Yumichika x Czytelnik "Piękne rewolucje" 3/3

Co za okropieństwo! - skrzywił się i cię puścił.
Byłaś zdezorientowana, więc posłałaś mu pytające spojrzenie.
- Czy ty chociaż widziałaś się dzisiaj w lustrze?! - wydawał się być oburzony.
- Nie miałam na to czasu... - zaczęłaś się tłumaczyć, oczywiście bez skutku.
- Byłabyś taka ładna, oczywiście nie bardziej ode mnie, gdybyś jedynie o siebie dbała. - nadął policzki w geście niezadowolenia.
Rzeczywiście ostatnio trochę się zapuściłaś, ale przecież tego nie chciałaś. Twoje [K/O] oczy były teraz strasznie podkrążone z powodu zmęczenia i małej ilości snu, a [K/W] włosy lekko tłuste i rozczochrane.
- Mam to potraktować jako komplement? - westchnęłaś rozbawiona.
Wystarczyło, że weźmiesz się za siebie i naprawdę będziesz dla niego ładna. Uradowała cię ta myśl.
- Nie sądzę, to raczej pouczenie albo dobra rada od niezwykle pięknego specjalisty do spraw wyglądu. - burknął.
- Niech ci będzie. - puściłaś mu oczko i wstałaś z zamiarem powrotu do swojej kwatery.
- Już mnie zostawiasz? - założył ręce na piersi udając obrażonego.
- Jeśli mam wyglądać to muszę się wyspać. - oznajmiłaś.
- Czekaj! - złapał cię za szatę jeszcze zanim zdążyłaś użyć shunpo i pociągnął w swoją stronę.
- Czego chcesz? - spytałaś wzdychając, po czym poprawiłaś materiał stroju.
- Bo jest ten konkurs kulinarny i tak się składa, że tak piękna osoba jak ja nie ma pary, więc chciałem spytać, czy... - domyśliłaś się co chce powiedzieć, więc zatkałaś mu usta dłonią.
- Nie! Nie mam zamiaru brać w tym udziału! Niech Ikkaku ci pomoże! - warknęłaś zabierając już rękę od jego twarzy.
- Myślisz, że go o to nie pytałem? Powiedział, że nie ma zamiaru bawić się garami, ale za to ja muszę pobrudzić swoje piękne rączki! - tupnął nogą ze zdenerwowania.
- Czyli tylko ty ze swojego oddziału bierzesz w tym udział?
- No, a wyobrażasz sobie kogoś z dywizji stworzonej do walki w fartuszku, piekącego jakieś durne ciasteczka? - prychnął. - Yachiru odpada, bo spaliłaby pewnie całe Soul Society.
- To cię wkopali! - wybuchłaś głośnym śmiechem klepiąc mężczyznę po ramieniu.
- [T/I]-chan zlituj się i mi pomóż - poprosił wręcz błagalnie.
- Wiem, że jedynie nie chcesz się zbyt narobić i pobrudzić, ale niech ci będzie. - poddałaś się, wiedząc, że i tak by nie odpuścił.
- Wiedziałem, że nie oprzesz się mojemu urokowi osobistemu [T/I]-chan, ale zrób coś do jutra z tymi włosami, a najlepiej z całą swoją twarzą, bo niezbyt dobrze to wygląda. - uśmiechnął się złośliwie i zniknął.
Byłaś przyzwyczajona do jego uwag, więc cię to nie dotknęło. Miał przecież rację. Po powrocie postanowiłaś coś ze sobą zrobić.
*^*^*^*
Z porządnie umytymi i rozczesanymi włosami oraz maseczką na twarzy, położyłaś się do łóżka. Miałaś nadzieję, iż chociaż trochę poprawi to twój wygląd. Byłaś na tyle zmęczona, że już po chwili zasnęłaś. Śnił ci się przepiękny, fioletowy paw. Miał okazały pióropiusz wypełniony ogromną ilością różnokolorowych piór. Popijał wodę z pobliskiego źródełka. Podziwiałaś go z daleka, nie chcąc go przestraszyć. Ku twojemu zdziwieniu, zwierzę w pewnym momencie zaczęło się oddalać, tak jakby wyczuło twoją obecność. Zdecydowałaś się je gonić. Biegłaś najszybciej jak tylko to było możliwe, ale nie udało ci się nadążyć za zwierzęciem. Wykończona upadłaś na zimną ziemię. Paw zniknął, a tobie po nim pozostało jedynie pióro, cudownie mieniące się w promieniach słońca. Ścisnęłaś je mocno w dłoni i nagle wszystko zaczęło się rozmazywać...
*^*^*^*
Wszystkie składniki potrzebne do upieczenia ciasta, stały już na twoim blacie kuchennym, którego chyba nigdy nie używałaś w tym celu. Zdecydowałaś się na deser, bo przepis wydawał ci się mało skomplikowany i uważałaś, że trudno będzie to spieprzyć. Popijając poranną kawę i oczekując na Yumichikę, z którym miałaś gotować, wspominałaś swój sen. Byłaś pewna, że paw to odniesienie właśnie do Ayasegawy. Równie piękny, dumny oraz subtelny. Dodatkowo na jego prawej brwi i rzęsie widniały różnokolorowe pióra. Może nie były równie piękne co te pawie, ale i tak dodawały mu delikatności i uroku.
- Skup się na czym innym do cholery! - zbeształaś się, po czym dokończyłaś pić niezbyt ciepłą już kawę.
*^*^*^*
Założyłaś na siebie specjalny biały strój kucharski, a następnie wcisnęłaś na głowę czapkę. Wyglądałaś teraz jak prawdziwa szefowa kuchni, szkoda, że nijako miało się to do twoich umiejętności w gotowaniu.
- Nie założę tego szkaractwa! - usłyszałaś krzyk oburzonego Yumichiki.
- Nie jest tak źle, spójrz! - wskazałaś na siebie dłońmi.
- Z tego co widzę, to właśnie jest! Dobrze, że chociaż zrobiłaś wreszcie coś z włosami i twarzą, bo inaczej byłoby tragicznie. - naburmuszony założył ręce na piersi. - Zresztą nikt nie wspominał, że będę musiał paradować w białym worku!
- Nie mamy całego dnia, wkładaj to wreszcie! - krzyknęłaś lekko zirytowana. - Jeśli nie zamierzasz poradzić sobie sam, to mogę ci zaraz pomóc!
- Zrobię to tylko, bo muszę. - burknął i udał się w stronę lustra.
*^*^*^*
Wrzucałaś wszystko po kolei do wielkiej miski, nie mogąc znieść więcej zrzędzenia czarnowłosego. Raz mówił, że zbyt kurzysz, a innym, że mikser za głośno chodzi. Nie pamiętałaś przez to już, czy coś dodawałaś, czy jeszcze nie. Jedyną rekompensatą był dla ciebie nienaganny wygląd mężczyzny. Do twarzy było mu w tym białym uniformie, o który tak się początkowo spierał.
*^*^*^*
Staliście oboje pusto wpatrując się w miskę z masą na ciasto. Efekt nie był zadowalający. Jakimś cudem masa stała się ciemna o grudkowej konsystencji.
- Robiłam, ty próbujesz. - skrzywiłaś się nabierając trochę gęstej papki na łyżkę.
- Nigdy... - nie zdążył nic więcej powiedzieć, bo wepchnęłaś mu sztuciec prosto do buzi.
Długo na reakcje nie musiałaś czekać, bo już po chwili Yumichika pluł na wszystkie możliwe strony. Potem odepchnął cię od zlewu i zanurzył pod nim swój język. Cała sytuacja sprawiła, że nie mogłaś przestać się śmiać. Gdy już chyba udało mu się zmyć obrzydliwy smak z podniebienia, spoglądał na ciebie z rządzą mordu w oczach i powoli podążał w twoją stronę. Ogarnęły cię dreszcze, zaczęłaś się wycofywać.
- Już po mnie... - burknęłaś cicho pod nosem, gdy ściana za tobą uniemożliwiła ci dalszą ucieczkę. Bez zastanowienia wystawiłaś ręce w geście poddania.
Byłaś gotowa na wszytko, bo twój perfekcjonizm i tak już szlag trafił.
- Zapłacisz mi za zbeszczeszczenie mojego pięknego podniebienia! - warknął oburzony przyszpilając cię swoim ciałem mocniej do ściany.
Taka bliskość sprawiła, że serce chciało wyskoczyć ci z klatki piersiowej. Próbowałaś przynajmniej spuścić głowę w dół, by ukryć swoją rozpaloną twarz. Niestety za każdym razem Ayasegawa unosił twój podbródek do góry. Wkurzyło cię to, czułaś się niezręcznie, jak jeszcze nigdy dotąd. W końcu odpuściłaś i spojrzałaś mu prosto w oczy. Pierwszy raz widziałaś je z tak bliska. Były w odcieniu pięknego fioletu. Trwaliście tak przez dłuższą chwilę, aż poczułaś delikatne muśnięcie w usta, które zaraz ewoluowało w namiętny pocałunek. Momentalnie wyciągnęłaś rękę i wplątałaś ją w czarne włosy mężczyzny. Długo marzyła ci się taka chwila, więc pomimo dziwaczności sytuacji, byłaś szczęśliwa. Dopiero, gdy Yumichika oderwał się od ciebie ze złośliwym uśmiechem na twarzy, zrozumiałaś jaki miał w tym cel. Poczułaś na ustach paskudny smak masy na ciasto, którą wcześniej poczęstowałaś mężczyznę. Teraz to ty plułaś we wszystkich kierunkach, a on stał powstrzymując się od śmiechu. Po intensywnym tarciu języka rękawem od uniformu, udało ci się chociaż trochę zneutralizować posmak masy. Zdenerwowana podeszłaś do Ayasegawy z silną chęcią spoliczkowania go, za wykorzystanie twoich uczuć. Jednak nim zdążyłaś dobrze się zamachnąć, przyciągnął cię do siebie i mocno przytulił.
- To była zemsta idealna, podobało mi się. Musimy to powtórzyć [T/I]-chan, jak tylko pozbędziemy się tego paskudnego smaku. - mruknął ci uwodzicielsko do ucha.
- Na tę chwilę, to musimy powtórzyć przepis. - burknęłaś wtulając się tors mężczyzny.
Jego wypowiedź sprawiła, że twoje ciało ogarnęły dreszcze zadowolenia. Chcąc jak najszybciej przejść do przyjemniejszych rzeczy, zabraliście się za ostro do roboty, teraz już dokładnie według przepisu. Tym razem musiało wyjść pięknie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top