Mini one-shotowy special 2/4

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Widzicie, wcale nie zapomniałam o tym specialu! Nawet z uwagi, że przez bardzo długi czas, nie było drugiej części, one-shoty są dłuższe. Powiedzmy, iż moja wena, na chwilę obecną, chyba wróciła na swoje miejsce.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Soma Asman Kadar (Kuroshitsuji)

   Czułaś jak twoje nozdrza wypełnia przepiękny zapach świeżego curry, którym akurat dzisiaj byłaś otoczona. Przybycie na festiwal owego dania wprowadził cię w wyśmienity nastrój. Miałaś okazję wypróbować tyle różnych kombinacji smakowych, że aż nie mieściło ci się to w głowie. Oczywiście nie miałaś zamiaru kończyć degustacji na jedynie kilku rodzajach curry, obowiązkowo musiałaś spróbować każdego. W ten sposób powoli zaliczałaś wszystkie stragany po kolei. Na szczęście byłaś na tyle rozważna, iż nie kończyłaś żadnej z próbowanych porcji. Niestety twój brzuch nie był studnią bez dna, a przecież twój ambitny plan sam nie doprowadziłby się do końca. Przy przedostatnim stoisku już lekko zwątpiłaś, czy dasz radę. Jednak mimo wszystko się postarałaś i podeszłaś męsko do sprawy. Jednym ruchem nabrałaś na łyżkę trochę dania, po czym zanurzyłaś ją w ustach. Skończywszy z dumą wytarłaś twarz, poklepałaś się po lekko wypukłym już brzuchu oraz obrałaś za cel ostatni stragan. Duma wręcz z ciebie wypływała, gdy brałaś w dłoń chlebek curry zrobiony przez lokaja Ciela. Kiwnęłaś wdzięcznie głową w stronę czarnowłosego mężczyzny ze świadomością, że to właśnie dzięki niemu twój plan zostanie wykonany. Chwilę potem zeszłaś na ubocze, by na spokojnie skosztować swojej ostatniej dzisiaj zdobyczy. Byłaś już bardzo blisko wzięcia kęsa ogromnie rozchwytywanego chlebka curry, gdy nagle poczułaś jak ktoś mocno cię przytula niemal łamiąc ci żebra.
- [T.I]ciu tutaj jesteś! Dobrze, że wreszcie cię znalazłem, bo zaczęło mi się już ogromnie nudzić! - wykrzyczał chłopak z ogromnym uśmiechem na ustach nadal intensywnie cię ściskając.
Dopiero teraz przypomniałaś sobie, że nie zjawiłaś się na festiwalu sama. Chyba byłaś zbyt pochłonięta całym tym wspaniałym jedzeniem dookoła, by chociażby na chwilę pomyśleć o czymś innym.
- Też się cieszę, że cię widzę Soma, ale mógłbyś mnie już puścić? Zjadłam tyle curry, że zaraz puszczę pawia, a zostało mi jeszcze jedno do spróbowania - westchnęłaś patrząc na to nieszczęsne jedzenie w swojej ręce.
Fioletowowłosy widząc twoją lekko zażenowaną minę od razu cię puścił, a ty wraz z żebrami mogłaś odetchnąć z wyraźną ulgę. Znowu zamierzyłaś się do ugryzienia chlebka, ale i tym razem książę postanowił ci przerwać.
- Jak możesz jeść to sama [T.I]ciu, gdy na ciebie patrzę? Podziel się, a potem możemy coś razem porobić - chłopak nie czekając na twoją odpowiedź, gwałtownie wyrwał ci twoją przepustkę do ukończenia planu radośnie się przy tym śmiejąc.
- Przecież możesz iść na stragan Ciela i mieć własny chlebek, więc oddawaj mój! - warknęłaś masywnie odbierając swoją własność.
- Nie będę szedł do tamtego lokaja! - prychnął robiąc rozłoszczoną minę.
- Nadal się go boisz? - wybuchłaś donośnym śmiechem.
- Z czego się śmiejesz?! Wcale się go nie boję! Jestem w końcu księciem, więc jak miałbym bać się jakiegoś tam lokaja! - złotooki tupnął nogą ze zdenerwowania, po czym ku twojemu zaskoczeniu urwał spory kawałek chlebka i wsadził ci go prosto do buzi. - To cię przynajmniej uciszy!
Poczułaś jak delikatny, nieziemski smak rozpływa się po całym twoim podniebieniu.
- Mmmm! - tylko tyle zdołałaś z siebie wydusić.
Nie musiałaś mówić nic więcej, by fioletowowłosy zrozumiał, że to co właśnie spożywasz jest przepyszne.
- Też chcę spróbować! - burknął, ale zaraz przyciągnął cię do siebie i wgryzł się w wystający z twojej buzi kawałek chlebka.
Początkowo chciałaś zwyczajnie go odepchnąć, ale gdy zobaczyłaś, że wasze twarze dzielą zaledwie milimetry długości pozostałego pieczywa, wpadłaś na kolejny ambitny plan. Mianowicie szybko odgryzłaś wspomniany kawałek, łącząc przy okazji na kilka sekund swoje usta z ustami Somy. Ten, gdy tylko się od niego oderwałaś, otworzył szeroko oczy, jakby nie dowierzał w to co się właśnie stało.
- Mówiłam, że to mój chlebek curry! - uśmiechnęłaś się szeroko zaczerwieniona po uszy i klepnęłaś fioletowowłosego w ramię.
Dzięki swoim dwóm planom udało ci się poznać smaki z całego świata oraz zdobyć serce księcia. Bezcenne.


Ikkaku Madarame (Bleach)

   Pełna wątpliwości stałaś przyklejona do drzwi łazienki już od dobrych kilku minut, które były niezmiernie irytujące. W tych nieszczęsnych wrotach denerwował cię brak jakiejkolwiek dziurki na klucz albo jakiejś przezroczystej szyby. Gdyby coś takiego zawierały, bez problemu mogłabyś podglądać znajdującą się w pomieszczeniu osobę. Ścisnęłaś mocniej gąbkę trzymaną w jednej z dłoni, a drugą z wahaniem, ostrożnie położyłaś na klamce, tak by nie wydać żadnego niepotrzebnego hałasu. Nie wiedziałaś, czy przy swoim tak niezmiernie ubogim wyposażeniu, wrócisz żywa. Otarłaś pot z czoła, wzięłaś głęboki oddech, po czym powoli otworzyłaś drzwi. O dziwo osoba siedząca na czymś przypominającym małe krzesełko cię nie usłyszała i nadal obmywała swoje ciało. Odetchnęłaś z ulgą, mogłaś bez problemu teraz wpatrywać się w umięśnione plecy mężczyzny. Nie byłaś pewna, czy to przez ten widok, czy może przez temperaturę panującą wewnątrz łazienki, ale zrobiło ci się strasznie gorąco. Postanowiłaś powoli, małymi krokami podejść bliżej, by mieć jeszcze lepszy widok. Jednak nie przewidziałaś tego, że podłoga jest śliska i przez to z mocnym hukiem, upadłaś na mokre kafelki zdradzając swoją obecność. Ikkaku natychmiast zerwał się z miejsca, powodując to, że ręcznik, którym miał przepasane biodra zaczął mu zjeżdżać.
- Co ty tu do cholery robisz?! Wynocha zboku! - wykrzyczał cały czerwony próbując utrzymać na miejscu uciekający materiał, ale niestety z marnym skutkiem.
Nie mogłaś się powstrzymać, by nie wybuchnąć donośnym śmiechem. Widok jak biedny Madarame rzuca się na wszystkie strony, a następnie przez przypadek ląduje w wannie był bezcenny.
- Z czego tak rżysz?! Wynoś się! Po co żeś tu przylazła?! - kontynuował swoje krzyki.
Natomiast ty wreszcie zdołałaś podnieść się z posadzki, uprzednio lekko doprowadzając się do porządku.
- Przyszłam tylko umyć ci plecy! - oznajmiłaś, nerwowo wymachując gąbką w ręce widząc, jak oficerowi prawie ze złości pęka żyłka.
- Masz chwilę, a potem wylecisz stąd z moją pomocą! - wysyczał z morderczym wzrokiem skierowanym prosto w ciebie, tak że aż obeszły cię ciarki.
Licząc się z tym, iż Ikkaku nie żartuje, szybko, ale i również ostrożnie, znalazłaś się tuż przy wannie, unikając w ten sposób kolejnego bliskiego spotkania z podłogą. Od razu namydliłaś uszykowaną przez siebie gąbkę, po czym powoli przyłożyłaś ją do umięśnionych pleców mężczyzny. Jego mina nie wskazywała na to, iż był jakoś niezwykle ucieszony tym, co właśnie robisz. Dopiero niewielkie zaczerwienienia na policzkach Madarame dały ci motywację do dalszego działania, chociaż mogły być zwyczajnie przyczyną gorąca jaki panował w środku. Początkowo delikatnie krążyłaś myjką po całej powierzchni pleców, jakbyś bała się, że zrobisz coś nie tak i dostaniesz w nagrodę nadmiernie głośną reprymendę. Z czasem nabrałaś pewności siebie, więc tym samym twoje szorowanie nabrało na intensywności, zostawiając po sobie coraz więcej śladów piany.
W pewnym momencie wydawało ci się, iż nawet usłyszałaś lekkie westchnięcie ulgi ze strony mężczyzny, tak jakby pierwszy raz od dłuższego czasu naprawdę się zrelaksował. Ukończywszy swoją robotę, z radością podałaś Ikkaku wiadro, aby mógł nabrać do niego wody z wanny, w której wciąż siedział. Kusiło cię, by zrobić to samodzielnie oraz przy okazji zobaczyć go nagiego z przodu, ale ostatecznie stwierdziłaś, że nie chcesz jeszcze opuszczać tego świata. Gdy już odebrałaś od niego kubeł, skupiłaś się na stopniowym wylewaniu jego zawartości do czasu aż cała piana nie zniknęła. Po wszystkim dumnie zarzuciłaś swoimi [D.W], [K.W] włosami.
- Podobało ci się, prawda? - zachichotałaś, kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Zamknij się... - burknął, lecz jakoś mało przekonywująco.
Automatycznie się uśmiechnęłaś, rzadko było ci dane widzieć Madarame w takim stanie.
- Też cię kocham, łysolku! - wykrzyczałaś radośnie oraz złożyłaś na jego głowie szybkiego całusa.
Nie czekając na odpowiedź rzuciłaś się w stronę drzwi.
- NIE JESTEM ŁYSY, TYLKO OGOLONY! ZABIJĘ CIĘ, [T.I]! - krzyk oficera był tak głośny, że czułaś jak wszystko dookoła się trzęsie.
Na szczęście w porę opuściłaś łazienkę, zatykając dłońmi uszy. Wiedziałaś, iż jeszcze kiedyś to powtórzysz, o ile przeżyjesz, gdy Ikkaku już wyjdzie z wanny...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chyba nie wyszło tak źle, prawda? XD
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top