Rozdział 5
Haru nie przejmował się złamanymi przepisami drogowymi. Ważniejszy był Makoto, a nie jakieś przepisy, których i tak rzadko przestrzegał. Do tej pory nie dał się złapać i w najbliższej przyszłości również tak się nie stanie. Ale jednej rzeczy teraz nie chciał. Pościgu. To mu może trochę przeszkodzić w misji. Będzie musiał najpierw im uciec co tylko wydłuży czas dotarcia do magazynów na końcu miasta.
Niestety od pościgu nie uciekł. Gdy był w połowie drogi zauważył za sobą radiowóz. Wcisnął gaz i skręcił w następną uliczkę by zgubić policjantów. Przez kilka minut jechali za nim. Jednak Haru był dla nich zbyt szybki i później stracili go z oczu. Nanase jeszcze chwilę pojeździł bocznymi uliczkami za nim wyjechał na główną drogę. Wreszcie po piętnastu minutach dotarł na miejsce. Przed magazynami stał stary i opuszczony budynek, więc postanowił zaparkować obok niego, żeby zasłonić auto. Wziął jeszcze dwa pistolety i wyszedł z samochodu. Nie zamykał go na klucz bo później jeśli by uciekał będzie mu wygodniej od razu wsiąść do auta i szybko odjechać. A nawet jeśli chcieliby mu ukraść auto to i tak by to zrobili. Powoli skierował się w stronę magazynów. Przed nim piętrzyły się trzy budynki. Jeden mniejszy i dwa większe. Były połączone ze sobą co ułatwiało ucieczkę. Haru rozglądnął się wokół i zakradł do pierwszego budynku. Postanowił wejść do pierwszego, a później przeszukać kolejne jeśli wymagałaby tego sytuacja. Udało mu się cicho otworzyć drzwi i wszedł do środka.
-Cieszę się, że postanowiłeś tak szybko się pojawić- Mężczyzna wyszedł z cienia z uśmiechem na ustach.
-Rin?- Zaskoczony Haru zrobił krok w tył.
Nie podejrzewał, że bordowowłosy może stać za porwaniem Tachibany. Haruka jak i jego przyjaciele nie mieli konfliktu z gangiem Rina. Oboje nie wchodzili sobie też w drogę. Co prawda nie byli blisko że sobą by się przyjaźnić, ale mieli wobec siebie neutralny stosunek. Czasem, gdy przez przypadek spotkali się na mieście porozmawiali przez chwilę i później każdy wracał do swoich spraw. Haru nie miał złego zdania o Rinie. Fakt, nie znał go, ale wydawał się w porządku... Wydawał, to było dobre słowo. Teraz, gdy dowiedział się, że to on stoi za porwaniem Makoto był po prostu wkurzony. Nic mu nie zrobił ani nie zaatakował jego terenu, więc dlaczego Matsuoka porwał brązowowłosego? Nie miał pojęcia, nie chciał się też teraz zastanawiać nad tym. Za chwilę i tak się dowie, a jeśli Rin mu nie powie zmusi go do tego. Nikt nie będzie krzywdził jego przyjaciół.
-Z Makoto nie mogłem porozmawiać bo za bardzo się rzucał.
-Co mu zrobiłeś?- Haru ledwo się powstrzymywał, żeby nie wyjąć broni.
Nie chciał też wykonać jakiegoś większego ruchu. Narazie planował uśpić czujność Rina.
-Nic- Mężczyzna wzruszył ramionami- Jest cały i zdrowy... Ale dlaczego tak bardzo nim się przejmujesz?
-Jest moim przyjacielem- Haru nie zastanawiał się nawet nad odpowiedzią.
-A może kimś więcej?- Rinowi zszedł uśmiech z twarzy- Zawsze się do niego uśmiechasz i jesteś taki miły. A on ciągle się do ciebie lepi.
Matsuoka nie mógł patrzeć na to jak Haru i Makoto spędzali razem czas. Jak Haruka śmiał się z żartów tamtego. Jak wychodzili na miasto razem. Był zazdrosny o Tachibanę. To on chciał być na jego miejscu.
Rin i Haru znali się dość długo. Ale zawsze pozostawali w formie znajomych. Nie wychodzili nigdzie razem, chyba że z grupą. Rinowi to nie przeszkadzało. Miał swoją grupkę znajomych. Aż do pewnego dnia, kiedy Matsuoka został postrzelony na misji.
DWA MIESIĄCE WCZEŚNIEJ
Był to początek jesieni, więc słońce nie grzało już tak bardzo. Bordowowłosy dostał cynk od swojego informatora, że na jego terenie handlują narkotykami. A na to nie mógł pozwolić. W tym dniu Nitori razem z Momo byli na innej misji. A Sosuke pomagał im sprawdzając lokalizację wroga. Rin nie chcąc go męczyć kolejnym zadaniem postanowił sam wybrać się do miejsca, które podał mu Seijuro. Był on świetnym informatorem. Rin miał do niego szacunek za dobre wykonywanie powierzonych mu zadań oraz zaufanie. Bordowowłosy nie mówiąc Sosuke, gdzie się wybiera wyszedł z domu. Był pewny, że skończy szybko z handlarzami i za niedługo wróci do domu. Niestety nie wyszło tak jak planował. Kiedy zaczął im grozić jeden z handlarzy szybkim ruchem wyciągnął broń i postrzelił go w nogę. Rin nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Musiał się natychmiast ewakuować. I w tym momencie zdał sobie sprawę, że postąpił głupio idąc samemu rozprawić się z handlarzami oraz nie mówiąc Sosuke o swoim wyjściu. Jednak czasu nie mógł cofnąć. Zaczął przed nimi uciekać, ale ból w nodze uniemożliwiał mu bieganie. Znajdowali się w bocznych uliczkach miasta, więc było mu trudniej uciec. I kiedy miał zostać oddany drugi strzał pojawił się Haru. Rin zobaczył jak rzuca się na przeciwników. Patrzył również na niego, gdy okładał ich pięściami. W tym momencie Haruka stał się wybawcą dla Rina. Bordowowłosy nie mógł przestać się patrzeć na mężczyznę przed nim. Jego ruchy były zwinne i przemyślane. Wydawało się też, że Nanase wiedział jaki cios zada przeciwnik i był na to przygotowany.
Po walce pomógł wstać Rinowi i zabrał go do auta. Pojechał z nim do domu by jego przyjaciele mogli go opatrzyć. Matsuoka jeszcze długo o nim myślał. Podczas walki wyglądał tak pięknie. W dodatku był taki zmartwiony, gdy zobaczył nogę Rina. I jeszcze odprowadził go do pokoju. Przez kilka następnych dni Rin myślał o nim cały czas. Wreszcie po tygodniu zrozumiał, że się w nim zakochał. Chciał go znowu zobaczyć. Porozmawiać. Ale, gdy następnego dnia zobaczył go w towarzystwie Makoto spacerujących parkiem coś w nim się zmieniło. Od tamtej pory zastanawiał się tylko nad tym jak mógłby się pozbyć brązowowłosego chłopaka z życia Haruki. Chciał, żeby szef Iwatobi myślał tylko o Rinie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top