Rozdział 1
Po obiedzie Haru ogłosił zebranie w salonie. Późnym wieczorem mieli odebrać broń, więc wcześniej wypadałoby to omówić. Gdzie, kiedy, kto pójdzie. To były najważniejsze rzeczy. Całą grupą zebrali się w pomieszczeniu, a Haru zaczął mówić.
-Dzisiaj o dwudziestej pierwszej dostarczą nam dwie skrzynie broni. Transakcja będzie przy wielkim drzewie w lesie- Przerwał na chwilę. Spotkania przy wielkim drzewie były dość często, więc chłopcy dokładnie wiedzieli gdzie to jest -Nagisa, Rei wy będziecie odpowiedzialni za ten odbiór. Wszystko powinno pójść gładko i bez zbędnych komplikacji.
Dwójka chłopaków kiwneła głowami. Popatrzyli na siebie i przybili piątki.
-Ja i Makoto pójdziemy patrolować teren, kiedy was nie będzie- dodał.
Nikt nie miał pytań, więc wyszedł z salonu. Czas na obiad minął jakiś czas temu, ale mężczyznie to nie przeszkadzało. Poszedł do kuchni by zrobić swoje ulubione danie- makrelę. Sięgnął do półki z garnkami i wyjął patelnie. Postawił ją na gazie, a później wyjął dzisiaj kupioną rybę.
-Haru-chan- Makoto wszedł do kuchni tak nagle, że przestraszył Haruke.
Ciemnowłosy drgnął i upuścił reklamówkę z makrelą na podłogę. Westchnął i ją podniósł. Skoro ryba była w reklamówce powinna być jeszcze dobra, prawda? Jednak i tak nie przejmował się tym. Kupił tylko jedną rybę i chciał ją zjeść właśnie teraz. Nie chciało mu się znowu iść do sklepu.
-Przepraszam.
Haruka nic nie odpowiedział. Zaczął przygotowywać swoje danie. Makoto podszedł do lodówki i wyjął z niej ananasa w puszce. Podał go Haruce i usiadł przy stole. Wiedział, że przyjaciel nie jest na niego zły. Możliwe, że nawet nie przejmuje się tym, że Makoto go przestraszył. Jedynie może trochę ubolewać nad rybką, która przywitała się z podłogą. Nie chcąc mu przeszkadzać siedział cicho na krześle. Niestety spokój nie trwał długo. Rei i Nagisa wbiegli do kuchni przepychając się do lodówki. Haru westchnął. Według niego ci dawaj mogli zachowywać się trochę doroślej. Jeśli chodzi o misje to faktycznie można na nich polegać. Są dobrzy w swojej pracy, ale jeżeli chodzi o codzienność w domu to zachowują się jak małe dzieci. Nanase nie prosił o zbyt wiele. Chciał tylko trochę spokoju i ciszy.
-Reiś! To moja szynka!- Nagisa wyrwał opakowanie z szynką trzymane przez ciemnowłosego.
-Będziesz się kłócił o jakąś szynkę, która i tak jest nasza? Chcę przypomnieć, że robimy zakupy dla całej czwórki.
Makoto pokręcił głową. Czasami faktycznie przesadzali. Wyszedł z kuchni nie chcąc brać udziału w tej głupiej zabawie. Haruka spojrzał na nich nie pokazując żadnych emocji na twarzy.
-Macie trzy sekundy na zaprzestanie- Wrócił wzrokiem na patelnię, gdzie smażył makrele z ananasem.
Nagisa prychnął i oddał szynkę koledze. Naburmuszony zrobił sobie herbatę i usiadł przy stole. W tym czasie Rei zrobił kanapki z szynką. Postawił talerz na stole i gestem ręki zachęcił Nagise do jedzenia. Zrobił więcej, żeby blondyn również mógł zjeść. Chłopak spojrzał na niego, a po chwili wziął kanapkę z talerza. Co jak co, ale nie pogardzi tym jak ktoś zrobi mu jedzenie. Później do stołu dosiadł się Haru że swoim daniem. O dziwo atmosfera nie była niezręczna. Było przyjemnie i spokojnie. Każdy w spokoju w swoim własnym tempie coś jadł. Po posiłku posprzątali ze stołu i wyszli z kuchni. Szli długim korytarzem kierując się do salonu.
-Ta ściana jest taka pusta- Zauważył Nagisa- Przydałyby się jakieś obrazy tutaj. Na przykład... Co powiecie na mój portret? Chciałbym mieć swój obraz powieszony na ścianie.
Rei kiwnął głową. Z jednym zgodził się z Nagisą. W korytarzu było pusto. Wyglądał jakby mieszkali tu jacyś ponuri ludzie, a przecież ich grupa wcale nie jest taka ponura. No może oprócz Haru. Dla Rei'a szef był za spokojny i melancholijny. Jednak i tak uważał go za kogoś na kim można się wzorować. Haru zignorował Nagisę i poszedł przodem. Nie miał ochoty odpowiadać na jego głupie pomysły.
-Możemy dodać jakąś roślinność zamiast twojego portretu, który możesz umieścić u siebie- Rei klepnął Nagisę w ramię i ruszył szybszym krokiem za szefem.
-Ale ja chciałem go powiesić tutaj- Nagisa pobiegł za nimi.
W trójkę dotarli do salonu. Rei z Nagisą wskoczyli na kanapę nadal dyskutując na temat udekorowania korytarza. Haru natomiast chciał porozmawiać z Makoto na temat wieczornego patrolowania. Jednak chłopaka tutaj nie było. Poszedł, więc do jego pokoju. Jeśli Makoto nie był w salonie to na pewno przybywał w pokoju. Pewnie nie chciał widzieć Rei'a i Nagisę po tym co usłyszał w kuchni. Haru wszedł po schodach na piętro i podszedł do sypialni Makoto. Zapukał do drzwi i otworzył je. Jego oczom ukazał się ładnie posprzątany pokój. Wszystko było odpowiednio poukładane. Łóżko zaścielone, a okno uchylone by wpuścić trochę świeżego powietrza do środka. Niestety Tachibany nie było w pokoju. Ciemnowłosy wyszedł z pomieszczenia i zamknął za sobą drzwi. Zszedł na dół zastanawiając się gdzie może być Makoto. Z tylnej kieszeni spodni wyjął telefon i zadzwonił do przyjaciela. Ten jednak nie odbierał. Ponowił próbę, ale znowu nic. Przecież Makoto zawsze odbierał od niego telefon. Haru miał co do tego złe przeczucie. Schował komórkę i wszedł do salonu, gdzie Nagisa i Rei walczyli na poduszki.
-Wiecie, gdzie poszedł Makoto?
Oboje zaprzestali walki. Spojrzeli na Haru i pokręcili głowami. Nie wiedzieli. Po chwili całą trójką wybiegli na zewnątrz w poszukiwaniu przyjaciela. Niestety nie było go przed domem, w ogrodzie i nawet w garażu. Z powrotem weszli do domu i stanęli w korytarzu zastanawiając się co się mogło stać.
-Czy... Makuś zaginął?- Przerażony blondyn spojrzał na swoich kolegów.
Do końca nie byli tego pewni. Jednak musieli przyjąć taką możliwość.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top