21

Dedykacja dla Polski_chinczyk

-Jimin- westchnął starszy- ja idę do apteki wykupić lekarsta dla ciebie. Z tobą jest coraz gorzej! Coraz bardziek bredzisz! I znikasz na 30 minut i nie wiadomo co się z tobą dzieje! Martwiłem się o ciebie wiesz?! Czy ty do cholery wiesz przez jakie piekło ja przechodziłem! Myślałem, że mogłeś wpaść pod auto, ktoś mógł cie uprowadzić albo coś innego, a może i nawet gorszego!

A żebyś wiedział, że PRAWIE mnie uprowadzono...

Spojrzałem na Jina smutno on miał rację, zniknąłem w tak bezmyślny sposób i nie pomyślałem, że biedny Jin może się o mnie bardzo martwić. W sumie mogłem się tego po nim spodziewać ale nie pomyślałem nad tym nim pobiegłem za Jeonem.

Westchnąłem cicho i spojrzałem już bez smutku w oczach na Jina. Postanowiłem, że nie powiem mu o tej sytuacji z Jeonem bo jeszcze wpadnie na pomysł wsadzenia mnie do jakiegoś zakładu dla psychicznie chorych.

-Przepraszam hyung, masz racje nie powinienem tak nagle znikać. Rozumiem cię jak najbardziej. - powiedziałem cicho.

-No dobrze, przeprosiny przyjęte-odpowiedział z uśmiechem na twarzy starszy. Wypuścił głośno powietrze po czym wyszedł z domu do apteki wykupić mi lekarstwa, które miały mi POMÓC.

Kiedy starszy wyszedł z domu położyłem się na swoim łóżku w sypialni, przytuliłem się do poduszki i zamknąłem na chwilkę oczka. Już miałem zasypiać kiedy usłyszałem dziwny szmer.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top