Część 14 - Pomoc

Yaaaaaaaaaay, w końcu :33 (Nie zdradzę ocb dopóki nie przeczytacie xd)

~~~~~~~~




Pierwszy fansign był mimo wszystko trochę stresujący. Szczególnie to nowe ustawienie, które oddzieliło mnie zarówno od Tae, jak i Jimina. A widząc pełną salę dziewczyn te wszystkie fakty uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. Obawiałem się ich pytań, choć na każde miałem jako taką odpowiedź. Zawsze układałem sobie w głowie scenariusze naszych rozmów, dzięki czemu było mi łatwiej.

Po przywitaniu i zajęciu miejsc, poczułem jak moje serce zaczyna bić trochę niespokojnie.

Pamiętasz wszystkie, nie martw się... Ale... Hyejeong to była noona, czy...? Jeongguk, nie panikuj, nie panikuj, poznasz po twarzach!

- Znowu będzie mnie boleć szyja... - mruknął siedzący obok Namjoon, podający nam mikrofon, który szybko przekazałem Yoongiemu, rozpoczynającemu linię rozmowy i podpisywania płyt.

- Dobrze się dzisiaj czujecie? – zapytał, zaraz uzyskując odpowiedź twierdzącą od wszystkich Armys. – Jadłyście coś? – Dziewczyny oczywiście zgodnie powiedziały mu: „Tak", na co starszy zaraz zareagował. – Jesteście lepsze w kłamaniu ode mnie. (a/n: Nie sądzę, aby mogły pokonać mistrza, Yoongs) – Krótki śmiech rozniósł się po sali. Nikt nie miał za złe takich słów właśnie z jego ust, choć dla mnie były one dość bolesne.

Nie, nie myśl o tym teraz...

Przejechałem dłonią po swojej koszuli, pod którą oczywiście schowany był naszyjnik. Jednak tym razem nie było obok mnie Jimina, szybko przypominającego mi o swoim istnieniu i odciągającego tym samym od przykrych myśli. Cieszyłem się jedynie, że Yoongi postanowił zająć miejsce w drugim vanie, nie podążając wtedy za mną i nie będąc świadkiem takiej sceny.

Skupienie na rozmowie z dziewczynami przyszło mi dość naturalnie. Chętnie wypytywałem swoje masterki o szkołę, pracę, studia, czy też wakacje, dzieląc się z nimi swoimi uczuciami podczas tego comebacku oraz obiecując jakąś pozę lub założenie opaski, czy zjedzenie wręczonych słodyczy. Początkowy stres powoli mnie opuszczał, szczególnie gdy widziałem, że Yoongi znów miał dobry humor, choć tak jak wszyscy - był też zmęczony.

Dopytywanie o moją uszkodzoną rękę, ulubionych idoli oraz samopoczucie, zakończyła ona - fanka właśnie naszej dwójki, kolejna wesoła masterka, której imię również pamiętałem.

- Jungkookie? Lubisz Yoongi oppę, prawda? – zapytała, gdy po szybkiej rozmowie z czarnowłosym hyungiem przeniosła się przede mnie.

- Oczywiście, Yongsun noona – odpowiedziałem z uśmiechem, nie wychodząc ze swojej roli.

- A gdybyś miał wybrać pomiędzy Yoongi oppą a Jiminem?

Takie pytania były już poniżej pasa. Szczególnie, że to ja jako pierwszy jestem o to pytany, a moja odpowiedź zapewne dotrzeć też do platynowego hyunga.

Yoongi na pewno mimo wszystko się temu przesłuchiwał, dlatego po posłaniu jej niepewnego uśmiechu, machnąłem do niej ręką, aby się przybliżyła, dzięki czemu mogłem powiedzieć jej to na ucho.

Jiminnie hyung i tylko Jiminnie.

- Yoongi hyung, noona. Ale niech to nie dotrze do Jimin hyunga, bo będzie mu przykro – wyszeptałem, wiedząc, że niezadowolenie dziewczyny byłoby jasną odpowiedzią dla mojego fansignowego partnera.

I choć trochę odszedłem przy takiej odpowiedzi od image'u maknae dokuczającemu swoim hyungom, miałem nadzieję, że fanserwisem jakoś to zatrę. Odpowiedziałem jeszcze na jej pytanie, którego treść oczywiście zmuszała mnie do podania ulubionego hyunga. A po znaczeniu Yoongiego, tak jak wszyscy tego oczekiwali, powiedziałem jej szybki komplement, przez który na chwilę schowała się za stołem, po czym już Eunsang hyung kazał przejść jej dalej.

Nie dałem po sobie poznać, że ta rozmowa jakkolwiek negatywnie na mnie wpłynęła. Nadal się uśmiechałem, machając do siedzących dziewczyn i czasami mówiąc kilka słów do mikrofonu, choć to hyungowie częściej się tym zajmowali.

Do końca fansignu wymuszałem wszystkie zachowania, mając już ochotę po prostu wrócić do dormu i pójść spać, aby zapomnieć zarówno o rozmowie z knajpy, jak i wymianie zdań z masterką, wymuszającą na mnie wyznania niezgodne z moimi uczuciami. Jednak taki był Jungkook wszystkich Armys i musiałem się tego trzymać, szczególnie podczas obecnego comebacku, kiedy wprowadzono tak wiele zmian.

Yewon noona jednak dzisiaj nie przyszła. Możliwe, że sam Hoseok kazał jej odpuścić ten pierwszy fansign, właśnie przez hyungów, którzy odkryli prawdę. W końcu niełatwo utrzymać niektóre tajemnice przed resztą chłopaków, szczególnie gdy należy się do grona otwartych i wygadanych osób.

Taehyung też może palnąć kiedyś jakąś głupotę... Zresztą, czy on nie powinien się domyślić, że jednak łączy nas coś więcej? Raczej seksu dla zakładu byśmy ze sobą nie uprawiali... No przynajmniej nie nasza dwójka.

Nie zagłębiałem się dłużej w ten wątek, po prostu zakładając, że Tae już nawet nie pamięta o moim kłamstwie, w końcu jego głowa ciągle była zajęta Bogumem.

Ostatnie minuty poświęcone grupowemu pozowaniu troszeczkę mi się dłużyły. Słuchałem posłusznie hyungów, trzymając się jak najdalej Jimina i wchodząc w interakcje jedynie z Tae, tak jak pozwoliły władze wyższe. A po ostatnim ustawieniu i krótkim pożegnaniu, pomachałem jeszcze do Armys, zaraz biegnąc za resztą chłopaków, nie mogąc doczekać się odpoczynku.

- Seolji, popraw im makijaż i od razu pojedziemy do Gwanak, aby nie marnować czasu – zarządził manager Sungseok, gdy dotarliśmy do garderoby.

Coś jeszcze mamy dzisiaj robić? Proszę, nieee...

Prawdopodobnie któryś z hyungów zauważył moje wewnętrzne przeżywanie tej informacji, bo poczułem rękę na swoim ramieniu, zaraz widząc pocieszający uśmiech, do którego nadal nie potrafiłem się przyzwyczaić.

- Americano? – Pytanie czarnowłosego hyunga za tyle mnie zaskoczyło, abym początkowo po prostu uniósł jedną brew, patrząc na niego zdumiony.

Dlaczego miałby wiedzieć takie rzeczy? Przecież do tej pory w ogóle się mną nie interesował? Ale... po tej rozmowie... najwyraźniej zaczął? Znowu niczego nie rozumiem... Te róże, trzy lata, nieistniejące spotkania z producentami, nienawiść nagle zamieniona na opiekę i troskę... Hyung, dlaczego jesteś aż tak skomplikowany?

Pokiwałem głową, spuszczając ją tuż po tym na dół, oczywiście nie przez strach, a swoje przemyślenia, bo nawet w jego oczach nie widziałem dawnego chłodu, który przypominał mi jakim Yoongi jest człowiekiem.

Jeśli... hyung naprawdę mnie kochał, może naprawdę zraniłem go tym wyjściem z Jiminem... Może... mogłem sobie odpuścić i wtedy nigdy by mnie nie skrzywdził?

- Mówiłem, że postaram się miewać te całe „lepsze dni" jeśli tylko pozwolisz mi spędzać ze sobą czas i przestaniesz za nim latać – przypomniał mi, szepcząc, aby nikt z pozostałych nie mógł tego wyłapać.

Poniekąd jego słowa pokrywały się z moimi teoriami, dlatego znów pokiwałem głową, wiedząc, że od teraz przebywanie w obecności Yoongiego na pewno stanie się łatwiejsze.

- Tak, hyung, Americano – potwierdziłem w końcu, posyłając mu blady uśmiech, gdy chłopak tuż po lekkim ściśnięciu mojego ramienia, skierował się do jednego z managerów, aby zapewne złożyć nam zamówienie.


***


O godzinie drugiej, wszyscy byliśmy już wykończeni. A po przekroczeniu dormu wręcz padaliśmy na twarz, chcąc jak najszybciej skoczyć do łóżek.

Usypiałem już na stojąco, bo nawet po tych dwóch wypitych kawach, dodatkowa godzina treningu wykończyła mój organizm. Jednak ledwo zdjąłem buty, a już któryś z hyungów pochwycił moją umierającą osobę, ciągnąc przez cały korytarz chyba do samego salonu, choć przez przymknięte oczy nie mogłem tego określić.

- Hyung... chcę spać – powiedziałem, bo nawet jeśli to był Taehyung, do którego rzadko się tak zwracałem, nie miałem siły, aby zorientować się jaki kolor włosów ma ów osobnik.

- Zaraz pójdziesz spać, Jeongguk. – Oczywiście z głosem nie miałem takich problemów, zaraz usiłując się wyrwać Jiminowi, z którym obiecałem sobie na razie nie rozmawiać.

- Hyung... Nie taki mieliśmy układ... miałeś mi pozwolić... - zacząłem, chcąc mu przypomnieć to, o czym pisałem z nim w SMS-ach, choć starszy nie pozwolił mi dokończyć, sadzając już na kanapie i zamykając za nami drzwi.

- Żadnego układu nie zawieraliśmy, Jeonggukie. Nie ufaj mu, proszę. Yoongi hyung jest złym człowiekiem – oznajmił, kucając już przede mną i posyłając mi zmartwione spojrzenie, kiedy starałem się utrzymać kontakt ze światem, nie pozwalając jeszcze całkowicie opaść moim powiekom.

- Nie rozmawiajmy o tym teraz... ja już nie myślę o tej godzinie – wyszeptałem, opuszczając głowę do tyłu, aby spoczęła na oparciu kanapy, mogąc w końcu odpocząć.

- A kiedy? Cały dzień mnie ignorowałeś, Jeongguk – zauważył, chwytając mnie nagle za ręce i lekko pociągając do przodu, chyba chcąc jeszcze zwrócić na siebie moją uwagę, co niestety mu się nie udało, bo zaraz opadłem z powrotem, nie mając już siły na patrzenie w jego stronę. – Chciałeś, abym się tobą opiekował, spędzał z tobą czas, całował, przytulał i odciągał cię od niego... Robiłem to wszystko, nawet jeśli w mojej głowie ciągle pojawiała się myśl, że tak naprawdę nie jesteś mój... Zgadzałem się z twoimi decyzjami, po prostu wiedząc, że nie mogę się odezwać w pewnych sprawach... Ale teraz... teraz nie pozwolę popełnić ci kolejnego błędu. Kocham cię i będę chronił, nie zwracając uwagi na dobro reszty zespołu. Jeśli Yoongi chce, niech wszystko niszczy... ale nie pozwolę mu niszczy ciebie.

Słowa Jimina przelatywały przez mój umysł, by z każdą kolejną sekundą zacząć go pobudzać, zmuszając jeszcze do współpracy na tych ostatnich pokładach energii.

Nawet jeśli wszystko co mówił, zazwyczaj trafiało prosto do mojego serca, dając nadzieję i siłę, to po rozmowie z Yoongim wiedziałem, że tym razem dam sobie radę, unikając przy okazji kłopotów. Dlatego postanowiłem na razie tego nie kończyć, nawet po takich słowach platynowego hyunga.

- Hyung, chcę iść spać, proszę, nie rozmawiajmy o tym teraz. – Spróbowałem ponownie, tym razem wysilając swoje przekrwione gałki oczne do wyrażenia jakiejś nadziei, której Jimin chyba w nich nie widział, podrywając się od razu i łapiąc moje policzki w swoje dłonie.

- Porozmawiamy, kiedy znowu cię zgwałci, albo uderzy, tak? – zapytał z wyrzutem, nie mając pojęcia jak takie pytanie na mnie wpłynie, przebijając moje serce na wylot.

Czułem jak w oczach już zaczynają zbierać się łzy, a napięte mięśnie, które wbijały mnie bardziej w kanapę, teraz zaciskały się jeszcze mocniej, nagle zmuszając mnie do wymierzenia mu policzka.

To był odruch, nad którym nie zapanowałem. Jednak przez wspomnienia i idące za tym upokorzenie, nie potrafiłem go za to przeprosić.

- Jesteście tacy sami! Potraficie tylko zapewniać mnie o swoich uczuciach! A słowa nie zastąpią mi czynów! – wykrzyczałem, gdy zdezorientowany Jimin tkwił w bezruchu, oczywiście dopóki go nie odepchnąłem, wstając od razu i ruszając do wyjścia.

Moje zakrywanie ręką i szybkie pozbywanie łez, wywołanych rozczarowaniem, nie wpłynęło korzystnie na otoczenie, bo zaraz na kogoś wpadłem, będąc szybko objętym przez ramiona któregoś z hyungów.

- Nie chcę was, nie chcę! Puść! – Zacząłem się bronić, sądząc, że to Yoongi, który mógł przecież za nami podążyć do tego salonu. Choć chłopak przede mną był trochę wyższy... i silniejszy, trzymając moje niespokojne ciało całkiem pewnie.

- „Zgwałcił", Jungkookie? – powtórzył Seokjin, ustawiając mnie przed sobą tak, aby przyjrzeć się mojej twarzy.

Tym razem to Jimin narobił mi problemów, do tego u hyunga, który dzielił pokój z Minem i na pewno nie zostawi tego dla siebie.

- To prawda? Jeonggukie, odpowiedz! – Starszy podniósł głos, chyba nie potrafiąc poradzić sobie z taką informacją, której zresztą nie chciałem mu potwierdzać, kręcąc przecząco głową.

- Zostaw go, Seokjin. – Rozkaz wydany chłodnym tonem, zwrócił nasze oczy ku wchodzącemu do salonu Yoongiemu.

Perspektywa kary za wyznanie prawdy hyungom, trochę mnie przytłoczyła, dlatego od razu się wycofałem, chcąc stąd po prostu uciec.

- Hyung, nie... Ja nie chciałem – wyszeptałem, wyciągając przed siebie ręce w obronnym geście.

- Jest w porządku, Jeonggukie. Idź spać, ja porozmawiam z Seokjin hyungiem – powiedział spokojnie, przyglądając się zmartwiony temu co wyprawiam.

Nie spodziewałem się takich słów, nagle uspokajając z płaczem, zaskoczony reakcją czarnowłosego.

- Tak, porozmawiamy, Yoongi – potwierdził to nasz najstarszy, gdy Jimin próbował objąć mnie od tyłu, od czego uciekłem, posyłając mu tylko urażone spojrzenie.

- Jungkookie... - Jego głos już nie był w stanie mnie zatrzymać. Wyminąłem wszystkich, słysząc, że ktoś za mną ruszył, ale chyba inny hyung uniemożliwił mu dalsze podążanie, bo dotarłem w spokoju do swojej garderoby, decydując się na spędzenie tutaj nocy. Co prawda łóżko dzieliło kilka centymetrów z sufitem i czasami gdy wykonałem zbyt gwałtowny ruch potrafiłem uszkodzić sobie którąś z kończyn, jednak w obecnej sytuacji było to najbezpieczniejsze miejsce na spędzenie nocy.

Przez wszystkie te wydarzenia, a szczególnie zachowanie Jimina, jak najszybciej schowałem się pod kołdrę, nawet nie myśląc dodatkowo o zawitaniu do łazienki.

Łzy, które moczyły białą pościel, bezustannie były wycierane przez drżącą dłoń, pragnącą ukrywać mój stan przed całym światem. A myśli krążące po umyśle, przytłaczały mnie na tyle, abym zapragnął choć na chwilę stąd zniknąć.

Dopiero otwarcie drzwi i szybkie znalezienie się drugiego człowieka na miejscu obok, oderwało mnie od apeli wysyłanych tym razem do nieba. Wzdrygnąłem się, czując na swoim ciele czyjś dotyk.

- Ciii, cichutko, Jeonggukie, śpijmy już – wyszeptał najstarszy hyung, całkowicie spokojnym już głosem, głaszcząc mnie przy tym jedną ręką po włosach. – Na pewno jesteś zmęczony, odpocznij na razie – poprosił, kiedy moje myśli już zdążyły zawędrować na temat Yoongiego i Jimina.

Porozmawiał z nimi? Czy tylko z Minem? Hyung był zły? Wyznał mu całą prawdę? Wie też o różach?

Nie ruszałem się, choć nie mogłem też zasnąć, słysząc jak oddech Seokjina zaraz się wyrównuje, a obejmująca mnie ręka całkowicie opada. Choć mój umysł nie potrafił oderwać się od wydarzeń sprzed kilku, a może kilkunastu minut, zmuszając mnie do nieprzespania prawie całej nocy, poświęconej analizowaniu wszystkiego w całkowitej ciszy i wpatrywaniu w ciemną ścianę przede mną.

Ramiona hyunga, nawet jeśli śpiącego, zapewniały mi bezpieczeństwo, sprawiając, że już żadna łza nie wypłynęła dziś z moich oczu. A kiedy po jakimś czasie na chwilę zasnąłem, zaraz obudził mnie któryś z dormowników, bo mój telefon nie był już w stanie tego robić.

Namjoon powiedział tylko, abym zaczął się szykować, bo niedługo musimy jechać, zaraz znikając na korytarzu i zostawiając mnie samego z myślami.

Nie miałem ochoty spotykać się z resztą chłopaków, szczególnie Seokjinem, który poznał już prawdę.

Jednak po zwleczeniu się z łóżka i udaniu pod prysznic, po którym zawitałem do kuchni, starszy już na mnie czekał, podsuwając w moją stronę śniadanie i kawę.

- Usiądź, Jeonggukie. I nie bój się. Wiesz, że będę chciał ci po prostu pomóc – wyjaśnił, gdy chciałem się wycofać, najlepiej zamykając z powrotem w łazience, ewentualnie garderobie. Dopiero ten spokojny ton i zmartwione spojrzenie przekonały mnie do wykonania jego prośby, niechętnie chwytając za podane nagle pałeczki i zaczynając dzióbać nimi w jedzeniu.

- Yoongi cię już nie skrzywdzi – zaczął szeptem, chwytając moją wolną rękę, kiedy w moich oczach już zaczęły się zbierać łzy. Spuściłem głowę, nawet nie potrafiąc mu tego jakkolwiek przerwać. – Wybierzemy się niedługo do kogoś, bo nie mogę cię z tym zostawić. Jungkookie... Mam nadzieję, że nie straciłeś do nas zaufania, szczególnie do mnie... jeśli chcesz, możemy przenieść się na jakiś czas na łóżko w twojej „garderobie". Będzie ci lepiej tam spać, prawda? – zapytał, kiedy moje przerażone oczy obserwowały miseczki przede mną, a warga wciąż była przygryzana przez zęby. Nie mogłem mu na to odpowiedzieć, bo moje myśli uczepiły się wszystkich zbliżeń, do których doszło zarówno w moim pokoju, jak i tym Yoongiego. Teraz faktycznie tylko moja garderoba była bezpieczna, zawierając same szczęśliwe wspomnienia, dlatego wiedziałem, że to najlepsza z możliwych opcji.

- T-tak, hyung – wyszeptałem w końcu, przymykając powieki i pozwalając spaść pojedynczym łzom na stół, co chyba stało się jasnym sygnałem dla Seokjina, by przysiąść się bliżej mnie i od razu do siebie przytulić.

Uspokajający głos starszego i miarowe głaskanie po plecach było jedynym czego teraz potrzebowałem. Zgodziłem się na wszystko co zaplanował, mając świadomość, że to na pewno jakoś mi pomoże, choć wątpiłem, aby uwolniło od Yoongiego.




~~~~~~~~~

To chyba pierwszy raz jak moja postać pójdzie do specjalisty haha. A kurde wszystkie chyba powinny xd

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top