Krok po kroku

*Perspektywa Tord'a*

- Puść mnie. - Powiedział lekko zirytowany Tom

- No nie wiem... - Odparłem.

- Puść mnie ! - Oho wkurzył się.

- No dobra. - Puściłem go przez co od razy zaczął się chwiać.

- NIE PUSZCZAJ MNIE ! - Podszedłem do niego i złapałem w pasie od tyłu zanim zdążył się wywalić.

- Sam przed chwilą powie -

- Zamknij si - Przerwal mi, a jego twarz przybrała lekkich rumieńców. Jak z dzieckiem.

- No już Tom, nie jest źle. Powoli krok po kroku. - Powiedziałem i przybliżyłem się do niego by móc go lepiej chwycić.

Przeszedłem z nim tak kilka metrów do około łóżek szpitalnych.

- Hej chłopaki - Przywitał nas Edd wchodząc na odział medyczny - Co robicie ?

- Uczę Tom'a chodzić. - Powiedziałem, a Tom tylko zaklnął coś pod nosem. Widać było, że obecna sytuacja nie przypadła mu do gustu.

- Emmmmm, ale wiecie, że to tak nie wygląda ? - Spytał Edd.

- To znaczy ? - Spojżałem na Tom'a. Oł, o to mu chodziło. Wygląda to bardziej jakbym obejmował Tom'a od tyłu, bo w sumie to robiłem. Bez namysłu puściłem go przez co wywalił się na ziemię.

- Ał ! Odbiło ci ?! - Spytał siadajac na podłodze.

- Wybacz - Podałem mu rękę jednak on mnie zignorował i sam próbował się podnieść. Edd widząc, że nie bardzo mu to wychodzi podszedł do niego i wziął go pod ramię na co Tom już się nie opierał.
Okej... czy ja mu coś zrobiłem, że się nam mnie złości, no po za upuszczeniem go ?

- Może zrobicie sobie przerwę. Przyjdziecie do nas, obejrzymy jakiś film. - Zaproponował Edd. Tom spojżał na mnie z lekkim grymasem.

- Idziesz ? - Spytał Tom.

- Jasne, czemu nie. - Odpowiedziałem.

- Ok, to ja zostaję. - Powiedział Tom. No chłopie, o co ci chodzi ?!

- Jesteś pewien, że nie chcesz iść z nami ? - Spytał Edd. Tom tylko przelotnie spojżał na mnie i z powrotem uciekł gdzieś wzrokiem.

- Tak, bez obrazy, ale chcę pobyć sam. - Edd pomógł Tom'owi usiąść na łóżku i bez słowa wyszedł z pokoju.

Miałem iść ze nim, ale nie. Tom zachowuje się ostatnio staranie dziwnie. Rozumiem, że może być sfrustrowany tym, że nie może teraz sam chodzić nie wywalając się co parę metrów, ale przegina. Od trzech dni zachowuje się jak dupek. Nie rozumiem czemu, przecież było między nami coraz lepiej, co się zmieniło ?

Podszedłem do jego łóżka i złapałem rękami za metalowa ramę łóżka.

- Tom, możemy pogadać ? - Spytałem spokojnie.

- Nie. - Nawet na mnie nie spojżał...

- To masz pecha bo chce odpowiedzi. Co się z tobą dzieję ?

- daj mi spokój. - Powiedział zakrywając głowę pierzyną.

- Dam jak mi powiesz. - Chwyciłem za koniec pierzyny i pociągnąłem zrzucając ją z niego.

- Kurwa, weź się odwal co ?! - Spojrzał na mnie wkurzony.

- To powiedz mi o co chodzi !

- Już ci mówię, NIC !

- Tom, przecież widzę ! Od kilku dni jesteś nerwowy i pyskaty nie tylko dla mnie, ale dla Edd'a i Matt'a też i nie uwierzę ci, że bez powodu ! Czy my ci coś zrobiliśmy ? - Nic nie odpowiedział. Zamknął oczy i udawał, że mnie nie ma. Grrrrrr, gdybym cię kurwa nie kochał dostałbyś teraz porządnego kopa w tyłek.

Złapałem kilka głębszych oddechów by nieco się uspokoić i usiadłem  koło niego.

- Tom, martwimy się o ciebie...ja się o ciebie martwię.... - Odwrócił głowę i spojrzał na mnie - Chce ci pomóc, ale nie pomogę jeśli nie powiesz mi w czym jest problem.

Wciąż siedział cicho. Wyglądał jakby się zastanawiał, ale ostatecznie znowu zamknął oczy i mnie ignorował. W porządku, niech będzie po twojemu. Wstałem i opuściłem pokój, niechcący trzaskając za sobą drzwiami.

*Perspektywa Tom'a*

Tord był na mnie zły, na pewno, skoro tak trzasnął drzwiami, ale nie dziwię mu się.
Nie chcę się na niego wkurzać ani być dla nich wrednym dupkiem, ale nie moge inaczej, wszystko przez te dziwne sceny, które przeżyłem z Tom'mym, kiedy byłem w śpiączce. To wszystko przypomniało mi trochę mojego dzieciństwa, czego strasznie żałuję, chyba wolałem żyć bez świadomości, że jako dziecko niejednokrotnie prubowałem się zabić przez Pana Fiuta.
W dodatku ta baza, jest jak cholernie podobna do tej, w której mnie trzymali, z tym wyjątkiem, że tu nie ma muru i kolor ścian jest inny, ale mimo to wciąż źle się tu czuję. To miejsce zaczęło mnie przerażać...
Eh, mimo to powinienem go przeprosić, nie jego wina że się na nim wyżywam...
Jak tak dalej pójdzie wrócimy do starych relacji, a wolałbym tego uniknąć. Zwłaszcza teraz gdy wolałbym się do niego zbliżyć, a to dlatego, bo uświadomiłem sobie, że się w nim zakochałem...

Chcialem być sam, a teraz ta samotności mnie dobija. Nie mogę tu tak siedzieć.

Trzymając się ramy łóżka stanąłem na nogi. Ściana jest kilka metrów przede mną, dam radę.

Pierwszy krok... drugi.. Trzeci... I gleba.
Akurat przed końcem...

Fuck.

Wstałem z podłogi podpierając się ściany i wyszedłem na korytarz.

Z dnia na dzień jest coraz lepiej, ale i tak dziwnie się czuję, trochę tak jakbym miał upite ciało i trzeźwy umysł. Mimo to zdołałem dojść do pokoju w którym siedziała reszta. Otworzyłem drzwi pokóju w baaaarrrrrrdzo złym momencie. Stałem i patrzyłam na Edd'a ktory siedział okrakiem na nogach Matt'a.

- Tom ! - Krzyknął Edd kiedy zobaczył że nie są już sami, wstał z mata i udał koło niego.

- Czy wy się właśnie ca-

- Nie ! - Krzyknęli jednocześnie.

- Przecież widziałem, ale jak chcecie. - Rozejrzałem się po pokoju. - Gdzie jest Tord ?

- W kuchni.. - Powiedział Edd z głową spuszczoną w dół, pewnie nie chce pokazać czerwonej buziki. Spojrzałem na Matt'a, który patrzył na mnie jakbym zbił mu wszystkie lustra. Teraz to on się wkurza za przerwanie im. No cóż mogę żec, było zamknąć drzwi na klucz.

- Ja, już wam nie przeszkadzam, ale jak skończycie to chodźcie do kuchni bo musimy pogadać.

Zamknąłem za sobą drzwi i jeszcze przez chwilę się w nie patrzyłem. No nieźle, wiedziałem, że się lubią, ale nie że aż tak. Jeśli i mi uda sie zrobić z Tord'a geja to dopiero będzie dom wariatów.
Podpierając się ściany i wywalając co 3/5 metrów udało mi się w końcu dotrzeć do kuchni.
Tord stał oparty o blat z papierosem w ręce i telefonem w drugiej. Widać było że jest na czymś bardzo skupiony. Nie chciałem mu przeszkadzać, wiec tylko cicho i w miarę możliwości odsunąłem się od ściany by podejść do krzesła.
Nawet nie zauważył, kiedy wszedłem do środka.
Fack
Znowu poczułem jak nogi mi drętwieją, a ja lecę do przódu i oczywiście los tak chciał, że wyladawalem twarzą na jego kroczu.

- Ehem, tom ..? - powiedział zdezorientowany ta sytuacją.

Szybko odsunąłem się od niego tym samym wywalając plecami na ziemię

- ...udajmy, że tego nie było... - Zasłoniłem dłońmi, pewnie całą czerwona, twarz. Chwilę przeleżałem tak na ziemi po czym z jego pomocą wstałem i usiadłem na krześle.

Cisza jak między nami teraz zapanowała była okropnie nie znośna, ale pojęcia nie mam co mógłbym powiedzieć. Tord postawił przede mną kubek z kakałkiem, a sam usiadł na przeciwko mnie.

- Toooo, czemu zdecydowales się wyjść z łóżka ? - Spytał upijając nieco swojej kawy.

- Bo coraz lepiej chodzę.. - Spojżałem na jego twarz, która mówiła coś w stylu " Właśnie widziałem " a moja znowu zaczęła się czerwienić. - więc przydałoby się wymyślić jak odbić dom.

- Skąd wiecie, że ktoś tam w ogóle jest ? - Spytał Edd wchodząc z Matt'em do kuchni. - nie widzieli nas prawie miesiąc, może już sobie odpuścili ?

- Nie, co jakiś czas Patryk i Paul informują mnie o wszystkim, minimum 3 ludzi i pan Fiut tam są codziennie. - Powiedział Tord.

- To co zrobimy ? - Spytał Matt.

- Możnaby spróbować odbić dom siłą, a ich bazę wysadzić w powietrze, żeby nie mieli już gdzie zabrać Tom'a. - Zaproponował Tord.

- To nie jest zły pomysł. Wiesz gdzie mają bazę ? - Spytałem.

- Przecież w niej byliśmy.

- To nie była ich baza. - Powiedziałem. - To była tylko kryjówka, chcieli w niej nas rozdzielić.

- I im się udało, poniekąd. - Rzekł Tord.

- Tą, pewnie gdybyś nie przyszedł byłbym teraz tam, a nie tu. - Wbiłem wzrok w nogi. Znowu zapanowała cisza, aż Edd jej nie przerwał.

- Nawet jeśli pozbędziemy się ich z domu wciąż polują na Tom'a, więc nie odejdą tak łatwo.

- A może damy im tego czego chcą ? - Powiedział całkiem poważne Matt.

- Zwariowałeś ?! Nie oddam im Tom'a ! - Krzyknął Tord uderzając pięścią o stół i rozlewając tym moje kakałko, moje biedne kakałko...

- Oni chcą Tom'a, bo ma w sobie potwora, wiec nie chcą Tom'a, tylko potwora.

*Perspektywa Tord'a*

Na początku myślałem, że Matt oszalał, ale to nie jest głupie, jeśli wyjęliby to z niego mogliby odejść.

Omówiliśmy szczegóły planu i chodź nie bardzo zgadzałem się na to by Tom ryzykował życiem widząc jego pewność siebie ostatecznie zgodziłem się na ten plan, ale niech mu się tylko coś stanie, a nie daruję sobie.

Do końca miesiąca Tom powinien odzyskać pełna sprawność, do tego czasu przygotuje wszystko co będzie nam potrzebne.

Rozdział Piętnasty
KONIEC

1421
SŁÓW


{ Dzisiaj krótko wena mi gdzieś uciekła T^T }


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top