Rozdział 6

Kimś więcej? Haruka pokręcił głową. Makoto był dla niego jak brat. Nawet nie myślał o nim w sposób romantyczny. Wiedział też, że Tachibana nie ma względem niego większych uczuć. Nie zachowywał się w jego towarzystwie dziwnie. A wcześniej Makoto nawet pokazał Haru dziewczynę, która mu się podobała. Pamiętał jak zestresowany przyjaciel podbijał do dziewczyny, która zgodziła się z nim spotkać. Później razem z Nagisą i Rei'em wznieśli toast za udany podryw Makoto.

-Nie wiem o czym mówisz-Haru nie ruszał się z miejsca- Oddaj Makoto!

Rin ruszył ręką na dwie osoby, które stały pod ścianą. Otworzyły one drzwi do innego mniejszego pomieszczenia, gdzie przywiązany na krześle siedział Makoto. Miał taśmę na ustach, więc nie mógł mówić. Zaczął się szarpać, gdy zobaczył Haruke. Sosuke pilnujący go w drugim pomieszczeniu uderzył go w głowę, żeby przestał się wyrywać. Haru odetchnął z ulgą widząc przyjaciela, ale nie był zadowolony z tego jak został przed chwilą potraktowany.

-Porozmawiajmy najpierw o nas- Rin podszedł bliżej Haru- Pamiętasz ten dzień, gdy mnie uratowałeś?

Nanase kiwnął głową. Pamiętał. Szedł do sklepu po składniki na pizzę. Razem z chłopakami chcieli coś zrobić bo mieli wolny dzień. Nagle usłyszał strzał i nie zastanawiając się pobiegł w tamtym kierunku. Zobaczył jak jakaś grupa atakuje Rina, więc mu pomógł. To była tylko zwykła pomoc, więc nie wiedział czemu przywował tamten dzień. Ciekawy spojrzał na Rina.

-Po tym jak mnie uratowałeś... Byłem ci wdzięczny i chciałem się z tobą spotkać. Uświadomiłem sobie, że zakochałem się w tobie. Któregoś dnia zobaczyłem cię z Makoto. Wyglądaliście jak para. A to ja miałem zostać twoim chłopakiem...

-Chwila, co?- Haruka przeczesał ręką włosy- Ty co... Zakochałeś się we mnie?

Nanase był zaskoczony. Nigdy by mu nie przyszło do głowy, że Rin mógłby się w nim zakochać. Jednak teraz... Nie ma o czym rozmawiać. Matsuoka porwał Makoto, więc mu tego na pewno nie wybaczy. Tym czynem przekreślił wszystko.

-Nawet jeśli... Nie chciałbym być z kimś kto porwał mi przyjaciela!

-Czujesz coś do niego, prawda?- Rin wyjął pistolet i wymierzył w Makoto.

Bordowowłosy nie przyjmował do wiadomości, że Haru mógłby coś czuć do Makoto. Chciał się pozbyć przeszkody. Jeśli wyeliminuje Tachibanę będzie prościej go zdobyć. Tak myślał. Makoto nie będzie mu już przeszkadzał, więc bez problemu będzie mógł być z Haruką. Mylił się. Jeśli zabiłby by Makoto, Haru bez wahania zastrzeliłby jego.

-Rin, proszę odstaw broń. Makoto jest dla mnie jak brat. Naprawdę.

Musiał uspokoić Rina. Nie wybaczyłby sobie, gdyby zabił Makoto.

W tym czasie brązowowłosy przysłuchiwał się rozmowie szefów. Bał się. Dla niego Rin był psychopatą. Jego zachowanie nie było normalne. Nie wiadomo co mu wpadnie do głowy. Nie chciał umrzeć. Chciał jeszcze zobaczyć Nagisę i Rei'a. Gdy Rin go porwał pytał tylko o Harukę. Widać było jak był nim zafascynowany. Jednak Makoto nic mu nie powiedział, przez co dostał w twarz, aż upadł nieprzytomny na podłogę. Obudził się dopiero w tym magazynie. Nie wiedział nawet, która jest godzina, ale sądził, że było już późno.

-Zostaniesz ze mną?- Matsuoka spojrzał na Haru- Odłożę broń. Mogę nawet wypuścić Makoto, ale czy zostaniesz ze mną?

Nanase chciał odmówić. Nie miał zamiaru zostawać z nim, ale musiał coś zrobić, żeby wypuścił brązowowłosego. Przytknął. Uradowany Rin powiedział, żeby rozwiązano Makoto. Nitori razem z Momo podeszli by wykonać rozkaz. Rin podszedł do Haru i chwycił go za rękę. Ciemnowłosy wzdrygnął się na jego dotyk. Nie był zadowolony, że go dotknął. Jeśli mógł zachowałby jakąś przestrzeń między nimi.

-Ty psychopato!- Makoto wydarł się na Rina- Zostaw Haru w spokoju. Nie widzisz, że on ciebie nie chce?

Tachibana chciał podejść do nich, jednak przytrzymał go Sosuke. Makoto zaczął krzyczeć, żeby go puścił, ale tamten ani drgnął. Bordowowłosy niechętnie odwrócił się w kierunku Makoto.

-Haru się zgodził zostać w zamian za wypuszczenie cię, więc jeśli nie chcesz, żeby coś ci się stało radzę opuścić budynek.

Brązowowłosy chciał zaprotestować, ale Haruka pokręcił głową. Nie chciał, żeby Rin skrzywdził przyjaciela.

-Dobra, zostaw mnie. Jestem już spokojny- Makoto wyrwał się z uścisku Sosuke.

Zaczął iść powoli w stronę wyjścia. Przeszedł przez drzwi do większego pomieszczenia, gdzie znajdowali się Haru z Rinem i nie myśląc wiele rzucił się na bordowowłosego. Nie miał zamiaru zostawiać szefa z tym psychopatą. Odkładał go pięściami, ale po chwili Rin odepchnął Makoto. Haru w tym czasie chwycił Tachibanę za ramiona i pociągnął go do drzwi. Nitori i Momo razem z Sosuke chcieli pobiec za uciekającymi, ale Rin zrobił ruch ręką, żeby ich zostawili. Bordowowłosy zamrugał oczami. Bolała go twarz. Podniósł swój pistolet, który upadł mu podczas ataku Makoto. Wycelował i strzelił.

Haru razem z Makoto upadli na ziemię. Nie udało im się? Może Rin spudłował. Podniósł się na kolana i spojrzał na Makoto. Tachibana trzymał się za brzuch leżąc na betonie. Nanase drżąc wziął go w ramiona. To nie miało tak być. Mieli razem uciec. Miało im się udać.

-M-Makoto...

Haru trzymał go mocno.

-Byłeś najlepszym bratem- Tachibana uśmiechnął się do Haru i chwycił go za rękę.

Ciemnowłosy ścisnął jego dłoń, a łza poleciała mu po policzku.

-Nie zamykaj oczu, dobrze? Proszę cię, nie rób tego.

Roztrzęsiony Haru pogłaskał Makoto po policzku. Nie wierzył w to. Brązowowłosy nie mógł umrzeć w ten sposób. Tachibana uśmiechnął się ostatni raz w stronę Nanase i zamknął oczy.

-NIE!

W jednej chwili rozpacz przerodziła się we wściekłość. Rin musi zapłacić za to co zrobił. Nie obchodzi go to czy zostanie później zabity przez ludzi Matsuoki. Musiał pomścić Makoto. Powoli położył przyjaciela na betonie i wstał. Wyjął pistolet i wycelował go w stronę przestraszonego Rina. Nie wahał się. Strzelił od razu i celnie. Bordowowłosy z wypisanym szokiem na twarzy upadł na twardy beton magazynu. I już się nie poruszył. Haru wrócił do Makoto i podniósł go. Przed budynkiem usłyszał głosy Nagisy i Rei'a, więc z ciałem Tachibany w ramionach skierował się w kierunku wyjścia.

Koniec




Dziękuję _NaShi_ za rady. W sumie gdyby nie ta osóbka "Porwanie Makoto" by nie powstało aczkolwiek i tak zwlekałam z pisaniem tego haha, ale mamy to. W końcu nastał koniec, który nie należy do tych szczęśliwych, ale gdybym nie zrobiła smutnego zakończenia nie pasowałoby mi to. Mam jednak nadzieję, że miło będziecie wspominać to krótkie opowiadanie. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top