Ostatnia iskra

*Perspektywa Tord'a*
...
..
.

Dni mijały niemiłosiernie szybko, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Zwłaszcza, że odkąd pocałowałem Tom'a praktycznie się nie rozstajemy, a ostatecznie doszło do tego, że zaczęliśmy sypiać razem, raz u mnie, raz u niego, ale nic poza tym, a szkoda bo nie wiem ile jeszcze tak wytrzymam.
Tak blisko, a jednocześnie tak daleko.
Rzecz jasna nie powiedzieliśmy chłopakom, do czego doszło, przynajmniej na razie, lepiej by nie wiedzieli.

Był wczesny ranek, chyba jakoś po 5, a ja stoję w piżamie i bez botów na środku ogrodu i obserwuje jak Ringo próbuje złapać motyla, a może to ćma ? Wszystko jedno, lata, jest małe, a za chwilę będzie martwe.

Odkąd wszystko się uspokoiło minęły już 4 tygodnie, podczas których Tom, albo się upijał, albo nie panował nad emocjami co skutkowało utratą kontroli. Nie było jednak przypadku by stracił ja całkowicie, ale i tak nie było za wesoło. Nie wiadomo co by się stało gdyby nie było mnie w pobliżu by móc go uspokoić. Zdarzały się też spokojne dni, jak wyjść do kina, czy na lody, albo siedzenie w ogródku i oglądanie gwiazdy. Szkoda, że nie może być tak częściej.

Wyciągnąłem kolejnego papierosa, to już chyba 4, a wszystko to przez nerwy, które mną targają i to nie spowodowane byle czym.
Jakieś 15 minut temu otrzymałem wiadomości, że muszę stawić się w bazie, mojej bazie i kontrolować dalszy przebieg organizacji, oraz badań nad czarną mazią, którą zebrałem do probówek i oddałem specjalistą by znaleźli na to jakiś lek.

A to znaczy, że znowu muszę ich opuścić...

Zastanawiam się nad zabraniem Tom'a ze sobą. Gdyby tam był mógłby pomoc w odnalezieniu leku, ale z drugiej strony nie wiem jak na to zareaguje. Nawet nie wiem jak mu to powiedzieć !
No przecież nie podejdę do niego i nie powiem " Hej Tom, zakochałem się w tobie po uszy, chociaż wiem, że nie jesteś gejem, a poza tym może chciałbyś pojechać ze mną do bazy czerwonej armii by zrobili na tobie parę badań ? "
Zabiłby mnie zanim bym zdążył wypowiedzieć trzecie słowo, albo gorzej ! Wyśmiał i odrzucił...
Kurwa, czemu tak trudno jest powiedzieć te dwa słowa ?

Chciałem zapalić kolejnego, ale nim się zorientowałem wypaliłem już całą paczkę, może to i lepiej, że miałem w niej już tylko 9 fajek. Zgniotłem pudełeczko i wróciłem do środka.

Wszedłem do swojego pokoju i położyłem się na łóżku.

Powiem mu to. Jak tylko wstanie powiem mu " Kocham cię " choćby nie wiem co. Jeśli mam wyjechać to chce by Tom jechał ze mną, a jeśli nie będzie chciał to przynajmniej będzie wiedział co do niego czuję.

...
..
.
*Perspektywa Tom'a*
.
..
...

Kiedy się obudziłem nikogo nie było koło mnie, co jest dziwne bo dobrze pamiętam, że poszedłem spać z Tord'em. No nic.
Wstałem z łóżka i po zrobieniu porannych czynności zszedłem do kuchni. Przywitałem się po drodze z Edd'em i Matt'em i zabrałem z lodówki mleko na kakałko.
Zrobiłem dwa kubeczki, a kiedy były już gotowe ostrożnie by nic nie wylać poszedłem do pokoju Tord'a.
Zapukałem lekko nogą, bo ręce miałem zajęte, a po chwili drzwi się otworzyły.

- Część. - Przywitałem go z uśmiechem. - Zrobiłem ci coś dobrego.

Podałem mu kubek, a on wpuścił mnie do środka zamykając za mną drzwi.

- Wszystko w przypadku ? - Spytałem. - Wyglądasz jakbyś w ogóle nie spał ?

- Wcześnie dziś wstałem. - Powiedział drapiąc się po głowie i odwracając wzrok.

- Widziałem. Dlaczego tak szybko sobie poszedłeś ?

- A co ? Wolałabyś żebym został ? - Uśmiechnął się jak mały zboczeniec, na co ja tylko lekko zarumieniłem. Głupek, ale i tak cię kocham...

Jestem na dobrej drodze, żeby zrobić z niego geja. Spędzamy ze sobą coraz więcej czasu, nawet zaczęliśmy już ze sobą sypiać, jak kolwiek to brzmi. Jak tak dalej pójdzie, może uda mi się powiedzieć mu co do niego czuję. Zwłaszcza, że mam już plan jak to zrobić. Wiem, że jest z Norwegii, dlatego od kilku dni uczę się jak poprawnie wymówić "Kocham cię" w tym języku. Oby tylko google tłumacz nie robił sobie ze mnie żartów bo zabiję.

Z myśli wyrwało mnie stuknięcie kubka o biuro. Tord skończył swoje kakałko, więc odłożył kubek na bok.
Zaczęłam się nieco denerwować zwłaszcza, że patrzy na mnie z naprawdę poważną miną...

- Tom. Muszę ci coś powiedzieć. - Oho, coś się zaczyna.

- Mam się bać ?

Podszedł do mnie naprawdę blisko i spojrzał prosto w oczy.

- Tom...ja - jąkał się i z trudem patrzył w oczy - j-ja cie...

Patrzyłem na niego nie mogąc zrozumieć co próbuję mi powiedzieć, aż do momentu w którym niemal, że krzyknął.

- Jeg elsker deg !

Otworzyłem szerzej oczy.
Nie wierzę, że to powiedział ! O mój boże ! O/////O
Dobra Tom, nie zepsuj tego, na to czekałeś.
Uspokoiłem w miarę możliwości oddech, chodź najchętniej skakałbym teraz jak głupi, aż nie wezwaliby egzorcysty.

- Ja też cię Jeg elsker deg . -. Powiedziałem okryty rumieńcem, nie wiem czy dobrze, ale najważniejsze słowa zostały wypowiedziane. Tord zaśmiał się lekko na te słowa.

- Heh, nawet nie wiesz co to znaczy... - Zasmucony spuścił wzrok.

Jak mam nie wiedzieć ?! Sam się tego dla ciebie uczyłem !
Teraz zobaczysz.

Złapałem go za kaptur i bez namysłu przciągnęłem do siebie. Pocałowałem go !

Z początku byłem zdenerwowany, nie bardzo wiedziałem co robię, ale jak tylko Tord zacząłem oddawać pocałunek nieco się rozluźniłem.
Dopiero po chwili odsunąłem się od niego i patrząc mu w oczy powiedziałem.

- Wiem..

Twarz Tord'a przybrała kolor jego bluzy. Uroczo.

- T-tom, ja. No nie wiem co powiedzieć...

- To nic nie mów.

Przytuliłem się do niego. Od razu objął mnie mocniej.

- niestety... - spojżałem na niego - to nie wszystko co chciałem ci powiedzieć... - Odsunął mnie od siebie, ale wciąż trzymał ręce na moich ramionach. - nie zdziwię się jeśli się na mnie wkurzysz, jak nie znienawidzsz, ale...

Zawahał się. Czy to naprawdę będzie, aż tak zła informacja ?

- Muszę wyjechać i nie wiem... na jak długo.

- aha... - Powiedzialem w lekkim szoku. Może i wyglądałem na spokojnego, ale taki kurwa nie byłem ! Jak tak można ?! Wyznać komuś miłość, a potem mówić, że odchodźsz ! Tak się Kurwa nie robi ! Chciałem mu przywalić, a jednocześnie uciec do pokoju i pewnie gdyby mnie nie trzymał to bym to zrobił !

- Pojedziesz ze mną ?

- co ? - okej, to pytanie mnie zdziwiło.

- Postaram ci się to wytłumaczyć, najlepiej jak mogę, ale na spokojnie. - Posadził mnie na łóżku. Grzecznie usiadłem, choć serce waliło mi jak nie wiem i sam nie wiem czy przez to, że powiedział, że mnie kocha, czy przez to, że zostawia. - Prawda jest taka, że Czerwona armia wcale nie została zniszczona.

- Znowu chcesz nas opuść ! - Mówiąc "nas" miałem na myśli mnie... - Dla armii ?! - I po co siadałem ? Po usłyszeniu tego od razu wstałem.

- Nie Tom, to nie tak.

- A jak ?!

...
..
.
*Perspektywa Tord'a*
.
..
...

- Nie wyjeżdżam by podbić świat - przynajmniej na razie, ale ciiii - tylko by znaleźć lekarstwo.

- Jesteś chory ?!

- Nie ja tylko ty.

- *głęboki oddech* dobra, jeszcze raz, póki jestem spokojny. - Ta, spokojny w chuj...ale niech będzie. Kontynuowałem.

- Zabrałem maź z twoich oczu do analizy. Moi ludzie od dawna szukają sposobu jak pozbyć się z ciebie tego DNA i jestem pewien, że wypszystko poszło by nam jeszcze szybciej, gdybyś pojechał ze mną i zgodził się na badania. Jednak nic bez twojej zgody.

Czekałem na jego odpowiedź, widać było, że bije się z myślami.
Rozchylił lekko usta by po chwili znów je zamknąć i bez słowa wyszedł z mojego pokoju. Chciałem iść za nim, ale jak tylko wyszedłem zobaczyłem jak zamyka się w swoim pokoju na klucz.

Zawalilem sprawę...

Wróciłem do pokoju i zacząłem się pakować. Nie moge zaniedbywać swoich obowiązków, i chodź bardzo chciałbym zabrać go ze sobą nie mogę go do niczego zmusić.

*TeamSpeak*

O 18 byłem już gotowy do drogi, ale wciąż z głupią nadzieja czekałem na odpowiedź Tom'a, który od czasu naszej porannej rozmowy nie wyszedł z pokoju nawet na chwilę.

Wytłumaczyłem już reszcie dlaczego muszę wyjechać i o dziwo przyjęli to nad wyraz dobrze. Co prawda z początku się wkurzyli, ale jak powiedziałem, że chodzi o Tom'a zrobili się bardziej wyrozumiali.

Odłożyłem bagaż do auta i ostatni raz poszedłem do pokoju Tom'a, który wciąż był zamknięty. Niepewnie zapukałem w drzwi.

- Tom..? - zero odpowiedzi - ja...muszę już jechać... - wciąż nic - chciałem się tylko z tobą pożegnać...

Bez zmian...
Odszedłem od drzwi.

- przepraszam - powiedziałem i poszedłem do auta.

Usiadłem za kierownicą. Czekałem jeszcze chwilę, może jednak zejdzie ?
Jednak nie... Po 20 minutach odpaliłem silnik i pojechałem.

Wiedziałem, że nie będzie chciał ze mną jechać, a mimo wszystko to i tak boli.
.
.
.
Jechałem powoli, nie bardzo spieszy mi się do pracy.
Czuję się jak wtedy gdy po raz pierwszy ich zostawiłem. *wzdycha* Pożegnania są trudne, ale nie tak trudne jak powrót. Nigdy nie wiadomo czy osoby do których wracasz wciąż na ciebie czekają, lub czy w ogóle czekały.

Słońce zaczęło zachodzić, a niebo przybrało pomarańczowych barw, pewnie gdyby siedział tu teraz Tom przymrużyłby oczy i udawał, że nie widzi.
Śmieszne, ledwie pierwszy dzień, a ja już za nim tęsknię, nie wiem jak wytrzymam bez niego.

...
..
.
*Perspektywa Tom'a*
.
..
...

Patrzyłem przez okno na odjeżdżający samochód Tord'a.
Pojechał... naprawdę pojechał i znów mnie zostawił...
I po cholerę też mu wyznawałem miłość ?!
Może wtedy by to tak nie bolało !
Grrrrrr !
Złapałem się za głowę i chwilę potarzałem po ziemi.
Jak on mógł ?! Czy nie widzi, że znów robi ten sam błąd ?
Jak tu wróci już nie będę na niego czekać. Odkocham się i wszystko wróci do normy.

Otarłem łzy i pociągnąłem kolejny łyk smirnoff'a, ale czując jego smak tylko się skrzywiłem.
KURWA !
Nie wiem czemu, ale nie mogłem wytrzymać i żuciłem niemal, że pełną butelką o ścianę, która rozwaliła się na kawałki.

Pięknie, teraz muszę to posprzątać...a w sumie jebać to.

Zmieniłem bluzę by nie śmierdzieć alkoholem i wyszedłem z domu. Przez moją głupotę rozwaliłem ostatnia butelkę, a wątpię, że wytrzymam całą noc bez kolejnej. Już teraz czuje jak to cholerstwo próbuje się ze mnie wydostać, ale nie ma tak łatwo.

Kupiłem co miałem i poszedłem do domu drogą przez park, na chwilę zatrzymując się przy pagórku z którego jest niezły widok na gwiazdy. Z jakiegoś powodu powodował, że zacząłem się rumienić. Dotknąłem swoją ręką policzka. O co chodzi ?
Zignorowałem to i wróciłem do domu.

Yyyyhhhh...
Edd i Matt znowu liżą się na kanapie. Przewróciłem oczami i udajac, że nic nie widziałem wróciłem do pokoju.
Ciekawe czy gdyby Tord był moim chłopakiem to czy też byśmy się tak, NIE !
Zapomni o nim Tom, on cię zostawił, znowu !
Co zntego, że chciał cię zabrać ze sobą ? Chciał pozwolić jakimś obcym ludzką żeby grzebali w moim ciele !
Co prawda żeby mi pomóc, ale...
Yyyyhhhh serce przestań go bronić ! Pozwól, że chodź raz posłucham się głosu rozsądku.

•••

No ja jebie...

Rozdział Osiemnasty

KONIEC

1745
SŁÓW









Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top