Część 13 - Ludzie się nie zmieniają
Przetrzymałam Was trochę :)
~~~~~~~~~
Wraz z wybiciem północy, przekroczyliśmy z Jiminem próg dormu. Chłopak dał mi jeszcze ostatniego buziaka, odstawiając pod drzwi mojego pokoju i życząc dobrej nocy. Wiedzieliśmy, że nasze dwadzieścia cztery godziny szczęścia właśnie minęły, dlatego nie zgodziłem się już na kolejne nocowanie, obawiając reakcji Yoongiego, który przecież znów zaczął się mną interesować.
Uchylenie drzwi do sypialni dzielonej z Namjoonem, od razu zawiesiło mój wzrok na hyungu, stojącym na środku, o dziwo z niebieską różą.
Zawahałem się, zaciskając rękę na klamce i nie chcąc stawiać kolejnego kroku w jego stronę.
- Wchodź i zamknij za sobą – rozkazał spokojnie, choć na mój umysł podziałało to jak krzyk, natychmiast popychając do całkowitego przekroczenia progu i tak jak powiedział - zamknięcia drzwi.
Zdążyłem zarejestrować, że lidera znów nie było w pomieszczeniu, dlatego domyśliłem się następnej wymiany, prowadzącej do seksu, przez co spiąłem się odrobinę, patrząc na niego przerażony.
- Już? Uszczęśliwił cię wystarczająco? – Tym razem po prostu to wywarczał, dlatego w obawie o wymierzenie mi jakiegoś ciosu, skuliłem się, nie patrząc na niego. Jednak kropla czerwonej cieczy nagle skapująca na podłogę, zwróciła moją uwagę na tyle, by podnieść ponownie wzrok, zauważając, że Yoongi ma przystawioną rękę do swojego nosa, który był najwyraźniej źródłem tej krwi.
- Cholera – mruknął, odrzucając różę na bok i kierując się do wyjścia. Byłem tak zaskoczony podobnym zdarzeniem, że niestety niczego oprócz usunięcia się na bok nie mogłem zrobić.
Słyszałem, że hyung udał się do naszej łazienki, zapewne zatamować to krwawienie.
Ciśnienie? Uderzył się? Jest chory? Ale... przecież normalnie występuje i... raczej nie ma problemów z tańcem... Albo po prostu nie zwracałem na to uwagi...
Zdążyłem jedynie zająć miejsce na łóżku, doliczając jedną różę i podnosząc ją, by przenieść na szafkę, a Yoongi już do mnie powrócił, przytrzymując jakąś szmatkę przy nosie i siadając obok mnie, widocznie poddenerwowany. Automatycznie przysunąłem się bardziej do wezgłowia, przyklejając do niego swoim bokiem i obawiając nagłego wybuchu. Starszy jednak westchnął, poprawiając kilka razy białą ścierkę, która w niektórych miejscach już miała nieco rozmyte ślady krwi.
Nie miałem w zwyczaju pytać go o cokolwiek, choć widząc w jakim jest stanie fizycznym, nie mogłem po prostu milczeć.
- Coś się... coś się stało, hyung? – zapytałem niepewnie, zaraz widząc jak te czarne oczy przenoszą się na moją twarz, przez co prawa ręka, umieszczona na wezgłowiu i przyklejająca mnie do niego całym ciałem, odrobinę zacisnęła się na białym drewnie.
- Mały zatarg z szafką Seokjina, nic poważnego – wyjaśnił, o dziwo nie wściekając się przez moje pytanie, co nieco mnie rozluźniło. – Ostatnio nie miałem zbytnio czasu z tobą przebywać... - kontynuował, powracając do obserwowania cieknącej cieczy, której już nie było tak dużo jak jeszcze kilka sekund temu. – Wszyscy jesteśmy zmęczeni tymi przygotowaniami i nagraniami... Cieszysz się z powrotu na scenę? – Jego pytanie znów wprawiło mnie w niemały szok. Nigdy w ten sposób nie rozmawialiśmy. No, może poza jego domem, gdzie Holly robił swoje, wywołując uśmiech na jego twarzy i przywracają jakby wszelkie chęci do życia.
- T-tak, hyung... Bardzo... bardzo za tym tęskniłem – wyszeptałem, nie wiedząc na czym zawiesić wzrok, bo po raz pierwszy nie zmuszał mnie do patrzenia prosto w jego oczy, ewentualnie nie wymagał żadnej bliskości, do czego również nie byłem przyzwyczajony.
- Widać. Częściej się uśmiechasz przy Armys – zauważył. Zdawałem sobie z tego sprawę, choć w małym stopniu, wiedząc, że to przy Jiminie uśmiechałem się najczęściej.
- Hyung... też wydaje się być przy nich żywszy... jak przy Hollym... chociaż nie, przy nim bardziej – przyznałem cicho, zaraz słysząc dźwięk, którego sam na sam z tym hyungiem raczej nigdy nie miałem okazji usłyszeć. Starszy zaśmiał się, do tego szczerze, pokazując przy tym wszystkie swoje zęby, gdy obserwowałem go ukradkiem, nadal nie puszczając wezgłowia.
- Jesteś spostrzegawczy, Jeonggukie. Choć bojaźliwy... ale rozumiem, że to poniekąd moja zasługa – wyznał, znów mówiąc prawdę, której nie spodziewałem się od niego nigdy usłyszeć, dlatego tym bardziej byłem zdezorientowany, przenosząc już wzrok całkowicie na jego twarz. – Nie miałem zamiaru cię krzywdzić... Myślałem, że uczepisz się tych siedemdziesięciu sześciu róż i po prostu pozwolisz mi być blisko ciebie, bo tylko tego chciałem – dodał, spuszczając głowę i odkładając już szmatkę, która tym razem była zupełnie czysta od przykładanej strony, gdy mnie zwyczajnie sparaliżowało. – Nie. Nie chciałem cię całować, a tym bardziej uprawiać z tobą seksu. Nieważne jak bardzo tego pragnąłem, niczego nie chciałem ci odbierać... dopóki nie zobaczyłem co cię łączy z Jiminem... - Starszy w końcu przerwał swoje wyznanie, znów na mnie patrząc. Chyba po raz pierwszy zobaczyłem w jego oczach coś więcej od zwykłego chłodu i obojętności, dlatego odważyłem się na to odpowiedzieć.
- Hy-hyung... czy... te róże mają właśnie takie znaczenie? Chciałeś... chciałeś mnie po prostu nimi pocieszać? – wyszeptałem, zagryzając tuż po tym wargę i uciekając spojrzeniem na bok.
- Nie. Ale miałem nadzieję, że tak to odbierzesz i będzie ci łatwiej – wyjaśnił, odwracając ścierkę na drugą stronę i przekładając ją na moją szafkę. Zaraz złapał mnie za rękę umieszczoną na pościeli, sięgając również po tę zaciskającą się na wezgłowiu, która ze strachu przed jego krzykiem od razu odpuściła sobie jakąkolwiek ucieczkę. – Daj mi jeszcze pozostać przy tobie te czterdzieści sześć róż... Wiem, że daję je w cały świat i nie możesz wyliczyć dokładnie dni... Niestety, ja też nie mogę. – Poruszył kolejną nurtującą mnie kwestię, choć moje oczy były bardziej skupione na jego dłoniach ściskających te moje, gdy serce obawiało się nasilenia takiego gestu.
Zaczynałem mniej więcej wszystko pojmować, jednak nadal nie rozumiałem jak mógł mnie do tego wszystkiego zmusić.
- Hyung? A mogę... mogę zadać jedno pytanie? – powiedziałem niepewnie, drżąc odrobinę pod wpływem tego chłodnego dotyku.
- Żadnego poruszania tematu mojej rodziny, tych róż, czy fanserwisu – zastrzegł, na co pokiwałem głową, wiedząc, że o te „trzy lata" nie mogę dopytać, ani też zapewne o niechodzenie na spotkania, dlatego obrałem inną ścieżkę.
- Czy... często hyung miewa takie „lepsze dni"? – zapytałem ostrożnie, znów tylko na niego zerkając, by upewnić się, że nijak go tym nie zdenerwuję.
- Staram się miewać ich jak najwięcej. Ale do tego potrzebna jest mi twoja obecność – stwierdził. Tego również nie rozumiałem, więc postanowiłem poprosić o rozwinięcie odpowiedzi, na co starszy przytaknął, będąc niezwykle cierpliwym. – Jeśli przestaniesz patrzeć na niego w ten sposób, na pewno nie będę czuł żalu spędzając z tobą czas i nie potrafiąc przez to być dla ciebie miłym – wytłumaczył, rozjaśniając mi tym samym ostatnią, niewyjaśnioną kwestię. Zrozumiałem już, że gdyby nie ten plan Taehyunga i Jimina na naszą pierwszą, oficjalną randkę z Parkiem, na pewno Yoongi nie wpadałby ciągle w złość, nie pocałował mnie... i nigdy nie wykorzystał.
- Idź już spać, Jeonggukie – poprosił nagle, przerywając tym samym moje przemyślenia, by puścić już moje dłonie i wstać, zbierając lekko zakrwawioną szmatkę.
- Hyung? Miewaj je częściej, proszę – wyszeptałem jeszcze, łapiąc na chwilę jego przedramię, choć szybko uciekłem z ręką, przepraszając cicho.
- Postaram się, Jeonggukie – obiecał, głaszcząc mnie jeszcze po głowie, po czym wręczył niebieską różę, kierując już do wyjścia.
Jednak strachu, niepewności i tłumionej nienawiści, które zakorzenił w moim umyśle, nie potrafiło to odgonić. A gdy tylko zamknął za sobą drzwi, niebieską różę zamieniłem na ususzoną lilię, uśmiechając się do niej i odrobinę rozmarzając, właśnie o srebrnowłosym chłopaku, za którego ustami już tęskniłem.
***
Po pierwszej, szczerej rozmowie z czarnowłosym hyungiem, naprawdę starałem się ograniczyć kontakt z Jiminem. Nieważna była teraz krzywda, którą mi wyrządził, nie chciałem go w ten sposób ranić, skoro faktycznie coś do mnie czuł, może nie potrafiąc odpowiednio tego okazać. Ten hyung od zawsze był zagadkowy, dlatego nie starałem się go rozgryźć, domyślając, że sam Yoongi może mieć z tym problemy. Oczywiście bolał mnie fakt, że nie mogę bawić się z Tae i Jiminem, lub po prostu z nimi rozmawiać, szczególnie odkąd Ningyou nauczył mnie prawdziwej miłości. Może właśnie tego brakowało Minowi? Kogoś, kto by go szczerze pokochał? Ja niestety nie nadawałem się do tej roli, dopiero potrzebując platynowego hyunga, by wyjaśnił mi na czym polega to uczucie.
Rano to Yoongi wręczył mi ubiór na dzisiejsze nagrania, aby pasował kolorem oraz stylem właśnie do jego. Dopilnował także, abym wziął wręczone mi wczoraj witaminy, co również mnie zaskoczyło, a w vanie, tuż po zajęciu miejsca obok mnie, zaproponował mi zabraną ze sobą kawę, co nawet jadącego z nami managera mocno zaskoczyło, choć Sejin, jak to Sejin - postanowił tego nie komentować w żaden sposób.
Po dotarciu na miejsce wymaszerowaliśmy przed reporterów i fanów, witając się i pozując, by tuż po tym ruszyć do siedziby Music Bank. Zdążyłem zauważyć jak bardzo zraniłem Jimina zarówno brakiem jakiejkolwiek rozmowy, jak i wyjaśnień dlaczego zgodziłem się na te całe podobne stylizacje. Nawet przy reporterach zerknął kilkakrotnie w moją stronę, co zauważyłem kątem oka. Tym razem to mina Yoongiego pokazywała satysfakcję i dumę, zapewne z tego, co osiągnął dzisiejszej nocy. Możliwe, że byłem łatwowierny, dając się znów oszukać jego głupimi obietnicami i kłamstwami, jednak cieszyłem się chwilowym spokojem i normalną relacją, którą zapewniły nam te wyznania.
Przygotowania do wstępnych nagrań zajęły nam około czterdzieści minut, podczas których zdążyłem zjeść jakiś posiłek, napić się kawy, zrobić makijaż i włosy, przebrać się, pograć na telefonie i umyć zęby.
Akurat powtarzałem kroki przed lustrem, gdy natrafiłem na spojrzenie Jimina, wpatrującego się we mnie z widocznym żalem w oczach. Chłopak zaraz pochwycił telefon, pisząc coś na nim szybko, przez co już całkowicie przestałem skupiać się na tańcu, po prostu stojąc i wyczekując wibracji, które oczywiście po chwili poczułem. Wyciągnąłem niepewnie telefon, odblokowując go i już nie patrząc na starszego, zacząłem po prostu czytać.
Od Jiminnie hyung:
To boli, Jungkookie. Niczego mi nie mówisz, nie wiem co się stało, co się zmieniło...
Do Jiminnie hyung:
Porozmawialiśmy. Chcę wytrzymać z nim te czterdzieści sześć róż. Po prostu spędzać z nim czas, tylko o to prosił... I nie dawać mu powodów do zazdrości.
Od Jiminnie hyung:
Myślisz Jungkookie, że Yoongi hyung tak nagle się zmieni? Jeśli będzie chciał, to na pewno znajdzie jakiś powód. A to „spędzanie z nim czasu" jeszcze bardziej wpłynie na twoją psychikę :/
Do Jiminnie hyung:
Jeśli mnie zrani, po prostu go zostawię, ale na razie mu zaufam.
Od Jiminnie hyung:
Jungkookie... jak możesz mu ufać? Nie pamiętasz jak się przez niego czułeś jeszcze wczoraj?
Niestety nie było dane mi odpisać, bo przy wejściu do garderoby zrobiło się zamieszanie, zwracające uwagę zarówno moją, jak i Jimina.
- Nie jest pan artystą, proszę tutaj nie wchodzić – mówiła jakaś noona ze staffu Music Bank, jednak mężczyzna był na tyle uparty, by posłać jej po prostu uśmiech i wyminąć bez słowa. Od razu go poznałem, bo oprócz bijącej pewności siebie, towarzyszyła mu aura, której nam, idolom, brakowało.
- Taehyung? Szukam Taehyunga – oznajmił siedzącemu na kanapie Jiminowi, który zaskoczony wskazał na drzwi tuż za Bogumem.
- Hyung! – okrzyk wydany przez naszego wokalistę i nagłe rzucenie w stronę starszego, zapewne wywołało we wszystkich hyungach strach. A gdyby Sejin tutaj był po prostu zszedłby na zawał. Taehyungowi mogło nagle umyślić się całowanie Parka, a przy reszcie naszego staffu oraz kobiecie stojącej w drzwiach i nadal chcącej wyrzucić aktora, było to niewskazane.
- Taehyungie! – Ucieszył się starszy, obejmując od razu żółtowłosego.
- Hyung... ale... przecież byłeś zajęty nagraniami. – To młodszy jako pierwszy się od niego oderwał, chyba rozumiejąc, że nie są sami w pomieszczeniu, co było trochę do niego niepodobne.
- Jak mógłbym nie znaleźć czasu, aby cię wspierać, Tae?
To wpatrywanie w swoje oczy, połączone z bliskością i dłońmi Boguma, umieszczonymi na ramionach Tae, na pewno nie wyglądał normalnie dla osób postronnych, dlatego to manager przerwał ich urocze powitanie, przepraszając od razu kobietę ze staffu, która pokręciła tylko głową i opuściła to pomieszczenie.
Park nie pozwolił nakrzyczeć Sejinowi na Taehyunga, zaraz tłumacząc się z tej nagłej wizyty i swojego mało rozważnego zachowania. Dopiero po tych słowach spostrzegłem, że stoję w tej samej pozycji od dobrych kilku minut, szybko zaczynając się jakkolwiek ruszać, by nikt tego nie zauważył, choć cichy śmiech któregoś z hyungów uświadomił mnie, że raczej byłem bacznie obserwowany.
Po nagraniach, podczas których trochę uszkodziłem sobie rękę, przez czystą nieuwagę i niewielki błąd, pojechaliśmy coś zjeść. Yoongi sam zadbał o porządne opatrzenie mojej rany, co znów mnie zaskoczyło i naprawdę nie miałem pojęcia jak się zachowywać w takich sytuacjach. Ta nagła poprawa mieszała mi w głowie, bo wiedziałem, że to dzięki opiece i czułym gestom oraz przez śmiały fanserwis, zacząłem się z własnej woli zbliżać do Jimina.
Na razie jednak bardziej przygotowywałem się psychicznie na pierwszy fansign po tak długiej przerwie. Nie szukałem towarzystwa Jimina i Tae, przez większość czasu siedząc w ciszy przy Yoongim i po prostu powtarzając imiona wszystkich swoich masterek oraz dziewczyn, które zazwyczaj pojawiały się na podpisywaniu płyt.
Przeglądając Twittera, wyhaczyłem już kilka postów z dużą ilością retweetów, cieszących się właśnie z tego porannego pomysłu Mina. Choć i tak moje oczy chętniej natrafiały na zdjęcia przedstawiające smutnego Jimina, którego większość uznała po prostu za zmęczonego.
- Chłopcy, kończcie, bo musimy się już zbierać – poprosił manager, widząc, że jeszcze niektórzy ociągają się z tym posiłkiem, będąc zbyt zajęci pisaniem z Park Bogumami.
- Tae, a wy już... ten tego ten? – Jednak to pytanie Hoseoka szybciej oderwało jego zaskoczony wzrok od ekranu telefonu.
- Co? Że seks? – Zdziwił się, uśmiechając i nagle odwracając spojrzenie.
- No bo wiem, że Yoongi hyung i Jungkookie to już dawno... a w sumie krótko są ze sobą, więc i was jestem ciekaw.
Bezpośredniość naszego głównego tancerza i informacje, które posiadał, po prostu mnie sparaliżowały. Zaraz poczułem rękę opadającą na mój bark i zsuwającą się na ramię, dlatego zerknąłem na jej obecnie wściekłego właściciela, obawiając się jego odpowiedzi nawet bardziej niż słów Junga.
- Co tam u Yewon? Przyjdzie na dzisiejszy fansign? Chyba załatwiłeś jej znowu wejściówkę, prawda? Mieliście okazję powtórzyć ten numerek z hotelu w Busan? – zapytał zadowolony Min, posyłając Hoseokowi wredny uśmiech. Nie mogłem się powstrzymać, aby nie spojrzeć również na hyunga, do którego były kierowane te pytania, a widząc jak zbladł, domyślałem się, że to była jakaś jego tajemnica.
Czyli... Yoongi powiedział Hoseokowi... o... o naszym seksie? I może... obiecał nikomu nie mówić...? Zaraz... Yewon? Skąd ja kojarzę to imię?
Mój wzrok uciekł już na trzymany telefon, gdzie jeszcze przed chwilą przeglądałem swoje strony fanowskie, powoli kojarząc fakty.
- Masterka? Naprawdę, Hoseok? – To lider utwierdził mnie w moich domysłach, gdy prawie większość hyungów już zakrywała swoje usta ręką, nie dowierzając w usłyszany fakt.
- Yoongi... - warknął nagle target większości oczu, który i ja postanowiłem niepewnie poobserwować, wiedząc, że w ten sposób łamie wszystkie zasady.
- Nie umiesz trzymać języka za zębami, to ja tym bardziej nie będę – mruknął tylko czarnowłosy hyung, ściskając lekko moje ramię i zaraz po tym przejeżdżając po nim ręką. – Idziemy – zarządził, patrząc po wszystkich, by już wstać, pociągając mnie za samą. Choć nie tak mocno, jak robił to kiedyś.
Kierując się w stronę wyjścia z knajpy, mój wzrok powędrował na ukryty pod bluzką naszyjnik. Nie miałem prawa go nosić, szczególnie po oficjalnym podaniu takiej informacji do obiegu. Było mi trochę przykro, jednak powstrzymywałem łzy, po prostu krocząc za wstrząśniętymi hyungami i niczego nieświadomym staffem. Dopiero w samochodzie odważyłem się przenieść rękę na swoje serce, gdzie pod materiałem ubrania znajdowała się lilia, tak bardzo do mnie niepasująca.
Niestety zauważył to chłopak siedzący obok mnie, tylko przez chwilę patrząc smutno w moje oczy, by zaraz skierować swoją dłoń w stronę mojej i złapać ją, złączając nasze palce.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top