Pan X
*W DOMU*
*Per. Edd'a*
Tom'a i Tord'a nie było już od kilku dni, ale nie martwię się o nich.
Zauważyłem, że ostatnio lepiej się dogadują, więc nic nie powinno się między nimi wydarzyć, a brak ich obecności w domu jest mim tylko na rękę.
Wcześniej nie mogłem posunąć swoich planów do przodu bo bałem się, że któryś złapie mnie na gorącym uczynku.
Wypiłem Cole do końca i wyżuciłem puszkę. Pora zacząć.
Wszedłem do salonu gdzie siedział mój, jeśli wszystko pójdzie dobrze, przyszły chłopak, Matt.
Z jakiegoś powodu nie mogę przestać myśleć o tym narcyzie, jest taki uroczy.
I te jego słodkie piegi >//////<
Ogarnij się Edd nie możesz tego zepsuć.
Usiadłem koło niego jak gdyby nigdy nic.
- Hej, co tam.
- Nic nowego, wciąż jestem tak samo piękny jak zawsze. - Dla mnie jesteś nawet piękniejszy !
- Powiedz... Czy ktoś ci, może wpadł w oko ? - Proszę oby nie.
- Tak. - Ałuuu, moje serduszko... - Jest taka jedna osoba. Nie mogę przestać o niej myśleć, jest nieziemsko piękna.
- ouu to pewnie będziecie ze sobą bardzo szczęśliwi...
- Mam taką nadzieję, jest naprawdę wspaniała, nie wyobrażam sobie świata poza nią, ale wydaje mi się, że jest poza moim zasięgiem...
- Jestem pewien, że pewnego dnia cię dostrzeże, i że będziecie razem szczęśliwi. - Powiedziałem to z uśmiechem, chociaż serce sypało mi sie na kawałeczki.
- A-a może... chcesz zobaczyć jak wygląda ? - (Żeby wiedzieć kogo zabić ? Pewnie ! Nie no żart, a teraz wracamy.)
- Pewnie...
Matt poszedł do swojego pokoju, a ja szybko otarłem oczy.
Nie mogę mu pokazać, że mi na nim zależy.
Wrócił do salonu trzymają w rękach ramkę, którą mi podał.
- To tą osobę kocham. - Powiedział z rumieńcem, nie wiem czy chce na to patrzeć...
- Matt...
- Tak ?
- Chyba pomyliłeś ramki, to jest lusterko.
- Niczego nie pomyliłem. - Złapał mnie za podbródek. - Osobę, którą kocham możesz zobaczyć w tym lustrze. - *wewnętrzny pisk małej dziewczynki* O///////////O
- Czy to znaczy że - Nie dokończyłem zdania ponieważ Matt mnie POCAŁWAŁ !
O BOŻE ! O BOŻE ! O BOŻE !
To się naprawdę dzieje ! To nie jest sen ?!
Zacząłem oddawać pocałunek, ale nie zamierzam być tym na dole.
Lekko szarpnąłem go za koszulkę kładąc na kanapie, a samemu położyłem się na nim.
- Czy to znaczy że ty też mnie kochasz ? - Spytał z tym swoim uśmieszkiem.
- Tak Matt, kocham cię.
Znowu połączyłem nasze usta. Czuję się jak w bajce. Tak długo na to czekałem, aż nie mogę uwierzyć, że w końcu się udało.
Chciałbym żeby ta chwila trwała wiecznie !
*Din, don*
Nosz kurwa, akurat teraz ?!
Dobra, po prostu to zignoruje.
* DIN, DON *
* DIN, DON *
Ignoruje ci
* DIN, DON *
* DIN, DON *
* DIN, DON *
* DIN, DON *
•••
No zabije.
Przerwałem najpiękniejszą chwilę w moim życiu żeby podejście do tych *bardzo brzydkie słowo (Edd jak mogłeś ;-;)* drzwi.
- Może to Tom i Tord już wrócili ? - Oby nie.
- Powinni mieć klucze. - Otworzyłem drzwi.
Stał w nich dość wysoki facet ubrany cały na czarno.
Trochę dziwnie jak na taką pogodę.
Z pod czarnego kapelusz i czarnych okularów widziałem jego bladą i chudą twarz.
Grrryy trochę jak Slenderman na anoreksji...
- Mogę w czyms panu pomóc ? - Spytałem miło. Choć w środku klnąłem na niego za przerwanie nam.
- Witam cie, chłopcze powiedz mi czy to w tym domu mieszka Tom Thompson ? - Tom z kim ty się zadajesz ?
- Eee, tak, a o co chodzi.
- Jestem jego, starym znajomym, mam do niego małą sprawę, czy mógłbyś go proszę zawołać ?
- Tom'a obecnie nie ma w domu, proszę wrócić za kilka dni. - Chciałem zamknąć drzwi, ale facet zatrzymał je podkładając nogę.
- Oj, to bardzo nie dobrze, bo ja na prawdę muszę z nim porozmawiać. - Popchnął drzwi i wprosił się do środka.
- Więc, może powiecie mi gdzie jest jego pokój ?
- Nie, proszę opuścić nasz dom. - Wkurzyłem się.
- Ehhh, a może pójdziecie ze mną, razem poczekamy, aż Tom wróci ?
- Będę zmuszony odmówić.
- Nalegam - Powiedział przykładając pistolet do głowy Matt'a
- Ej, tylko spokojnie, nie w twarz. ! - Krzyknął Matt. Nie mogłem się ruszyć, jeden fałszywy krok i przez głowę Matt'a przejdzie kula !
Facet wyciągnął krótkofalówkę.
- Zabezpieczyłem parter, a jak na górze ?
~ Nie ma go szefie. Nie ma nikogo z wyjątkiem kota.
- *wzdycha* Więc naprawdę go nie ma. No nic przynajmniej mam was. A teraz grzecznie pójdziecie ze mną. - Powiedział i wyprowadził nas z domu. Znów przyłożył krótkofalówkę do ust - Osoby od 4 do 7 zostajecie na miejscu, poinformować mnie jak tylko się zjawi.
- Tak jest !
- Czego chcesz od Tom ? - Spytałem wsiadając do chyba jego auta.
- Już mówiłem. Chcę z nim porozmawiać.
- To po cholerę nas porywasz ?!
- A tak tylko, będziecie moja kartą przetargową.
- Chcesz go nami szantażować ?
- Bystry rudzielec, a teraz grzecznie bo wpakuje wam kulkę, a z resztą po co ryzykować. - Powiedział i przyłożył Matt'owi jakaś ścierkę do ust. Szarpał się z nim ale po chwili opadł na siedzenie.
- Co mu zrobiłeś ?!
- Zaraz się przekonasz. - Pociągnął mnie za bluzy i przyłożył szmatkę.
Też się szarpałem, ale zaczęły mnie opuszczać siły.
Zrobiło mi się ciemno przed oczami, starałem się jak mogłem, ale nie dałem rady.
Również straciłem kontakt z światem.
Rozdział Dziesiąty
KONIEC
849
SŁÓW
TAM, TAM, TAM
I co się teraz stanie ?
Kim jest tajemniczy pan X ?
Czego chce od Tom'a ?
Czy Edd i Matt są w niebezpieczeństwie ?
Czy Tord w końcu przeleci Tom'a ?
Wszystko w swoim czasie >:)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top