~Czas ruszać~

~Perspektywa Frisk~

Kiedy weszłam do domu zobaczyłam totalny chaos jakby ktoś się włamał, wszystko leżało na podłodze, zapomniałam też wspomnieć że drzwi od mojego domu były już otwarte. Przeszłam przez korytarz i nagle dostrzegłam ślady krwi na panelach w salonie, miałam wrażenie że cała sztywnieje od najgorszych myśli, które przyszły mi do głowy.

Pobiegłam przez korytarz do salonu i zobaczyłam moją mamę w kałuży krwi więc od razu kucnelam przy niej i drżącymi rękami dotknęłam jej policzków. Była zimna co znaczyło że już nie da się jej uratować.

- Mamo przepraszam - zaczęłam łkać nad ciałem mojej mamy. W jednej chwili straciłam wszystko co jeszcze mi zostało, mamę oraz Chare. Zostałam całkiem sama.

Nagle poczułam że ktoś przytula mnie od tyłu i jak zwykle był to Sans.

- Frisk to nie twoja wina
- Gdybym była ty wcześniej udało by się tego uniknąć, mogłabym ją uratować
- Mogłabyś sama zginąć a tego bym nie zniósł
- Sans nie mam już nic, straciłam wszystko
- Nadal masz mnie, Miko, Undyne i Alphys
- Nie rozumiesz tego - obróciłam się w jego stronę i cała w łzach zaczęłam bić pięściami w jego klate.
- Nie rozumiem ale chciałbym zrozumieć, chce być przy Tobie w najlepszych i najcięższych chwilach - Sans znosił z stoickim spokojem to co robiłam.

Dalej nie mogłam opanować płaczu a to co mówił wcale mi w tym nie pomagało wręcz przeciwnie pogorszyło sytuacje.

Nagle Sans wstał gwałtownie pociągając mnie za sobą i schował się razem ze mną za ścianą przyciskajac dłoń do moich ust tak abym była cicho. Później usłyszałam kroki dochodzące z korytarza, ktoś kto tutaj był prawdopodobnie wrócił.

- Myślisz że wróciła?
- Jeśli wróci to ciepło ją przyjmiemy

Usłyszałam dwa nie znajome mi głosy a potem rechot. Sans pokazał mi ręką znak żebyśmy się powoli wycofali więc pokazałam mu ręką że z salonu jest wyjście na ogródek i po chwili przeczołgaliśmy się do przeszklonych drzwi. Na szczęście otworzyły się bez większego problemu i wyszliśmy na ogródek po czym zaczęliśmy biec przed siebie. Sans ciągnął mnie za sobą i po jakimś czasie dobiegliśmy pod jego dom ale nie wchodzilismy do niego, chłopak pociągnal mnie do garażu po czym wsiedlismy do samochodu.

- Nie wiedziałam że umiesz prowadzić
- Jeszcze wielu rzeczy nie wiesz

Sans włożył kluczyk do stacyjki, odpalił silnik i po chwili ruszyliśmy z piskiem opon. Trochę się odprezylam na fotelu.

- Gdzie mam jechać?
- Jedziemy do Włoch do mojego wujka
- Włochy, dobra już się robi

Chłopak zmienił bieg wjeżdżając na autostradę.

Była noc więc moje oczy same zaczęły się zamykać pod ciężarem całego tego dnia i chyba odleciałam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top