XII
Wchodząc do baru, Adaś poczuł się jakby wchodził do innego świata.
Wszelkie problemy świata, upadające Westerplatte, naloty, brzydka pogoda, knowania Niemców... to wszystko odeszło na bok. Jedynym zmartwieniem Kwiatkowskiego było to czy Dexter go nie oszukał i przyszedł.
Nie oszukał.
Siedział przy wyspie barowej, powolnym ruchem dłoni przechylając kieliszek tak, aby drink spłynął prosto do jego ust.
Kształtnych, różowych, pełnych ust.
Jedna kropelka się zbuntowała i osiadła na kąciku warg Brown'a. Adaś obserwował jak zaczyna spływać. Alkohol zdążył umknąć przed palcami bruneta, który chciał ją wytrzeć.
Trasa jaką sobie wyznaczyła, wzdłuż żuchwy, po delikatnej skórze szyi, kończyła się tuż nad nieco rozpiętymi guzikami koszuli.
Zapewne słynęła dalej po piersi, torsie ochładzając gorącą duszę... albo i została, wsiąkając w materiał.
Adam jęknął zbolały, obserwując to i postanowił zawrócić.
To dla niego było za dużo.
Ale Dexter już go zauważył.
Otarł usta i ruszył do niego dziarskim krokiem, uśmiechając zabójczo.
Jeśli to dziś nie skończy się w łóżku to na cmentarzu albo co najmniej w szpitalu.
- Adam, very nice to see you, honey. - delikatnie uścisnął mu rękę i pozbawiony zlustrował włosy, które chyba pierwszy raz od wielu lat miały na sobie żel. I ten puder na twarzyczce. Jemu takie szczegóły nie umykały.
- Yes, me too nice to eat you. Very, very. - pokiwał głową Kwiatkowski.
"Niemcy, proszę. Jeśli macie zrzucić na mnie kiedyś bombę; zróbcie to teraz."
Kto do diaska zlegalizował Dextera? Brown wyglądał tak męsko, elegancko i naprawdę... dobrze.
Będzie potrzeba dużo szkockiej.
Sorrrrr
Nie było mnie bardzo długo i daję wam coś bardzo krótkiego. Ale odzyskałam wenę i będę wracać nie wiem kiedy ale będę
A nie lubię pisać dalej rozdziałów które pisałam dawno temu :)))
Ale opisy ładne cnie cnie
Oki nikogo tu już nie ma?
Oh ok papa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top