2. 1
Miejsce: Posterunek Gibraltar
Kraj: Gibraltar, brytyjskie terytorium zamorskie
–Guten Tag! Nie spóźniliśmy się? – zapytał retorycznie Reinhardt, wychodząc jako pierwszy z poduszkowca. Za nim wychyliła się Fara, która uśmiechnęła się na widok przyjaciółki pędzącej w ich stronę.
–Reinhardt! Fara! Nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę, że przybyliście! – zawołała Lena, szybko podchodząc do wielkoluda i Egipcjanki.
Nie minęła chwila, kiedy wpadła w silne ramiona kobiety. Reinhardt ani trochę się nie zmienił, ale za to Fara już zdecydowanie. Wyrosła, pomyślała Angielka.
Ku zaskoczeniu Smugi, Reinhardt i Fara nie byli sami. U boku Niemca stała Brigitte! Najmłodsza córka Torbjörna Lindholma.
Dumnie stanęła u boku swego ojca chrzestnego i uśmiechnęła się promiennie.
–Witaj, Leno. Mam nadzieję, że macie jeszcze trochę miejsca na pokładzie? – rzuciła wesoło dziewczyna.
W odpowiedzi otrzymała od kobiety mocnego przytulasa, którego nie omieszkała odwzajemnić.
–Oczywiście, że tak! To wspaniałe, że chcesz dołączyć – powiedziała.
–Smugo, czy Angela już jest? – odezwała się tym razem Fara.
Smuga przestała tulić miedzianowłosą kobietę i zwróciła się w stronę Egipcjanki.
–Tak, już jest. Przyjechała wczoraj. Pewnie aktualnie ogarnia skrzydło szpitalne i... – Lena przestała kontynuować wypowiedź, kiedy Fara zaczęła biec w kierunku bazy.
–Fara dawno nie widziała Angeli, bardzo chciała ją zobaczyć – wyjaśnił Reinhardt Smudze.
Była nieco zaskoczona, choć zdawała sobie doskonale sprawę, że Fara ze wszystkich osób w Overwatch najbardziej przywiązała się właśnie do doktor Ziegler. Zwłaszcza w ostatnich tygodniach istnienia organizacji, kiedy to Overwatch traciło stabilność, a Genjiego już nie było...
–Zauważyłam – stwierdziła, po czym powoli zwróciła się do pozostałej dwójki: – Oby Angela nie dostała zawału, bo zapomniałam poinformować ją o tym, że Fara też się pojawi. – Powiedziała to wręcz niewinnie, na co Brigitte i Rein zaśmiali się.
–Spokojnie, Leno! Zapewne Angela nie zejdzie nam tak prędko. Jeszcze ma trochę przed sobą – oznajmił Niemiec.
Podniósł bagaże swoje i Brigitty i powoli odszedł. Zniknął im z oczu, kiedy wszedł do bazy.
Szwedka złapała za ramię Smugi.
–Wiesz, jednak radzę poinformować Angelę –szepnęła na ucho, po czym puściła jej oczko porozumiewawczo. Następnie wyminęła ją, podążając za Reinem.
–Się robi! – zawołała za jej plecami Smuga.
Musiała sobie przyznać, że jednak powinna poinformować Łaskę. Poleciała za Farą.
*
Angela pozamiatała, pozmywała podłogę i pozbierała wszystkie rozwalone pudła, które potem zaniosła na zaplecze.
Mimo że Winston dbał o porządki w bazie, nie poświęcał zbyt dużo uwagi temu miejscu. Głównie dlatego, że wolał nie tykać nieznanych mu urządzeń, by ich nie zepsuć. W sumie nawet z jego troską urządzenia medyczne wymagały porządnego wyczyszczenia i naprawy czy też po prostu wymiany starych części na nowe.
Przeniosła resztę rzeczy do swojego starego gabinetu, który robił również za jej pokój. Zawsze bardziej preferowała być na zawołanie w skrzydle, niż mieć kwaterę po drugiej stronie bazy, i móc dokładnie obserwować swoich pacjentów. Wolała nie myśleć, co by się stało, gdyby ktoś wymagał natychmiastowej interwencji medycznej w środku nocy, kiedy ona prawdopodobnie byłaby znacznie dalej... Tak więc postanowiła przerobić swój gabinet na sypialnię.
Wyblakłe żółte ściany wymagały malowania, a na półkach i szafkach zagościła cienka warstwa kurzu. Winston prawdopodobnie sprzątał tutaj jakieś dwa, może trzy tygodnie temu.
Wymieniła pościel na łóżku na świeżą i czystą. Potem wytarła kurz z biurka i ekranu klawiatury. Po czym otworzyła szufladę; była pełna lekko zżółkłych dokumentów i innych papierów.
Część z nich wyrzuciła, bo nie były aktualne lub po prostu niepotrzebne. Gdy przekartkowywała dokumenty, nagle deska spod szuflady wyrwała się i spadła na jej stopę.
Angela przeklęła siarczyście po niemiecku. Potem kucnęła i pozbierała porozrzucane dokumenty.
Z pomiędzy papierów wyleciało zdjęcie.
Blondynka przymrużyła powieki i sięgnęła po nie. Na zdjęciu byli Genji i ona. Dobrze pamiętała ten dzień. Wtedy po raz pierwszy usłyszała jego szczery śmiech po wszczepieniu mu cybernetycznych implantów.
Wtedy wydawało się jej, że była tak samo szczęśliwa, jak on...
Do czasu.
Coraz częściej mówił, że zemści się na swoim bracie. Że wstydzi się swojego nowego ciała. Że był paskudnym potworem. Potworem i bronią, który został stworzony przez nią. Że przez nią stał się tym czymś...
Nie chciała, żeby tak to postrzegał, ale przyznała mu rację i starała się pomóc. Jak najlepiej tylko potrafiła... Oddając mu się.
Nie wiedziała, czy on odwzajemniał te same uczucia, co ona. Nie wiedziała, czy naprawdę ją chciał, lecz... Gdyby jej nie chciał... To co z tymi chwilami, które spędzili razem? Na misjach, w bazie, na mieście, a także w łóżku... Co z nimi? Czy one nie były ważne dla niego? Czy może jednak był z nią po to, by wyładować na niej swoją frustrację i rozpacz? Tylko po to ona była?
A potem doszło do jego ucieczki, rozpadu Overwatch, śmierci Any, Jacka i Gabriela... Nie wiedziała wtedy, jak funkcjonować, a mimo to kontynuowała swoją pracę. Wciąż pomagała innym, nic innego jej nie pozostało. Zresztą... Właśnie po to została lekarzem - by pomagać innym, tak więc robiła to, co kochała.
Aż do momentu, kiedy otrzymała wiadomość od Winstona. Była tak poruszona słowami starego przyjaciela, że po trzech miesiącach zdecydowała się w końcu mu odpowiedzieć. No, właśnie, dopiero po tych miesiącach miała odwagę mu odpowiedzieć. Wcześniej zastanawiała się, czy na pewno goryl dobrze robi, ale skoro zdecydował się na to, by ponownie wezwać byłych członków Overwatch do służby... To miał bardzo poważny powód, a jego wiadomość tylko to udowadniała.
Dlatego przybyła tutaj. Wróciła do szeregów, by dalej robić za lekarza w bazie, tak jak za starych lat... Te stare czasy... Nie były złe, ale też i nie dobre, lecz mimo tego, co Overwatch robił, a co dopiero Blackwatch... Ta organizacja była dla niej jak rodzina, poprawka, wciąż jest dla niej jak rodzina.
Bo przecież poświęciła jej niemal całe życie i nigdzie indziej nie czuła się, jak w domu. Bo, jak to się mówi, wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Nie wiedziała też, czy Genji wróci. Nie miała z nim kontaktu przez bardzo długi czas. Po prostu zniknął, nic po sobie nie pozostawiając.
Prócz rany na jej sercu.
Na zdjęcie spadła kropla, jej łza. Potem następna. Dopiero w tamtym momencie uświadomiła sobie, jak bardzo za nim tęskniła, a równocześnie bolał ją fakt, że on nie odwzajemnił jej uczuć.
Kochała go.
No, właśnie, czy nadal go kocha? Przecież tyle ran zostawił na jej duszy. Czy ona wciąż go kocha?
Zanim zdążyła się lepiej nad tym zastanowić, do gabinetu ktoś wszedł. Podniosła głowę, by zobaczyć, kto to. Rozpoznała gościa. Upuściła zdjęcie i od razu stanęła na równe nogi.
–Fara? – zapytała z niedowierzania.
–Angela!
Kobiety rzuciły się sobie w ramiona. Blondynka nie pamiętała, kiedy ostatnio się widziała ze swoją przyjaciółką, ale na pewno wiedziała jedno. Nie widziałajej dostatecznie długo, by zacząć płakać ze szczęścia. Może rozmawiały ze sobą przez kamerkę internetową i wysyłały do siebie dość często wiadomości... Lecz to nie było to samo. Brakowało jej obecności, jej przytulenia i pocieszających słów. Do tej pory pamiętała, jakie Egipcjanka ma silne ramiona... Jak obejmowały ją... Wciąż pamiętała ten uścisk.
–Nawet nie wiesz, jak bardzo za tobą tęskniłam – szepnęła lekarka.
–Ja też tęskniłam za tobą. –Fara uśmiechnęła się czule i oddaliła od blondynki, lecz ta nie pozwoliła jej.
–Jeszcze chwilę – mruknęła i wtuliła twarz w jej ramię.
Egipcjanka, nieco zaskoczona, pozwoliła jej i odwzajemniła uścisk. Dopiero po dłuższej chwili Angela ją puściła.
– Urosłaś – stwierdziła, kiedy ją obejrzała.
Zauważyła widoczną zmianę u Fary, zwłaszcza we wzroście. Wcześniej to ona była wyższa od niej i wciąż pamiętała, jak ta była małą dziewczynką, a potem nastolatką... Teraz zaś to Fareeha górowała nad nią.
Nie potrzebowały słów, by opisać, jak bardzo brakowało im wzajemnego towarzystwa. Uśmiechy i spojrzenia mówiły za siebie.
W najtrudniejszych chwilach to właśnie Fara była największym wsparciem dla Szwajcarki. Przy tylu nieszczęściach i problemach, jakie miała w ostatnich tygodniach istnienia Overwatch... To właśnie ona wciąż utrzymywała ją przy zmysłach. To ona wysłuchiwała wszystkiego, co ją dręczy, to ona wysłuchała, jakie problemy miała z Genjim... Po prostu była przy niej i była darzona największym zaufaniem.
Fara zachichotała na stwierdzenie przyjaciółki.
–Odrobinę.
Tym razem obie kobiety zaśmiały się.
–Nie spodziewałam się, że przylecisz. Z tego, co wiem, pracujesz w Helix Security. Czy nie będą mieli ci za złe, że ich opuściłaś? – zapytała Angela, na co Egipcjanka uśmiechnęła się ciepło.
–Obiecałam ci kiedyś, że jak Overwatch ponownie wróci, to możesz się spodziewać, że będę jedną z pierwszych osób, które wstąpią w ich szeregi.
Po jej odpowiedzi Angela ponownie mocno ją przytuliła.
–Angela! – Nagle z korytarza dało się usłyszeć krzyki Smugi. Kobiety, słysząc wołanie, weszły do sali. Wtem Angielka wparowała do skrzydła szpitalnego. –AngelAAAAAA...! – Zanim dokończyła, wpadła w poślizg. Stanęła nogą na mokrej namydlonej ścierce leżącej na podłodze i praktycznie przejechała na niej połowę sali. W końcu straciła równowagę i wpadła na jedno z łóżek szpitalnych. Buchnął z niego kurz i wielka ciemna chmura rozniosła się po pomieszczeniu.
–Lena! – Spanikowana Szwajcarka szybko podeszła do poszkodowanej. – Nic ci nie jest?! – zapytała, przyglądając się, czy nie zrobiła sobie krzywdy.
Ta zaś tylko podniosła głowę i kichnęła. Po czym zaczęłasię głupio śmiać.
–Spokojnie, słonko, nic mi nie jest! – Mówiąc to, stanęła na równe nogi i obróciła się w osi, by pokazać, że się nie zraniła. – Co prawda, nie chciałam, by tak wyglądało moje wejście, ale Angela! Do rzeczy! Zapomniałam ci powiedzieć, że dzisiaj... – Przerwała, kiedy ujrzała Farę za plecami lekarki. – Fara i Reinhardt z Brigittą przylecieli – dokończyła.
–Reinhardt i Brigitte też już są!? O mój Boże, dlaczego mi wcześniej o tym mi nie powiedziałaś!? – Po tych słowach Angela wypadła z sali i popędziła w stronę salonu, bo tam prawdopodobnie mogła ich spotkać.
Fara spojrzała na Smugę, która tylko podrapała się nerwowo w głowę i zachichotała.
–Nie przeszkodziłam wam? – zapytała Angielka, na co Egipcjanka uśmiechnęła się delikatnie.
–Ani trochę się nie zmieniłaś. Cieszę, że znowu będziemy razem spędzać czas... Jak za dawnych lat.
Lena uśmiechnęła się promiennie.
–Też się cieszę... O mój Boże! –Coś sobie przypomniała. –Znowu zapomniałam powiedzieć Angeli! Dzisiaj ma też przylecieć Genji ze swoim mistrzem! Muszę szybko lecieć!
Za nim Fara zdążyła coś powiedzieć, ta zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.
Przez chwilę stała, nie wiedząc, co robić. Dotarło do niej, co przed chwilą Smuga powiedziała.
Dzisiaj ma też przylecieć Genji ze swoim mistrzem!
Jej oczy rozszerzyły się z niedowierzania. Przypomniał jej się obraz Angeli po tym, co jej zrobił. Zacisnęła dłonie w pięści i powiedziała:
–Widzę, że za mało ci było, zielony cyborgu ninja.
Szybkimi i stanowczymi krokami wyszła z sali.
DUM DUM DUM! Tak zaczyna powoli rozwijać się drama!
I tak napiszę wam od razu.
Będzie tutaj Gency VS Pharmercy, bo pomyślałam sobie why not? Powieść będzie bardziej ciekawsza i będzie zawierała więcej akcji z innymi shipami.
Właściwie to teoretyczne shipy.
Nie wiadomo, który będą bardziej rozwinięte. Ponieważ pomyślałam sobie, że na różne sposoby będę to pisała, przy tym nie zrażając innych czytelników, którzy nie lubią tego shipu, a tamten akurat jest ich ulubiony. Tak, więc pomyślałam, że na zmianę będę robiła, a także próbowała rozwijać inne. A jakie jeszcze będą inne shipy?
Póki co wam tego nie zdradzę ( ͡° ͜ʖ ͡°) Póki co mogę zapewnić, że będzie walka pomiędzy Gency, a Pharmercy ;)
Trochę mnie nie było, wiem i za to was przepraszam, ale mogę na spokojnie zapewnić, że w następnym tygodniu po egzaminach będę miała więcej czasu i być może napiszę kolejny rozdział!
Wprowadziłam też drobne zmiany, a mianowicie numeracja rozdziałów.
Bo ogólnie ta cała poprzednia akcja i zmiany miejsc to tak naprawdę jeden długi rozdział i początek tego co zacznie się potem.
Tak, więc dopiero teraz mamy drugi rozdział, a właściwie jego początek. Dalsza część drugiego rozdziału pojawi się za niedługo no bo akcja następną akcję akurat mam w miarę dobrze rozplanowaną niż tą tutaj, na którą się głowiłam.
I wiecie co z jest w tym wszystkim najzabawniejsze?
To, że zanim Brigitte została ogłoszoną nową bohaterką w Overwatch to i tak miałam ją w planach tutaj wstawić XD a że wychodzi... To w sumie dobrze dla mnie, bo będę mogła ją lepiej rozwinąć w tym opku :>
No cóż... To tyle życzę wam miłego dnia!
Edit: Rozdział został poprawiony! Dzięki pomocy Denilmoore ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top