Rozdział 2
Nagle, usłyszeli trzask aportacji...
- Zostań tu Harry i bądź cicho aż nie wrócę. Ktoś się aportował się przed dom.
- Co to znaczy się aportować? - spytał zaciekawiony chłopiec.
- To znaczy przenieść się z jednego do innego wybranego przez siebie miejsca. - Odpowiedział mu szeptem profesor. - Teraz poczekaj tu, muszę to sprawdzić.
Severus zszedł na dół po schodach, wyciągając różdżkę, gdyby była potrzebna. Podszedł do drzwi i otworzył je. Za nimi stał Riddle.
- Przestraszyłeś mnie Tom.
- Przepraszam, ale chciałem wziąć tą książkę, o którą ostatnio cię pytałem czy masz i mi pozwoliłeś mi ją wziąć. Dlaczego ty jesteś w domu? Powinieneś być w Hogwarcie pilnować uczniów i zwodzić tego starego dropsa.
- Dumbledorowi napisałem notatkę, że muszę być w domu, bo jestem chory, ale... - Nie dokończył zdania, ponieważ Riddle mu się wciął
- Ale ty nie wyglądasz na chorego, co ci jest? To przez to że ostatnio w nocy tak długo siedzieliśmy na dworze prawda? Mówiłem ci, abyś ubrał się cieplej, bo była zimna noc, ale nieeee, pan profesor wie wszystko. Wchodź do domu bo bardziej zmarźnież.
- Tom zamknij się do cholery. Wchodź do domu to ci wszystko opowiem. I nie, nie jestem chory, tak tylko powiedziałem dropsowi.
- To dlaczego musiałeś zostać w domu?
- Chodź na górę to się dowiesz.
•••
Harry po wyjściu Severusa siedział na łóżku i bał się, kto to mógł przyjść. Miał nadzieję, że nic nie zrobią jego nowemu tacie. Nie wiedział czy może tak do niego mówić, ale spyta go jak wróci. Po mimo strachu, był ciekaw, kto to przyszedł. Słyszał rozmowę. Stwierdził, że to raczej nikt zły skoro spokojnie rozmawiają. Po chwili, słychać było kroki na schodach, korytarzu, a następnie drzwi zostały otwarte. Wszedł przez nie profesor oraz jakiś wysoki ciemnowłosy, chudy pan. Nie wyglądał niemiło, ale Harry wiedział, że pozory mogą mylić.
- Harry, to jest Tom Riddle o którym ci mówiłem. Tom, to jest Harry Potter. - Severus przedstawił ich sobie i czekał na rozwój wydarzeń. Miał nadzieje, że się polubią, bo obaj byli dla niego ważni.
- Hej Harry miło mi cię poznać. - Tom był zdziwiony widokiem Pottera w domu profesora. Nie chciał przestraszyć chłopca, od razu zadając pytania więc zaczął od przywitania i miło uśmiechnął się do chłopca.
- Pana również miło poznać. - Chłopiec Który Przeżył, był wyuczony przez wujostwo, aby zawsze miło witać gości. Nie wiedział co profesor by mu zrobił gdyby zachował się inaczej niż powinien, ale nie chciał sprawdzać. Miał już wiele nauczek w przeszłości.
- Mów mi po imieniu Harry, to wystarczy naprawdę.
- Dobrze. Miło cię poznać Tom.
- Okej, okej przestańcie być tacy sztywni. Tom nie martw się, zacząłem już opowiadać Harremu o tobie i wie co się stało 10 lat temu w Halloween. Harry, a ty się nie martw, bo Tom ci przecież nic nie zrobi.
- Dobrze, że wie, ale w zasadzie to co on tu robi? Nie powinien być w Hogwarcie z innymi uczniami?
- Powinien, ale nie przyjechał pociągiem pierwszego września. W ostatni weekend stwierdziłem, że sprawdzę dlaczego. Dotarłem do domu jego wujostwa i znalazłem go całego w krwi, pobitego. Opowiedział mi co ta cholerna rodzina mu zrobiła, nikomu tego nie życzę. Zabrałem go do siebie i na krótko przed twoim przyjściem się obudził. Zdążyliśmy krótko porozmawiać i powiedziałem mu najważniejsze informacje.
- Hmm rozumiem. A co myślisz o tym, żebyście się przenieśli do mojej rezydencji?
- Myślałem o tym, ale chyba wolę, żeby najpierw wyzdrowiał. Wtedy możemy się przenieść do ciebie.
- A jaki masz dalszy plan? Chcesz go wysłać do Hogwartu?
- Nie wiem właśnie. Martwię się co ten starzec wymyśli. Na razie chcę go adoptować to na pewno. Co będzie dalej jeszcze nie wiem.
- Jak chcesz mogę sprowadzić znajomego urzędnika. Załatwi to szybko i po cichu.
- Jestem za. Teraz tak sobie myślę, żeby użyć eliksiru z przypasowaniem do rodziny.
- Tak myślisz? To by było dobre, nikt by go nie rozpoznał jako Chłopca Który Przeżył. Ale zostawisz jego imię?
- Tak będzie mu łatwiej. No i trzeba się tej przeklętej blizny pozbyć bo po tym będzie wiadomo, że to on.
- Tak, masz racje. Postaram się na jutro już sprowadzić tego urzędnika.
- O to bardzo dobrze.
- Nie chce wam przeszkadzać, ale o co chodzi z tym przypasowaniem do rodziny? I jak chcecie mi ukryć bliznę?
- Ukryć! - Wykrzyknął podekscytowany Severus - To ma sens, rozwiążemy przynajmniej na jakiś czas problem z dropsem szukającym Harrego. Na czas, kiedy powinien być na pierwszym roku w Hogwarcie, ukryjemy go u ciebie w domu i będziemy go uczyć, bo aktualnie nic nie wie o magii.
- To bardzo dobry pomysł Severusie. Narcyza z Lucjuszem nam na pewno pomogą. Lupin też, no i Black jak go wyciągniemy z Azkabanu.
- Hallooo ja nadal nie wiem o co chodzi.
- Ah no tak Harry przepraszamy. - Snape zakłopotany spojrzał na chłopca i zaczął mu tłumaczyć ich pomysł. - Chcemy, aby jutro przyszedł urzędnik z papierami rodzinnymi. Stworzymy ci nową tożsamość i będziesz Harry Syriusz Remus Snape. Ja będę wpisany jako ojciec, ale nie podamy matki. Syriusza i Remusa zrobimy twoimi chrzestnymi w papierach. Będziesz miał również inną datę urodzenia, ale to jeszcze się wymyśli. Zamierzamy również użyć specjalnego eliksiru, który zmienia wygląd danej osoby i upodabnia go do jego adopcyjnej rodziny. W twoim wypadku po prostu do mnie. A bliznę postaramy się jakimś zmodyfikowanym zaklęciem ukryć.
- A czy ona nie zniknie po tym eliksirze adopcyjnym czy jak mu tam było?
- Niestety nie, eliksir zmienia nam cechy wyglądu, a nie daję nową twarz.
- Rozumiem, a dlaczego zaklęcie musi być zmodyfikowane?
- Bo będzie zbyt łatwe do przejrzenia dla doświadczonych magów oraz zbyt łatwe do zdjęcia. - Tym razem odezwał się milczący, w czasie gdy Severus tłumaczył wszystko chłopcu, Riddle.
- Da się modyfikować zaklęcia? Ale fajnie! Będę się uczył w domu? Będzie super. Ojciec oraz dwóch chrzestnych? Super! - Szkoda jedynie, że nie będę miał mamy, ale jeden rodzic to i tak lepiej niż żaden. Chłopiec posmutniał na myśl o braku drugiego rodzica, ale i tak cieszył się, że będzie miał kogokolwiek.
-Dlaczego ci smutno Harry?
- Szkoda, że nie mam mamy. Ale i tak fajnie mieć tatę i chrzestnych. Będę miał rodzinę, taką prawdziwą, która mnie kocha. - Głos chłopca zrobił się bardziej nostalgiczny - Rodzinę, prawdziwą rodzinę, moją rodzinę.
- Tak Harry, będziesz mieć rodzinę - Severus podszedł do chłopca, objął go i zaczął głaskać po głowie. Skinął ręką na Toma, żeby ten podszedł i również się do nich przytulił, co ten niezwłocznie wykonał. Harry zaczął ze wzruszenia płakać i powtarzać w kółko słowo "rodzina".
Po jakimś czasie gdy zaplanowali co będą robić w najbliższym czasie. Tom stwierdził, że im szybciej przeprowadzą się do jego domu tym lepiej. Dumbledore wie gdzie Snape mieszka i mógłby do niego przyjść, co w obecnej sytuacji nie było dobre. Severus spakował rzeczy tylko na perę dni gdyż za tydzień musiał wracać do Hogwartu. Harry nic tu nie miał więc nie miał co pakować. Przenieśli się kominkiem, przez sieć Fiu, do Domu Toma i zanieśli Harrego do jego nowego pokoju, gdyż sam nie mógł jeszcze chodzić.
Gdy Harry zobaczył nowy pokój od razu się w nim zakochał. Duże, dwuosobowe łóżko stało przy ścianie. Po obu jego stronach były szafeczki nocne. Ściany były w kolorze ciemnej zieleni. w pokoju znajdowały się okna, które ciągnęły się od podłogi aż do sufitu, prowadząc na duży balkon. W pokoju znajdowało się biurko i obok niego komoda. W pokoju było dwoje drzwi. Z tego co powiedział Tom jedne prowadziły do jego własnej łazienki, a drugie do garderoby. Powiedział, że wyśle kogoś na zakupy, ponieważ chłopiec nie miał nic do ubrania
______________________________________
Drugi rozdział za nami. Jak się podoba?
Wolelibyście, żeby rozdziały pojawiały się częściej tylko były krótsze. Czy rzadziej, ale dłuższe?
Spodziewajcie się w najbliższym czasie na moim profilu nowej książki o shipie snarry.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top