Rozdział 8

- Na reszcie mam was obu. Już nigdy was nie opuszcze.

- Jak dobrze, że w końcu cie wypuścili. Tak się o ciebie martwiłem.

- Wszystko dobrze Luni.

- Siadaj Suriuszu i zjedz z nami obiad. Na pewno jesteś głodny.

- Chętnie zjem. Zbyt dobrze tam nie karmili. - Podszedł do stołu i siadając posadził sobie chłopca na kolanach.

- Ej! Jestem duży. Mogę sam siedzieć.

- Mówiłem, że już cię nie puszczę. Przynajmniej na razie. Jak ty urosłeś. Chociaż strasznie się z wyglądu zmieniłeś.

- Jedz Syriszu, a ja ci zaraz wszystko opowiem. - Zadeklarował Severus.

- No dobrze. To co się działo jak mnie nie było?

- No to słuchaj i nie przerywaj. Niestety zbyt dobrze nie było. Harry został oddany do Dursleyów przez Dumbledora. Zbyt ciekawie jak się domyślasz, tam nie miał. Po tym jak Tom usunął się ze świata, Dumby ogłosił koniec wojny i wszyscy byli szczęśliwi. Sam przestał napadać na wioski i mugoli, ponieważ nie mógłby wmawiać ludziom, że to Voldemort. Ja zacząłem wprowadzać w życie nasz plan, co do podsłuchiwania Albusa. Przyszedłem do niego mówiąc jak źle zrobiłem, że dołączyłem do Voldemorta, że żałuję tego i czy pomoże mi nie iść do Azkabanu. On mi oczywiście pomógł, no i zatrudnił w szkole na stanowisku nauczyciela eliksirów.

- Biedne dzieci.

- Black! Zamknij się!

- Już już.

- Kontynuując po tym jak haniebnie mi przerwałeś. Wszystko wydawało się uspokoić w świecie magii. Ludzie znowu cieszyli się z życia, bawili się. Ulica Pokątna czy też Hogsmeade było normalne. Nikt nie bał się wyjść na ulice. No i w końcu...

- Mnie najbardziej interesuje co było z Harrym. Dlaczego pozwoliliście by ten stary dziadyga zabrał mojego chrześniaka do tych mugoli.

- Łapo!

- No już szczeniaczku. Spokojnie. - Przytulił go mocniej i czekał na dalszą część opowieści Severusa.

- Właśnie miałem do tego przejść. Zabrał go tam w wierze, że będą źle traktować dziecko magiczne, no bo są mugolami. My myśleliśmy, że siostra Lili dobrze zajmie się jej synem. Niestety nie mieliśmy racji. Harry mogę powiedzieć co ci robili?

- Dobrze. - Chłopiec posmutniał i wtulił się bardziej w chrzestnego.

- Jego pokój mieścił się w komórce pod schodami. Był regularnie bity. Często nie dostawał posiłków. Musiał zajmować się całym domem czyli gotować, sprzątać, prać i tak dalej.

- Ci przeklęci Dursleyowie! Już ja im pokaże co to znaczy znęcać się nad kimś!

- Łapo uspokój się! Straszysz szczeniaczka. - Remus ukląkł na ziemie obok chłopca i wyciągnął do niego rękę. - Chodź szczeniaczku. Przecież wiesz, że Syriusz ci nic nie zrobi. Jest zły na twoje wujostwo, a nie na ciebie.

- No wiem, ale trochę się przestraszyłem.

- Już dobrze. Przepraszam szczeniaczku za mój wybuch. - Syriusz również zbliżył się do chłopca. Gdy ten wyczołgał się z pod stołu, starszy podniósł go i znów posadził sobie na kolana oraz dał buziaka w czułko. - No już, przepraszam. Severusie możesz kontynuować.

- Wracając. Gdy Harry nie zjawił się na rozpoczęcie tego roku szkolnego, postanowiłem działać. W weekend, gdy miałem wolne, teleportowałem się do niego. Znalazłem go nieprzytomnego w jego pokoju. - Zrobił cudzysłów palcami. - Zabrałem go do siebie i wyleczyłem. Napisałem do dyrektora, że na razie muszę wziąć urlop. Gdy Harry się obudził opowiedziałem mu prawdę. Potem zjawił się u mnie Tom. Dopowiedzieliśmy Harremu jeszcze parę rzeczy. Zdecydowaliśmy, że zaadoptuje Harrego. Wypił również eliksir adopcyjny, żeby być podobny do mnie. Przez to nie jest podobny do Potterów. Ty oraz twój wilk jesteście oczywiście ojcami chrzestnymi. Lupinowi udało się złapać Petigrew, ale to pewnie wiesz. Byliśmy z Hartym na Pokątnej zrobić zakupy. Ma własną różdżkę bez namiaru. Poznał Malfoyów, bez Draco, który jest w szkole. No i już ważył ze mną eliksiry i uczył się zaklęć z Remusem. Czy coś jeszcze? Nie chyba to wszystko.

- Wow no to nieźle.

- Umiem już Wingardium Leviosa oraz Accio! - Wtrącił się chłopiec, chcąc się pochwalić.

- Brawo Harry. Jestem dumny. Czemu tak właściwie Harry nie jest w Hogwarcie?

- Stwierdziliśmy, że najlepiej będzie jak na razie będzie się uczył w domu. Dopiero na trzeci rok prawdopodobnie puścimy go do szkoły. Chce, żeby umiał się bronić i znał troche czarodziejski świat zanim pójdzie do szkoły.

- Rozumiem, a w takim razie kto go będzie uczył?

- Ja, ty, Tom, Remus i Malfoyowie.

- Czego ja go będę uczył?

- Obrony przed czarną magią. Pewnie razem z Remusem będziecie mieli z nim lekcje i będziecie trenować. Chce, żebyście za jakiś czas wprowadzili pojedynki. Najprawdopodobniej będziesz też uczył go latania na miotle.

- Dobry pomysł. To kiedy zaczynamy?

- Na razie to ty Łapo musisz wyzdrowieć i odpocząć. Nie wyglądasz za dobrze.

- Tak tylko przypomne, że siedziałem w Azkabanie. To chyba normalne.

- Oczywiście. Dlatego odpoczniesz. Remus się na pewno dobrze tobą zajmie. Severus dzisiaj wieczorem wraca do szkoły niestety, więc Harry będzie na naszej głowie.

- Tato! Nie mów tak. Będzie super.

- Do Toma też mówisz tato?

- Tak, pozwolił mi. Nie mam mamy, to będę miał dwóch tatusiów oraz dwóch ojców chrzestnych. Fajnie nie?

- Cieszę się, że jesteś szczęśliwy szczeniaczku. Chciałem jeszcze spytać co z Dursleyami. Nie zostawicie ich tak wolno prawda?

- Zamierzaliśmy dzisiaj iść do nich.

- Ja też chce!

- Dopiero co wyszedłeś z Azkabanu. Musisz odpocząć.

- No to nie idźcie dzisiaj do nich.

- Dobrze. W weekend za tydzień możemy.

- Dlaczego w weekend?

- Dlatego, żeby Severus też mógł iść, a po za weekendami ciężko mu będzie uciec z Hogwartu.

- Rozumiem.

- Chodź Syriuszu. Pójdziesz się wykąpać oraz przebrać. Potem pójdziesz spać.

- Ejj! Jest środek dnia!

- Tak, a ty byłeś w Azkabanie przez dziesięć lat. No już idziemy.

- Dobranoc Łapo.

- Pa szczeniaczku. - Black przytulił chłopca, a następnie poszedł za Remusem.

- Ciesze się, że Łapa jest wolny. W końcu mam pełną rodzinę!

- Widzisz Harry. Wszystko będzie dobrze. Może jak ja się będę pakował, to pójdziesz się pouczyć z Tomem transmutacji. Co ty na to?

- Pewnie. Chodź Tato. - podszedł do starszego i swoim zwyczajem wziął go za rękę i skierował swoje kroki do sali treningowej.

•••

Po wyjściu z jadalni szliśmy z Łapą w ciszy. Bardzo chciałem się odezwać, ale nie wiedziałem co powiedzieć. W końcu dotarliśmy do pokoju.

- Tu masz ręcznik, piżamę. Pod prysznicem znajdziesz płyn do mycia oraz szampon. Jeżeli chcesz wziąć kąpiel to znajdziesz też w łazience dużą wanne.

- Ja jestem chyba za kąpielą, a ty?

- Dlaczego pytasz mnie o zdanie? To ty masz się poczuć lepiej.

- Chciałbym, żebyś umył się ze mną.

- Co? - Remus od razu poczerwieniał na te słowa. - Chcesz wziąć kąpiel ze mną?

- No tak, bardzo. Chyba, że coś się między nami zmieniło. - Syriusz speszony potarł kark. - Myślałem, że będzie tak jak dawniej. Mam na myśli, że śpimy w jednym łóżku, razem bierzemy kąpiel. Zawsze to lubiłeś.

- Nnno tak. - Zaczął się jąkać Remus. - Nie zdawałem sobie sprawy, że ty też to lubisz. Nie ma wojny i tak dalej. Możesz być z kim chcesz.

- Lunio! Kocham ciebie i tylko ciebie. Mówiłem ci to już dawno. Nie jestem z tobą z obowiązku czy z czegoś takiego głupiego. Kocham cię i ciesze się, że w końcu do ciebie wróciłem. Wierzysz mi i ufasz?

- Zawsze ci wierze i ufam.

- No to chodź do łazienki. Stęskniłem się za tobą.

Zbliżył się do młodszego tak, że stykali się czołami, a następnie pocałował go. Najpierw delikatnie, niespiesznie. Potem namiętniej z większą energią. Gdy zabrakło im tlenu oderwali się od siebie. Łapa wziął go za rękę i pociągnął do łazienki. Staneli na jej środku i powoli zaczęli się nawzajem rozbierać. Najpierw poszły koszule i spodnie, a potem cała reszta. Następnie weszli do wanny, ciągle całując się i dotykając. W końcu byli razem.

•••

- Jak wiesz Harry, Syriusz może się zmieniać w psa prawda?

- No tak.

- To jest jedna z gałęzi transmutacji. Nazywa się animagią. Syriusz jest animagiem. Jego forma to duży czarny pies przypominająca ponuraka.

- Co to ponurak?

- Jest to omen śmierci.

- Rozumiem. Będę się uczył jak stać się animagsem?

- Animagiem jeżeli już. Może kiedyś tak, ale na razie musisz znać wiele innych rzeczy. Zaczniemy od przekształcenia zapałki w igłę i spowrotem.

Tom zaprezentował młodszemu jak to zrobić, a ten to powtórzył. Udało mu się za drugim razem.

- Bardzo dobrze Harry. To może teraz coś trudniejszego.

•••

Wieczorem zebrali się wszyscy do kolacji. Syriusz również co nie zostało pominięte i Harry od razu spytał o to.

- Łapo, przecież miałeś odpoczywać! Dlaczego tu jesteś?

- Obudziłem się jak Remi wychodził na kolacje. Kazałem mu poczekać, aż się przebiorę i zszedłem. Chciałem się też pożegnać z Severusem.

- Wy macie wspólny pokój?

- Yyy no tak. - Odpowiedział jak zwykle zawstydzony Remus.

- Dlaczego?

- Jakby ci to powiedzieć szczeniaczku eee no bo takk yyy jakby yy no ten my...

Severus, Tom i Syriusz patrzyli rozbawieni jak Remus spróbuję się z tego wykaraskać.

- No bo my tak yyy noo jesteśmy ten no tak...

- Jesteśmy razem i mieszkamy w jednym pokoju, bo śpimy ze sobą.

Remus zaczerwieniony chciał już zbesztać Syriusza za takie słowa, ale przeszkodziły mu słowa Harrego.

- No to okej. Czyli jesteście tak jak Tata Severus i Tom.

- Moment chwila, że co?! - Wymienieni popatrzyli na siebie ze zdzwieniem. - O czym ty mówisz Harry?

- No bo wy też jesteście razem prawda?

- Jak, ale jak? Skąd? Dlaczego? Kiedy?

- Widać, że umiesz się wysłowić Severusie. - Zaczął się z niego śmiać Syriusz.

- Nie śmiej się ze mnie Black.

- Dlaczego Harry sadzisz, że jesteśmy razem?

- Widziałem was.

- Moment, kiedy i gdzie? Co robiliśmy? - W tym momencie nawet Tom już się zdenerwował.

- No to było wczoraj późno. Jak już mi kazaliście iść spać, a ja nie mogłem zasnąć. - Z każdym kolejnym słowem chłopca Severus bladł, a Syriusz śmiał się jeszcze bardziej. - No to poszedłem do sypialni, o której Severus mówił, że to jego. Uchyliłem drzwi, żeby zobaczyć czy śpi. No i nie spał, a na dodatek był też tam Tom. Leżałeś na nim. Martwiłem się, że coś się stało, ale wyglądaliście ma raczej zadowolonych. Wydawaliscie jeszcze jakieś dziwne odgłosy. I nie zbyt normalnie się ruszaliście. Wolałem wam nie przeszkadzać i poszedłem do Remusa, żeby mi pomógł zasnąć.

W tym momencie i Syriusz i Remus dusili się ze śmiechu. Za to Severus i Tom byli czerwoni jak buraki oraz jąkali się.

- Czy ja coś złego powiedziałem?

- Nie Harry, wszystko w porządku. - Odpowiedział mu duszący się Syriusz.

- Yyy synku, jakbym mógł cię prosić, żebyś nie wchodził do naszej sypialni bez pukania dobrze?

- Okej tato. To jesteście w końcu razem?

- No tak. Jesteśmy.

- No to okej. - Następnie dalej jadł płatki.

Dorośli spojrzeli po sobie i woleli już dalej o tym nie rozmawiać.

•••

Po kolacji Severus musiał wracać do szkoły. Poszedł do sypialni po torby i zaczął się żegnać z wszystkimi. Najpierw z Remusem i Syriuszem. Potem pożegnał się buziakiem z Tomem. Na końcu podszedł do swojego synka.

- Harry, bądź grzeczny i nie sprawiaj reszcie kłopotów dobrze?

- Dobrze tato. Kiedy wrócisz?

- Postaram się w weekend za tydzień.

- No dobrze. - Chłopiec pochylił głowę czując, że lecą mu łzy.

- Ej, nie płacz. - Severus kucnął przed nim i przytulił go mocno do siebie. - Szybko ci minie czas. Będziesz się uczył z innymi, czytał książki. W końcu polatasz na miotle. Nim się spostrzeżesz, a ja będę spowrotem.

- No okej. Będę tęsknił tato.

- Ja za tobą też Harry. Ja za tobą też.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top