Kajdanki
.
.
.
*Perspektywa Narratora*
.
.
.
Po kolejnych kilkunastu minutach jazdy dotarli na miejsce, czyli parking...
- tu chciałeś mnie zabrać ? - Spytał Tom rozglądając się na inne auta.
- Nie, ale jesteśmy już blisko, tylko że w tym miejscu nie wolno jeździć autem, więc przejdziemy się kawałek.
- Jak duży ? - Spytał wychodząc z auta, a Tord zaraz za nim.
- Naprawdę nie wielki, ale to wciąż niespodzianka, więc nie możesz podglądać.
- Mam zamknąć oczy ?
- Zawiązać. - Pokazał mu czarną chustę.
- Chyba żartujesz.
- Nie. Pozwól, że ci pomogę.
Podszedł do Tom'a od tyłu i ostrożnie, by nie za mocno zawiązał chustkę na jego oczach.
- Widzisz coś ? - Spytał
- Nie.
- Kłamiesz ?
- Może. - Zaśmiał się. - Dlaczego po prostu nie powiesz gdzie mnie zabierasz ?
- Bo to niespodzianka. - Powtórzył po raz setny i przewrócił oczami czego Tom nie mógł zauważyć, bo chustka naprawdę mu w tym przeszkadzała.
- Powtarzałeś to cała drogę, nie możesz mi dać jakiejś innej odpowiedź ?
- Nie. - Złapał Tom'a za rękę i po woli poszedł przed siebie prowadząc czarnookiego.
- Czy to jest twoja stara baza ? - Zapytał zirytowany.
- Nie, ale tu też będziemy sami.
- Zaczynam się ciebie bać. Związałeś mi oczy i prowadzisz gdzieś gdzie nikogo nie ma, chyba nie planujesz mojego morderstwa ? - Zażartował.
- Nie tym razem.
- Co ?!
- Oj, tylko żartowałem. - Pocałował go w policzek. - Nie mógłbym cię zabić.
- Kiedyś próbowałeś... - Tom odwrócił głowę w stronę Rogacza i gdyby nie ta chustka napotkał by go wzrok pełen wyrzutów.
- Tooo, były stare czasy, zaślepiła mnie żądza władzy i wtedy jeszcze cię nie kochałem. - Ścisnął swoją ręką dłoń Tom'a.
- A teraz mnie kochasz ?
- Najbardziej na świecie. - Położył rękę na jego policzku i przekręcił głowę w swoją stronę by złożyć na jego ustach krótki, ale namiętny pocałunek. - A teraz uważaj, tu kończy się chodniki.
Oboje przeszli na trawę. I po chwili byli już na miejscu. Tord zdjął chustkę z oczu Tom'a i pokazał mu coś, co wzruszyło i jednocześnie poruszyło serce czarnookiego.
Znajdowali się w parku, ale nie byle jakim, tylko tym, w którym Tord po raz pierwszy pocałował Tom'a, choć on pewnie o tym nie pamięta, to sceneria, którą zobaczył wywołał u Tom'a szybsze bicie serce i nostalgiczne uczucia.
Na drzewach i między nimi były porozwieszane małe kolorowe słoiczki z świeczkami w środku, tak by nie podpaliły drzew. Światło, które dawały padało w różnych kolorach, na ziemi były rozłożone puchate koce i dużo miękkich poduszek różnych wielkości, była też czarna kotara, która dawała im jeszcze więcej prywatności, a przez panującą już ciemności, chyba nikt nie mógłby ich teraz zobaczyć. Tord nie chciał ukrywać swojego związku z Tom'em, chciał tylko, żeby wrogie armię się o tym nie dowiedziały, bo jeszcze wykorzystały by to przeciwko niemu.
Kątem oka Tom zauważył drewniany koszyczek piknikowy i niewielkie wiaderko z lodem, w którym chłodził się szampan, a koło niego wino, a cała trasa do okoła nich była usłana płatkami kwiatów.
Patrzył na miejsce przed siebie i nie mógł uwierzyć w to co widzi, nie spodziewał się, że Tord może być aż tak romantyczny, ten zimny i na co dzień nie nieczuły rogacz po raz kolejny zaskoczył Tom'a, jeszcze bardziej pogłębiając w nim uczucie, którym darzą się nawzajem.
Rogacz przytulił Tom'a od tyłu i złożył delikatny pocałunek na jego szyi.
- Teraz mogę to powiedzieć, jak należy. Przepraszam. - Mocniej wtulił się w Tom'a. - miałeś rację, zachowywałem się jak krętym, zostawiłem cię samego z tym wszystkim, mimo iż obiecałem być przy tobie, a zamiast dotrzymać obietnicy oddaliłem się od ciebie. Spędzaliśmy razem mało czasu, praktycznie wcale, nie tak wygląda związek. Chcę to zmienić, naprawić, oczywiście, jeśli dasz mi, drogą szansę..
Tom nie wiedział co odpowiedzieć, nikt nigdy nie zrobił dla niego czegoś tak miłego, na szczęście do odpowiedzi nie potrzebował słów. Odwrócił się twarzą do Tord'a i ujmując jego twarz w swoje dłonie złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
.
.
.
.
Oboje leżeli na poduszkach mocno wtuleni w siebie i oglądając, jak kolejne gwiazdy pokazują się na nocnym niebie. Koszyczek nie został nawet tknięty, za to szampana i wina po woli zaczęło brakować, aż nie znikły całkowicie.
Godzina była już późna, więc zostali całkowicie sami, tylko oni i ta chwila, która była dla obojga niczym wieczność.
- Tord ? - szepnął cicho by nie psuć nastroju i spokoju otoczenia.
- tak ? - szepnął równie cicho.
- czy ja, w sensie my, czy my.. - wachał się.
- o co chodzi ? - zapytał trochę niepewnie, widząc że Tom ma problem z zadaniem tego pytania.
- czy my...czy my naprawdę, ze sobą chodzimy ?
- oczywiście, że tak. - upewnił go. - dlaczego o to pytasz ?
- bo nie przypominam sobie, żebym cię kiedyś o to pytał, ani...- speszony odwrócił wzrok - ...żebyś ty pytał mnie...
- Tom..- Tord oparł się o pień drzewa i podniusł delikatnie Tom'a po czym położył okrakiem na swoich kolanach. - Tom Thomson, czy zostaniesz moim chłopakiem, teraz i na wieki wieków ?
Czarno-oki lekko zaśmiał się z poważnego tonu swojego ukochanego i lekko też się zarumienił na te słowa, ale to właśnie je chciał usłyszeć.
- Tylko jeżeli ty Tord'zie Larsson'ie zostaniesz moim i będziesz kochał mnie tak samo mocno jak ja ciebie, teraz i na wieki wieków. - Powiedział równie poważnie.
- Mogę nawet dłużej. - Mocno wtulił się w czarnookiego, który odwzajemnił uścisk.
- czyli się zgadzasz ?
- Serio pytasz ?
- Ej, do mnie jak z dzieckiem, potrzebuje jasnej odpowiedzi. - Wzruszył ramionami.
- Tak, zgadzam się i przyrzekam ci miłość, aż po grób. - Pocałował go policzek. - Mój klasycznie głupi Tom'ie.
- Zamknij się Commi.
Tom wbił się w usta Tord'a, nie pozwalając mu tym już nic odpowiedzieć.
Całowali się niczym prawdziwie zakochana para, która nie widziała się od lat, a Tom by troszkę sprowokować Tord'a zaczął poruszać swoimi biodrami na boki ocierając się tym samym o krocze Rogacza, które dzielnie walczyło by nie powstać w miejskim parku.
Jednak Tom miał co do niego inne plany.
- Tord, ręka.
- co z nią ?
- wiesz gdzie ją trzymasz ?
- na twojej tali ?
- no właśnie.
- o co ci chodzi ?
- Nie jestem zakonnicą.
Złapał za rękę Rogacza i zdejmując ją z swojej tali położył ją na swoim tyłku pozwalając tym Tord'owi na większą zabawę swoim ciałem. Wrócili do całowania.
Tord oderwał się na chwilę by mogli złapać oddech, miał nadzieję, że tym razem nie przerwie im patrol policji, a nawet jeśli by przejeżdżali oboje byli schowani za kotarą, i daleko od ulicy, więc mało możliwe, że ich zobaczą.
Tom coraz mocniej zaczął napierać swoim ciałem na Tord'a sprawiając tym miłe dreszcze w jego ciele.
- ktoś może nas przyłapać.~ - Zatopił usta w szyji czarnookiego.
- trudno. ~
Tom przewrócił Tord na plecy po czym usiadł centralnie w jego czułym miejscu, które już prosiło się o inną część zabawny, ale Tord nie mógł na to jeszcze pozwolić, uśmiechnął się chytrze, i złapał za biodra Tom'a.
- Kocham cię, ale nie licz na to, że będziesz na górze.
Przewrócił się na bok wywracając tym samym Tom'a tak, że teraz to on był na dole. Znów zaczął całować go po szyji z uczuciem zwycięstwa.
- Też cię kocham, ale nie licz na to, że tak łatwo się poddam.
Tom przekręcił się wywracając Tord'a na dół, teraz to on znowu siedział na Tord'zie z uśmieszkiem. Oczywistym było, że to Tom będzie na dole, nawet on to wiedział, chciał tylko podrażnić się z Tord'em, który według niego zasłużył sobie na małe igraszki.
Tord też nie zamierzał się poddać i znów przekręcił Tom'a na bok lekko przyciskając go do ziemi.
- Uważaj, mam przy sobie kajdanki i nie zawacham się ich użyć ~
Tom nawet nie zastanawiał się po co Tord wziął ze sobą kajdanki, zamiast tego zaciekawiła go wizją takiej "zabawy"
- Mrrrr ~ - Zamruczał niczym kotek, oplótł swoje nogi dookoła jego pasa i ostatni raz przekręcił Tord'a na plecy, by ten zrobił jak obiecał i skuł go.
( Przepraszam nie mogłam się powstrzymać 😅 )
Jedynak nie doszło do żadnego skucia, ponieważ jak się okazało Tom przekręcił się z Tord'em o 1 raz za dużo, oboje przeturlali się w dół pagórka ostatecznie wpadając do stawu, który na ich szczęście nie był głęboki bo gdy się wynurzyli sięgał im tylko pasów.
Stali tak w ciszy otrzeźwieni zimną wodą.
- l-lepiej, wrócimy już do bazy... - Zaproponował zawstydzony tą sytuacją Tom.
- jasne. - Odpowiedział lekko zdołowany.
Tord wyszedł z stawu i podał rękę Tom'owi by mu w tym pomóc.
Tord wspiął się na pagórek i zabrał z niego 2 koce, całą resztę zostawiając, no cóż jakiś bezdomnych na pewno z tego skorzysta. Zszedł do Tom'a i przykrył go kocem w kolorze granatu, a sam przykrył się tym o czerwonym kolorze i razem za rękę wrócili do auta.
Tom'owi było głupio, że zepsuł taki moment, ale nie zrobił tego specjalnie, Tord też był trochę rozczarowany tym, że tak się to skończyło, ale cieszył się w małym stopniu, że tym razem to nie on coś zepsuł. Droga minęła im szybko i w nie za miłej ciszy.
Po kilku minutach zatrzymali się, ale nie w bazie, a na innym parkingu, tym razem hotelowym.
- Zatrzymamy się tu na noc. - Powiedział Tord. - Jest za zimno byśmy jechali w mokrych ciuchach tak długą drogę.
- Przyznaj, że po prostu bardzo chcesz mnie zaciągnąć do łóżka. - Zrobił lenny face😏, na co Tord odpowiedział mu tym samym.
Weszli do hotelu i odebrali od recepcjonistki kluczyk do ich pokoju. Pojechali windą do góry, na swoje piętro i otworzyli drzwi swojego pokoju.
- Idę pod prysznic. - Powiedział Tom w drodze do łazienki.
Tord miał przez chwilę chęć by spytać, czy może z nim, ale pomyślał, że lepiej dać mu chwilę prywatności. Tom szybko zrobił co miał i po 10 minutach wyszedł z ręcznikiem na biodrach, a do łazienki wszedł Tord. Zdjął ubrania i równie szybko co Tom umył ciało. Owinął biodra ręcznikiem i wyszedł z łazienki, do pokoju.
Tom leżał już na łóżku przykryty pierzyną i czekał, aż Tord też się położy. Rogacz zgasił światło i położył się koło Tom'a na łóżku, a jedną z rąk położył na udzie czarnookiego. Po woli wędrował na do góry, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, gdy nie poczuł na jego ciele żadnej odzieży.
- gdzie masz ubrania ? - spytał całując go od tyłu po karku.
- Mokre, tak jak twoje. - Odpowiedział cicho. - z resztą i tak są zbędne ~
- Czyżbyś chciał dokończyć, to co zaczęliśmy w parku ? - Zawisł nad Tom'em. Położył rękę na jego brzuchu i powoli zjeżdżał nią w dolne partie czarnookiego.
- a masz kajdanki ?~
Na te słowa Tord podniecił się jeszcze bardziej, wstał z łóżka i wyjął metalowe obręcze z kieszeni mokrych spodni. Podszedł Tom'a i zapiął mu jedną rękę po czym przełożył łańcuch przez drewniane oparcie łóżka i zapiął mu drogą rękę.
Tom leżał skuty na łóżku z rękami w górze, bez żadnej możliwości opuszczenia ich. Tord nachylił się nad uchem czarnookiego lekko je przygrywając.
- I co teraz. ?~ - Spytał, pieszcząc rękami jego tors od góry do dołu.
- Co tylko chcesz.~
Na twarzy Tord'a pojawił się tryumfalny uśmiech. Nawet nie musiał się zastanawiać, dobrze wiedział co chce zrobic. Odszedł do Tom'a i po woli podszedł do mimi lodówki hotolowej.
- Co robisz ? - Spytał zniecierpliwiony Tom.
- Powiedziałeś "Co chce" - wyjął coś z lodówki. - A nabrałem ochoty na deser ~
Zamknął lodówkę, uklęknął na łóżku obok Tom'a i położył rękę na jego brzuchu by ten w całości wyprostował swoje ciało.
- Nie ruszaj sie, albo cię ukaże ~
Jak rozkazał tak Tom zrobił i nawet nie drgnął. Tord zaczął pokrywać jego ciało bitą śmietaną, a gdy jego dzieło zostało skończone, nachylił się nad Tom'em, i zaczynając od brzucha, po woli przejeżdżał swoim językiem do góry po jego ciele, co nie tylko sprawiało Tom'owi przyjemność, ale także zaczęło go łaskotać, do tego stopnia, że musiał się poruszyć czego pożałował, kiedy Tord był przy jego ramieniu, i wyczuł ruch jego ciała ugryzł go w ramię, nie mocno, ale wystarczająco, by został mu ślad.
Jednak Tom zamiast bólu czuł co innego, podniecenie zabawą, jaką wymyślił Tord.
Na ciele Tom'a nie było już bitej śmietany, tylko kilka śladów po ugryzienich, bo Tom nie umiał całkowicie powstrzymać się od ruchu, a nie kiedy nawet specjalnie się poruszał. Obydwoje byli już na siebie napaleni, a serca biły w ich wspólnym rytmie.
Tord odwrócił Tom'a tyłem do siebie i kazał wypiąć co oczywiście czarnooki zrobił, bez żadnego sprzeciwu. Po woli zaczął wchodzić w Tom'a, a kiedy znalazł się już w środku odczekał by czarnooki mógł przyzwyczaić się do bólu. Dziś byli zmuszeni bawić się bez żadnych żeli, więc Rogacz musiał być ostrożny, by nie wyżądzić Tom'owi żadnej krzywdy. Po woli zaczął poruszać biodrami, a ciche jęki Tom'a roznosiły się po pokoju. Ruch z każdą chwilą był coraz szybszy, a Tom jęczał coraz głośniej i coraz bardziej żałował, że namówił Tord'a na kajdanki, gdyby ich teraz nie miał, mógłby zasłonić sobie usta, by nikt nie słyszał tego co tu się dzieje. Wystarczyłoby żeby ktoś tylko przechodził korytarzem, żeby zrozumiał co dzieje się w tym pokoju. By chociaż trochę stłumić jęki ukrył twarz w poduszkach.
Tord niemal caly czas uderza w czuły punkt Tom'a, a po kilku następnych minutach Tom doszedł razem z Tord'em, który chyba już zakodował sobie w głowie, że może to robić w nim.
Oboje prubowali złapać oddech, co przychodziło im z lekkim trudem. Rogacz przykrył czarnookiego pierzyną i sam też położył się już do łóżka, przytulając do siebie Tom'a.
- Dobranoc.~ - Powiedział całując go w usta.
- Może najpierw mnie rozkujesz ?
- Jutro.~ - wtulił się w czarnookiego.
- Tord.
- Tak ?~
- Chcesz mieć celibat ? - Spytał całkowicie poważny.
- Pójdę po kluczyk. - Wystraszony szybko wstał i poszedł po spodnie.
Przeszukał wszystkie kieszenie spodni i bluzy po czym pobladł niczym ścianą. No nic jak mus to mus. Założył na siebie wciąż mokre spodnie, podkoszulek, buty i poszedł do drzwi.
- Zaraz przyjdę, musiałem zostawić kluczyk w samochodzie. - Otworzył drzwi i ostatni raz spojżał na Tom'a. - Tylko nigdzie nie odchodź. - Puścił mu oczko.
- Bardzo śmieszne...
Tord zamknął drzwi do pokoju i poszedł do windy by zjechać na parter. Tak się spieszył, że nawet nie zauważył innych ludzi i kiedy wychodził z hotelu niechcący szturchnął wchodząca do środka dziewczynę. Przeprosił w pośpiechu i poszedł do auta, nie chciał by Tom musiał długo czekać, co jak co, ale groźba celibatem potrafi wystraszyć.
Otworzył drzwi, a następnie schowek w aucie i...
- Niby miałem rzucić, ale...
Widząc paczkę z papierosami, zapomniał że w ogóle mu się spieszyło, wyjął jednego i wyciągnął z kieszeni zapalniczę, która nie chciała odpalić, no tak, ona też wpadła do stawu.
Tak z poszukiwań klucza przeszedł na szukanie zapalniczki w aucie, a kiedy w końcu jakąś znalazł zapalił. Brakowało mu tego uczucia dymu rozchodzącego się po jego płucach.
- Ahhh, nie ma to jak papieros po...fuck. -
Przypomniało mu się, że Tom wciąż na niego czeka. Już nie kończył fajki tylko wyrzucił ją na ziemi i zgniótł. Znowu przeszukał auto tym razem w poszukiwaniu kluczyka do kajdanek.
Po udanych poszukiwaniach zamknął samochód i wrócił do hotelu.
Wyciągnął kluczyk od ich pokoju i włożył do zamka, ale nie potrzebnie, bo drzwi były otwarte.
- dziwne, myślałem, że je zamknąłem.
Choć w tym pośpiechu to normalne, że mógł zapomnieć.
Otworzył drzwi do ich pokoju, a widząc, że Tom zasnął zachowywał się tak cicho jak tylko mógł. Nie ma się co dziwić, że Tom spał, w końcu Tord'a nie było z ponad 30 minut.
Ostrożnie otworzył kajdanki i położył je na podłodze.
Zdjął wciąż mokre ciuchy i położył się koło swojego, teraz już oficjalnie chłopaka, przytulając go od tyłu by po chwili zasnąć, tak jak on.
Rozdział Dwudziesty Ósmy
KONIEC
2509
SŁÓW
BUM !
Wena i chęci do pisania tej historii wróciły
>:3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top