga, zajmującego miejsce na moim łóżku.

- Jeonggukie, nie uciekaj – poprosił, gdy już wycofywałem się z pokoju, bojąc postawić choć jeden krok w jego stronę. – Pozwól mi spędzić z tobą czas. Bez seksu, bez pocałunków... Po prostu bądź przy mnie chociaż przez chwilę. – Jego widocznie zmęczony głos nie był w stanie przekonać mnie do uwierzenia w te sztuczki.

Pokręciłem głową, czując, że nawet przez jego widok robi mi się przykro.

- N-nie. Skrzywdziłeś mnie... nie dam ci już niczego – oznajmiłem, wiedząc, że to głównie przez ten sen poza wypełnianiem grafiku nie chcę mieć z nim do czynienia.

Czym prędzej uciekłem do garderoby, zamykając za sobą drzwi i oddychając szybko. Dopiero prośby Jimina zmusiły mnie do otworzenia ich komukolwiek, zaraz chowając się w tych bezpiecznych ramionach.

Wszystko będzie w porządku. Jestem z Jiminem, a Yoongiemu nie pozwolę się do siebie zbliżyć... Na pewno będzie już dobrze.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top