~ W pokoju Sansa ~

~Perspektywa Frisk~

Widziałam tylko ciemność przez długi czas aż nagle między czarną pustkę wdarło się czerwone światło, które po jakiejś chwili przybrało postać mojej mamy, wyciągnęła do mnie rękę pomagając mi wstać. Stałam teraz w czarnej dziurze z świetlistą mamą u boku, byłam tak zdezorientowana że nie wiedziałam co zrobić. Czy tak wygląda to co czeka nas pośmierci? A może to jakaś wizja?.

- Moje słoneczko jeszcze nie umrłaś - świetlista mama odwróciła się do mnie i położyła swoją dłoń na moich włosach. - masz coś do ukończenia

- Mamo ale ja nic z tego nie rozumiem - zmarszczyłam brwi patrząc na postać zrobioną z czerwonego światła, która unosiła się w powietrzu tuż przede mną.

- Musisz dokończyć to co zaczął twój ojciec - głos mojej mamy był perlisty ale i również bardzo cichy przez co niezbyt wiele słyszałam.

- Przecież ja nawet aż tak dobrze go nie znałam, nie wiem co zaczął i nie chce wiedzieć, chce żyć po swojemu - kilka kropel pociekło po moich policzkach, które zaraz potem wytarła postać swoją świetlistą dłonią.

- Dzięki temu będziesz mogła kochanie tylko porozmawiaj z mamą, ona to ukrywa przed Tobą żebyś się nie martwiła ale to jest bardzo ważne - świetlista postać zaczęła powoli gasnąć w ciemności.

- Poczekaj ja nic z tego nie rozumiem, wytłumacz mi - wyciągnęłam rękę ale niestety światło wydobywające się z postaci już zniknęło a ja ponownie zostałam sama w ciemności nie wiedząc co dalej robić.

~Perspektywa Sansa~

Frisk nadal się nie obudziła chociaż minęło już dobre trzy godziny od kiedy uratowałem ją od tej zjawy i zabrałem do swojego domu. Pewnie będzie wściekła jak się obudzi w moim łóżku ale jakoś mało mnie to obchodzi, ważne że mogę popatrzeć jak słodko śpi i to na mojej pościeli. Przynajmniej na chwilę mam moją śpiącą królewne na widoku, przecież nie mogłem jej tak tam zostawić prawda? No właśnie i tego się trzymajmy.

Pomyślałem że może być głodna jak się obudzi więc poszedłem na dół do kuchni zrobić coś do jedzenia. Oczywiście nie będę się przemeczal bo szkoda mojej energii, no cóż tak czy siak jestem leniem więc zrobię szybkie kanapki.

~Perspektywa Frisk~

Ociężale otworzyłam oczy, wydawało mi się że moje powieki ważą conajmniej sto kilo jak nie więcej. Pierwsze co ukazało mi się po udanym otwarciu oczu był biały sufit i nie było by to nic dziwnego gdyby nie to że sufit w moim pokoju jest szary więc zaniepokojona tym faktem podniosłam się szybko po czym rozejrzałam po miejscu gdzie teraz się znajdywałam. To to był zdecydowanie pokój tylko że nie mój. Cholera, Frisk gdzie ty jesteś? Rozglądałam się dalej, pokój miał niebieskie ściany, wszędzie były porozrzucane jakieś ciuchy oraz skarpetki, bleee. Idąc dalej wzrokiem zauważyłam biurko z laptopem oraz telewizor przymocowany do ściany, szafę oraz kilka komód. Można by rzec że to taki zwykły pokój z dość dużymi oknami i kilkoma meblami.

Nagle usłyszałam dźwięk kroków po schodach więc ukryłam głowę pod pościel. Tak wiem że w sytuacji zagrożenia to najgłupszy pomysł na kryjówke ale nie miałam czasu się nad tym zastanawiać. Po kilku chwilach do pokoju ktoś wszedł.

- Frisk obudziłas się już? Mam dla ciebie śniadanko a uwierz mi to zaszczyt dostać jedzenie ode mnie - usłyszałam głos Sansa i zaraz doszło do mnie że przecież tylko on mógłby mieć pokój w niebieskim kolorze więc odrzuciłam kołdrę a moja twarz była tak samo czerwona jak krew, która prawdopodobnie odplynela z reszty ciała.

- Sans ty debilu, zboczeńcu, idioto - rzuciłam w niego poduszką, którą jak się spodziewałam złapał bez problemu i uśmiechnął się głupawo.

- Tak dziękujesz swojemu wybawcy za ratunek życia? - chłopak usiadł obok mnie na łóżku z talerzem pełnym kanapek w ręku.

- Nie patrz na mnie - zaczęłam się zasłaniać kołdrą cała czerwona na twarzy.

- Przecież jesteś w ubraniu - Sans zrobił dziwną minę jakby to było oczywiste - nie rozebrałbym Cię bez pozwolenia

- Kyaaa nie mów tak - wzięłam poduszkę i walnęłam go w łeb lecz on ją przechwycił po czym odłożył na bok.

Sans zaczął się śmiać a ja po chwili razem z nim, mimo wszystko gdzieś w głębi duszy wiedziałam że nie mógłby mnie skrzywdzić. To głupie prawda?

- Dobra to mogę spróbować tego twojego szczytnego jedzenia - wzięłam jedną z kanapek, które były na talerzu i wzięłam gryza.

- Zwala z nóg prawda? [S]
- Jadłam lepsze [F]
- Kłamiesz [S]
- Nie kłamie [F]
- Teraz to mnie obraziłaś [S]
- Biedny Sansik, będziesz płakać? [F]
- To ty będziesz płakać jak zatesknisz za moim kulinarnym kunsztem [S]
- Ojej już się boję [F]
- Powinnaś [S]
- Ciebie? [F]
- Mnie [S]

Zaśmiałam się bo teraz to nie możliwe żeby się go bać po tym jak zobaczyłam co ma na sobie.

- Co możesz mi zrobić w tych swoich różowych papciach? - wskazałam na jego różowe kapcie i śmiałam się.

- Nawet nie wiesz ile mocy jest w tych "papciach" [S]
- Słodkie [F]
- To ja tu jestem słodki [S]
- Oczywiście - uśmiechnęłam dokańczając kanapkę. Sans również zjadł jedną z swoich kanapek chociaż coś tak czułam że podjadał po drodze tutaj.

- A tak z innej beczki to gdzie twoi domownicy? [F]
- Tata jest na kolejnej konferencji a mama z Papsem pojechali do naszej babci więc jesteśmy całkiem sami - Sans zrobił lenny face za co znów oberwał poduszką.
- Przestaniesz mnie lać tą poduszką? [S]
- To zależy od tego czy będziesz grzeczny [F]
- Nosz cholera jasna jestem grzeczny jak nigdy w życiu [S]
- Jakoś Ci nie wierzę [F]
- A co mam zrobić żebyś mi uwierzyła? [S]
- Hmmm poklep mnie po główce delikatnie - uchyliłam głowę żeby mógł mnie pogłaskać co zaraz zrobił z wielką chęcią. Jego dłoń jest taka cieplutka i miła. Muszę się przyznać że kochałam to uczucie ponieważ było przyjemne.
- Teraz już mi wierzysz? [S]
- Przemyśle to [F]
- Jesteś okropna - Sans zaśmiał się a ja razem z nim.
- Wiem ale za to jaka słodka - zrobiłam słodkie oczka a Sans położył dłoń na moim policzku i spojrzał mi w oczy.
- Do schrupania [S]
- Nie dość że zboczeniec to jeszcze kanibal - wyszczerzyłam ząbki.
- Wypraszam sobie, jestem smakoszem - Sans uśmiechnął się.
- Mnie też byś chciał posmakować? - spojrzałam mu w oczy z lekkim uśmiechem.
- Jeszcze się pytasz? - Sans przybliżył się do mnie a ja zatopiłam swoje usta w jego. Tak szczerze to teskniłam za tym tylko nie mogłam się do tego nikomu przyznać. Przez długą chwilę trwaliśmy w tym pocałunku, jego wargi takie ciepłe przyciskały się do moich. Przez tą chwilę byłam naprawdę szczęśliwa że mogę na kimś polegać. Aż nagle z tego transu wyrwał nas dźwięk mojej komórki (zła komórka xD) na ekranie wyświetlał się numer mojej mamy. O Cholera musiała się o mnie martwić całą noc.

Odebrałam w szybkim tempie i usłyszałam zdenerwowany ale i zaniepokojony głos mojej mamy w słuchawce.

- Friski, kochanie gdzie ty byłaś całą noc?? [M]
- Mamo to długa historia, opowiem jak wrócę do domu [F]
- To masz tutaj być za 5 min i żadnego spóźnienia [M]
- Jak mam to zrobić? [F]
- Nie obchodzi mnie to 5 min i już [M]

Zaram potem rozlaczyla się a ja odłożyłam telefon na bok. No pięknie nie jestem jakimś Bogiem.

- Masz babo placek mam być w domu za 5 min a nie wiem jak tego dokonać - wstałam z łóżka.
- Mogę Ci pomóc - Sans również wstał i wyciągnął do mnie rękę, która niepewnie złapałam.
- Mam nadzieję że nie będę tego żałować [F]
- Mogę Cię zapawnić że nie - Sans puścił do mnie oczko po czym objął mnie w pasie i otoczyla nas dziwna, niebieska mgiełka a po chwili byliśmy już niedaleko mojego domu.

- Wooow umiesz się teleportować - spojrzałam na chłopaka podekscytowana.
- Jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz - Sans znów się uśmiechnął a ja to odwzjamnilam. Jutro jest weekend więc nie będę mogła zobaczyć w szkole, szkoda będzie mi tego brakowało przez cały weekend.
- Może spotkamy się w weekend? - Sans spojrzał na mnie z nadzieją w oczach a ja się rozpromieniłam bo na to czekałam ale nie chciałam okazać zbyt dużego entuzjazmu.
- Jeśli chcesz to możemy gdzieś wyjść - wzruszyłam ramionami ale się uśmiechnęłam a chłopak to odwzjamnił.
- To podaj mi swój numer a ja wymyślę jakieś fajne miejsce i napisze do Ciebie szczegóły - Sans wyciągnął telefon z kieszeni a ja podałam mu swój numer po czym rozstaliśmy się. On poszedł w swoją stronę a ja do mojego domu gotowa na spory opierdol.

-----------------------------------------------------------------

Kolejny rozdział za nami
See ya next time :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top