Nine

Tord obudził się u czyjegoś boku. Nie był w swoim łóżku, to było pewne. Mruknął cicho. Ten zapach skądś go znał... Wtulił się w kołdrę nawet nie patrząc kto śpi za jego plecami, bo doskonale wiedział, że tą osobą był Thomas Thompson.

"My shadow tilts its head at me
Spirits in the dark are waiting
I will let the wind go quietly
I will let the wind go quietly"

Ale po co czarnooki go zabrał do siebie? Ostatnie co pamiętał, to to, że zasnął w aucie szatyna po tym, jak ten go uratował. Westchnął ciężko i podniósł się wolno. Chciał wrócić do domu. Spojrzał jeszcze raz na swojego psychologa i pogładził go po policzku. Był mu wdzięczny za wszystko co dla niego zrobił. Za to, że chciał to zrobić.

"Be the one, be the one
To take my soul and make it undone
Be the one, be the one
To take me home and show me the sun"

Szarooki czuł, że Thompson nie chce dla niego źle. Wiedział, że szatyn nie byłby w stanie mu zrobić czegokolwiek złego, a to było już dużo. Może jednak powinien się zastanowić nad... Nad  próbą bycia z mężczyzną? Skoro był dla niego tak dobry... To czemu nie? Przymknął oczy i położył się na starszym, który mruknął przez sen. Tom wydawał mu się taki spokojny... I przystojny. Nigdy o nikim tak nie myślał, to było dla niego nowe, ale ciekawe uczucie. Wtulił się w  Brytyjczyka i zamruczał.

- M-mh... - Tom otworzył oczy i spojrzał na szarookiego. Uśmiechnął się na to co zobaczył.

- H-hej Tom..my. - wydukał Norweg i lekko wykrzywił usteczka w górę, co dla Thomasa było wręcz cudowne. Pogłaskał chłopaka po policzku.

- Jak się spało, hm? - szepnął mu do ucha i cmoknął w płatek.

- Do-dobrze... A Tobie? - odparł Tord i schował twarzyczkę w jego zagłębieniu szyi.

- Cudownie, bo ty byłeś obok. - zaśmiał się cicho i cmoknął go w nos.

Policzki Norwega oblały się rumieńcem na same słowa, które wypowiedział szatyn.

- Tom...? Wczoraj... Do niczego nie doszło, prawda...? - wydukał cichutko rogaś i wtulił się delikatne w tors starszego, który cicho się zaśmiał.

- Nie maluszku, niestety nie. Ale jeżeli zechcesz, to może dojść.~~ Na kilka sposobów.~ - zachichotał, jedynie powodując cichutki pisk ze strony szarookiego.

- T-Tom, co to miało z-znaczyć...?! - prawie krzyknął, a przynajmniej tak mu się zdawało, bo w rzeczywistości zabrzmiał jak maleńkie dziecko, które czegoś nie dostało. Czarnooki parsknął śmiechem.

"I know, I know
You can bring the fire, I can bring the bones
I know, I know
You'll make the fire, my bones will make it grow"

- J-jesteś głupi! - piszczał i uderzył go delikatnie w tors. - N-nie śmiej się no!

A Tom nie przestawał, przytulił rogatego i go pocałował, nadal cicho chichocząc w jego wargi. Pogładził go po udzie lekko i wsunął język. O dziwo karmelek się nie sprzeciwił i oddał od razu. Jeżyk uśmiechnął się pod nosem i oderwał po powietrze. Zaczął wolno podgryzać jego  szyję, a w zamian otrzymywał ciche sapanie, pomruki i nawet pojękiwania wprost do ucha.

"Where we're from, there's no sun
Our hometown's in the dark
Where we're from, we're no one
Our hometown's in the dark
Our hometown's in the dark"

Tord się odsunął lekko.

- To-om, jest rano, zróbmy to wieczorem... Dobrze? - wymamrotał z czerwoną twarzą. A Tom? Nie mógł uwierzyć, w to, co usłyszał. Tord w końcu chce się przespać. I to z nim! Uśmiechnął się szeroko i pogłaskał chłopaka po włosach.

- Jasne skarbie, dla Ciebie wszystko. - odstawił czerwonka na bok i wstał. - Zrobię śniadanie, co ty na to? - podrapał się po karku.

- Tylko nie wysadź kuchni, bo zgaduję, że rzadko gotujesz "misiu". - zażartował Norweg i również się podniósł. - I ten... Mogę jakieś... ubrania...? - zapytał już mniej pewnie niż chwilę temu. Czarnooki cmoknął go w czoło czule i sięgnął ręką do szafy.

- Podejdź no tu krasnoludku. - mruknął i zaczął grzebać w ubraniach, w poszukiwaniu odpowiednich dla Norwega.

"My shadow tilts its head at me,
Spirits in the dark are waiting,
I will let the wind go quietly,
I will let the wind go quietly"

- Hmm... - zmrużył oczy i wyciągnął białą koszulkę z czarnym napisem "Metallica" i bokserki sprzed kilku lat, których nigdy nie włożył, bo okazały się być za małe. Wyprostował się i podał czerwonkowi obydwie rzeczy.

- Spodnie mam, więc nie trzeba. - uśmiechnął się niewinnie młodszy i zdjął bluzkę, ukazując - jak dla Toma - cudowny, blady tors, który zdawał się pod wpływem samego dotyku rozpaść.

- Jasne... - szatyn wpatrywał się w młodszwgo z fascynacją. Złapał go ostrożnie za uda i zrobił malinkę na piersi dostając w nagrodę cichy pomruk.

"Put away, put away
All the goods your father served today
Put away, put away
Your traditions, believe me when I say"

- T-Tom, wieczorem! - skrzyczał go rogatek i się szybko odsunąl, spoglądając na krwawy ślad, który zostawił mu Thomas na piersi. Fuknął coś cicho i założył trochę za dużą bluzkę. - A teraz możesz wyjść, chcę przebrać majtki... - dodał ciszej.

- Muszę? Ja wolę popatrzeć.~ - usta Thompsona wykrzywiły się w uśmiechu.

- Wypad stąd zboku! - pisnął głośno karmelek i wypchał starszego za drzwi, po czym zmienił bokserki i znów ubrał spodnie. Zabrał też skarpetki w ananasy, które znalazł w szafce Thomasa. Wyszedł i to co zastał wcale go nie zaskoczyło.

"We don't know, we don't know
How to put back the power in our soul
We don't know, we don't know
Where to find what once was in our bones"

Był to mianowicie nasz kochany psycholog, który jak gdyby nigdy nic stał za drzwiami i trzymał się za nos. Tord się uśmiechnął.

- I dobrze Ci. Nie podgląda się innych.

- Dla takich widoków było warto. Wieczorem ta dupka będzie moja już na zawsze kotku.~ - mruknął czarnooki do ucha Norwega i odszedł do kuchni masując obolały nos.

Tord westchnął.

Debil.

Ale uroczy.

***

"Where we're from, there's no sun,
Our hometown's in the dark,
Where we're from, we're no one,
Our hometown's in the dark,
Our hometown's in the dark."

Siedzieli na balkonie, jedząc śniadanie wolno. Tom o dziwo nie spalił bekonu i jajka (skromnym zdaniem Edda miał do tego ogromne predyspozycje, nawet potrafił podpalić budyń, co do dzisiaj nie zostało wyjaśnione, w jaki sposób to zrobił.).

Tord jadł ze smakiem, bo kochał bekon. Nie był pewien skąd Tom to wiedział, ale narazie był zajęty delektowaniem się tym - jakże pysznym - mięsem.

- Tord? Co się stało, że... No wiesz, chcesz się ze mną przespać...? - zapytał niepewnie Thompson, wpatrując się w Norwega, który z napchanymi ustami patrzył mu w oczy.

"My shadow tilts its head at me,
Spirits in the dark are waiting,
I will let the wind go quietly,
I will let the wind go quietly,"

Zachichotał uroczo, powodując ciarki na plechach Brytyjczyka.

- Bo... No, chyba mi się podobasz... - mruknął przestając się śmiać. To  zrobił wielkie oczy.

- N-naprawdę?! - zdołał z siebie wykrztusić. W jego głowie pojawiła się krzątanina myśli.

- N-no... tak... - wyszeptał juz niepewnie. Czarnooki wstał i aż klasnął w dłonie z radości.

- Tord! Wiesz co to oznacza?!

- N-nie...?

- Robimy postępy w leczeniu! - krzyknął radośnie Thompson i pocałował chłopaka czule.

"Where we're from, there's no sun,
Our hometown's in the dark,
Where we're from, we're no one,
Our hometown's in the dark."

Oboje mieli nadzieję, że w końcu Tord będzie w stanie się zakochać.

A Tom miał skrytą nadzieję, że osobą, którą wybierze Tord, będzie właśnie on. Thomas Thompson...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top